Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kształcę się w branży gastronomicznej. Restaurator, szef kuchni - te klimaty. Historia…

Kształcę się w branży gastronomicznej. Restaurator, szef kuchni - te klimaty. Historia zasłyszana od znajomego z podobnego fachu.

Restauracja zakupiła w promocyjnej cenie parędziesiąt kilogramów borowików. Oczywistym zatem jest, że danie dnia zapełniła pozycja z wykorzystaniem ww. grzybów, trafiło więc na zupę borowikową.
Wieczór przed dniem włączenia oferowanej pozycji do sprzedaży, ekipa przygotowuje wywar, grzyby sparza, kroi i wykonuje szereg niezbędnych do wykonania tej zupy czynności, kocioł odstawiony do chłodni na noc, by się "przegryzł".

Następnego dnia, szef kuchni zjawia się na kuchni, zagląda do wypełnionego gara zupą, a tu szok. Grzyby zaczęły się samoistnie oczyszczać, powierzchnię zapełniło stado białych, wijących się larw.
Szef kuchni nakazał zmienić danie dnia. Na zupę-krem.

Blender poszedł w ruch.

knajpa

by indigo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar theg
44 50

Białko jest zdrowe...

Odpowiedz
avatar Shineoff
13 19

Zmiksowane robale Cię nie zabiją, ale ich odchody już mogą być niebezpieczne. A w takich grzybach może być dużo robalowych kup.

Odpowiedz
avatar WladcaBobolakow
77 81

Czasami jak posłucham albo poczytam historie kuchenne, to postanawiam już nigdy więcej nie jeść na mieście. Ale po kilku dniach dochodzę do wniosku, że skoro do tej pory mi nie zaszkodziło, to chyba następny raz przeżyje..

Odpowiedz
avatar elda24
53 61

to jak kroili te grzyby, że nie widzieli że robaczywe? :D a zupa pewnie i tak była smaczna. Jak jeździłam na wieś do rodziny i wujek wracał z grzybów z robaczywkami, to kładł je na piecu i te białe dziady od wpływem ciepła wyłaziły na wierzch, wujek nożem je zdrapywał i tak czekał do ostatniego robala. A potem to jedli.

Odpowiedz
avatar jass
23 23

też się zastanawiam, jak mogli nie zauważyć,że grzyby są robaczywe o_O

Odpowiedz
avatar 777i
37 51

a jaki jest argument za tym "dla czego" uciekałeś z lekcji j. polskiego?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
25 25

poprawił... :) ale było "dla czego".

Odpowiedz
avatar jass
18 20

nadal jest niepoprawnie, tyle, że w zakresie składni

Odpowiedz
avatar konto usunięte
38 42

Chwila moment. Znajomy poinformował sanepid czy ograniczył się tylko do opowiedzenia ci tej historii?

Odpowiedz
avatar Naa
34 42

Lepiej nie jeść w zakładach zbiorowego żywienia niczego, co zostało rozdrobnione na krem, mus, miazgę, albo w moknie dużej ilości gęstego sosu. Zastanówcie się: skoro da się coś zjeść w kawałkach, a kuchnia zadała sobie dodatkowy wysiłek, żeby to zmiksować, to zrobiła to tak sobie? Raczej ma coś do ukrycia :/

Odpowiedz
avatar indigo
20 24

Dokładnie, ta sama zasada tyczy się mięs, nie zamawiamy steków mocno wysmażonych; sosów bolognese, lasagne i innych takich... Mięso w tego rodzaju wyrobach jest naprawdę wątpliwej jakości.

Odpowiedz
avatar Sewera
0 6

brzmi.sensownie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 22

Lubię lasagne ;_; Od dziś tylko domowe ;_;

Odpowiedz
avatar jelonek
35 39

indigo - zależy gdzie jesz, ja np. pracuję w knajpie dość długo i nigdy nie podałam klientowi czegoś czego sama bym ze smakiem nie zjadła. Więc kiedy w zestawie dnia mam kotlet mielony i słyszę takie komentarze o mięsie wątpliwej jakości tudzież przeglądzie tygodnia to mi się nóż w kieszeni otwiera, zwłaszcza gdy pomyślę o tym jak miło mi się stało i na małej maszynce mieliło kilkanaście kilogramów karkówki czy łopatki. Toteż Pani Naa i Panie indigo - bez uogólnień poproszę, bo nie wszystkie knajpy robią tak jak piszecie.

Odpowiedz
avatar indigo
18 20

jelonek, opieram te słowa o własne doświadczenia, spaghetti bolognese w knajpach, w których pracowałem, to świńskie skóry, mieszanki resztek mięs wołowego, wieprzowego, drobiowego, parówki (!), wygotowane podroby, nierzadko też te "oczęce" czy "rozrodcze" - więc naprawdę, zazdroszczę jakości potraw w lokalu, w którym pracujesz. tak gotuje sie dla kelnerów. niestety...

Odpowiedz
avatar Naa
11 13

Jelonek, nie uogólniamy, mogą uwierzyć, że istnieją restauracje, w których jedzenie jest tylko świeże i najwyższej jakości. Może nawet w kilku z nich może się pożywić normalnie zarabiający człowiek... Ale, jak pisałam, LEPIEJ widzieć, co się ma na talerzu. Mniejsze ryzyko ;]

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

to wszystko proteiny, a jak mięsko przegotowane to i odkażone. Pokazywali w tv, jak Indianie ameryki Płd., wcinali takie świeżutkie larwy wyrwane z pnia, duże, białe, tłuste:), mniej więcej na grubość palca dorosłego mężczyzny, to dopiero czad.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2012 o 21:18

avatar Mistress
12 20

Najlepiej gotować w domu - przyjemnie, idealnie według swojego smaku i wiesz, co jesz.

Odpowiedz
avatar TaOd_2_Futer
-4 6

A mozna bylo po prostu krokiety zrobic:)

Odpowiedz
avatar katem
-2 36

Po pewnym filmie dokumentalnym na temat m.in. źródeł żywności (białka) ludzi w Afryce, doszłam do wniosku, że przecież, jak to moja babcia nieboszczka mówiła, nie wiadomo, od czego się tyje. Takie larwy grzybowe to nic innego, jak przetworzone przez ich układ metaboliczny grzyby - ten sam układ pierwiastków, tylko w nieco innej konfiguracji (więcej białka , mniej tłuszczów i węglowodanów). Elementy tworzące aromat nie zostają przetworzone, więc smak zupy borowikowej jest bez zmian (uwielbiam zupę ze świeżych borowików!). A nam (ludziom, przeszkadza świadomość, że ktoś przed nami to zjadł i my zjadamy tego konsumenta, mimo, że zwykle nie przeszkadza nam zajadanie konsumentów czegoś innego (vide - świnki, krówki, kury i kurczaczki i inne żyjątka). Zapomnijmy więc o ogniwie pośrednim i cieszmy się smakiem ! Przecież syntetyczne aromaty Wam nie przeszkadzają!

Odpowiedz
avatar Naa
32 36

Właśnie w tym przetwarzaniu rzecz. Jedząc robaczywe grzyby zjadasz także wnętrzności tych robaków, ich - za przeproszeniem - odchody, także te już wydalone, i wszystkie toksyny, wyprodukowane przez ich organizmy. Wolę zakładać, że gdyby robaczywe grzyby były zdrowe, nasi przodkowie zaczęliby je jeść, i w lesie każdy szukałby takich, które mają robaków dużo - byłoby to częścią naszej kultury tak, jak jest szukanie grzybów bez robaków. Ewolucyjnie jesteśmy zaprojektowani tak, żeby unikać i brzydzić się tego, co szkodliwe, więc skoro widok wijących się robaków budzi obrzydzenie, bezpieczniej uznać, że istnieje powód

Odpowiedz
avatar Naa
30 32

BTW chyba się domyślam, czemu te borowiki były w cenie promocyjnej.

Odpowiedz
avatar mader
5 5

W takim przypadku powinno się jeść wyłącznie robaczywe grzyby, bo one jako takie nie są dla naszego organizmu przyswajalne. Z wikipedii: Grzyby zawierają niewiele substancji odżywczych, ale cenione są ze względu na ich własności smakowe. Spożywa się je bezpośrednio (duszone, smażone, gotowane w postaci zupy) lub marynowane. Można je także suszyć i solić. Nawet jadalne gatunki grzybów, nieodpowiednio lub zbyt długo przechowywane, mogą być szkodliwe, to samo dotyczy zbyt starych lub "robaczywych" (opanowanych przez larwy owadów) owocników

Odpowiedz
avatar s3ga
41 51

Jasiu,co żujesz? Mięsko. A skąd masz mięsko? Przypełzło.

Odpowiedz
avatar nighty
6 6

Słyszałam całkiem sporo podobnych historii, dlatego zamawiam jedzenie tylko w miejscach gdzie jedzenie jest przygotowywane na oczach klienta...

Odpowiedz
avatar Jacobs
31 33

Powinni po prostu napisać w karcie "Bear Grylls Soup" ;)

Odpowiedz
avatar florencja
3 5

mieszkam na wsi i moja rodzina często wybiera się na grzyby, jak i wszyscy sąsiedzi wokół. my, jeśli zobaczymy robaczywego grzybka, wycinamy kawałki, w których widoczne są robale, a jeśli reszta jest zdrowa, zostawiamy. sąsiad natomiast kładzie grzyby na piec i czeka, aż robaczki wypełzną, co nie zawsze skutkuje i nigdy nie ruszyłabym takiego grzyba. ble ;c

Odpowiedz
avatar EmielRegisRohellecTerzieffGodefr
29 31

Mam trzy pytania: - jak osoby krojące te grzyby mogły nie zauważyć robaków? - jakim cudem ze sparzonych grzybów robaki nie wyszły? - jeśli zupa była ugotowana i odłożona do "przegryzienia", to dlaczego robaki żyły ?

Odpowiedz
avatar indigo
0 4

jak już wspomniała Naa, rzeczone larwy musiały się po prostu wylęgnąć z jaj. historia jest zasłyszana, więc dokładnych szczegółów nie znam, ale znajomego podpytam i odpowiem!

Odpowiedz
avatar loquita
6 8

Dokładnie te same pytania chciałam zadać. Tłumaczenie o wylęgnięciu się larw z jaj też ściema - w ugotowanej zupie byłyby ugotowane jaja!

Odpowiedz
avatar irasniper
0 0

owszem,ale tam nigdzie nie ma napisane,ze ugotowali te zupe. napisal tylko,ze pokroili i odstawili na noc mnie dziwi,ze zamiast z duzego gara to wylowic chochla,to woleli miksowac

Odpowiedz
avatar Paula84
2 12

Brzmi jak typowa urban legend. Nie wierzę w tą historię zupełnie. Nawet największy centuś by tak nie ryzykował.

Odpowiedz
avatar wallian
1 3

No i się przegryzło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

To ciekawe, te larwy niewidzialne i nieśmiertelne? Nikt ich nie zobaczył przy krojeniu i przeżyły gotowanie?

Odpowiedz
avatar Naa
2 8

Mogły być w grzybach złożone jajeczka, one chyba wytrzymują więcej, niż dorosły robak. Ja zrozumiałam, że grzyby były tylko wstępnie przygotowane do dalszej przeróbki - sparzenie kawałka to nie gotowanie, środek może zostać surowy.

Odpowiedz
avatar Wonderland
0 4

Zupka a la Bear Grylls?

Odpowiedz
avatar Hagen666
3 3

Historia zohydzająca żarcie,ale nie pierwsza ona i zapewne nie ostatnia.Jeśli chodzi o jedzenie to im mniej wiecie o jego przygotowaniu tym lepiej - nie przełknelibyście ani kęsa z fundowanej Wam popeliny.Patrząc na ten cały fundowany nam hłam przychodzi na myśl refleksja iż najlepiej kupić produkty i przygotować jedzenie w domu.Przynajmniej wiesz co bierzesz do ust.

Odpowiedz
avatar Rotfl
2 2

Współczuje ludziom którzy to zjedli.Brr

Odpowiedz
avatar fireman
8 14

Wiecie co? Człowiek potrafi zjeść wszystko, a to co jemy ogranicza tylko nasza psychika, która jest w tym przypadku wykształcona przez mamusię (a ona przez kulturę w której żyje). Dlatego też nie uważam za piekielne podanie robaczków, tylko to, że zrobiono to bez poinformowania konsumenta.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2012 o 21:01

avatar anulla89
-5 9

Mam nadzieję, że chociaż te robale wyciągnęli jakimś sitem przed zmiksowaniem... Tak czy owak- brrr...

Odpowiedz
avatar fisti89
3 7

Teraz mi sie przypomnialo jedzenie podawane w hotelu a Austrii. Dzien pierwszy danie miesne, nie wazne jakie do tego warzywko w postaci groszku konserwowego. Dzien drugi danie miesne, jako dodatek zamiast ziemniakow puree z groszku, dzien trzeci, zupa krem z groszku... Zaznacze, ze takie dania podawane byly tylko polakom. Ludzie innych narodowosci codziennie dostawali inne dania niz wszyscy polacy w calym hotelu ;)

Odpowiedz
avatar emcekwadrat
2 2

Jakieś pelerynki niewidki, że te robaczki niewidoczne. Czy może ktoś ich nie chciał zobaczyć i zrobić sobie towar na zupę?Niemniej obrzydliwe, ale aż się dziwie, nie czuć tego w smaku?Ale pewnie doprawione ostro. Sam kiedyś byłem świadkiem co sie robi ze starym mięsem, z kurczaka w ziołach, robi sie kurczaka diablo, czyli bardzo ostrego, i ten smak przetrzymanego mięsa jest w większości niewyczuwalny, plus gruba warstwa panierki, dip, sos i wio!

Odpowiedz
avatar Progresywna
6 12

Prawda jest taka, że praktycznie każda rzecz, którą kupujemy w sklepie została w jakiś sposób zohydzona. Jestem przekonana, że z każdym jogurtem wcinam czyjąś spermę, w chlebie wołki zbożowe, a w napojach czyjąś ślinę, pleść z nadpsutych owoców itp. Dlatego po prostu przestało mi to już robić różnicę. Nie unikam jedzenia w knajpach, bo żeby to miało jakiś sens, musiałabym też sama wszystko gotować i to nie z półproduktów, tylko własnoręcznie doić krowy, mielić zboże na mąkę i tak dalej... Bo przy wszystkim ktoś mógł już majstrować i nic na to nie poradzimy :P

Odpowiedz
avatar tajniak4
8 12

Albo raczej masz obsesję.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2012 o 13:49

avatar ladykaren88
5 9

oj tam wrażliwce, mój dziadek opowiadał,że jak był w Majdanku to o robaki w zupie się bili. (i nie były zmiksowane) Jeżeli gro osób przeżyło taka wielomiesięczną dietę, to talerz kremu nic człowiekowi nie zaszkodzi. A tak w ogóle, mój dziadek robił kiedyś sok (wiśniowy?), ale trochę mu się sfermentowało, więc postanowił dać mu się zrobić winem. No i zaległy się robaki w takim młodym winiaczu. Domownicy chcieli wylewać trunek, ale dziadek sprzeciwił się temu mówiąc "Ja nie cham, z robakami też się podzielę", po czym odcedził je przez gazę i skonsumował wino:) szalony chłop był z niego;]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2012 o 3:20

avatar Chronoss
1 5

Słowo, którego wymowa brzmi "gro" pochodzi z francuskiego i ma nieme 's' na końcu - poprawna pisownia: "gros". Argument: w nazistowskim obozie koncentracyjnym mieli gorzej i żyli jest zaiste przedniej jakości. Akurat w Majdanku, śmiertelność wynikająca z warunków życia, chorób, traktowania, wygłodzenia lub wychłodzenia była tak wysoka, że krematoria zbudowano tam jeszcze przed komorami gazowymi. Także puknij się.

Odpowiedz
avatar ladykaren88
2 4

dobrze z grosem mój błąd, bije się w pierś. nie rozumiem jadu - "puknij się" z jakiej okazji? że przytaczam słowa mojego dziadka?

Odpowiedz
avatar nebeleska
0 2

Szlag mnie trafia jak slysze takie historie. Sama pracowalam w restauracji i nie bylo mowy o pluciu, dawaniu czegokolwiek innego co by obrzydzilo klienta do dania. Nigdy. Teraz mi sie przypomniala jedna historia i ja wrzuce tutaj :) btw jak zostac szefem kuchni? Chodzi mi o tytul, bo czeladnika juz mam

Odpowiedz
avatar indigo
0 0

lata, lata doświadczenia, trochę arogancji, pewność siebie, umiejętności i kiedyś się uda :)

Odpowiedz
avatar bukimi
3 3

Tyle czasu Unia promuje jedzenie robaczków. Widzę pierwsze sukcesy, teraz będzie z górki :)

Odpowiedz
avatar nebeleska
1 1

arogancje, pewnosc siebie i umiejetnosci mam :) ogolnie to chcialam miec papierek a nie tylko w kuchni zostac nazwana szefem kuchni

Odpowiedz
avatar AgratBatMahlat666
0 0

Wiem, mam parę lat opóźnienia z komentarzem, ale tak mi wyszło, że czytam stare historie ;) I jakby ktoś tu się kiedyś jeszcze przyplątał i poczuł obrzydzenie na myśl o robakach w zupie, to wiedzcie jedno - większość produktów spożywczych barwionych na czerwono (galaretki, cukierki, jogurty owocowe itp) barwiona jest koszenilą (E120) - a to nic innego jak suszone i zmielone małe, czerwone robaczki ;) Smacznego!

Odpowiedz
Udostępnij