Recz działa się kilka lat temu w czasie przygotowania do oficjalnego założenia przeze mnie i mojej, natenczas narzeczonej, D., podstawowej komórki społecznej. W mojej diecezji przed ślubem poza kursem przedmałżeńskim wymagane jest odbycie przez narzeczonych pięciu spotkań ze specjalistami z różnych dziedzin. Na koniec zostawiliśmy sobie znawcę od naturalnych metod planowania rodziny.
Nie wiem czy wszyscy czytelnicy są biegli w temacie NMPR (czyli metodzie Roetzera) więc śpieszę z wyjaśnieniem. W tej metodzie na podstawie analizy temperatury i śluzu szyjkowego stwierdza się kiedy BYŁA owulacja. Trafność metody dotycząca dokonanej owulacji jest duża. Trafność prognostyczna, mówiąc oględnie, nie zachwyca. Z tego powodu metoda jest świetna gdy ktoś chce mieć dziecko - wie, w którym okresie miesiąca należy się starać. Gorzej gdy go mieć nie chce, wtedy mamy Watykańską Ruletkę.
D., wiedząc, jaki mam charakter oraz znając mój stosunek do NMPR wymogła na mnie przyrzeczenie, że nie będę dyskutował. Wysłuchamy co trzeba, pokiwamy głowami i z pieczątką na karcie podrepczemy do domu.
W salce przywitała nas pani około czterdziestoletnia. Taka z błyskiem fanatyzmu w oku. Ja niepomny na przyrzeczenia próbowałem na wstępie negocjować, że jesteśmy lekarzami i fizjologia człowieka nie jest dla nas sekretem. Pani na to z pogardą, że właśnie lekarze są najgorsi bo im się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadali. Dostałem kopniaka pod stołem i zniewagę przełknąłem.
Pani zapytała czy D. mierzy codziennie temperaturę i ogląda śluz. Jeżeli tak, to ona poprosi wykresy. Rychło się wydało, że D. nie mierzyła ani nie oglądała. Została za to obrzucona spojrzeniem pełnym potępienia.
Pani dokładnie wyłożyła nam zasady cyklu miesięcznego, opowiedziała o hormonach, o krwawieniach, o zmianach temperatury. Mam wrażenie, że złośliwie się nie śpieszyła.
Na koniec zapytała czy mamy pytania. Zmilczałem. Pani ponowiła pytanie. Nie lubię niezręcznej ciszy więc ignorując kopania pod stołem zwróciłem pani grzecznie uwagę:
- Metoda jest interesująca ale nie może Pani zaprzeczyć, że jest metodą retrospektywną.
Pani na to:
- Proszę pana, to nie jest jakaś metoda retrospektywna tylko metoda Roetzera.
Ja:
- Tak, zgadza się ale w metodzie Roetzera o owulacji wnioskujemy ex-post.
Pani z oburzeniem:
- No co pan. To nie żadne ekspo, to jest metoda naturalna.
Po tej odpowiedzi poddałem się. D. za to siedziała zadowolona z miną wyrażającą „a nie mówiłam?”.
salka katechetyczna
Panie nauczające metod "naturalnej antykoncepcji" na kościelnych kursach przedmałżeńskich to sama radość - i to od czasu, kiedy Kościół zaczął wymagać uczestnictwa w tych kursach. Skąd oni biorą te panie ? Czy to selekcja negatywna - im która bardziej dogmatyczna tym lepsza ? NIestety, nie słyszałam o żadnym przypadku sensownej dyskusji z panią (bo chyba w 100% są to panie i to takie 45+), jedynie mniej lub bardziej zabawne anegdoty.
OdpowiedzA spodziewałeś się rozmowy na tematy naukowe? :P A owe panie to najczęściej biorą się z różnych kółek różańcowych.
OdpowiedzZa jakiś rok będę przez coś takiego przechodzić i wprost "nie mogę się doczekać" :) I też mam tak jak Ty - że języka za zębami nie utrzymam za długo :)
OdpowiedzJest prosty sposób, żeby tego NIE PRZECHODZIĆ - ślub w USC. Przypomniała mi się opowieść kumpeli. Chodziła na takie "nauki" ze swoim narzeczonym, oczywiście śluz, temperatura, wykresy. Rysowali je tuz przed zajęciami, po prostu ściągali od innych par. Pani katechetka chwaliła, wszystko git. Gdzie tkwi haczyk? Moja kumpela była wtedy w 6. miesiącu ciąży, brzuszek jak najbardziej wypukły, no nie dało się nie zauważyć. Pani katechetka ani raz nawet się nie zająknęła, że te ich wykresy nie powinny tak wyglądać.
OdpowiedzNikt nikogo na siłę do kościoła nie ciągnie. Na nauki takowe też nie. Jak chcecie kościółkowy ślub to uszy po sobie i do kruchty! Nie rozumiem pseudokatolików.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 19:19
A tu się nie zgodzę - można takie kursy prowadzić, tylko trzeba się do nich przygotować dobrze od strony merytorycznej i traktować osoby, które na nie uczęszczają, jak dorosłych. Nie fakt propagowania metod zwanych "naturalną antykoncepcją" jest tu "piekielny", ale sposób, w jaki prowadzone są te "wykłady" czy zajęcia i mierny poziom znajomości tematu - z tego, w czym uczestniczyłam i o czym mi opowiadano anegdotki - to teksty i ton jak do przedszkolaków.
Odpowiedz@katem Czego się spodziewałeś po posłanniku (posłance) katabasa? Przecież wszyscy dla nich to są owieczki do strzyży. Głupie i niedouczone.
OdpowiedzNam takie "lekcje" zrobiła katechetka na religii. Zaprosiła panią ponoć prowadzącą nauki z planowania rodziny przed ślubem. Wszystko fajnie, babka prezentacje miała zrobione, pani potrafiła przedstawiać wykresy, w których kobieta miałaby 28-dniowy cykl. Inaczej nie umiała. Uznała, że my (w tamtym czasie 17-latki) powinnyśmy prowadzić kalendarzyk, bo się przyda jak poznamy odpowiedniego faceta i będziemy brać ślub. Tak samo fakt, że kobieta, zachwalająca tą metodę "bo wtedy zaplanujecie sobie, kiedy będziecie mieć dzieci" ma piątkę w ciągu 6 i pół roku (ostatnie urodziła kilka tygodni przed "lekcją"). Okej, może tak chciała, ale nie jest to zbyt przekonujące... Mam nadzieję, że przy naukach przedmałżeńskich trafię na kogoś, kto będzie umiał odpowiedzieć na pytania...
Odpowiedzjak chcesz sobie inteligentnie pokonwersowac to idz na uniwersystet :)
OdpowiedzPo co brać ślub w obrządku kościoła, którego nauk się nie akceptuje?
OdpowiedzTo racja;niestety "zemsta katabasów" jest straszna.Polega na tym że najpierw dewotki doniosą o was,ksiądz doda co swoje w stylu "żyją w grzechu"itp pitolenie.To z kolei "natchnie"dewotki do rozsiewania plotek i wyklinania pod samo niebo Twojej jak też wybranki rodziny.O ile człowiek jest silny to to wytrzyma,pozostaje jednak dwie rodziny z których przynajmniej 2 osoby(teściowe)od czasu do czasu chodzą do kościoła.Tak więc by nie robić przykrości... Co zaś do nie akceptowania nauk:Naprawdę wielu ludzi ich nie akceptuje,jednak owczym pędem powiela schemat:Bo jak to,nie ochrzścisz dziecka?A jak chcrzest to i komunia...i tak leci i leci umożliwiając trwanie czegoś co tak naprawdę przedawniło się już w XIX wieku,ale ludzie nie widzą innej alternatywy.
OdpowiedzDorzucę swój tradycyjny węgielek pod nadchodzący flame-war: Czemu Kościół zabrania antykoncepcji? Bo seks ma służyć prokreacji, poczęciu nowego życia, blablabla. W takim razie dlaczego z takim uporem namawia ludzi do wyliczania dni niepłodnych i uprawiania seksu w te konkretne dni? Przecież to też jest ANTYkoncepcja, czyli UNIKANIE zajścia w ciążę! Jeszcze jakoś nikt z tych "mądrych pro-naturalnych" nie umiał odpowiedzieć nic na tą HIPOKRYZJĘ.
OdpowiedzZadawalem to pytanie dziesiatki razy, adresaci byli rozni. Do dzisiaj zadnej sensownej odpowiedzi nie otrzymalem. Jedyne co, to prezesy to grzech. Ale w kontekscie stosowania kalendarza ich grzech polega chyba nie na tym, ze pomagaja zapobiegac ciazy, tylko na tym ze sa z gumy lateksowej :-)
OdpowiedzHmm, jestem niewierzący więc nie wiem dokładnie jak to jest ale czy przypadkiem to nie jest tak, że oni zalecają ten kalendarzyk po to, aby nie uprawiać seksu w dni niepłodne a jedynie w dni płodne aby po bożemu był z tego dzidziuś? Wydaje mi się, że to raczej ci pobożni pro-naturalni wykorzystują to aby się poseksić częściej niż im wiara pozwala ale jak już wspomniałem - ekspertem nie jestem.
Odpowiedz@citizen: miałbyś rację, gdyby nie wyjaśniali jak "skutecznie" UNIKAĆ ciąży przy pomocy kalendarzyka na naukach przedmałżeńskich i w różnych pro-katolickich broszurkach.
OdpowiedzJak jeszcze chodziłam do liceum, na pewnej religii ksiądz tłumaczył, że metody antykoncepcji, te ''niekatolickie'', są złe, ponieważ... mają większy procent ochrony przed ciąża niż metody polecane przez kościół o.O Jak widać obowiązuje taka dziwna matematyka procentowa w stosunku do tego co grzeszne a co nie ;]
Odpowiedzmotomoto,chyba chodzi o gumę(żart)bo pierwsze prezerwatywy były wykonane z.....bydlęcych jelit.
Odpowiedz"antykoncepcją" będzie abstynencja seksualna w czasie gdy nie będzie się chciało mieć potomstwa (i mnie się zdaje że to jest główna linia kk). Poza tym, to co opowiadają na naukach "specjalistki" nie jest nauką kościoła, mimo że odbywa się na terenie plebani. Jeśli w tym samym miejscu odbywać się będzie kurs na prawo jazdy, to Prawo o ruchu drogowym nie stanie się nauką koscioła.
OdpowiedzPoczytaj prawdziwą historię kk. Do 1951 roku seks z kobietą w dni niepłodne był grzechem ciężkim !!! Wtedy to Pius XII ogłosił, że jest to jedyna dopuszczalna antykoncepcja !!!
Odpowiedzpowiem wam dlaczego tak jest: Katecheta w liceum powiedział nam kiedyś, że prezerwatywy są złe bo w przeciwieństwie do kalendarzyków nie zostawiają miejsca na bożą wolę. Pozostaje śmiać się z ludzi, którzy wyznają boga pokonanego przez latex (mam nadzieję, że wierzący na piekielnych wierzą w tego 'omnipotentnego'...)
Odpowiedznigdy nie wezmę ślubu kościelnego. NIGDY.
OdpowiedzYvalee nie tylko matematyka..Ale ogólne hasło brzmi"Im więcej baranów do golenia tym lepiej"A najlepiej bogatych lub tych ulokowanych wysoko przy państwowym żłobie.Bo który dziany tatuś będzie się krzywił jak mu jego pouczona religijnie pociecha powie że trzeba dać na remont kościoła bo ksiądz mówił że Bozia jest smutna bo niema gdzie mieszkać?
OdpowiedzTez to przechodziłam, całkiem niedawno. Stuknięta pani opowiadała nam o leniwych plemnikach, swoich dzieciach i teściowej. Kazała kupić specjalną książeczkę do mierzenia temperatur - za 20 zł, bo ona już wzięła nam z księgarni i musi zapłacić. Temperatury nie zamierzałam mierzyć, spisałam z internetu. Nie odpowiadało jej to, że mam tylko wykres temperatury, powinien być jeszcze śluz - wilgotność i zapach. Nie jestem na tyle stuknięta, żeby wąchać własne majtki, więc przed wyjściem na to spotkanie usiadłam i zaczęłam wypełniać wykresy na zasadzie: "wilgotno, wilgotno, wilgotno, dawno nie było sucho, to dam teraz, sucho, sucho, wilgotno.." Paranoja. Mieliśmy mieć 3 spotkania, po dwóch powiedziała, że jeśli nie będziemy mieć czasu, żeby przyjść na trzecie, to mamy się skontaktować z proboszczem, czy zaliczy nam tylko dwa, a potem dać jej znać. Narzeczony od razu stwierdził, że czasu mieć nie będziemy.
OdpowiedzJa ze swoją narzeczoną też byliśmy w takiej poradni. Jednak nam się akurat dobrze trafiło, bo mieliśmy panią, co była wyrozumiała. Wytłumaczyła wsio, nie kazała nic przynosić. Żadnych wykresów. Pokazaliśmy tylko, że wiemy o co chodzi na przykładowych i już. 2 spotkania i do widzenia :-). Kobieta młoda, koło 27 lat. Miło się rozmawiało i tyle. Tylko myśmy się wycwanili i poszli do braci/ojców zakonnych (u nas Franciszkanie). Tam księża są o wiele bardziej wyrozumiali. Mogę tylko polecać. ;-).
OdpowiedzNajprościej odpowiedzieć takiej pani, że jesteście Katolikami żyjącymi zgodnie z Biblią. Biblia w żadnym miejscu nie zakazuje antykoncepcji.
OdpowiedzWidze, że przez 10 lat niewiele się w tej kwestii zmieniło :D fak_dak ja widoczniej dużo mocniej kopałam wtedy jeszcze nie męża gdyż nei odezwał się ani słowem tylko przytakiwał :D Mielismy nawiedzona babę około 70 - tki. Kalendarzyk zrobiłam na "oko" i jak go obejrzała to powiedziała mi że jestem bezpłodna i nigdy dzieci mieć nie będę :D Mam 8 letniego syna :D No fakt jestem bardzo bezpłodna bo staraliśmy się az 3 m-ce
OdpowiedzNo tak, tylko po co brac kościelny, skoro od początku się wie, że się nie będzie stosowało do zasad tej religii? Nie lepiej wziąć cywilny i "wypisać się" z Kościoła, jeśli ma się i tak go w nosie? Co do metody to fakt, można okreslić, kiedy była owulacja, i tylko okres PO jest tym bezpiecznym. W innym wypadku istotnie ruletka...
OdpowiedzPo pierwsze, ludziom wstyd nie wziąć kościelnego. Po drugie, wielu ludzi myli katolicyzm z chrześcijaństwem, i nie rozumieją, że można być wierzącym z dala od KK.
OdpowiedzLudzie za bardzo boją się innych ludzi. Z drugiej strony im wygodniej być w KK, bo to bardzo leniwa religia, można robić wszystko a i tak Cię rozgrzeszą... Tylko szkoda, ze to z Bogiem nie ma nic wspólnego, i że On nie uznaje takiego praktykowania "na odwal"...
OdpowiedzNie wiem jak w innych miejscach, ale w mojej miejscowości takie "spotkania przedmałżeńskie" zaliczyłam będąc w 3 klasie liceum wcale nie szykując się do ślubu. Po prostu tzreba było i już. Tematem jednego z takich spotkań był właśnie "Naturalne metody planowania rodziny" Prowadziło je małżeństwo, które nie mogło nachwalić się tej metody antykoncepcji, że sami ją stosują i jest bardzo skuteczna. Na końcu wspomnieli, że mają ośmioro dzieci...
OdpowiedzEkhm, metoda Roetzera bardzo ładnie pozwala przewidzieć, w którym momencie może nastąpić owulacja - doświadczona para ma obraz tego, co się dzieje na bieżąco. No i nie, nie jest to metoda antykoncepcyjna, ale metoda samobadania, dodam, że bardzo przydatna, jeśli kobietę naprawdę interesuje stan jej zdrowia.
Odpowiedzmoja koleżanka z obecnym już mężem była na takim kursie, będąc już w ciąży :D pani zaleciła jej oglądanie "sluzu", a ta nie chcąc robic jej "przykrości" potulnie przytakiwała tylko, nie przyznając się że jest w ciąży, obiecując jednocześnie, że kiedyś na pewno spróbuje :P
OdpowiedzJa jednej rzeczy nie mogę zrozumieć... po co osoby, które tak naprawdę nie wierzą i mają w poważaniu te wszystkie historie, dogmaty, nakazy, zakazy i całą resztę, decydują się na ślub kościelny ? Przecież to sakrament, a dostąpienie do sakramentu powinno się chyba wiązać z wiarą w daną religię, mam rację? Czy to już tylko tradycja?
Odpowiedz