Od jakiegoś czasu wynajmuję kawalerkę. Oczywiście samo to w sobie piekielne nie jest, właścicielka również jest do rany przyłóż. Piekielna jest (była) poprzednia lokatorka.
Właścicielka to starsza pani mieszkająca w innym mieście. Kawalerka należała do jej córki, teraz stoi pusta, więc wiadomo - lepiej wynająć, przynajmniej czynsz i ogrzewanie się zwrócą.
Poprzednią lokatorką była podobno młoda dziewczyna, studentka, bezproblemowa i sympatyczna. Jej pierwsza piekielność ukazała mi się, gdy przyjechałam oglądać mieszkanie. Byłam pierwszą z umówionych osób, więc tym gorzej to wypadło. Spotkałam się ze starszą panią, która również dopiero co dotarła do stolicy i pojechałyśmy pod wskazany adres. Pani opowiada o sąsiadach, lokalizacji, że jest parkiet, chociaż dość stary, mała kuchnia, oddzielna, no cud-miód, lokatorka posprzątała przed wyprowadzką, z pomocą sąsiadki, więc wszystko było niemal do wzięcia od razu.
Pani otwiera drzwi, wchodzimy - i miny nam rzedną. Kawalerka jest... puściutka. Poprzednia lokatorka zabrała wszystkie meble i część AGD, które w niej były - a należały do właścicielki i jej córki. W pokoju zostało rozklekotane krzesło i szafa z naderwanymi drzwiami. Starsza pani ma łzy w oczach, podstawiłam jej krzesło, nastawiłam wodę w garnku (czajnik zniknął), żeby chociaż dać coś do picia. Sąsiadka, zawołana przez starszą panią, w takim samym szoku - najwyraźniej dziewczyna dorobiła sobie jeszcze jedne klucze i zabrała rzeczy, gdy sąsiadka była w pracy (pozostałe dwa komplety miały właścicielka i sąsiadka). Numer dziewczyny, podany w umowie, nieaktywny. Pani starsza miała zająć się tym gdy wróci do siebie.
Mimo tych perturbacji mieszkanie mi się spodobało - przestronne, w ciekawym miejscu, z "dobrymi fluidami". Postanowiłam zaryzykować. Pani starsza ucieszona, zadzwoniła jeszcze do kolejnych umówionych - większość zrezygnowała, jeden chłopak obejrzał i też zrezygnował. Mieszkanko moje, na dodatek taniej, bo trzeba było dokupić pralkę, przywieźć meble, itp.
Jak się okazało, była lokatorka załatwiła mi - i starszej pani - więcej atrakcji niż kradzież mebli i AGD. Ledwo się wprowadziłam, zaczął mnie nachodzić windykator. Po trzeciej wizycie, okazywaniu dokumentów, kilkunastu telefonach i piśmie wysłanym do centrali uwierzył, że nie jestem panią Joanną M. Dziewczyna, jak się okazało, wzięła sobie na raty lodówkę (zapewne dlatego zostawiła tę, która była w mieszkaniu) i zapomniała tych rat płacić.
Przychodzą też do mnie pisma z dwóch banków, szkół, firm i czego nie tylko. Do każdej instytucji cierpliwie dzwonię i tłumaczę, że ta pani tutaj nie mieszka i nie, nie mam jak przekazać jej dokumentów, świadectwa pracy, dyplomu, czegokolwiek. Przekazuję adres zameldowania, który był na umowie starszej pani.
Miałam problemy z założeniem internetu - w tym bloku dostarczają dwie firmy: Tepsa i UPC. Tepsy nienawidzę, UPC nie chciało mi podłączyć kabla... lokatorka najpierw ciągnęła internet z ich skrzynki na lewo, potem zawarła umowę na super-hiper-pakiet, ale nie płaciła rachunków i zabrała ze sobą router. Ostatecznie wywalczyłam łącze.
Czemu te wszystkie drobne przyjemności przypomniały mi się teraz, po kilku miesiącach?
Otóż - zrobiło się ciepło. Kawalerka ma kiepską wentylację, więc tym szybciej poczułam, że coś śmierdzi. Wymyłam kosze na śmiecie - nie pomogło. Udrożniłam rury kretem - nic. Generalny porządek - null. Zagadka rozwiązała się przypadkiem, gdy dzisiaj myłam kuchnię. Na podłodze jest tam linoleum, ale takie "pokrojone" w kwadraty. Dziewczyna najwyraźniej uważała, że jak coś się wyleje czy spadnie, to nie trzeba wycierać - wszystko wsiąkało między szparami. Mam pod linoleum prawdziwy park rozrywki, wydaje mi się, że wypatrzyłam nawet prymitywną karuzelę. Czeka mnie remont podłogi - nic kosztownego, wymiana linoleum i trochę środka na niechcianych gości, ale roboty z wynoszeniem w ciul.
Dziękuję ci, Joanno M. Za to, za kradzież mebli, konieczną wymianę zamków, za karaluchy, za próby zajęcia mojego mienia przez windykację, za problemy administracyjne. Obyś szczezła.
Joanna M.
A co z adresem zameldowania, właścicielka próbowała ją dzięki niemu "ścigać" ?
OdpowiedzTak, podjęła środki prawne - jak to elegancko określiła - jednak przyznam, że nie wiem, z jakim skutkiem. Bardzo się denerwowała, gdy o to pytałam, więc przestałam :) Mnie już przestano nachodzić z dziwnych instytucji, podejrzewam więc, że jakieś zawiadomienia do odpowiednich władz wpłynęły.
OdpowiedzNiech żyje złota polska młodzież i jej poszanowanie innego człowieka ;)
Odpowiedznie, niech zyje Polska, to nasz kraj nam zapewnia taki byt. Gowniara narobila sobie problemow a potem nie wiedzac jak z tego wyjsc, okradla i uciekla. Przeciez student w tym kraju na godne zycie nie zarobi, a co mowic o jakis drobnych przyjemnosciach. A gowniara widocznie dopiero odkrywa jak to zycie wyglada. Gdyby nasz rzad byl normalny ludzie byli by szczesliwsi a przez to piekielnych historii byloby mniej
Odpowiedzcatherine - lol, tylko tyle można powiedzieć na to coś naskrobała, po prostu lol.
OdpowiedzCatherine, ile masz lat? I dlaczego jesteś maksymalnie w wieku licealnym? :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2012 o 22:02
http://i.imgur.com/LMXKm.jpg ... chociaż fakt, Polacy biednieją i głównymi winnymi są ludzie na szczytach władzy.
OdpowiedzZa takie coś to rozpowszechnienie z imieniem i nazwiskiem - oszustka (wyłudziła lodówkę nie płacąc za nią ) i złodziejka (sygnału).
OdpowiedzGdzie się podziali uczciwi ludzie, no gdzie? Wyginęli już chyba...
OdpowiedzJa jeszcze żyje :P
OdpowiedzDziewczyno, twój chłopak/narzeczony/mąż to największy szczęściarz na świecie :D Więcej osób dałoby za wygraną, a ty anielska cierpliwość :)
OdpowiedzU mnie w przedpokoju jest takie linoleum. Nie mieszkałam w moim mieszkaniu 1.5 roku, wcześniej mieszkała Babcia (kobieta, która porządek w mieszkaniu traktowała jak świętość) i kiedy wróciłam do mojego pustego mieszkania to linoleum aż się przemieszczało od nadmiaru mieszkańców :D
Odpowiedz"sczezła" jeśli już, bo to od sczeznąć jak mniemam, tak?
Odpowiedzdobrze, że akurat nie miałam klientów, bo przy karuzeli parsknęłam śmiechem :D
OdpowiedzWzmianka o karuzeli mnie rozbroiła..
Odpowiedzjak ja kiedyś wynajmowałem mieszkanie, ostatni lokator zabrał ze sobą umywali, kibel a nawet rury miedziane od wody
Odpowiedz