Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W pewnym momencie życia nadchodzi taki czas, kiedy trzeba odejść z krainy…

W pewnym momencie życia nadchodzi taki czas, kiedy trzeba odejść z krainy gotowych obiadków oraz wypranych i wyprasowanych ubrań i wyjechać na studia byle jak najdalej od domu. I standardowo trafić na jakże miłych współlokatorów. Tak więc opisze jeden z częstszych przykładów piekielności na stronie.

Na wstępie małe info - studiuje Ci ja w naszej pięknej (inaczej) stolicy na (podobno) trudnym i drogim w nauce kierunku (to się akurat zgadza). O ile ceny jedzenia jeszcze są w miarę ok, to z kolei za kawalerkę potrafią sobie zawołać 1500 zł/miesięcznie. Moja rodzinka nigdy nie była zamożna, więc nie mogłem wybrzydzać co do lokum i najważniejsza była niska cena. A że przez wakacje przez rozpoczęciem nauki pracowałem, to też nie za bardzo miałem czas na jego szukanie. Ale w końcu się udało.

Codename: Babcia
(Nie)szczęśliwym trafem sąsiadka moich dziadków miała emerytowaną już koleżankę, która chętnie by wynajęła pokój w swoim mieszkaniu za bardzo korzystną cenę 500 zł. Zarówno sąsiadka jak i właścicielka mieszkania pracowały w tej samej firmie co moi rodzice tylko, że w siedzibie głównej. A mieszkanko blisko metra, w miarę młode osiedle i blisko hipermarket to nie było źle. Przez jakieś pół roku. Ale od początku:

Pokoik w którym było mi mieszkać miał maksymalnie wymiary 2x3,5 m. Wystarczyło miejsca na łóżko, małe biurko, płytką 30-letnią meblościankę i niewielką szafę. Nigdy nie uważałem, że potrzebuję dużo miejsca, ale tak lekko klaustrofobicznie się tam czułem.

W mieszkaniu oprócz nas były dwie kotki (dachowce), nie powiem fajne, ale jednak miały tak troszkę więcej przywilejów ode mnie. Jedzenie ich kosztowało więcej niż ja płaciłem za swoje. Jedna z nich wytresowała babkę, by ta z rana wstawała, wpuszczała ją do łazienki i odkręcała wodę w wannie (tak by się lała strumykiem). Tylko w ten sposób piła wodę. To nic, że woda leje się i leje. Jak wstawałem to zakręcałem.

Pisałem, że wstawała rano? Mała uwaga – rano dla mnie to 9.00 dla niej ~5.00. Pora spania z kolei to dla niej była 22.00. Jak się nieraz uczyłem do kolokwium (albo zasiedziałem się przy grze/filmie) to szedłem spać jak ona wstawała. A jako, że chodziła spać o nieludzkiej porze, to dostałem szlabany na przebywanie w kuchni i łazience. Z kuchni mogłem skorzystać maksymalnie do godziny 21 (bo ona musi po mnie pozmywać, bo ja tego (niby) nie potrafię i do tego tłucze się garami tak, że nie słyszy telewizora, który ja słyszałem bez problemu w kuchni), a na łazienkę do 23, bo ona ma lekki sen i jak spuszczam wodę/kąpałem się to ją budzę. Co do kąpania się – masz tylko się „opryskiwać” w wannie, bo trzeba oszczędzać wodę (!!!).

Kuchnia – jedna lodówka, więc wiadomo, trzeba mi było wygospodarować miejsce. Jedna półka mi wystarczy, prawda? No tak do pierwszego mojego wyjazdu do domu było okej. Ale po powrocie ze zdziwieniem odkryłem, że słoiki które mogłem wcześniej spokojnie postawić pionowo teraz się nie mieszczą – tak półka nad moją została obniżona. Na moje pytanie, czy to zrobiła, odpowiedziała że tak było zawsze. Do tego przekładanie moich rzeczy i potem robienie afery, bo zapomniałem o nich i zdążyło to coś wyewoluować. A i jeszcze patelnie – powiedziała, że nie muszę mieć swoich, bo użyczy własnych Teflonowych. Kupiła po jakimś czasie dla mnie i dla siebie po patelni (mi taką małą 12 cm). Podobno porysowałem jej patelnie. O dziwo, moja nie miała ani jednej ryski po używaniu przez rok a tylko na niej gotowałem. Jej z kolei była cała w rysach. A i nigdy nie mogłem robić sobie jedzenia w tym samym czasie co ona. Mimo że nie używaliśmy tych samych sprzętów oraz było sporo miejsca. Poza tym, jak ja już coś robiłem i ona przyszła do kuchni to miałem przestać i zrobić jej miejsce.

Sprzątanie w mieszkaniu było codziennością. Koty nie czesane, kłaczyły się, więc wszędzie była sierść. W powietrzu, w wannie, w jedzeniu. Na czystej białej koszuli oraz fartuchu leżących na biurku również. Tylko, że wtedy oprócz sierści, była też na nich jej czarna właścicielka (chodzi oczywiście o kota). Nie wiem jakim cudem co jakiś czas znajdowałem je u siebie w pokoju mimo, że cały czas były zamknięte drzwi (ściany są coraz bliżej!!!). Wracając do sprzątania. Odkurzałem co dwa dni, myłem podłogę co cztery, ale zauważyłem, że kilka razy rzeczy, które leżały na podłodze jak wychodziłem znajdywałem po powrocie położone gdzieś indziej. No tak, moje sprzątanie to za mało – trzeba "porządnie" posprzątać. A najlepiej będzie jak nie będę jej sterczał nad głową. Szczęśliwie nie zauważyłem, by rzeczy w szafkach były poprzestawiane, a proste zabezpieczenia nie pokazały, by ktoś otwierał je pod moją nieobecność.

Na razie tyle, by nie zanudzać. W innym czasie wrzucę drugą część i kolejnego współlokatora. O ile się spodobało.

Warszawa Współlokatorzy

by olo1990pl
Dodaj nowy komentarz
avatar Reif
0 0

yyy...bo ja niechcący kliknąłem "słabe", nie będziesz kazał mi rozwiązywać całek, prawda?

Odpowiedz
avatar olo1990pl
0 0

Spoko, nic się nie stało. A sam nie wiem do końca co to całki, bo jam nie matematyk.

Odpowiedz
avatar peterpan
3 3

Czemu nie wbijasz na akademik? Cena porównywalna do stancji, jeżeli nie niższa, (znam ceny akademików UW - od 260-400 w zależności od lokalizacji i rodzaju pokoju) komfort większy, czarna legenda imprezowni dorobiona sztucznie przez osoby które w akademikach są tylko na imprezach.

Odpowiedz
avatar olo1990pl
0 0

Akademik, który mi się podobał był już cały zapełniony. A drugi nie ma dobrego dojazdu. A jako, że byłem na 1 roku to nie miałem szans na lepszy pokój niż 4-osobowy za 350-400 zł (o ile dobrze pamiętam). Plus jestem typem samotnika i nie lubię tłumów.

Odpowiedz
avatar iva91
1 3

Jako studentka z dość dużym doświadczeniem w zmienianiu mieszkań, muszę Ci powiedzieć, że w wielu aspektach bardziej zauważyłam Twoje notoryczne narzekanie na zachowania i przyzwyczajenia ludzi, nie na ich piekielność samą w sobie. 1) Sam wiedziałeś gdzie idziesz. Można było się spodziewać, że babcia tak a nie inaczej śpi, że będzie wchodzić do Twojego pokoju(chociaż to było piekielne akurat),ingerować w Twoje życie, ma swoje przyzwyczajenia, no i wiedziałeś że są koty. 2) Pokój klaustrofobiczny za bardzo nie był, mieszkam za tą samą cenę w mniejszym w Krakowie i wiele osób mówi że znalazłam dobrą okazję . 3) co Cię to obchodzi kiedy babcia idzie spać i kiedy wstaje.. jak Ci przeszkadza jej 'łażenie' od 5 rano, tak samo może jej przeszkadzać twoje 'łażenie' w nocy.(fakt, szlabany na kuchnię i łazienkę to przesada, no ale, myła twoje gary przynajmniej :D)) 4) Co Cię interesuje ile kosztuje jedzenie dla jej kotów. Może wydawać na nie całą emerytuje, nie twój interes. Sama zawsze jak szukałam mieszkania, zwracałam w pierwszej kolejności uwagę, kto w nim mieszka. Na ogłoszenia 'z babcią' nawet nie odpowiadałam.

Odpowiedz
avatar olo1990pl
0 0

Późna pora pisania, więc było parę nieścisłości: Ad. 1 i 3: Byłoby wszystko ok, ale ona robiła mi afery i KAZAŁA mi chodzić spać jak ona. Bo 24.00-9.30 to marnotractwo czasu i ona nie może sprzątać. Co do mycia garów - ja je wcześniej umyłem - potrafiła zdjąć wszystko z suszarki i umyć jeszcze raz. Ad. 2: On był zagracony przez meble. Na papierze nie wygląda to źle, ale w rzeczywistości ciasno tam było. Ad. 4: To, że mi ciągle wypominała jakie to śmieciowe żarcie sobie kupuje. Że niby jakieś tańsze sałatki, zwykły chleb, soki i od czasu do czasu owoce i batony to za mało - powinienem cały czas jeść łososia/cielęcinkę, chlebek Wasa, czekoladki belgijskie itp.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 13:31

avatar iva91
0 0

A postawiłeś się chociaż kilka razy?:D

Odpowiedz
avatar olo1990pl
0 0

Nie raz. Uspokajała się na jakiś czas, a potem coś nowego wymyślała.

Odpowiedz
avatar Sewera
0 0

lubie koty, sama bym czesala

Odpowiedz
avatar absinth
-2 2

Nie wiem z jakiego miasta jesteś, ale wróć tam. Nie ma sensu, żebyś się męczył w tej 'pięknej inaczej Warszawie'. Na pewno w domu będzie Ci dużo lepiej.

Odpowiedz
avatar koralinawind
0 0

To, że ktoś uważa, że Warszawa piękna nie jest to jego sprawa. Osobiście się z tym zgodzę. Brzydko, brudno, miasto zaprojektowane zupełnie bez sensu. Ale ja mam swój gust, ktoś może mieć inny. Ot, tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar absinth
0 0

ale nikt nikogo nie zmusza do mieszkania w tym mieście, prawda? jest tyle innych miast w Polsce... ale nie, lepiej przyjechać do Warszawy i pisać jaka to ona nie jest beznadziejna.

Odpowiedz
avatar koralinawind
0 0

Czasami nie ma się za bardzo wyboru, prawda?

Odpowiedz
Udostępnij