Opowieść zasłyszana na jednym ze szkoleń z zaawansowanych technik reanimacyjnych od kolegi anestezjologa.
Jak wiecie w Polsce było i jest krucho z organami do przeszczepów. Dawca musi być w miarę młody, zdrowy i nie zastrzec sobie za życia w rejestrze, że nie zgadza się być dawcą. Do tego dochodzi częste respektowanie sprzeciwu pogrążonej w żałobie rodziny. W efekcie na nerki czy serce czeka się długo i często nie dożywa przeszczepu.
Było to w czasach gdy kolega jeszcze jeździł w Pogotowiu na eRce. Wezwanie do wypadku - motocyklista wpadł na ogrodzenie. Nie miał większych obrażeń poza tym, że nadział się na metalowy płot tak, że pręt wchodził przez jeden oczodół a wychodził potylicą. Śmieć na miejscu. Jak przyjechał zespół karetki, to okazało się, że strażacy zdążyli żelastwo odciąć powyżej głowy i reanimowali chłopaka. Kolega już miał im powiedzieć, że próbują przywrócić do życia zwłoki gdy pomyślał, że chłopak młody i raczej zdrowy był. Jego organy mogą się jeszcze komuś przydać. Udało się przywrócić krążenie i zwłoki chłopaka wentylowane na worku ambu, przewieziono do Szpitala pod hasłem "na przeszczepy".
Koledze się wydawało, że sprawa załatwiona. Bardzo się zdziwił gdy jakiś czas potem okazało się, że chłopak samodzielnie oddycha i chodzi do niego rehabilitant, by zapobiec zanikowi mięśni [sic!].
Zapytacie co w tym piekielnego? Otóż ten chłopak miał całkowicie zniszczony mózg powyżej pnia. Nie miał nigdy szans na odzyskanie przytomności. Jako osoba był martwy. Żyło wyłącznie jego ciało. Pech chciał, że pośród zniszczeń jakie pręt dokonał w jego mózgu, nie został uszkodzony ośrodek odpowiedzialny za oddychanie, a polskie prawo zabrania pobierania organów od kogoś kto samodzielnie oddycha.
Chłopak umarł jakiś czas potem na jakąś infekcję, jak wiele osób w stanie wegetatywnym. Do tego czasu pewnie jego "leczenie" pochłonęło mnóstwo pieniędzy jakie mogły iść na ratowanie innych ludzi. Organy zaś nie nadawały się już do przeszczepienia, bo była infekcja.
Jak dla mnie, to co polskie prawo nakazywało robić z tym chłopakiem podchodzi pod bezczeszczenie zwłok. No i być może ktoś przez to nie doczekał transplantacji ważnego życiowo organu.
prawo i medycyna
bardzo mądre prawo bo znowu by sie ktoś znalazł i za odpowiednią kasę odłanczał tego człowieka od aparatury ) nowy handel ciałami jeszcze żywymi) łodzka ośmiornica Ci się marzy po raz drugi
OdpowiedzNie, marzy mi się prawo w którym gdy ty będziesz umierał na kardiomipatię to będzie można przeszczepić ci serce od takiego człowieka, który ma tak nieodwracalnie zniszczony mózg, że wiadomo, że nigdy nie odzyska przytomności. Imputowanie mi, że marzą mi się przekręty i zabijanie ludzi dla kasy jest chamstwem. Atakując mnie personalnie wystawiasz sam sobie świadectwo. Bardzo złe świadectwo. Wiem, że temat jest trudny i kontrowersyjny ale nie usprawiedliwia to zachowań i komentarzy rodem z Samosi czy innego Onetu.
Odpowiedz"odłanczał" gimbusy WON do szkoły!
Odpowiedz"Wiem, że temat jest trudny i kontrowersyjny" Nie jest. Człowiek ze zniszczonym kresomózgowiem jest worem żywego mięsa. Jeżeli można to mięso wykorzystać, by uratować komuś życie, należy to zrobić.
OdpowiedzI decyduje o tym samotnie lekarz? Ile razy słyszymy że lekarze kogoś spisują na straty a jednak siła woli i ktoś wstaje, żyje?A teraz taka osoba została by dobita. Ok gość z historii był w bardzo kiepskim stanie bo raczej się mu komórki mózgowe nie zregenerują.Ale nazywajmy rzeczy po imieniu. Nie było by to pobranie organów od i tak umierającego by ratować życie, to było by dobijanie skazanego przez lekarza na śmierć pacjenta (co z zasadą po pierwsze nie szkodzić?) by odratować innego.
OdpowiedzLekarz nie powinien o tym decydować, ciało jest prywatną własnością danej osoby. Jeżeli ktoś nadaje się na dawcę i nie zastrzegł przed śmiercią, że nie życzy sobie pobierania narządów, powinien mieć je pobrane w opisanej sytuacji. Poczytaj o budowie i funkcjach mózgowia, to może zrozumiesz, że ten motocyklista nie miał żadnych szans na odzyskanie świadomości ("całkowicie zniszczony mózg powyżej pnia").
OdpowiedzSkoro samodzielnie oddychał to nie był żywym trupem, chociaż jego mózg miał nieodwracalne zmiany. Są ludzie niepełnosprawni ruchowo i umysłowo którzy tylko leżą w łóżku i nic do nich nie dociera(a może jednak), chociaż nie są po wypadku. Są ludzie, którzy po kilku latach wybudzają się ze śpiączki. Nie można w taki sposób podchodzić do ludzkiego życia. Może gdyby był podłączony do aparatury to wyglądałoby trochę inaczej, ale ja nie jestem za tym, aby człowieka odłączyć, a poza tym w tym przypadku chłopak oddychał samodzielnie!!! Problem w tym, że dla Ciebie to był trup, a dla mnie żywy człowiek z uszkodzonym mózgiem. Zresztą może wiesz jaki odnosiła sie rodzina do pobrania od niego organów?
OdpowiedzBył żywym trupem, bo "nieodwracalnymi zmianami" była dziura w głowie -_- Nie miał szans się "wybudzić". Z tego co zrozumiałam, to jego mózg był uszkodzony w stopniu wykluczającym wyleczenie, został mu tylko odruch oddychania. A jego organy mogły uratować życie kilku ludziom...
OdpowiedzWedług mnie trupy samodzielnie nie oddychają, ale to kwestia indywidualnego podejścia do danej sytuacji.
OdpowiedzTak, to kwestia tego co uznajesz za człowieka, worek mięcha i kości, czy świadomość.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 18:43
Tak właśnie jest, jak ktoś nie zna a sie wypowiada. Tak trudno zrozumiec, że nie wybudzi sie osoba,która ma dziure w mózgu? Mózg posiada ośrodki, które są odpowiedzialne za czynności, m.in. za oddychanie. Na nieszczeście ten ośrodek nie został uszkodzony i płuca pracowały, mimo to człowiek był martwy.. Najgorzej jest jak sztucznie podtrzymywana jest praca serca,mimo że człowiek (jego mózg) nie żyje, to klatka piersiowa sie unosi, a ciało jest ciepłe.. I wygląda, jakby spał... Ten widok musi byc naprawde przykry. Niby cuda sie zdarzają, ale w tym przypadku było to na pewno wykluczone. A ponadto, ja byłabym strasznie wkurzona, gdyby mnie utrzymywano przy "życiu", a jedyneco bym umiała zrobic, to sikac pod siebie i ruszac oczami.. Skoro mój mózg byłby uszkodzony,nie chciałabym byc odratowana, tylko po to, by leżec w łózku i byc cieżarem. Na dobrą sprawe, nawet bym nie mogła popełnic samobójstwa.. Koszmar.. Takie ratowanie za wszelką cene jest niemoralne, a nie przeszczepy. Odkąd skończyłam 18 lat, nosze ze sobą zgode na pobranie narządów oraz krew karte, gdyby ktoś musiał od razu wiedziec, jaką grupe krwi mam.
OdpowiedzAlbo żywym, albo trupem... Albo się żyje, albo nie, nie można w połowie żyć, a w połowie być martwym.. Do historii się nie odnoszę, bo za mało szczegółów, zreszta, nie jestem specjalista. Ale pod rozwagę polecam: http://tygodnik.onet.pl/30,0,55051,blad_romea,artykul.html .
Odpowiedz@JablkoAntonuffka Jedna z rozsądniejszych wypowiedzi, które tu przeczytałam. Na dodatek całkowicie bezstronna. Ale gimnazjum i tak da minusa. Kto nie z nami - ten przeciw nam, no nie?
Odpowiedz@ A123456789, o tak, bo każdy kto się z tobą nie zgadza to pewnie jest z gimnazjum. Niby to gadasz o tym, jaki to poziom trzymasz, że nikogo nie obrażasz, ale z każdej twojej wypowiedzi bije poziom typowy dla gimbusiarni. Zlituj się kobieto i skoro jesteś taka niby dojrzała to trzymaj fason. Albo dyskutujesz, albo się rzucasz głucha na argumenty strony przeciwnej.
OdpowiedzWidzisz, samodzielne oddychanie tak jak bicie serca nie są równoznaczne z tym, że ktoś żyje jako osoba. Oddychanie jest bardzo pierwotną, można nawet rzec prymitywną funkcją i jego ośrodek neurologiczny znajduje się nisko w czaszce. Świadomość czyli coś co decyduje o tym, że jesteśmy ludźmi, jest nowym ewolucyjnie wynalazkiem i odpowiada na nie kora mózgowa. Pręt metalowy zupełnie zniszczył półkule mózgu z korą nie naruszając starego ewolucyjnie pnia mózgu. Dlatego facet oddychał ale nie miał szans na powrót świadomości. Nikt nie pobiera organów od osoby, która ma zachowany prawidłowo mózg ale tylko nie ma świadomości bo zawsze jest nadzieja, że mózg zacznie prawidłowo działać i świadomość wróci. Do pobrania organów wymagane są skomplikowane badania potwierdzające śmierć mózgu. Śmierć a nie chwilową dysfunkcję. Nie było wątpliwości, chłopak z opowiadania jako osoba był martwy. Żyło za to jeszcze jego ciało. Śmierć nie jest punktowym zdarzeniem. Np. po zatrzymaniu krążenia najpierw bo po kilku minutach umiera kora mózgowa, później starsze ewolucyjnie ośrodki podkorowe, potem pień mózgu, potem nerwy obwodowe, potem inne organy. Chrząstka stawowa żyje jeszcze kilka-kilkanaście godzin po śmierci mózgu. Umieranie człowieka jako całości to nie jest sekunda, trwa godzinami. Dlatego dzisiaj w prawie za moment śmierci człowieka przyjmuje się śmierć mózgu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2012 o 16:51
Rozumiem o czym mówisz, ale sam dobrze wiesz, że każdy może mieć swoje zdanie. U mnie dochodzi do tego aspekt religijny, dlatego uważam, że ten człowiek nie był martwy. Za moment śmierci człowieka przyjmuje się śmierć - wybacz , ale tego nie rozumiem, takie masło maślane, mógłbyś konkretniej to opisać. Cieszę się, że poprzez ocenę mojego komentarza wyrażacie swoje zdanie na ten temat i miło by było gdyby ktoś dodatkowo poparł to własną opinią. Pozdrawiam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2012 o 16:16
Zgubiłem jedno słowo. Już poprawiłem. Miało być na końcu "śmierć mózgu".
Odpowiedz@edyciurek zasłaniasz się wiarą i poglądami religijnymi, zakładam, że jesteś katoliczką. W takim razie dowiedz się, że kiedy zaczęła rozwijać się transplantologia lekarze mieli spory dylemat kiedy człowiek dokładnie umiera, w roku 1957 Międzynarodowy Zjazd Anestezjologów zwrócił się do papieża Piusa XII z prośbą o opinię, padła odpowiedź, że "ludzkie życie trwa dopóty, dopóki funkcje życiowe - co należy odróżnić od samego funkcjonowania poszczególnych organów ciała - przejawiają się spontanicznie bez pomocy jakiś sztucznych działań", ponadto to lekarzom pozostawił decyzję o dokładnym momencie śmierci. Na całym świecie uznaje się, że śmierć mózgu to śmierć człowieka. Kiedy przeprowadza się zabieg przeszczepu serca to najczęściej pobiera się je wtedy kiedy jeszcze bije, ale po stwierdzeniu całkowitej śmierci mózgu. Tak więc jak widzisz zarówno kościół katolicki jak i lekarze są w tej kwestii zgodni.
OdpowiedzJak ja lubie, jak ktoś zasłania sie religią, a sam nie wie,o czym mówi.. Nawet ja pamietam, że klecha na religii popierał przeszczepy i nie jako osoba prywatna, tylko jako przedstawiciel kościoła. Czasem wydaje mi sie, że jako osoba niewierzaca, wiem wiecej o katolickiej wierze niż katolicy..
OdpowiedzBo paradoksalnie tak jest - niewierzący zazwyczaj wiedzą więcej na temat katolicyzmu niż jego wyznawcy, popytaj znajomych kiedy ostatnio, albo czy w ogóle kiedykolwiek czytali swoją świętą księgę :)
Odpowiedz@Yennefer, taka prawda. Ja także jestem osobą niewierzącą. A i fakt faktem część tzw. wierzących to zupełni ignoranci.
OdpowiedzYennefer_, HRG, Stardust> bo taka jest prawda, sam jestem ateista, ale na temat roznych wyznan wiem wiecej niz niejedna osoba ktora twierdzi ze jest oddanym swojej wierze. nie raz zaginalem ludzi ktorzy twierdzili ze sa gorliwymi katolikami, zdazylo sie rowniez ze zlapalem na nie wiedzy pewnego muzulumanina. tu juz nawet nie chodzi o jakakolwiek wiare, tylko o to ze ludzie wypowiadaja sie na tematy o ktorych nie maja zielonego pojecia. jak mialbym odniesc to do siebie to byloby to tak jak staralbym sie przekonac naukowca z CERN-u ze wiem wiecej o jego pracy niz on sam...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 21:03
Pierwszy post więc chciałbym sie przywitać :) Jak dla mnie, powinno być zamiast dożywocia, ubijać i dawaj na przeszczepy, bo po co ma sie marnować zdrowe (zazwyczaj) ciało z chorym mózgiem? W więzieniach więcej miejsca, mniejsze koszty utrzymania i więcej organów. Cud miód malina, ale tu wchodzi Kościół i Unia Sowieckich Republik Europejskich. Tak to bywa, że ateiści wiedzą więcej o religii w naszym przypadku katolickiej, dlatego są ateistami :). Jak to mówią im mniej wiesz tym lepiej śpisz.
Odpowiedz@fak_dak: Nie śmierć mózgu, a śmierć PNIA MÓZGU, co u tego chłopaka nie nastąpiło, skoro samodzielnie oddychał. Według Ciebie należało dobić rannego, bo "jako osoba" już nie istniał. Na szczęście polskie prawo ma inny pogląd na ten temat i niech tak zostanie, póki co.
Odpowiedz"każdy może mieć swoje zdanie" Zdanie - owszem, każdy ma swoje. Ale prawda jest tylko jedna.
OdpowiedzA123456789 - tak, należało go "dobić", ponieważ nie istniał już jako osoba a jedynie jako worek mięcha, tego chłopaka już nie było.
Odpowiedz@A123456789 Przecież i tak umarł na te infekcje, więc tylko się w sumie zmarnował. Borze mój borze wietrzny, mówimy o zmarłej osobie jak o jakimś przedmiocie. ;o
OdpowiedzCiekawi mnie czemu ci tacy zadeklarowani nie wierzący w nic nie zabijają się nawzajem, przecież są tylko workami mięsa, tam nic więcej nie ma, zbiór komórek. @Stardust Jeśli arbitralnie uznam cię za worek mięsa mam prawo cie zabić? Lekarze się mylą, mam wrażenie że coraz częściej, nie mówię o tym konkretnym przypadku. Ale jeśli damy im prawo do dobijania "bo on tak uważa" to jak ktoś już przytoczył powrócą praktyki z łódzkiej ośmiornicy. Interes się kręci, takich wspaniałych, moralnych i etycznych mamy lekarzy? Jak ktoś ma mały wypadek niegroźny to nagle okaże się że ma zdrowe organy a tam w innym oddziale już dzieci małe na nie czekają, to może się okazać że wypadek jednak był poważniejszy, uszkodzenia wewnętrzne itp itd i bełkot którego rodzina nie da rady pojąć będąc w rozsypce. I będzie morderstwo ze szlachetnych pobudek, bo kobieta np stuknęła się autem więc "głupią nieostrożną k... zabiliśmy i uratowaliśmy 5 dzieci" gratuluje szlachetne... . A teraz dodajmy opcje "Dostałem 3 mln za to to dobiłem dupka i mój dobroczyńca ma nowe serce i płucka...mogłem brać 4..." brzmi znajomo? Dajmy lekarzom moc decyzji by beznadziejne przypadki dobijać...taki sam efekt jak kara śmierci, raz na jakiś czas trafi się ofiara takiego procederu która dostanie się pod nóż przypadkiem a wtedy będzie wielki społeczny lament jak tak można było.
Odpowiedz@A123456789 - Moment śmierci człowieka to nieodwracalna śmierć jego mózgu, a nie zniszczenie jego PNIA! Nie odwracaj kota ogonem i nie zmieniaj medycznych definicji by zwyciężyć w dyskusji. W żadnym słowniku nie znajdziesz takiej definicji. @falcion - następny nawiedzony. Kto mówi o dobijaniu przypadków, które można jeszcze odratować? Człowiek bez mózgu to martwy człowiek, czy jak to ktoś stwierdził kupa mięcha, a ciało bez mózgu nawet jeżeli oddycha funkcjonować już nie będzie. Ale widzę, że wszyscy wierzący są mądrzejsi od własnego kościoła, który uznaje za śmierć człowieka śmierć mózgu. Wiwat, że mamy taki oświecony naród, co to jest mądrzejszy od każdego i wszystkich.
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 10:32
Jeśli ośrodki mojego mózgu odpowiedzialne za świadome myślenie będą zniszczone to z ciałem możesz zrobić co chcesz, możesz nim nawet nakarmić świnie, mnie już w nim nie będzie. Nie będziesz mógł mnie zabić, bo będę już martwy.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 10:36
"Ciekawi mnie czemu ci tacy zadeklarowani nie wierzący w nic nie zabijają się nawzajem, przecież są tylko workami mięsa, tam nic więcej nie ma, zbiór komórek." Nie jestem pewien, czy trollujesz/prowokujesz, nie potrafisz czytać ze zrozumieniem czy jesteś po prostu głupi. Stawiam na połączenie dwóch ostatnich, więc wyjaśniam: workiem mięsa jest ciało bez mózgu powyżej pnia. Nazywanie człowieka zbiorem komórek nie jest do końca poprawne, bo nie są to byle jakie komórki - chyba że znasz kogoś, kto zamiast normalnego ciała ma plechę.
Odpowiedz@falcion - staram się zazwyczaj szanować osoby wierzące, choć czasami przedstawiają taki poziom ignorancji, że aż trudno się powstrzymać. W związku z twoim głupim pytaniem dlaczego ateiści nie zabijają się nawzajem, bo przecież to tylko worki mięcha odpowiem ci w twoim stylu, czyli po chamsku. Z góry przepraszam jak kogoś urażę. ATEIŚCI NIE ZABIJĄ SIĘ NAWZAJEM BO SĄ NA TO ZBYT INTELIGENTNI, SĄ TAKŻE ZBYT INTELIGENTNI BY WIERZYĆ W NIEWIDZALNEGO KOLESIA NA KTÓREGO ISTNIENIE NIE MA ŻADNYCH DOWODÓW I KTÓREGO WYMYŚLILI SOBIE LUDZIE PRZED 2000 LAT, BY SOBIE WYJAŚNIĆ ZJAWISKA NATURALNE. Odpowiedź dostosowana do twojego poziomu, sory jeżeli jakiś PRAWDZIWY wierzący poczuje się urażony.
OdpowiedzTłumaczenie ateizmu inteligencją, jest według mnie nie na miejscu.
OdpowiedzZgadzam się z Maderem, urojenia (np. przekonanie o istnieniu boga) nie świadczą jednoznacznie o inteligencji. Niemniej radziłbym koledze (Maderowi) popracować nad interpunkcją, bo aż oczy bolą.
OdpowiedzPanowie ja sobie świetnie zdaję sprawę z tego, że nie można oskarżać ludzi wierzących o urojenia czy głupotę, ani też robić z ateistów geniuszy, moja wypowiedź miała charakter ironiczny i została sprowadzona poziomem chamstwa do poziomu falciona.
Odpowiedznajbardziej w tych wypowiedziach rozbawia mnie jad jaki sączą ci pokazowi ateiści. Tak się akurat składa że za gorliwego wyznawce się nie uznaję ani tym bardziej nikt z mojego otoczenia nie mógłby tak o mnie powiedzieć. Kierując się waszym torem myślenia jedna osoba bądź grupa osób arbitralnie mogłaby powiedzieć " On już nie wróci, dobijamy". Mając swoje doświadczenie przy błędach ekspertów z dziedzin medycyny i patrząc na poziom szkolonych kolejnych ekspertów nigdy w życiu nie zgodzę się na podejmowanie przez nich takich decyzji. HRG przypadki które można jeszcze odratować jak ująłeś są często spisywane na starty tylko upór rodziny sprawia że daje się im szanse. Szpital zawsze będzie patrzył na to jako koszt którego chce się pozbyć, a prywatny "ile mogę z tego wyciągnąć". Hachimaro jakoś słabo kąsasz, jedynie od głupich i nieumiejących czytać umiesz wyzywać? Rzuciłeś że moje określenie zbioru komórek jest niedokładne, mogłem rzucić że atomów albo kwarków i też byś pewnie dyskutował. Ale jednocześnie robisz razem ze swoim kółkiem wzajemnej adoracji dokładnie ten sam błąd. "Śmierć mózgu"...no ale jednak nie całego, czyli jednak nie do końca powinno się to tak nazywać bo albo coś jest martwe albo nie, albo człowiek jest martwy albo nie. Od tego jak kogoś takiego uznać za martwego zbierały się dużo większe grupy specjalistów niż te które tu się teraz deklarują znajomością tematu. Ja osobiście wole by były wszelkie wątpliwości rozpatrywane na korzyść pacjenta który uległ wypadkowi (że może jednak coś się uda zrobić) niż żeby był łatwy dostęp do organów z każdego kto miał wypadek bo wystarczy w karcie wpisać że 2-3 lekarzy uznało że nie wyjdzie z tego i już na stolik. Dlaczego w przewodach sądowych wątpliwości rozstrzyga się na korzyść poszkodowanego? Bo uznaj się że dużo gorzej wsadzić jednego niewinnego niż 10 winnych wypuścić bo są na nich słabe dowody. Każda operacja wiąże się z ryzykiem, każdy wypadek nawet mały może okazać się groźniejszy niż zakładano na początku, wystarczy że ktokolwiek coś istotnego przeoczy. A potem podejdzie do ciebie gość w kitlu i powie np że podczas operacji córki były komplikacje, krwotok wewnętrzny i nie odratowali jej, "...ale proszę się nie martwić, żyje w 5 innych osobach które obdarowaliśmy jej organami. Sekcja? No można sprawdzić przyczynę zgonu ale już z niej większość wycięliśmy więc nie uda się za wiele stwierdzić. Proszę mi zaufać tak jest lepiej".
OdpowiedzFalcion, pewnie, że wątpliwości należy interpretować na korzyść pacjenta. Jak jest nadzieją nawet najmniejsza to warto walczyć bo wszak o życie ludzkie chodzi. Tylko czy w tym konkretnym przypadku były jakiekolwiek wątpliwości poza emocjonalnym przywiązaniem do oddechu jako wyznacznika życia? Mózg się nie regeneruje. Uszkodzenie mechaniczne, zwłaszcza tak rozległe nie dawało najmniejszych nadziei na poprawę. Za to możliwości rozsądnego działania zostały zablokowane przez głupio napisane prawo. Efekt był taki, że zamiast jednego dokonanego już (albo, jeżeli wolisz, nieuniknionego) zgonu mogły umrzeć jeszcze dodatkowe osoby, które nie doczekały serca, wątroby czy nerek.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2012 o 14:39
@falcion - "Najbardziej w tych wypowiedziach rozbawia mnie jad jaki sączą ci pokazowi ateiści" -> "Ciekawi mnie czemu ci tacy zadeklarowani nie wierzący w nic nie zabijają się nawzajem, przecież są tylko workami mięsa, tam nic więcej nie ma, zbiór komórek". Oczywiście, przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli. Nie ma człowieka nieomylnego, nie każdy jednak lekarz to koleś, który tylko patrzy by trochę pieniędzy wpadło mu do kieszeni, tak jak nie każdy ksiądz to pedofil, nie każdy Cygan kradnie, nie każdy polityk to kłamca, nie każdy policjant to leń, nie każdy gimnazjalista to idiota, tak jak nie każda starsza osoba to mocher, a ubrany na czarno młody człowiek = satanista. Jednak inna sprawa to człowiek po wpadku z uszkodzeniem mózgu, a inna sprawa to człowiek po wypadku, któremu poza pniem i kilkoma podstawowymi, pierwotnymi ośrodkami nic z mózgu nie zostało. Na chwilę obecną medycyna nie może umożliwić człowiekowi aż takiej regeneracji. Takie przypadki to przypadki przykre, smutne, bo widzi się człowieka, który jest ciepły, oddycha, jego serce bije, ale niestety taki człowiek się już nigdy nie obudzi. Jego nerka nie przejmie funkcji mózgu, a kropelka nie sklei tego co już się zmiksowało. Odróżniajcie przypadki beznadziejne, takie jak ten, od przypadków gdzie jest jeszcze szansa.
Odpowiedz"nie można oskarżać ludzi wierzących o urojenia czy głupotę" Można. Robię to regularnie. "Hachimaro jakoś słabo kąsasz, jedynie od głupich i nieumiejących czytać umiesz wyzywać?" Jeżeli ktoś jest po prostu głupi i nie potrafi czytać, to owszem. Po namyśle odwołuję jednak to drugie w odniesieniu do Ciebie. Na Twoje "kontrargumenty" nie zamierzam odpowiadać, bo nie zrozumiałeś moich argumentów; musiałbym najpierw wytłumaczyć te ostatnie, a nie widzę w tym sensu. I tak nawet nie starałbyś się ich zrozumieć, tylko wciąż sączyłbyś jad. Strata sił i czasu.
Odpowiedz@ A123456789 Naprawdę jesteś taka głupia czy tylko udajesz? Owszem, osoba w śpiączce ma szansę na wybudzenie, ale nie taka, której mózg został całkowicie zniszczony! Jest chyba pewna różnica między mózgiem uszkodzonym a nieuszkodzonym, prawda?! Przejrzyj w końcu na oczy i przestań kłócić się z tymi, którzy mają jakąkolwiek wiedzę medyczną (w tym wypadku z Hachimaro i fak_dakiem), bo aż żal czytać te Twoje pseudo-kościelne gadki o cudzie i możliwości wyzdrowienia, które są zwyczajnie NIEMOŻLIWE. Dociera do Ciebie takie słowo? Wracaj do garów, kobieto, bo tam Twoje miejsce.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2012 o 13:13
Yureka> daj spokoj, nie ma co sie produkowac, niewazne ze ktos ma prawdziwa wiedze medyczna, wazne ze ksiadz mowil inaczej, przeciez ksiadz ma ZAWSZE racje. nie wytlumaczysz niczego sensownie ludziom ktorych czerepy sa zryte przez "przenajswietszy i jedyny prawdziwy, jedyny majacy racje i wogole najsupermegahiper kosciol" a to ze wiedze o swoim kosciele ludki maja tak doglebna... nic tam, czekam kiedy ktos z nich zacznie pisac maile do koryntian...
Odpowiedz@MojaMalaAmi Wiem, poniosło mnie trochę, ale zawsze, gdy czytam takie bzdury to mnie krew jasna zalewa. Po prostu nie wierzę, że można być aż tak tępym...
Odpowiedz@HRG: ateista i inteligentny to oksymoron
OdpowiedzTu prawo nigdy nie będzie doskonałe: z jednej strony brak organów, z drugiej obawa o czarny rynek narządami.
OdpowiedzJest rozwiązanie. W każdym województwie powinna być "lotna" komisja oceniająca czy można pobrać organy czy nie. Składałaby się z kilku lekarzy różnych specjalności plus odpowiedni sprzęt. W sytuacji wezwania jechaliby do danego szpitala i oceniali ewentualnego dawcę. Komisja byłaby pod ciągłym nadzorem i nie miała poza stałą pensją żadnych profitów z tego czy ktoś zastał zakwalifikowany do pobrania organu czy nie. W takiej sytuacji mamy profesjonalny zespół i żadnego pola do układów korupcjogennych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2012 o 13:17
Moim zdaniem, im łatwiejszy będzie dostęp do narządów (promowanie Karty Dawcy, mniej biurokracji, itd.) tym mniejszy będzie czarny rynek porwań dl organów - po prostu nie będzie popytu. (nie mówię tu o korupcji)
Odpowiedzfak_dak: Jesteś naiwny, jak małe dziecko. Aż trudno uwierzyć w Twoją pełnoletność. Zaczynam powątpiewać, czy masz już dyplom. "Lotna komisja"... no ręce opadają. Super-uczciwa, super-wydajna, super-profesjonalna "Brygada Acapulco".
OdpowiedzMarzy mi się możliwość hodowania całych narządów z fragmentu tkanki pobranej od chorego. Nie byłoby problemów ze zgodnością tkankową, obaw o odrzucenie przeszczepu i przede wszystkim kolejek ludzi nierzadko dosłownie przykutych do urządzeń zastępujących źle funkcjonujący organ. Biorąc pod uwagę specyfikę polskiej mentalności prędzej doczekamy się tego postępu naukowego niż sensownej podaży organów do przeszczepu.
OdpowiedzPamietam jakiś (troche tandetny) film o podziemnym "świecie", w którym przetrzymywano ludzi.Mieli dokładnie rozplanowany harmonogram dnia, dosłownie każdą minute, z uwzglednieniem dobrego żywienia i uprawania sportu. Raz na jakiś czas niektórzy opuszczali to wielkie labolatorium, mamieni wizją wakacji na ciepłych wyspach. Końcem końców,okazało sie, że ci ludzie byli hodowani na organy. Tworzeni byli na zlecenie bogatych ludzi z ich tkanek macierzystych, dlatego zgodnośc była 100%.. Wykonanie filmu troche kiepskie, ale ogólne refleksje po filmie na +.
OdpowiedzFilm ma tytuł 'Wyspa', 'The Island', gdyby ktoś chciał obejrzeć :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 20:13
@Yennefer_: To obejrzyj jeszcze film "Coma" (Śpiączka) z Michaelem Douglasem. Film pewnie starszy od Ciebie, ale nietandetny i całkiem aktualny nawet dziś. Do tego z dobrą obsadą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 2:08
O tak bo filmy to jest najlepszy materiał by czerpać z nich wiedzę medyczną, na dodatek jeszcze amerykańskie. Przecież jak jakiemuś kolesiowi z połową mózgu zmartwychstało się po 50 latach, to pewnie jest to prawda. A w innym koleś przeżył, bo dwie połowy jego ciała połączyło nieszczęsne jelito. A w jeszcze innym człowiekowi odrosła ręka, bo modlił się do boga. A tak w ogóle to przecież my żyjemy w Matrixie, więc nic co widzimy nie istnieje.
Odpowiedz@HRG Nie uważam, że film ma pełni funkcje edukacyjną. To było moje pierwsze skojarzenie po komentarzu "Fomalhaut" ;)
OdpowiedzCzy przy odbieraniu dowodu osobistego nie mogłoby wypełniać ankietę, w której się określa czy się zgadza czy nie i w jakich okolicznościach. Zapobiegłoby to takim sytuacjom.
OdpowiedzNo co Ty! Proboszcz mówi, że taki facet żyje pełnią życia i cierpi dla Chrystusa, więc musi być prawda!
OdpowiedzJa na prawie jazdy mam zaznaczone, że jak mi się zejdzie, to mogą sobie brać, co im się żywnie podoba, nawet włosów i zębów nie pożałuję, jakby kto chciał, bo całkiem ładne mam... mi to po śmierci wybitnie obojętne, co się dzieje z ciałem a jeżeli mogę komuś życie uratować... no to rety, czemu nie?
OdpowiedzChyba bym nie chciała, żebyś był moim lekarzem. Dziwnych poglądów uczą Was teraz na tych studiach. A cóż to za stwierdzenie "był martwy, jako osoba"? Skoro oddychał samodzielnie, to żył, a tak zwane "cuda" w medycynie zdarzają się częściej, niż wszystkim się zdaje. Z tego, co wiem, zdrowe obszary mózgu potrafią niekiedy, po jakimś czasie, przejąć z powodzeniem funkcje uszkodzonych. Nie jesteś Panem Bogiem, żeby wiedzieć, kto umrze, a kto nie, lub o tym decydować. Ponadto ciało z którego pobiera się organ NIGDY nie może być martwe do końca, gdyż rozkład tkanek następuje bardzo szybko, niektórych już po dwóch, trzech minutach od chwili zgonu. A teraz dwie historyjki: 1) Córka mojej koleżanki w wieku 23 lat, bez żadnych przyczyn doznała rozległego wylewu krwi DO PNIA MÓZGU. Doskonale powinieneś wiedzieć, co to oznacza. Prawie w 100% śmierć. A jeśli nawet nie - życie, jak to się mówi, rośliny. Lekarze nie dawali cienia szansy. Wszyscy czekali na najgorsze. No i niespodzianka. Nie wdając się w szczegóły: Dziewczyna przeżyła, doszła do siebie W PÓŁ ROKU. Jeszcze 2 lata po chorobie nękały ją napady padaczki, ale i to przeszło. Jest dziś normalną, sprawną kobietą. 2) Rozmawiam z pielęgniarką. O przeszczepach, akurat. Pani pracuje w mojej poradni, odeszła ze szpitala, gdzie asystowała przy przeszczepach, jako siostra instrumentariuszka (tak to się chyba nazywa). Ja, oczywiście, jestem "za" spodziewając się od niej poparcia, w końcu "służba zdrowia". A ona na to: -Pani P! Nie odeszłam ze szpitala, bo mi się znudziło, tylko dlatego, że za dużo widziałam. Na przykład - pobierają facetowi nerkę, a on się poci tak, jak grubas w największy upał, pani powie, czy martwy człowiek się poci? Albo... - tu przerywa - ...a, co będę pani opowiadać... - widocznie opis był zbyt drastyczny. No i od tej pory ja też jestem przeciw. Na zakończenie. Czytałam niedawno artykulik na temat omawianej sprawy. Utkwiło mi w pamięci jedno zdanie. "Organy będą pobierane od dawców w znieczuleniu ogólnym." A TO NIBY DLACZEGO?????? Nabierz więcej doświadczenia i spróbuj zmusić się do przemyśleń, nim będziesz wypowiadać się tak arbitralnie, Doktorku!
OdpowiedzNie ma to jak laik, który coś tam gdzieś tam usłyszał, pouczający lekarza :D Nie ma czegoś takiego jak cuda, to co dla ciebie jest cudem, twoje praprawnuki będą miały w programie nauczania, tak jak my mamy teraz zjawiska które dla naszych przodków były dowodami na istnienie boga/ów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 20:23
A potem zamknęłaś magiczną książeczkę pt. "Urban Legend" i wróciłaś do rzeczywistości. Po pierwsze, cuda cudami nie zdarzają się zbyt często, co innego wylew krwi do mózgu, co innego rozwalenie mózgu na papkę metalowym prętem. Nie wiem co ci się nie podoba w zwrocie "jako osoba był już martwy", szczerze powiedziawszy nie wiem czy roślinę, można nazwać człowiekiem, tak samo jak nie rozumiem jak za człowieka można uznawać zygotę. A na studiach nie uczą żadnych dziwnych rzeczy, tylko tego co wszędzie. Pogląd, że człowiek jako osoba jest martwy z chwilą śmierci mózgu jest znany od lat 60 XX wieku, nie jest to jakaś nowa teoria. Inna kwestia, to panienka słyszała o takich przypadkach, że człowiek po śmierci może mieć różnego rodzaju tiki, jego organizm może nienaturalnie funkcjonować, a włosy i paznokcie przez jakiś czas rosną. Czy to są oznaki życia? I naprawdę nie trzeba być na studiach medycznych by takie rzeczy wiedzieć.
OdpowiedzA jak ty to sobie wyobrażasz? Mają przeszczepiać serce które już nie bije?
Odpowiedz@Stardust: Po pierwsze - nie "coś tam, gdzieś tam usłyszał". Dlaczego sądzisz, że miałabym nie wierzyć osobom, które znam i którym ufam? Myślisz, że pielęgniarka, z którą rozmawiałam, tak sobie konfabulowała, bo jej się w pracy nudziło? Gdybyś uważniej czytał, co napisałam wiedziałbyś, że właśnie po tym, co od niej usłyszałam zmieniłam zdanie co do przeszczepów. A dlaczego? Bo uważam, że mówiła prawdę. Po drugie - moje praprawnuki pewnie urodzą się w czasach, kiedy elektroencefalograf będzie służył za eksponat w muzeum techniki, a im współczesne urządzenia znacznie przewyższą czułością i precyzją obecne. I może się okazać, że wykryją to, czego dzisiejsze nie potrafią, na przykład bardzo słabe fale mózgowe. Po trzecie - nie rozumiem, o co ci chodzi z tymi cudami i po co mieszasz w to bogów? Racz zauważyć, że słowo "cuda" ujęłam w cudzysłów i poparłam jeszcze zwrotem "tak zwane". Nie przyswajasz tekstu? Po czwarte - jeśli o zdolnościach ludzkiego organizmu do samouzdrawiania, które nazwałam "cudem" (bo innych cudów na myśli nie miałam) będą się uczyć (jak twierdzisz) moje praprawnuki w szkole - to świetnie. Może nie będą miały tak ciasnych poglądów dotyczących śmierci ludzkiej - jak ty. P.S. Określenie "Nie jesteś Panem Bogiem" znaczy dokładnie tyle, co "nie uważaj się za Pana Boga". "Boga" piszę dużą literą przez szacunek dla osób wierzących. Sama natomiast jestem zdeklarowaną ateistką niemalże od urodzenia.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 10:43
"pani powie, czy martwy człowiek się poci?" Ośrodek termoregulacji znajduje się w podwzgórzu, czyli tak, martwy z punktu widzenia prawa człowiek może się pocić. Człowiek, który jest trwale pozbawiony świadomości - tym bardziej. Dobrze, że ta pielęgniarka odeszła ze szpitala, bo tam jej ignorancja mogła komuś zaszkodzić w większym stopniu niż w przychodni.
OdpowiedzMoi drodzy nie ma co strzępić języka, ta Pani ma pewnie wszystkie możliwe dyplomy z medycyny i wie, że martwy człowiek się nie poci. A człowiek bez połowy mózgu w dalszym ciągu ma szansę na wyzdrowienie, bo przecież po ulicy chodzą pustaki, a te zdaje się mózgu nie posiadają wcale - żywy okaz cudu medycyny.
Odpowiedz@HGR: Magiczną książeczkę, to raczej ty czytujesz do poduszki. Bo skąd niby zaczerpnąłeś wiedzę na temat rosnących włosów i paznokci po śmierci człowieka? Typowa, mocno ugruntowana w świadomości ludzkiej, ale tylko legenda. Po śmierci skóra wiotczeje, kurczy się i wysycha, więc włosy (np zarost) zaczynają "wystawać" ponad skórę, w której dotąd były schowane. To samo dotyczy paznokci. Nie uważam zygoty za człowieka, ale już osobę w śpiączce - tak. Póki samodzielnie oddycha, zachowuje ciepłotę ciała i inne funkcje życiowe - jest człowiekiem, nie rośliną i zawsze istnieje nadzieja, że się wybudzi. Użyłam sformułowania "życie, JAK TO SIĘ MÓWI, rośliny", więc nie jest to mój pogląd, tylko ogólnie akceptowane określenie osób pozostających w śpiączce. Teoria o śmierci mózgu jest, tak naprawdę, teorią o śmierci PNIA mózgu, a w powyższym przypadku był on raczej żywy. No i na koniec. Myślę, że zwrot "jako osoba był już martwy" oznacza, że osoba nie jest już osobą. Czyli, na przykład, nie posiada płci. Jeśli tak, to jak zapytasz?: "czy ciało nadal oddycha?", albo może "czy TO jeszcze żyje?" Życzę owocnych przemyśleń.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 11:32
@A123456789 - "Typowa, mocno ugruntowana w świadomości ludzkiej, ale tylko legenda. Po śmierci skóra wiotczeje, kurczy się i wysycha, więc włosy (np zarost) zaczynają "wystawać" ponad skórę, w której dotąd były schowane. To samo dotyczy paznokci." Najpierw mi zaprzeczasz, a potem zaraz to co powiedziałam potwierdzasz. Czy określisz to mianem "rośnięcia" czy też proces wynikający z powodu kurczenia się skóry nie zmiania to efektu (że przeciętnego laikowi wydawać się będzie, że dalej rosną) i faktu, że taki człowiek nie żyje. Po drugie proszę w takim razie mi przytoczyć ową teorię o pniu mózgu, bo jakoś się z nią nie spotkałam. Po trzecie rozumiem, że masz zdolności paranormalne i doskonale wiesz co ten chłopak miał a co nie miał zmasakrowane. I nie mieszaj do jasnej ciasnej ludzi w śpiączce z ludźmi, którym w wyniku urazu mózg zamienił się papkę. Ludzie w śpiączce to ludzie którzy najczęściej doświadczyli wylewu krwi do mózgu, przedawkowali leki itp. i dla tych istnieje szansa oraz nadzieja, a nie ci, których mózg zmasakrował metalowy pręt.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 11:44
I jeszcze jedno, nie życzę sobie zmieniania mojego nicku. Jeżeli przepisanie trzech literek we właściwej kolejności sprawia ci takie problemy, to nie wiem czy jest sens kontynuować tę dyskusję.
OdpowiedzA123456789 Wywierć sobie w czaszce mały otworek na czubku głowy (Tam, gdzie łączą się kości ciemieniowe prawa i lewa), włóż tam małą petardę i ją odpal. Jak myślisz, czy po takim zabiegu będziesz jeszcze żywy? Być może pień mózgu przeżyje, i będziesz oddychać, a jednocześnie nie będzie najmniejszych szans na to, że kiedykolwiek reszta mózgu się zregeneruje. W takiej sytuacji mniej więcej był ten mężczyzna... W tym przypadku orzeczenie śmierci osoby według mnie nie pozostawia wiele wątpliwości. Niestety każdy przypadek jest indywidualny i nie da się wszystkiego przewidzieć. Osobiście nie życzę Ci, ani nikomu innemu, żeby w wyniku choroby był potrzebny przeszczep od dawcy, któremu prawo nie pozwala pobrać organów, mimo iż jest ewidentnie martwy i nie ma najmniejszych szans na choćby częściowy powrót do zdrowia. (patrz przypadek z mózgiem zmienionym w papkę)
Odpowiedzmnie tylko zastanawia to zdjęcie z netu, gdzie gość nie ma ponad połowy czaszki (mózgoczaszki) a żyje, chodzi, pali fajki. To w końcu da się czy nie? I w jaki sposób się zastrzega prawo do nieoddawania organów? Daje się jakieś pismo? Gdzie komu? ;>
OdpowiedzJeżeli człowiek ten tak się urodził to możliwe, że jego organizm po prostu inaczej wszystko tam w środku "poukładał", że się tak wyrażę. A jak stracił w wyniku wypadku to jednak coś się zachowało, coś więcej poza pniem. Musiały zachować się te najważniejsze fragmenty. Bez dokładnych szczegółów nikt ci na to pytanie nie odpowie, więc podziel się jakimś linkiem. Inna kwestia, to nie należy wierzyć we wszystko co wrzucono do Internetu. Więcej szczegółów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2012 o 14:47
Dlatego chciałabym mieć takie prawo i możliwość, aby zadecydować sama o sobie i gdzieś móc zostawić oświadczenie, że gdybym kiedykolwiek znalazła się w stanie takim jak ten motocyklista to mają ode mnie pobierać organy, ratować życie innych a mi pozwolić odejść w spokoju. Nigdy przenigdy nie chciałabym być rośliną, którą moi bliscy musieliby się 24h opiekować. A może istnieje takie oświadczenie tylko ja o tym nie wiem?
OdpowiedzOwszem, istnieje. W USA możesz sobie to zaznaczyć na prawie jazdy, podstawowym ID a w Polsce, z tego co się orientuję, "oswiadczenie woli" to się nazywa, czyli rejestrujesz się (chyba nawet przez Internet) w systemie a w portfelu nosisz taką kartę informującą o tym, iż zgadzasz się być dawcą organów po śmierci.
OdpowiedzPodejrzewam, że istnieje, trzeba po prostu wklupać w Google, poza tym możesz zawsze zapisać to w testamencie lub uprzedzić rodzinę, żeby w danej sytuacji nie protestowała. Choć zawsze można też nosić przy sobie kartkę z podpisem i zgodą. Teoretycznie każdy jest potencjalnym dawcą, chyba, że za życia zdecyduje inaczej. Lekarz nie ma nawet obowiązku informować rodziny, ale z grzeczności zawsze to robi. A to ta rodzina najczęściej protestuje. Przekonaj rodzinę, a problemów być nie powinno.
OdpowiedzByć może polskie prawo jest restrykcyjne i w pewnych momentach niedoskonałe,lecz w takich przypadkach je w pełni popieram.Dlaczego?Otóż jeżeli nie Ty,nie Twój kolega to znalazłoby się masę sk..synów którzy tak wykorzystaliby prawo i jego luki że tłukliby fortuny na organach.Nie sądzę by podobała Ci się opcja prawna ktora umożliwiłaby pokrojenie Twojej dziewczyny,matki czy córki na organy zastępcze..AŻ na tyle nie ufam ludziom by nie wiedzieć że w pewnych kwestiach trzeba ich naprawdę trzymać za ryj.I to mocno.
OdpowiedzMamy XXI wiek, można by przypuszczać, że ludzka mentalność zmieniła się od czasów, gdy za narząd władający uczuciami uznawano serce. Na szczęście krótka lektura komentarzy na Piekielnych pozbawia złudzeń. Co świadczy o człowieczeństwie? Że ktoś oddycha, bije mu serce, poci się. Został trwale pozbawiony świadomości? Kogo to obchodzi? Może zdarzy się cud! Kresomózgowie cudownie odrośnie albo inna część mózgu przejmie jego funkcje, np. móżdżek. Albo inny narząd, np. nerka. Lekarze twierdzą, że to niemożliwe? Oj tam, co oni mogą wiedzieć, nie znają się. Córce fryzjera zięcia sąsiadki się to przydarzyło. Cud jak malowany! Medycyna zna wiele takich przypadków. A że ktoś się przekręci, bo nie dostanie narządu, zaś na terapię wora mięcha wyda się parę tysięcy? Nieistotne, ważna jest idea. Oczywiście nikt nie utożsamia człowieka z ciałem, ważniejsza jest dusza, tak ksiądz mówi co niedzielę... Prawda?
OdpowiedzKościół katolicki za śmierć człowieka uznaje śmierć jego mózgu, ale przecież wierzący wiedzą lepiej. Mniejsza, że nawet nie wiedzą skąd to w Biblii się dekalog wziął.
OdpowiedzWiec zabijać tych w stanie "warzywnym" przecież też zero człowieczeństwa, zabijajmy niedorowziniętych bo przecież co oni mają z życia, marnują organy, tych w śpiączce bo i tak mała szansa na poprawę, tych których uznamy za niegodnych by żyć bo my tak uważamy. Są sposoby już omawiane, oświadczenie woli zostania dawcą, aż mam ochotę poszperać czy mamy też możliwość oświadczenia żeby nie mogli reanimować. I jak taką osobę mają na stole sprawa jasna, wyraziła zdanie. Ale w innym wypadku zakładamy że ktoś tego nie zrobił więc pewnie chciałby żyć za wszelką cenę. Ludzie blisko śmierci robią nieraz niesamowite rzeczy żeby jej uniknąć, taka jest wola życia. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy bo mamy swoje ograniczenia. Ale lekarz nie jest bogiem, tak samo sędzia czy ktokolwiek inny. Opieramy opinie na tym co się nauczyliśmy co znamy a nie na tym co wiemy że będzie.
OdpowiedzFalcion, ty tak celowo czy naprawdę tak ciężko ci zrozumieć koncepcję, że osoba z rozpieprzonym mózgiem =/= osoba kaleka czy upośledzona, że nie można tych przypadków stawiać obok siebie? Ja tam gdybym miał być warzywem które jedynie leży na łóżku, to rzeczywiście nie chciałbym aby mnie reanimowano, ale jeśli ktoś uważa inaczej to jego prawo, tyle, że takie przypadki też nie mają tutaj odniesienia, ponieważ mówimy o osobie która była już martwa, spalił się jej procesor, działały jeszcze jedynie peryferia.
OdpowiedzChyba nie przekonasz co niektórych. Dla nich omawiany przypadek jest jednakowy z udarem... Tyle że odpowiednio leczony udar nie pozostawia większych śladów, a dezintegracja/rozp****** (może tak do niektórych dotrze) mózgu nie pozostawia wątpliwości co do istnienia osobowości. (Które w tym przypadku JUŻ nie istnieją)
OdpowiedzRozumiem że koledzy nie rozumieją iż temat jest rozciągany przez większość na ogólne przypadki a nie ten konkretny specyficzny który był dosyć ciężki. Problem w tym że tu lekarz maja wręcz pretensje do ciała pacjenta które sami reanimowali że pojedyncze ośrodki śmiały podjąć walkę o przetrwanie.
OdpowiedzKażdy przypadek jest inny, bo każdy człowiek jest inny. To ty niepotrzebnie rozciągasz temat i mieszasz ten poszczególny przypadek z innymi. A potem pretensje, że ktoś nazywa coś workiem mięsa. Problem w tym, że on miał na myśli powyższy przypadek, a ty podpinasz pod to kogo chcesz i nagle wielkie halo, bo ci wredni lekarze, ateiści, by upośledzonych mordowali.
OdpowiedzCzasami dochodzę do wniosku, że co poniektórzy to jednak żyją bez połowy mózgu. Po pierwsze osoby w śpiączce, w tzw. stanie "warzywnym" najczęściej zapadają na nią w wyniku wylewów krwi do mózgu, przedawkowania leków itd. Człowiek, którego mózg zmienił się w papkę za pomocą metalowego prętu nie jest w śpiączce, on już po prostu nie żyje. Nikt nie pisze o zabijaniu ludzi w śpiączce, bo ci może jednak kiedyś się obudzą, ale człowiek bez mózgu się już nie obudzi. Aż tak ciężko złapać różnicę?
Odpowiedzróżnicę załapują tylko ci, u których zawartość czaszki odpowiada za więcej niż za podstawowe funkcje życiowe :)
OdpowiedzW takim razie, chyba będę musiała to nowe zjawisko opatentować w świecie medycyny. Bez mózgu da się żyć. :P Myślicie, że dadzą mi za to nagrodę Nobla?
OdpowiedzPoczytaj sobie o kurczaku bez głowy. (Najlepiej na wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bezg%C5%82owy_kurczak_Mike) Tak życie bez mózgu jest możliwe.
OdpowiedzO kurczaku bez głowy wiem, ale akurat moje znakomite odkrycie tyczy się rodzaju ludzkiego :D.
OdpowiedzLudzie pomyślcie co piszecie! jeżeli pręt wszedł oczodołem i wyszedł potylicą to uszkodził wiele ośrodków mózgu m. in. ten odpowiedzialny za myślenie znajdujący się w płacie czołowym, ale ominął ośrodek oddechowy znajdujący się w rdzeniu przedłużonym, więc poszkodowany oddychał. jeśli ktoś umrze a będą mu jeszcze rosły włosy i paznokcie (zawsze jakiś czas po śmierci rosną) to też go nie pochowacie?! Czasami mam wrażenie że wielu z was nie posiada ośrodka odpowiedzialnego za myślenie. (za błędy, jeżeli jakiekolwiek powstały bardzo przepraszam, i proszę o sprostowanie, pisałem z pamięci.)
Odpowiedz@infernal my to ich już przekonać staramy się już jakiś czas, ale zaraz pewnie się przyczepią słowa "urosną", bo one nie rosną tylko skóra się kurczy, ale co my tam wiemy. Przecież jak oddycha to żyje. Jak się poci to żyje. Jak ma pośmiertne konwulsje to przecież też żyje, bo pewnie go boli. Mam nadzieję, że jak kiedyś rozwalę sobie pół mózgu to nie trafię na takiego geniusza medycyny, co to stwierdzi że żyję i pozwoli mi delikatnie mówiąc gnić na szpitalnym łóżku. Chyba to sobie w testamencie zapiszę.
OdpowiedzHRG> no tak, ale testament otworza doiero po "smierci" :D:D:D:D
OdpowiedzPrzede wszystkim to powinno być na odwrót. Nie powinno być żadnego "rejestru niezgadzających się na bycie dawcą", tylko powinien być rejestr wyrażających zgodę na bycie dawcą.
OdpowiedzZgadza się. Uważam, że każdy powinien obowiązkowo deklarować się czy zgadza się być po śmierci dawcą czy nie. Jeżeli się nie zgodzi i zdarzy się, że sam będzie potrzebował przeszczepu to na liście oczekujących będzie za wszystkimi tymi co się zgodzili. Uczciwa zasada - zgadzasz się dać to w razie potrzeby sam dostaniesz. Egoiści w takim układzie zostaliby potraktowani tak samo jak oni traktowali innych.
OdpowiedzDura lex, sed lex...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2012 o 14:42
Wszystkim adwersarzom odpowiem naraz. Wiara w Kościół i księdza - to jedno, wiara w jakąś siłę sprawczą - to drugie. Nie imputujcie wszystkim, którzy mają inne zdanie, jakiegoś wyznania, bo nic na ten temat nie wiecie. Cieszy mnie, że mamy tylu ateistów. Przymusowa religia w szkołach zrobiła swoje. To tak tytułem wstępu. Historii dziewczyny z wylewem nie rozwijałam, gdyż uważałam, że jest to mało istotne. Niniejszym czynię to teraz. Przeżyła ponieważ w trakcie różnistych badań wyszło na jaw, że jest w bardzo wczesnym stadium ciąży. I zaraz okazało się, iż płód jest ważniejszy od matki, którą spisano już na straty (jej mózg obumiera, nie przeżyje). Zajęto się więc ratowaniem dziecka za wszelką cenę, podtrzymując życie matki wszelkimi dostępnymi metodami. Tak się szczęśliwie złożyło, że uratowano oboje, bo matka, w tak zwanym "międzyczasie", się wybudziła. A gdyby nie była w ciąży? Sprawa śmierci mózgowej- kilka cytatów: "Termin 'śmierć mózgu' definiuje się jako nieodwracalną i całkowitą utratę funkcji mózgu, w tym także ŚMIERĆ PNIA MÓZGU, (...). Akt zgonu, a więc śmierć biologiczną stwierdza się na podstawie ustania funkcji PNIA MÓZGU. (...) Śmierć jest równoważna ze śmiercią PNIA MÓZGU." http://portal.abczdrowie.pl/smierc mozgowa Jeszcze jeden cytat. "Jedynie dzięki uporowi ojca życie zachował młody Brytyjczyk, u którego czterech lekarzy stwierdziło 'śmierć mózgu'. Medycy chcieli pobrać od pacjenta narządy do przeszczepu. O tego typu przypadkach słyszymy coraz częściej (...)." www.bibuła.com/?p=56030 @HRG: Specjalnie do ciebie. Jesteś arogancka. Masz bardzo irytujący zwyczaj obrażania ludzi, naśmiewając się z ich przekonań i wiary, a do tego obłudnie twierdzisz, że tak nie jest. Jesteś impregnowana na wszelkie argumenty, bo sądzisz, że zjadłaś wszystkie rozumy. Oponentów uważasz za "półmózgi" i konkludujesz ubawiona, że wobec tego z połową mózgu da się żyć. Dyskutować z tobą to jak bić się z wodą. Kpisz z polskiego prawa podważając jego zasadność, mimo że stanowią je ludzie do tego powołani, przygotowani, z wiedzą i doświadczeniem, które, być może, osiągniesz dopiero za kilkadziesiąt lat. Jednak ty uważasz ich za idiotów. Ale wiesz co? "Tyle twojego - co se pogadasz", nikt na razie prawa nie zamierza zmieniać, a pajdokracja nam w Polsce nie grozi. I jeszcze muszę cię zmartwić. Z połową mózgu faktycznie można żyć, więc Nobla już nie dostaniesz. Wklep sobie w Google 'niewiarygodny świat Ripleya'. Znajdziesz tam interesujące rzeczy. O jednej z nich, parę lat temu, głośno było na świecie, ale pewnie ty wtedy jeszcze robiłaś w pieluchy. P.S. Jakoś żaden z przemądrych medyków nie wyjaśnił, dlaczego pobieranie narządów miałoby odbywać się w znieczuleniu ogólnym?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2012 o 0:50
Jako "przemądrzały medyk" czuję się w obowiązku odpowiedzieć. Przytaczane przez ciebie kazusy powrotu do zdrowia osób, które miały orzeczoną śmierć mózgu różniła jedna rzecz od pacjenta z mojej historii. Oni mieli zachowane mózgi. On zaś poza resztami pnia nie miał w czaszce mózgu. Nie było niczego co mogłoby powrócić do funkcjonowania i dać nadzieję, że wróci mu świadomość. Chyba, że wierzysz w regenerację mózgu. Z góry napiszę, że nigdy jeszcze czegoś takiego nie zaobserwowano. Nawet w "cudownych" kazusach. Plastyczność mózgu nie jest aż tak wielka by pacjent wrócił do świadomości mając sam pień. Niektóre rejony korowe są w stanie przejąć funkcję innych rejonów korowych ale kora a pień to zupełnie inna bajka zarówno strukturalnie jak i cytologicznie. Jasne, że w Polsce śmierć jest definiowana jako śmierć pnia mózgu. Niczego odkrywczego nie napisałeś. Dlatego ten chłopak nie mógł iść na przeszczepy bo pień był czynny. I właśnie to prawo krytykuję. Nigdy nie słyszałem by dawano znieczulenie przy pobieraniu organów. Skąd takie rewelacje? Ciało dawcy trzeba sztucznie wentylować bo samo już nie oddycha ale nie podaje się mu opiatów. Na marginesie napiszę, że nieco kuriozalnie brzmi w twoich ustach pouczania HRG odnośnie kultury dyskusji jeżeli się wcześniej zobaczy agresywny styl twoich wypowiedzi.
OdpowiedzPozwól, że odwołam się do wypowiedzi dotyczącej mnie. Po pierwsze to od kiedy w tym kraju tworzą prawo ludzie inteligentni? Przepraszam bardzo, ale oskarżanie tych 460 baranów, którzy co rusz naruszają konstytucję aktami prawnymi takimi jak ACTA, czy też podstawowe prawa obywatela jak wolność wyboru np. nakaz szczepień jest tak kuriozalne, że aż śmieszne. I tak uważam za półmózga osobę, która nie potrafi przepisać trzech liter we właściwej kolejności i żyje w magicznym świecie, gdzie człowiek z mózgiem zmienionym w papkę magiczne powróci do życia. Jak słusznie zauważył fak_dak we wszystkich opisanych przez ciebie przypadkach mózg został zachowany. Jeżeli naprawdę chcesz zabłysnąć to daj przykład gdzie ktoś przeżył, wybudził się, mimo zmiażdżenia całości mózgu. Inna kwestia to naucz czytać się ze zrozumieniem, Nobla miałam otrzymać za udowodnienie, że da się żyć BEZ MÓZGU, a nie z jego połową. Ale to nie pierwszy raz, kiedy wykazujesz się ignorancją i źle przytaczasz moje słowa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2012 o 10:02
I jeszcze jedno w zasadzie. Mój wiek i twój wiek nie ma tu nic do rzeczy, w pieluchy to ja może robiłam, kilkanaście lat temu, a nawet jeżeli lat miałabym 5 to chyba wstyd dla ciebie, że 5-latek potrafi zachować wyższą kulturę dyskusji niż ty, rzekomo nie wiadomo jak dojrzała osobo. Na marginesie lat mam 20, skoro mój wiek aż tak cię interesuje. I oczywiście medycy są przemądrzali, bo co oni tam mogą wiedzieć więcej od ciebie. Przecież oni kończyli studia medyczne, a ty masz internet, jakąś tam znajomą i ciotkę Wikipedię.
Odpowiedz@fak_dak: Nie napisałam "przemądrzałych". Napisałam PRZEMĄDRYCH. Nawet nie wstawiłam cudzysłowu. Jeśli ktoś chce - może odebrać to jako ironię, ale nie musi. Co do innych rzeczy: Dla mnie od początku było jasne, co krytykujesz. Jednak zawsze przerażała mnie radykalność poglądów i przekonanie o własnej nieomylności niektórych, zwłaszcza początkujących lekarzy. Trochę więcej pokory, trochę więcej empatii. Życie ogólnie jest czymś nadzwyczajnym, a żaden człowiek nie jest taki sam i lecząc go nie można opierać się na schematach. Jeden spadnie z drabiny i skręci sobie kark, inny wypadnie z dziesiątego piętra i przeżyje. Jeden pokona raka, inny nie - mając te same szanse. Nie możesz tkwić w przekonaniu, że wszystko od Was zależy. Organizm ludzki ma tak olbrzymie zdolności regeneracji, że czasem wystarczy mu tylko nie przeszkadzać. Uczą tego na akademii? Leczenie ludzi to przede wszystkim wielka odpowiedzialność. Prawdę mówiąc - to misja i powołanie. Przynajmniej powinno tak być. Tylko, że coraz częściej wybiera się ten zawód z innych pobudek. Nierzadko właśnie dla tego rozkosznego poczucia władzy, świadomości o możliwości decydowania - ten będzie żył - dla tego nie warto się starać. Etyka lekarska pozostawia coraz więcej do życzenia, ściśle mówiąc właściwie jej nie ma. Dlatego muszą być pewne reguły, rygory i przepisy. I cieszy mnie, że ktoś, kto te przepisy ustanawia rozumie, że "jajeczko" nie może być "częściowo nieświeże", tak jak nie można mieć "lekkiego syfa", lub być "trochę w ciąży". Albo się żyje, albo nie. Ponieważ trudno przyjąć, że człowiek martwy oddycha, wobec tego uznawany jest za żywego. Koniec, kropka. A to, co Ty proponujesz jest istotnie dobijaniem rannego. Cytaty dotyczące śmierci pnia mózgu nie były przeznaczone dla Ciebie. Głównie dla "HRG", która twierdzi, że jestem nawiedzona i takiej definicji nie ma, nie znajdę jej w żadnym słowniku(?) i odwracam kota ogonem. W przypadku naszego motocyklisty "ciała dawcy" chyba nie trzeba byłoby sztucznie wentylować, bo oddychał sam. Podałbyś mu znieczulenie przy pobieraniu organów? Te "rewelacje" (jak dla mnie również) przeczytałam w artykule na temat przeszczepów (tygodnik "Angora"-przedruk). Zdanie "Narządy będą pobierane od dawców w znieczuleniu ogólnym." rzuciło mi się w oczy w kontekście wiedzy uzyskanej od pielęgniarki. Inaczej pewnie w ogóle nie zwróciłabym na nie uwagi, jak prawdopodobnie reszta czytelników. Na marginesie napiszę, że w swoich wypowiedziach nie dopatrzyłam się agresywnego stylu. Co najwyżej (i to tylko w niektórych) pewnej dawki sarkazmu. Takiej "quantum satis". P.S. Na koniec wielka prośba.(całkiem na poważnie)Wpisz w Google hasło "niewiarygodny świat Ripleya" - jakkolwiek niepoważnie brzmi ono dla Ciebie. Obejrzyj krótki dokument o chłopaku z uszkodzonym mózgiem. I napisz, co o tym sądzisz jeśli, oczywiście, będziesz miał ochotę. Ale ciekawa jestem Twoich wniosków. Pozdrawiam.
OdpowiedzW takim razie wszyscy czekamy na cud, chłopak trochę w grobie poleży a potem przecież się zregeneruje. Przecież ma aż dwie nerki, jedna pewnie przejmie funkcje mózgu i wszystko skończy się happy endem. Dobijanie rannego, jeżeli można dobić trupa to i owszem jest to dobijanie rannego. Mniejsza, że ów ranny nawet chyba sobie nie zdaje sprawę z tego, że nie żyje. Co do owej definicji "śmierci mózgu": to z racji, że pień nie został rozwalony prawo nakazywało trupa nie ruszać, co wcale nie oznaczało, że chłopak żył, bo poza owym pniem, z jego mózgu dużo nie zostało. Nie trzeba mieć rozwalonego pnia żeby po prostu umrzeć. Nie dociera do ciebie, że są przypadki beznadziejne, gdzie nie można już po prostu pomóc i jedyne co można zrobić to pomóc innym?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2012 o 13:46
Regeneracja mózgu to już "fikszyn bez sajensu". Właśnie tego uczą na Akademii Medycznej. Twoja wiara, że coś na pewno jest możliwe to za mało by traktować to jako realną szansę. "Wielkie możliwości regeneracyjne" ma w organizmie człowieka tylko wątroba i szpik. Reszta organów o wiele mniejsze a centralny układ nerwowy prawie żadne. Są na razie próby wszczepiania komórek macierzystych np. do uszkodzonej istoty czarnej w ch. Parkinsona ale o regeneracji całych półkul mózgowych nie śniło się nawet największym marzycielom. Czyli jeżeli ten facet nie miał ŻADNYCH SZANS na powrót świadomości, bo organ, który odpowiadał za świadomość i człowieczeństwo był nieodwracalnie zniszczony, to należy uznać go za martwego. Utrzymywanie go przy życiu wiedząc, że jego stan jest beznadziejny, to klasyczny przykład uporczywej terapii. I nie dałbym mu znieczulenia przy pobieraniu organów bo nie było struktur mózgowych odpowiedzialnych za percepcję bólu. Dokument obejrzałem i powiem ci, że nic z niego nie wynika. Wartość merytoryczną ma taką samą jak " Wędrówki z dinozaurami" dla paleobiologa. Ot, paradokument popularno-naukowy. Bez obejrzenia CT i MRI mózgu tego faceta nic nie możemy powiedzieć jaki był stopień uszkodzenia strukturalnego mózgu. Poza tym ten facet po wypadku miał mózg, uszkodzony ale jednak miał. A bohater mojej historii poza pniem nie miał mózgu. A co do stylu twoich wypowiedzi to naprawdę nie da się nie zauważyć licznych ataków personalnych stosowanych Bóg wie po co. Oberwało się HRG ale mnie też nie przepuściłeś (28 lipca 2012 1:54). Proponowałbym, byś ograniczył się w wypowiedziach do płaszczyzny dyskusji, bez wycieczek, w których pozwalasz sobie domniemywać kim są i co sobą reprezentują twoi interlokutorzy. Tak by nie zamienić tego forum w drugi Onet.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2012 o 13:49
Pewnie i tak zaraz usłyszymy, że się nie znamy, bo przecież on oddychał. Główny, niepodważalny argument. Inna sprawa, że gdybym sama znalazła się w takiej sytuacji (czyt. rozkisiłoby mi mózg) to bierzcie co chcecie, moja rodzina jest uprzedzona, że jeżeli moje organy po śmierci będą sprawne to lekarze mogą je wziąć dla potrzebujących. Sory, ale nawet przy założeniu, że można by człowieka z takiego stanu wyleczyć, to ja osobiście nie chciałabym wracać z martwych po to, by przez resztę życia za przeproszeniem wysrać się samodzielnie nie móc i leżeć przykutym do łóżka skazanym na pomoc innych. To już lepiej niech moja nerka funkcjonuje w zdrowym organiźmie, a ja tam sobie pójdę w niebyt, do nieba, piekła, przejdę reinkarnację czy co to się tam z ludźmi po śmierci dzieje.
Odpowiedz@HRG: Niczego już ode mnie nie usłyszysz. NIE chcę się zniżać do twojego poziomu, a na wysiłek o tej godzinie mnie nie stać. Zakończyłam dyskusję z osobą, która ucieka się do inwektyw, jako argumentów w pyskówce - bo tym są twoje komentarze. NIE jesteś dla mnie partnerem, zresztą wyraziłam swoją opinię powyżej. NIE sprowokujesz mnie już do ani jednego zdania. Amen.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2012 o 0:15
I krzyżyk na drogę. Jak sama słusznie zauważyłaś nie ma sensu prowadzić tej rozmowy dalej, bo cała twoja polemika sprowadza się do przeinaczania faktów, obrażania innych, argumentu "bo przecież on oddycha to mógł się zregenerować", a przytoczone przez ciebie przypadki są przypadkami z zupełnie innej kategorii niż powyższy. Dla twojej informacji to cały czas ja zniżałam się do twojego poziomu, próbując ci pewne fakty uświadomić. Z obelgami wyjechałaś pierwsza ty. Dyskutować niestety nie umiesz, tak samo zresztą jak zbijać argumentów przeciwnika. Nie musisz na to odpisywać, w sumie będzie lepiej jak nie będziesz dalej kaleczyć klawiatury. Życzę powodzenia w życiu z takim podejściem.
Odpowiedzfak_dak: Właśnie upewniłam się, że moje komentarze czytasz pobieżnie, czyli "po łebkach". Inaczej już dawno zauważyłbyś, że jestem płci żeńskiej. Twoja reakcja na film, który poleciłam nie zaskoczyła mnie, dokładnie takiej się spodziewałam. Zredukowałeś go do bajeczki opartej głównie na animacji komputerowej, chociaż wiadomo, że jest autentyczny. Czyli - "jeżeli takie są fakty - tym gorzej dla faktów". Piszesz "bez obejrzenia CT i MRI mózgu tego faceta nic nie MOŻEMY powiedzieć (...)": Po 1) Pachnie mi to wykładem Po 2) Jacy MY? My-fak_dak? Po 3) Nie prosiłam Cię o diagnozę, pytałam o wnioski Nie pokusiłeś się o żadne. Nie przyjmujesz do wiadomości, że facet żyje z odłupanym kawałem czachy, a resztka jego mózgu wewnątrz wygląda jak wyschnięta papka porośnięta szarą błoną. Do tego mówi, widzi, słyszy, ukończył studia, ostatnio wstaje z wózka, uczy się chodzić.Nie nazywaj tego eufemistycznie "uszkodzonym mózgiem". Przypominasz mi gościa z anegdoty, który nie mógł uwierzyć w istnienie żyrafy. Twierdził, że takiego zwierzęcia być nie może - za długa szyja. Kiedy zaprowadzili go do zoo, by sam się przekonał, stanął przed wybiegiem, spojrzał, tupnął i rzekł: -To niemożliwe, takiego zwierzęcia nie ma.- po czym obraził się i poszedł. Na zakończenie. Zmęczyła mnie już ta cała polemika, z której nie wyniknie nic konkretnego. Nie oczekuję więc riposty - i tak nie odpowiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2012 o 3:00
A123456789 "resztka jego mózgu wewnątrz wygląda jak wyschnięta papka porośnięta szarą błoną" To jest twoja interpretacja czy raczej tworzenie faktów na potrzeby dyskusji. Z filmu to nie wynika. Jeżeli się mylę, to podaj w której minucie filmu pada zdanie o "wyschniętej papce porośniętej szarą błoną" lub coś co to sugeruje. Z tego co ja zrozumiałem z filmu to doszło do pogruchotania czaszki przez śmigło i bliżej nie określonego urazu lewej półkuli bez uszkodzenia prawej. Prawa półkula po urazie lewej została zaktywizowana stąd eksplozja zdolności artystycznych. Przyjmij to do wiadomości, że jeżeli mamy rozmawiać merytorycznie o czymś to musimy mieć fakty a nie podany w stylu "Nie do wiary" paradokument. W tym filmie jest naprawdę mało faktów medycznych. Brakuje konkretów czyli stopnia uszkodzenia mózgu, wyników badań, CT, MRI, EEG, testów organicznych. Bez tego możemy co najwyżej domniemywać, stawiać hipotezy, fantazjować na temat. Wiem, że dla laika ten film może wyglądać mądrze ale dla lekarz już niekoniecznie. Ja też z przyjemnością obejrzałem "Wędrówki z dinozaurami" ale nie ośmieliłbym się na jego podstawie pouczać paleobiologa w temacie dinozaurów bo bałbym się, że się ośmieszę. Oddziel programy popularno-naukowe, zwłaszcza podane w atmosferze sensacji, od profesjonalnej nauki czy medycyny. Niestety z każdym postem dajesz co raz gorsze świadectwo o sobie. Dorabiasz fakty na potrzeby swoje argumentacji oraz atakujesz personalnie interlokutora gdy kończą ci się argumenty. Może rzeczywiście czas zakończyć tę dyskusję.
Odpowiedzwww.youtube.com/watch?v=xt_2_54YQ0g
OdpowiedzObejrzałem innym film z serii "Niewiarygodny świat Ripleya" (a jest ich wiele). Ale już nadrobiłem zaległości. W twoich filmie chłopak ma usuniętą prawą półkulę ale nieuszkodzoną lewą. Ośrodki w kresomózgowiu są zdublowane co powiedział na końcu filmu lekarz. Wystarczy jedna półkula mózgu by żyć. Chłopak, jak widziałaś, jest lewostronnie sparaliżowany, prawdopodobnie ma połowiczną ślepotę, ma lekko bełkotliwą mowę, prawdopodobnie ma niższy iloraz inteligencji niż przed wypadkiem ale ciągle wystarczający by ukończyć collage. Facet z mojej historii nie miał obydwu półkul mózgu, także nie było ośrodków, które zdolne mogłyby przejąć funkcję tych zniszczonych. Sytuacja jest analogiczna do nerek. Po utracie jednej nerki da się żyć bo druga zwiększa się i działa na 200% "normy". Po utracie dwóch nerek się umiera. Żaden inny organ nie będzie działał jak nerka a nerki się nie regenerują. Osobę bez nerek da się jeszcze dializować lub przeszczepić jej nerkę. Mózgu nie da się przeszczepić. Ciągle nie wiem skąd twój wniosek, że "resztka jego mózgu wewnątrz wygląda jak wyschnięta papka porośnięta szarą błoną". Z filmu wynika coś zupełnie innego. Martwa prawa półkula została usunięta a reszta działa nad wyraz sprawnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2012 o 11:09
"I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot? Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego."
Odpowiedztemat trudny niezmiernie... nie jestem ani lekarzem, ani etykiem, ani prawnikiem, wiem natomiast, że gdyby nie daj Boże coś mi się stało i potrzebowałbym przeszczepu zapewne modliłbym się, żeby znalazł się dawca, przy czym sam nie jestem pewien, czy chciałbym mieć w portfelu karteczkę mówiącą, że gdyby mi się coś stało jestem skłonny być dawcą organów- boję się, że byłbym potraktowany wtedy jako właśnie potencjalny dawca, czyli nie trzeba się za mocno starać, żeby go ratować... to są tylko moje obawy, świadom jestem, że lekarze i ratownicy na prawdę starają się ratować ludzkie życie jak tylko mogą... każdy powinien sam rozważyć, czy chce być dawcą organów, czy się boi, trudno tu kogokolwiek skrytykować moim zdaniem, nie można skrytykować lekarza, który widzi, że pacjenta x nie da się uratować, natomiast pacjenci y i z będą żyli długo i szczęśliwie na "częściach" z x, ani też prawodawcy, który chce zabezpieczyć pacjenta x, który być może ma szanse przeżycia, ale lekarze wzięli od rodziny y i z kasę, żeby ratować powyższych (pobudki jakimi kierują się rodziny w tym przypadku są jak najbardziej zrozumiałe) nie jesteśmy w stanie tu nikogo ocenić- takie jest moje skromne zdanie
Odpowiedz