Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piszę bloga. Blog jest dość charakterystyczny, zawiera pewne fakty z mojego życia,…

Piszę bloga. Blog jest dość charakterystyczny, zawiera pewne fakty z mojego życia, jednak spora część jest fikcją, czego nie ukrywam zupełnie. Po ilości wejść śmiem sądzić, że pisany jest dość dobrze, dlatego raz czy dwa zgłosiłam jego treść do konkursu, zaznajamiając kilka koleżanek z jego treścią. Jedna z tych dziewczyn, które bloga znały, miała młodsza siostrę. Uczyłam tę małą angielskiego. Pierwsze spotkanie udane, kolejne również, dziecko z trójeczki podciągnęło się na czwórkę, wszyscy zadowoleni. Pomagalam też małej w innych lekcjach, zajmowałam się nią, a rodzice rozpływali się z zachwytu nad moimi kompetencjami i umiejętnościami (np. przestała przesiadywać tyle przed komputerem, zaczęła więcej czytać, bo wypożyczalam jej książki i tak dalej). Generalnie, lubiłam cała rodzinę, wydawało mi się, że z wzajemnościa. Aż tu nagle, po kilku miesiącach współpracy (był kwiecień), dostaję telefon od mamy uczennicy:
- Pani Ewo, wspólnie z mężem zdecydowaliśmy, że rezygnujemy z lekcji – zostało to powiedziane tonem tak suchym i surowym, że az mnie zmroziło.
- Dobrze, ale czy coś się stało? - spytałam
- Jeszcze pani pyta? Pani jest nienormalna! Wariatka! Ja czytałam pani bloga! Pani mi dziecko zdemoralizuje! Ja do tego nie dopuszczę! Że też takie osoby jak pani uczą! Jak pani mogła? Gdybym wiedziała, gdybym tylko wiedziała... za próg bym nie wpuściła! Wariatka! Ja do znajomych zadzwonię, ja powiem... proszę więcej nie kontaktować się ani z Klaudią ani z Moniką!
- Ale proszę się uspokoić, przecież w sporej części to fikcja i ... - zaczęłam się tłumaczyć
- Ja nie będę z panią dyskutować! Ja na policję zadzwonię! Jeszcze raz pani się odezwie, zadzwonię, jak mi Bóg miły, że pani nas nęka!

Więc dobrze. Nie nękam. Odłożyłam słuchawkę.

Szok nie minął mi do teraz. Odkąd to, co piszę prywatnie ma wpływ na uczniów albo na moje kompetencje zawodowe? Zwłaszcza, że dziecko naprawdę polubiło i lekcje, i mnie, i angielski w ogóle.

A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Że koleżanka, osoba dwudziestokilkuletnia, po tym wszystkim zerwała i znajomość, iwyrzuciła mnie ze znajomych na fb. Dzis nie odpowiedziała na "cześć" w sklepie...

by Goszka
Dodaj nowy komentarz
avatar FretkaFineasziFerb
15 15

Powinnaś opisać tę historię na swoim blogu, piekielni pewnie dalej go czytają.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

W dzisiejszych czasach nic co piszesz w internecie nie może być nazwane prywatnym. Pracodawcy sprawdzają facebooka, wpisują dane przyszłych pracowników w internecie itd itd.

Odpowiedz
avatar Goszka
4 10

dlatego teraz blog nie jest sygnowany nazwiskiem ani mailem, właśnie w celu uniknięcia tego typu sytuacji. Ale jeśli nawet spodziewałabym się podobnej reakcji po kimś, kto mnie nie zna, to takie potraktowanie tego, co piszę przez osoby znające mnie od kilku lat uważam za iście piekielne...

Odpowiedz
avatar slawcio99
4 4

A ocenki pewnie spadły w dół...

Odpowiedz
avatar gorzkimem
-2 16

Ze znajomych na fejsie cię wyrzuciła??? Bitch please.

Odpowiedz
avatar Goszka
-2 6

wywalenie ze znajomych odbyło się tego dnia, co rozmowa z szanowną mamusią...

Odpowiedz
avatar Gronth
5 11

Jemu raczej chodziło o to, co i ja zauważam z niepokojem. Mianowicie takie rzeczy jak FB niesamowicie zaczynają wpływać na ludzi. Zauważ, że kolejno oburzyłaś się najpierw że zostałaś wykopana z czyjejś "bazy danych" na stronie internetowej, a dopiero potem, ze ci nie odpowiedziała "dzień dobry". Podświadomie podałaś co było dla ciebie priorytetowe w tej kwestii.

Odpowiedz
avatar Tyranek666
5 15

Psycholog się znalazł. Opowiedziała historię CHRONOLOGICZNIE. A poza tym najpierw napisała że "zerwała znajomość" a dopiero potem o fejsie. Jak coś krytykujecie to chociaż się wczytajcie...

Odpowiedz
avatar Goszka
3 7

to, że Monika nie odpowiedziala na "cześć" zostawiłam na koniec, z racji tego, że to dziś spotkałam ja w sklepie. A wyrzucenie ze znajomych miało miejsce w kwietniu, wtedy, kiedy pamietna rozmowa z jej mama. Próbowałam zachować po prostu chronologię

Odpowiedz
avatar meg
-1 3

Aż się z ciekawości zapytam - osoba usunięta z grona znajomych dostaje taką informację? Czy się sama zorientowałaś?

Odpowiedz
avatar Goszka
1 5

po tej rozmowie z jej mamą najpierw porozmawiałam z inną koleżanką, a potem chciałam z Moniką - zapytać, skąd jej mama ma adres bloga, co ją tak przeraziło i co z naszą znajomością, skoro usłyszłam, że mam sie nie zblizać ani do niej, ani do małej. Chciałam napisać na fb, weszłam na jej profil i zobaczyłam, że nie jesteśmy juz znajomymi. Więc zrezygnowalam z prob kontaktu, a i ona nie podjęła takowych

Odpowiedz
avatar Tyranek666
1 3

Mogłabyś podać adres bloga?

Odpowiedz
avatar Goszka
2 6

niezupelnie.blog.onet.pl. Podkreslam, to w duzej mierze fikcja. Niektore posty, te z kwietnia, bywaja mocno drastyczne i nie chcialabym byc z nimi kojarzona.

Odpowiedz
avatar arokub
3 3

Za Wikipedią: "Blogi często mają charakter osobisty. Niegdyś utożsamiano je z internetowymi pamiętnikami (...)". Rodzice mają więc prawo czuć się zaniepokojeni po przeczytaniu Twojego bloga i ja się im nie dziwię, że wolą dmuchać na zimne (sam nie wiem jakbym zareagował z takiej sytuacji), bo utożsamiają bloga z osobą. Zupełnie inaczej sytuacja by wyglądała, gdyby to nie był blog, a po prostu strona "literacka", że tak się wyrażę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2012 o 10:14

avatar Goszka
-3 3

tak, blog jest drastyczny, ale ci ludzie mnie znali... wiedzieli, że jestem pogodna i spokojna, że nie zamierzam popełnić samobójstwa, nie mam aktów autoagresji i tak dalej. A jesli mieli watpliwosci, mogli spytac... stron "literackich" nie moglam znalezc te pare lat temu, kiedy bloga zakladalam.

Odpowiedz
avatar bukimi
4 4

Muszę zgodzić się z arokubem - nazwa "blog" również kojarzy mi się z pamiętnikiem, szczególnie, że Twój pisany jest właśnie w takim stylu (forma pierwszoosobowa, daty, przemyślenia). Trudno doszukać się wzmianki o tym, że to fikcja. Tym trudniej oczekiwać, by osoba "z zewnątrz" jaką była matka Moniki (jej tata również) szczegółowo analizowała te zapiski. Czarne tło, ciut psychodeliczne zdjęcie, na samym dole nick (?) "niepoczytalna", a treść mówi sama za siebie. Czy matka, pewnie bombardowana ze wszystkich stron informacjami, jakie to osobowości można spotkać w Internecie, nie miała prawa zareagować nerwowo i zabronić córce kontaktów?

Odpowiedz
avatar Iskra
6 6

Z ciekawości weszłam na Twojego bloga. Nie przeczytałam wszystkich notek, być może wspominasz w nich, że blog jest w dużej mierze fikcyjny, ale poza tym nigdzie nie ma takiej informacji. Z racji tego, że do tej pory sygnowałaś go imieniem i nazwiskiem, nie możesz dziwić się, że ktoś nieobeznany mógł identyfikować treść z Twojego bloga z Twoją osobą. Co innego, gdybyś zaznaczyła, że to fikcja literacka, opowiadanie. Moim zdaniem rodzice mieli pełne prawo czuć się zaniepokojeni. Teraz masz nauczkę na przyszłość. Poza tym wydaje mi się, że ubarwianie swojego życia w Internecie jest jednak trochę załosne.

Odpowiedz
avatar Kurica
4 4

Uhm, zajrzałam na tego bloga i wcale się nie dziwię, że teksty pisane w pierwszej osobie, w formie pamiętnika, ludzie biorą za prawdę. Jeśli zaznaczasz gdzieś, że to fikcja, czynisz to zdecydowanie za mało wyraźnie. Dobrze byłoby umieścić stosowne ostrzeżenie w ramce, wytłuszczonym drukiem itepe - choć niektórzy i tak nie zrozumieją (skoro ludzie są w stanie całkiem serio pytać Stockingera o poradę lekarską, a Barcisiowi wypominać "no jak pan mógł tak mu przebić tę nogę gwoździem, PRZECIEŻ WIDZIAŁEM"). Ale przynajmniej będziesz miała się do czego odwołać, a nie tłumaczyć "no przecież w notce sprzed pięciu miesięcy napisałam, że to fikcja".

Odpowiedz
avatar Kurica
6 6

A jeszcze a propos tego, że ludzie, którzy Cię znają, wiedzą, że jesteś pogodna i spokojna... Taki zewnętrzny spokój może nieraz przykrywać całkiem niezłe piekło w środku (nie mówię o Tobie, ale są przecież tacy ludzie, którzy na zewnątrz uśmiechają się, nic nie dają po sobie poznać). A potem następuje BUM, ktoś popełni samobójstwo albo kogoś zamorduje, a wszyscy znajomi się dziwią "Taki był spokojny, nigdy bym nie podejrzewał!". Ba, po przeczytaniu tego bloga znajomi mogą wręcz sądzić, ze za jego pomocą poznali Twoją PRAWDZIWĄ naturę, dotąd starannie przed nimi ukrywaną. Uważam, że uczynienie bohaterki bloga osobą, którą można z Tobą zidentyfikować, np. po miejscu zamieszkania (podajesz nazwy ulic itp.), a już zwłaszcza pokazanie tego znajomym było błędem. Teraz raczej nie opędzisz się od skojarzeń z blogiem związanych i opinii, jaką Ci on wyrobił.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 7

Przeczytałam Wasze opinie i dziś zastanawiałam sie poważnie nad tym, co pisaliście. Czy ubarwianie swojego życia w necie jest żałosne? nie wiem, mi się wydaje, że nie. Zawsze chciałam stworzyć portret osoby chorej psychicznie, niepoczytalnej - jest to dla mnie temat frapujący, ciekawy. W notkach faktycznie nie ma wzmianki, że to fikcja, ale jeśli czytać dokladniej, latwo to wylapac - osoba ta od paru lat probuje popelnic samobojstwo, i nic; raz pisze, ze nie pracuje, raz opiekuje sie dzieckiem - rzeczywistosc pomieszana jest z fikcją (w załozeniu mialo to wygladac na halucynacje). Pokazujac bloga Monice czy komukolwiek innemu mowie, ze pewne fakty sie zgadzaja, ale w wiekszosci to falsz. Falsz, ktory tworze z pasji, potrzeby pisania, potrzeby odreagowania. Macie po czesci duzo racji, po zastanowieniu jestem sklonna to przyznac. Musze tez powiedziec, ze nigdy nie patrzylam na to w ten sposob, nie sadzilam, ze ktokolwiek moglby uwierzyc w to, co pisze. Ale faktycznie, nauczona tym dowswiadczeniem, bloga nie pokazuje znajomym. A juz na pewno nikomu, z kim pracuje. Podsumowujac - dziekuje za zwrocenie uwagi na fakt, ze ktos moze mnie identyfikowac z Niepoczytalna. Wczesniej naprawde nie patrzylam na to w ten sposob, wychodzac z zalozenia, ze prywatne zapiski w ogole nie powinny wplywac na zawodowy wizerunek

Odpowiedz
avatar bukimi
1 1

Wieloletnie wspominanie o samobójstwie wcale nie wskazuje, że to fikcja. Naprawdę wiele osób podnosi ten temat (szczególnie wśród znajomych), aby desperacko zwrócić na siebie uwagę. Nierzadko posuwając się aż do celowo nieudanych prób samobójczych. Musisz to wziąć pod uwagę. Co więcej, sama zauważasz, że niespójne informacje co do głównej bohaterki bloga również nie wskazują jednoznacznie, że to fikcja - równie dobrze mogą to być halucynacje, lub inne urojenia wskazujące na poważną chorobę psychiczną. Dobrze, że tym razem skończyło się tylko na utracie ucznia z korepetycji. Ludzie na stanowiskach publicznych i tzw. zaufania publicznego (urzędnicy, politycy, nauczyciele, policjanci, lekarze, itd.) czasem mają poważne problemy przez dużo mniejsze głupstwo umieszczone w Internecie (nawet jakieś odważne/dwuznaczne zdjęcie lub niestosowny komentarz).

Odpowiedz
avatar dzialkis
0 2

Spędziłem na blogu z minutę. Szybkie odczucie: Gotyk, mrok, cierpienie, ból. Wolałbym aby jakaś słodka idiotka w stylu Barbie uczyła moje dziecko niż taka 'głęboka i w depresji'.

Odpowiedz
avatar Iskra
2 2

Goszka, fakt, że ktoś przez kilka lat próbuje popełnić samobójstwo i tego nie robi, w żaden sposób nie przemawia za fikcją literacką, ale za problemami osobowościowymi - od zwyczajnej chęci zwrócenia na siebie uwagi po bardzo poważne zaburzenia lękowe. Wiem, o czym mówię, ponieważ sama przez bardzo długi czas walczyłam z zaburzeniami psychicznymi (z omamami na czele), a mój przyjaciel cierpi na schizofrenię. I tak, nadal uważam, że ubarwianie swojego własnego życia w sieci jest czymś żałosnym. Dlaczego? Bo w ten sposób zwyczajnie oszukujesz innych. Jeżeli piszesz niby to o sobie (podając swoje własne dane osobowe), to ktoś może pomyśleć, że rzeczywiście jesteś chora psychicznie, że może inaczej trzeba do Ciebie podchodzić, że może trzeba Ci pomóc - a tu klops: wszystko sobie zmyśliłaś, żeby ubarwić sobie życie. To nie jest w porządku.

Odpowiedz
avatar Goszka
0 4

ciezko mi polemizowac z Twoja opinia - Ty uwazasz tak, ja inaczej. Niemniej jednak sprobuje - bloga nie pokazuje znajomym. Kolezaka byla wyjatkiem, bo chcialam to wyslac na konkurs. Podkreslilam: to fikcja, moje zycie jest tam mocno ubarwione, zwlaszcza w czern. Choroby psychicznej nie dopatrzylam sie u siebie, nie dopatrzyli sie inni, w zyciu nie mialam halucynacji, a boje sie jedynie samotnosci i tego, co po smierci - czyli chyba jak kazdy. W kazdym razie, to, co pisaliscie wszyscy, sporo mi dalo do myslenia. I za to, jak juz napisalam, dziekuje.

Odpowiedz
avatar dzialkis
1 1

To, że jeszcze się nie dopatrzył nie powinien Cię uspokajać. W Polsce są tacy fachowcy, że musiałabyś latać na golasa aby się ktoś przejął.

Odpowiedz
Udostępnij