O służbie zdrowia. Wiem, że niektórzy nie lubią (bo ileż można wałkować), więc dodam, że tym razem nie o piekielnej opiece w szpitalach, nie o cyrkach w poczekalni, tylko o dość „innowacyjnych” metodach diagnozowania pacjenta. Albo krócej: o kapciach będzie.
Pisałam kiedyś, że narzeczony cierpiał swego czasu na bardzo silne bóle głowy. Na tyle silne, że raz mi zemdlał w centrum handlowym, innym razem karetka zabrała go z domu na sygnale, prosto do szpitala – i tu przenosimy się do historii właściwej.
Opieka w szpitalu była na bardzo dobrym poziomie, wszystkie badania zrobili z miejsca – aż miło. Personel uczynny, nikt nie robił problemu jak się zasiedziałam do późna, już dużo po godzinach odwiedzin (szpital oddalony był o 60km od mojego domu, codziennie jeździłam samochodem w tę i z powrotem – więc wszyscy to rozumieli i pozwalali posiedzieć dłużej; pielęgniarki chwaliły, że tak się troszczę).
Pierwszego dnia przywiozłam mu różne środki higieniczne, piżamę, ręczniki oraz kapcie. Trochę nietypowe, pluszowe, wyglądały jak morda wilczura – chyba każdy wie o co mniej więcej chodzi. Było to późną jesienią, w szpitalu za ciepło nie było, więc spisywały się na medal. Narzeczony dostał je kiedyś w prezencie ode mnie, więc dodatkowo miały „wartość sentymentalną”, no i w ogóle chciał, żeby mu przywieźć akurat te (swoją drogą – i tak za dużego wyboru nie było, bo żadnych innych nie posiadał). Wszystkim pielęgniarkom się podobały, dosłownie się rozpływały, że takie fajne, urocze, że też takie muszą kupić. Koledzy z sali zazdrościli, bo trochę nogi marzły w zwykłych klapkach.
Nie mogło być jednak zbyt miło i wkrótce zaczęły się „schody” z szanownym lekarzem prowadzącym. Kiedy miał już wyniki wszystkich badań, zażądał, żeby przyszedł ktoś z rodziny. No cóż – nie było to takie proste, bo bliższej rodziny praktycznie nie ma, jest tylko jeden brat (przyrodni; nazywany dalej w historii bratem) mieszkający praktycznie na drugim końcu Polski. Ze mną oczywiście szanowny lekarz nawet nie chciał rozmawiać i stwierdził tylko, że co to w ogóle jest, że tyle czasu nikt pacjenta nie odwiedził (ja się przecież nie liczę, żoną nie jestem). Narzeczony sam próbował się dowiedzieć czegoś więcej, w końcu jest pełnoletni i ma prawo wiedzieć, ale lekarz się uparł, że nic mu nie przekaże, tylko ktoś z rodziny przyjść MUSI i koniec. Nie chciałam się z gościem kłócić, byłam przejęta tymi wynikami, tym bardziej, że lekarz miał już diagnozę (ale się zawziął i nie chciał powiedzieć).
W dzień wypisu ze szpitala udało się ściągnąć brata, poszedł do lekarza na rozmowę i dość szybko z niej wyszedł. Nie chciał od razu niczego powiedzieć – stwierdził, że opowie dopiero w domu. W sumie dobrze zrobił, bo po tym co usłyszałam najchętniej wróciłabym się „porozmawiać” z szanownym panem doktorem.
Przyczyny bólu głowy nie stwierdzono, wszystkie wyniki wyszły dobrze, narzeczony zdrów jak ryba. Lekarz jednak stwierdził, że on wie co mu dolega, a mianowicie – jest chory psychicznie i ten ból głowy wymyślił. Wywnioskował tak po tym, że „przecież nikt normalny nie chodzi w takich kapciach!” Ponadto istnieją jeszcze dodatkowe przesłanki, które utwierdziły go w tym przekonaniu – pacjent leży tydzień w szpitalu, a nikt go nie odwiedził, tylko jakaś gówniara przychodzi codziennie. Chyba wszyscy muszą być psychiczni, nikomu nie zależy, co to za rodzina patologiczna?!
(No to wyjaśniło się czemu lekarz w ogóle nie chciał rozmawiać z pacjentem – uważał go za czubka...)
PS: Brat jest człowiekiem o nieskończonej cierpliwości, więc facetowi (niestety) nie przyłożył – złapał tylko wyniki i wyszedł.
służba_zdrowia
ja zawsze wiedziałam, że szpitala jak ognia należy się bać... straszne trafić na takiego lekarza.. Boże dopomóż, oj..
OdpowiedzTrzeba mieć zdrowie żeby chorować.
OdpowiedzTo już będzie wiadomo jakich kapci do szpitala nie brać;). Mi się przypomniało jak Mama leżała w szpitalu, Tata idąc do niej znalazł klipsa do ucha i dla żartów udawał, że to kolczyk. Lekarz jak to zobaczył od razu zaczął od pedałów wyzywać. Na to mój Tata odrzekł, że akurat pedały to ponoć w drugim uchu noszą kolczyki. Lekarzowi się głupio zrobiło i wyszedł;) A czy prawdą jest to o tych kolczykach u mężczyzn to nie wiem;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2012 o 13:09
Z tego co słyszałam, to podobno pedzie noszą w prawym, ale nie orientowałam się w tych sprawach :)
OdpowiedzHistoria niezwykła i piekielna, daje plusa. Jednak muszę się do czegoś przyczepić: nie ma czegoś takiego jak "służba zdrowia", jest jedynie "opieka zdrowotna". Dlaczego się czepiam? Bo moja mama pracuje jako pielęgniarka i często pacjenci traktują ją dosłownie jak służbę i istotę podrzędną. Jestem po prostu wyczulona na ten zwrot
OdpowiedzOk, rozumiem. Zwrotu tego nie użyłam, ponieważ traktuję ludzi tam pracujących jak "służbę" (nic do nich nie mam - praca jak każda), tylko dlatego, że jakoś tak się przyjęło. Nawet jak się wrzuca historię, to pod spodem są tagi i jeden z nich to właśnie "służba_zdrowia".
OdpowiedzSłowo "służba" ma wiele znaczeń, w tym również tych zaszczytnych, a "służba zdrowia" właśnie do tych zaszczytnych należy. Jeśli znasz jedynie znaczenie "służba" w rozumieniu "pogardliwie traktowani służący", to współczuję ubóstwa słownictwa. To, że określenie "służba zdrowia" nieco się zdezawuowało ostatnimi czasy zawdzięczamy tym, którzy są czarnymi owcami w tej rzeszy. Pacjenci traktujący Twoją mamę, jak osobistą służącą są po prostu chamowaci i tyle. A chamstwu się należy przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom.
Odpowiedzkatem: Nie dałam nigdzie do zrozumienia, że znam słowo "służba" jedynie w tym kontekście, więc mnie nie obrażaj, bo ja nikogo nie obraziłam. Właśnie przez to zawężenie rozumienia tego słowa jestem wyczulona na ten zwrot. Popraw literówkę: "godnością osobistą".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2012 o 21:33
To nie jest błąd... To cytat.
OdpowiedzAha, czyli noszenie takich kapci = choroba psychiczna? Dobrze wiedzieć, teraz tylko muszę czekać, aż po mnie przyjadą i zamkną w pokoju bez klamek ;)
Odpowiedz(...)chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom(...) cytat ze wspaniałego tria Kobuszewski, Gołas i kto był Klientem? Michnikowski? jakoś zapomniałem ... Piekielne tutaj dla mnie są "pluszowe kapcie w kształcie mordy wilczura" noszone (publicznie - szpital) przez dorosłego faceta, kupione przez radosną narzeczoną. On nosi - bo ją kocha i jak na razie ma to gdzieś, natomiast ona - no cóż, jest taki typ kobiet zawsze traktujących swoich partnerów jak dzieci, bez względu na wiek. Współczuję temu chłopu, za parę lat będzie miał gorzej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2012 o 19:49
Och no tak, bo przejawem męskości i była dorosłym facetem (a nie dzieckiem) jest noszenie super modnych kapci, najlepiej z logiem jakiejś znanej firmy.
OdpowiedzJa takie nosiłam dzień w dzień podczas przesiadywania u chrześniaka w szpitalu i na całym oddziale dziecięcym robiły furorę ;) Lekarz sam powinien się zbadać na poziom poczucia humoru, bo tak niski jest śmiertelny. No kto jak kto, ale lekarz sobie z tego sprawy nie zdaje?
OdpowiedzJa to bym takiemu ,,lekarzowi'' ostro przy****dolił mimo że jestem bardzo tolerancyjny.
Odpowiedz