Jak to miło być docenionym w pracy...
Pracuję w dużej spółce giełdowej. Dzwoni telefon.
Ja: Dzień Dobry, Krystyna Piekielna, biuro relacji inwestorskich KOGUCIK S.A.
Akcjonariusz: Bry, ja jestem waszym akcjonariuszem i mam rachunek maklerski (wow!) i bym chciał porozmawiać o waszych akcjach i sytuacji spółki, to mogę rozmawiać z Panią czy z kimś kompetentnym?
Kurtyna.
taka sobie firma
Jakiś krótki ten teatrzyk. Nawet się I akt nie rozkręcił, a tu już kurtyna :/ Oddawaj kasę za bilet!
OdpowiedzMoże miała być kurtyzana (jako synonim przekleństwa), ale się pomyliła...
OdpowiedzNie nazwał bym tego piekielnym raczej nietrafnym określeniem
OdpowiedzSwoją drogą trzeba być niezłym kretynem żeby dzwonić do spółki i pytać o jej sytuację. Przecież wiadomo że każda spółka wystawi sama o sobie taką laurkę że słuchawka od telefonu będzie ociekać tęczą i miodem. O takich rzeczach najlepiej dowiadywać się od niezależnych analityków, z fachowej prasy i portali.
OdpowiedzHistoria jest trochę "branżowa" i może nie wszyscy wiedzą, że ktoś kto obraca akcjami (i do tego z dumą w głosie- jak w/w akcjonariusz- ogłasza to wszem i wobec, że ma rachunek maklerski, jakby było to coś niezwykłego dla spółki akcyjnej) powinien wiedzieć o podstawowej zasadzie- spółki, ktore są notowane na giełdzie nie mają prawa udzielac nikomu żadnych informacji o np. ich sytuacji czy kondycji finansowej, poza informacjami dostepnymi publicznie- na stronie internetowej i w komunikatach wysyłanych na giełdę- byłoby to "nie fair", gdyby jeden akcjonariusz dostał jakąś informację a drugi nie, bo ten pierwszy mógłby sprzedać/kupić jej akcje i zarobić/nie stracić a drugi by stracił, bo nic by nie wiedział...
OdpowiedzMi się wydaje, że przede wszystkim pan był/jest zielony w tych sprawach i nawet mógł nie wiedzieć, że spółka musi publikować wyniki finansowe, a myślał, że po takim tekście przyklękniesz z wrażenia...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 14:21