Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piszecie o piekielnych rodzicach i straszeniu dzieci, a co mi tam, dodam…

Piszecie o piekielnych rodzicach i straszeniu dzieci, a co mi tam, dodam coś od siebie.
Byłam wtedy w wieku przedszkolnym i zdarzyło się, że zachorowałam. Ot choroba - ból gardła, osłabienie, kazano mi siedzieć w domu, a właściwie to leżeć. Leki przepisane, dodatkowe zalecenia: jeść dużo świeżych owoców, warzyw.
Pamiętam jak dziś, że nie mogłam wmusić w siebie jedzenia. Z tego osłabienia po prostu nie chciało mi się jeść, wiecie jak to jest u przedszkolaków.
Rodzice pracowali a ja zostawałam sama w domu z tymi wszystkimi bananami i pomarańczami. Tak, tak, przedszkolak chory sam w domu. (Kto by wtedy słyszał o opiekunkach). Leżałam, źle się czułam i nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie.
Po tygodniu wizyta kontrolna u lekarza. Pytanie lekarki czy jadłam owoce. I wrzask. Mojej matki oczywiście, że nie jadłam, że ona mi kupiła..i tu wymienia co i ile. A ja niewdzięczna i nieposłuszna nie chciałam jeść. Lekarka jakby w zmowie z matką zaczęła straszyć, że zaraz wezwą karetkę i mnie zabierze do szpitala, za to że nie jadłam tych cholernych pomarańczy. Było o zastrzykach i kroplówkach i o przywiązywaniu pasami w karetce.
Z tego przerażenia po prostu zbladłam, rozpłakałam się i chciałam uciekać.
Kiedy już obie zakończyły profilaktyczne straszenie matka zabrała mnie do domu.

Sytuacja druga:
Czymś tam podpadłam matce, wkurzyła się i postanowiła mnie nastraszyć. Powiedziała, że wychodzi i nigdy nie wróci. Wzięła do torby kilka rzeczy i poszła. Ja jako przedszkolak wiedziałam, że wróci, bo się przecież dzieci tak o nie zostawia. Czekałam spokojnie kilka godzin. O północy zrobiło się już trochę straszno. O 1 w nocy zaczęłam się porządnie bać. Przeszukałam wszystkie szafki w kuchni w poszukiwaniu jedzenia i policzyłam na ile dni mi starczy. Ułożyłam plan: dopóki jest jedzenie siedzę w domu, jak się skończy wybieram się w samotną podróż do babci na drugi koniec miasta z nadzieją, że jak będę babcię na kolanach przepraszać, że z mojej winy matka odeszła, to babcia mnie przygarnie i zapewni jedzenie. No ale rano matka wróciła jak gdyby nigdy nic.

I wiecie co, kilka takich sytuacji było, kiedy zamiast stanąć po mojej stronie, stawała po tej drugiej, albo zachowywała się jak wróg. I już jako przedszkolak nauczyłam się, że matka to obca osoba, z którą muszę mieszkać do 18 r.ż bo mnie karmi itp.

Do tych, którzy straszą swoje dzieci: róbcie tak dalej, dziecko sobie zapamięta, zaraz po maturze wyjedzie z domu a wnuki będziecie oglądać tylko na zdjęciach.

rodzina

by Hej
Dodaj nowy komentarz
avatar Carrotka
9 11

Dziecko w wieku przedszkolnym zostawiać same, zastraszone na całą noc...?! Wybacz, że to powiem, ale Twoja matka była nieodpowiedzialna! Nawet ciśnie mi się określenie pod palce na klawiaturze "pieprznięta"...

Odpowiedz
avatar Crow
5 5

No właśnie, a gdyby się wtedy coś stało? Dzieciom przecież różne rzeczy przychodzą do głowy - aż strach pomyśleć. Skrajna nieodpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 8

"Tak, tak, przedszkolak chory sam w domu. (Kto by wtedy słyszał o opiekunkach)" - to aż tak dawne czasy były? Moja mama w swoich cielęcych latach (rok 64-70) normalnie miała nianię, bo babcia i prababcia pracowały. Zresztą bardzo to inteligentne "dzieciak mnie wkurzył to sobie pójdę w cholerę, niech do późnej nocy siedzi sam".

Odpowiedz
avatar Hej
5 7

A to moja wina, że nie miałam opiekunki? W naszym miasteczku oddawało się dzieci do sąsiadki/cioci/babci starszego rodzeństwa i nikt nie zatrudniał niani. Jestem jedynaczką, jedyna babcia mieszkała daleko. Piszę jak było. Nigdy nikt mnie nie pilnował i jako przedszkolak robiłam sama zakupy łącznie z papierosami dla matki. Tak to wtedy było.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 6

A to ja napisałam, że to Twoja wina? Spytałam się kiedy to było, że nikt nie zatrudniał niań. Niania mojej matki, to była sąsiadka mieszkająca dwa domy dalej :]

Odpowiedz
avatar Hej
4 6

To było w latach 80 w małej mieścinie typu 1 kościół, 1 szkoła. Dzieci się chowały same na podwórkach. Wtedy jeszcze gdzieniegdzie sąsiedzi kury czy kaczki mieli. Normalne było że po ulicy wśród maluchów i dużych fiatów jechały wozy, nie wiem jak to opisać, koń + wóz, z przodu woźnica a z tyłu siano :) W mieście.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 6

To są tzw. fury. Moja mama też mieszkała w małej mieścince. Teraz są to przedmieścia Wawy. A ja się urodziłam w latach 80tych więc...;) hehe, moi sąsiedzi w mieście dalej mają kury i kaczki.

Odpowiedz
avatar Elide
-3 5

Bryanka, ale czemu Ty sie tego tak uczepiłaś? Twoja mama miała nianię, Ty się urodziłaś w tej samej dekadzie co Hej (i ja również, a i ja się "załapałam" na opiekunkę w postaci sąsiadki), przy czym Hej opiekunki nie miała, wychowywała się w małym miasteczku, w którym się tego nie praktykowało (albo przynajmniej było to bardzu rzadkie zjawisko). Takie to były czasy, ze w tych konkretnych okolicach nikt niani nie zatrudniał. Ale co to ma do rzeczy w historii opisującej piekielność matki Hej?

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 5

Wcale się nie uczepiłam, tylko zastanawiałam się nad podobieństwami i różnicami z ciekawości, ponieważ wydawało mi się, że Hej nieco generalizuje tą "wsiowość" tamtych czasów. Ale przyznam szczerze, że do tego "strasznego uczepienia się" sprowokowało mnie obruszenie się autorki - "A to moja wina, że nie miałam opiekunki?" jakbym ją o Bóg wie co oskarżała ;) A piekielność matki Hej skomentowałam w pierwszym poście :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 15:26

avatar Elide
-3 5

I tak sobie dumasz nad tym przez kilka kolejnych komentarzy, bo nijak Twój rozumek nie może przyjąć do głowy faktu, że gdzieś tam ludzie przeszło 20 lat temu nie zatrudniali niani? Widać pod Warszawą mniej wsiowo było.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 7

Najmocniej przepraszam za mój rozumek i to, że miałam czelność napisać kilka komentarzy na temat tego jak było "u mnie" dla odmiany;) Mogę dać Pani buzi na zgodę :* bo nie wiedziałam, że pewnych rzeczy tutaj nie wolno pisać. Pójdę teraz poklęczeć na grochu za karę.

Odpowiedz
avatar Shineoff
7 9

Nieważne czy z nianią czy bez, dziecka się nie zostawia samego na noc ze słowami "wyjdę i już nie wrócę". Takie zachowanie jest CHORE i powinno być karalne.

Odpowiedz
avatar linka007
2 6

o matko, a ja sie stresuje jak moje dziecko zostawiam w lozeczku na 5 minut co by z toalety skorzystac

Odpowiedz
Udostępnij