Z racji zamiłowania do pichcenia, podbudowanego trzema kursami (trzech różnych kuchni), czasami jestem proszona wśród znajomych o pomoc przy wyborze potraw i w ich gotowaniu na zjazdy rodzinne i przyjęcia. Nie uskarżam się, bo gotowanie bardzo mnie odpręża, ale ostatnie wydarzenie nieco zniechęciło mnie do pomagania.
Przyszła do mnie koleżanka, której nie widziałam od 10 lat, zastanawiałam się nawet skąd ma mój adres.
-Cześć skarbie, jak ja cię długaśnie nie widziałam! - zakrzyknęła gromko od wejścia, pakując mi się do mieszkania.
Zastawiłam jej drogę i pytam grzecznie, czego sobie życzy.
-No bo ty Kaśce gotowałaś tą pyszniastą zupeńkę i nygetsy z kurczaśka, nie? I w ogóle to umisz pichcić. To może mi też coś popitrasisz kochanieńka, co?
Chwilę zajęło mi skontaktowanie, o czym też znajoma mówi, aż w końcu dostałam objawienia.
-Chcesz, żebym coś ci ugotowała? - zapytałam.
-No! Pewniaśnie. No, to szybcieńko, bo mojego skrzacika zostawiłam pod twoim domem.
-Co zostawiłaś?
-Aaaaaa, hio hio, bo ty nie wiesz! Mam dzieciątko, już trzy latuśka skończyło. Stoi skarbeniek w alejce.
-Zostawiłaś dziecko samo na ulicy?
-No przecie zaraz zejdę, a właściwiuteńko... Aaaaaaalaaaaa!
Córeczka przyszła, stanęła za mamą, cichutka, spokojna.
Ubrana w lateksową czarną sukieneczkę.
-No, to co my tu... aaaa, no bo ja chce żebyś mi ugotowała... a właściwie to parę rzeczy, nie chce mi się wymieniać, masz listę - mówi znajoma.
Wcisnęła mi kartkę A4 w ręce i poleciała na dół, prawie potykając się o dziecko popychane przed sobą.
Lekko zdezorientowana tym pokazem bezczelności, cofam się do mieszkania i przeglądam listę - nie miałam zamiaru niczego gotować, ot tak, z ciekawości.
Lista miała 47 podpunktów, napisanych w irytującym nieco na dłuższą metę stylu autorki.
47 pełnych dań, plus przekąski za dwa dni ma być "gotowiusieńkie" .
Nie interesowało mnie to, podarłam listę i zapomniałam o sprawie, niemal pewna, że to jakiś żart.
To nie był żart.
Po dwóch dniach znajoma dzwoni do mnie, że za trzy minuty będzie u mnie po dania. Oczywiście dziękuje mi za kupienie tych wszystkich rzeczy, bo ona nie ma ostatnio pieniążeczków.
-Nie fatyguj się - mówię rozbawiona, ale i nieco zła.
-A co, samusieńko wszystko przywieziesz?
-Nie. Nie mówiąc nawet o absurdalnej ilości jedzenia, jakiej sobie zażyczyłaś, nie mam ochoty na sponsorowanie ci czegokolwiek, ani na stratę czasu przy gotowaniu.
-Ale Kaśce UPICHCIŁAŚ! ZA DARMO! - to już był nieludzki wrzask.
-Kaśka chciała nuggetsy i zupkę na wieczór filmowy, a nie kurczaka w mango z marynowanymi kwiatami pomarańczy czy krewetki z sosem szafranowym i tysiąc innych.
-Moje dziecko będzie głodne! Widziałaś jej smutne oczka? No wiesz co?!Głodzić dziecko? Chcesz wiedzieć kim ty jesteś?
-Nawet nie jestem ciekawa.
-Ty jesteś BEZCZELNA! - usłyszałam, zanim się rozłączyłam.
No. Strasznie jestem bezczelna, co?
domek
Ciśnie mi się na usta "ja pie..ole"...
OdpowiedzŻe co? Że dziecko ubrane w czarną lateksową sukieneczkę? Nie wiem czy w tym wypadku nie powinnaś gdzieś tego zgłosić, bo to nie jest normalne.
OdpowiedzTo pewnie była "zwykła" sukienka z h&m, a nie lateksowy, erotyczny ciuszek...
OdpowiedzAle zwykła, ale lateksowa? Nie ogarniam.
OdpowiedzNo tak, ubrała dziecko niezgodnie z twoim wyobrażeniem elegancji, to trzeba gdzieś zgłosić. Może lepiej puknij się w główkę i pomyśl, zanim coś napiszesz.
OdpowiedzJesli ta koleżanka się tak na prawe wyraża to ja bym tam padł ze śmiechu. Niech żyją dzieci, których ulubioną potrawą jest kurczak w mango :P
Odpowiedz"długaśnie" "właściwiuteńko" "pyszniastą", toż to kalectwo języka! z takimi jak ona to do prezydent...a, w sumie...nie, do prezydenta nie...
OdpowiedzA po co sie takiej osobie tlumaczyc? Po prostu mowi sie "gtfo" i rozlacza.
OdpowiedzPrzyznam szczerze, bylam autentycznie ciekawa jej reakcji. Dla mnie od poczatku to 'zamowienie' bylo jak jakis naprawde pokrecony zart, bo w glowie mi sie nie miesci ilosc bezczelnosci i glupoty jaka musiala towarzyszyc powstaniu tego cudownego pomyslu.
OdpowiedzOstatnio dostałam od kumpeli koszulkę z wielkim napisem "INMFP"(It's not my f*****g problem) abym wiedziała co powiedzieć w podobnych sytuacjach. Polecam!
OdpowiedzAle takich ludzi nie ma na świecie. Po co komu 47 dań?? Konfabulacja – czyli wspomnienie rzekome – to uzupełnianie luk pamięciowych opowiadaniem historii, które naprawdę nie zdarzyły się. W tych historiach osoba może błędnie określać czas lub miejsce zdarzenia, albo wręcz zmyślać całą historię, a zarazem jest przekonana, że podaje prawdziwe i poprawne dane. Słowo pochodzi od łacińskiego fabulari –mówić, bajać. Konfabulację można traktować jako naturalną czynność umysłu, służącą uzupełnianiu braków wiedzy
OdpowiedzOj mylisz się, świat pełen jest idiotów, a dokładając do tego podejście babki "no przecież Werbelka kupi wszystko i zrobi za darmo" wcale się nie dziwię że dała taką listę. A tak przy okazji już sam sposób wyrażania się tej babki jest strasznie denerwujący, dziwię się że nie wystawiłaś jej za drzwi po pierwszych dwóch zdaniach :P
OdpowiedzJa tu widzę raczej zastosowaną hiperbole.
Odpowiedzzeebee, albo młody/a jesteś albo wyjątkowo szczęśliwy/a że nie trafiasz na takich ludzi, ale oni istnieją i jest ich więcej niż ci się wydaje.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 8:52
@zeebee, dzieki za doinformowanie w tej dziedzinie, ale komantarz raczej nietrafiony, bo jesli uwazasz ze to fake, to powiedz krotko a nie zarzucaj mi fantazjowania.Widocznie malo w zyciu widziales, w dodatku z gory zakladajac, ze takie osoby jak rzeczona znajoma nie istnieja.Wierz mi, chcialabym, zeby nie istnialy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 19:36
Wydaje mi sie, ze ta znajoma miala jakas uroczystosc w domu i robila impreze. Myslala, ze catering zalatwi, a glodny dzieciak to tylko pretekst, bo kto smie odmowic czegos dziecku?
Odpowiedz@olakowalska, tez tak mysle.Postanowila chyba zapasozytowac na mnie i po prostu zagalopowala sie przy wypisywaniu potraw, ktore ona lubi, lub ktore sa dosc wykwintne, by je zaserwowac gosciom na przyjeciu.Najgorsze jest to, ze ona naprawde najwyrazniej oczekiwala, ze ja jej tego wszystkiego nagotuje i w dodatku kupie skladniki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 19:50
Ale tak Wam powiem, ze bylem nie dalej jak dwa tygodnie temu na weselu.... Slaskim weselu (to wazna inf. bo to wesela z reguly dwudniowe) i tam przez dwa dni imprezy nawet jak wliczyc zimna plyte, lody i barszczyk po oczepinach to nie nalicze 47 pozycji.... wiec co to bylo ja sie pytam????? ROZDANIE OSKAROW DLA PLASTIKOWYCH LALECZEK???? Pozdrowienia dla Autorki :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 22:16
czekaj czekaj dziecko w LATEKSOWEJ sukience? Nie powiem, widziałem lateksowe sukienki, ale tylko na imprezach 18+. Albo wręcz 23+.
OdpowiedzNa 100% sukieneczka byla z lateksu-Po paru latach szycia bez problemu mozna rozpoznac co bardziej popularne materialy na pierwszy rzut oka.
OdpowiedzA odpicowana chociaż, nabłyszczona? czy matowa guma? :>
OdpowiedzBloodcarver - lateksowe czy lackowe? :>
Odpowiedzskąd żeś taką idiotkę wytrzasnęła?
OdpowiedzBardzo dawna znajoma ze szkoly.Mialam szczera nadzieje, ze juz jej wiecej nie spotkam, ale coz...ona spotkala mnie :) Ona taka zawsze byla, potrafila przychodzic do szkoly bez jedzenia i prosic kolegow o kanapki bo jej mama umarla i ona nie ma pieniedzy, a na wywiadowce pare tygodni pozniej pojawiala sie 'nieboszczka' :D.
OdpowiedzBezczel lev master. Szczęka opada...
Odpowiedz@Werbelka- Zombie?
OdpowiedzO matko i córko! Skąd się takie okazy biorą?!
OdpowiedzGdzieś już tego "kurczaka w mango" i "47 dań na liście" na piekielnych widziałem, aczkolwiek mniej kwieciście opisane. Chyba jakaś podobna historia, może to często wykonywany przez ludzi numer. (PS. Od razu zaznaczam, że nie twierdzę że to fake/kopia, kojarzę historię z zamówieniem u koleżanek jakichś chorych ilości dań na przyjęcie)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 12:16
Jot wrzuciła jakiś czas temu historię o podobnej tematyce (http://piekielni.pl/33562), więc może z tym się skojarzyło. Mi w sumie też się podobna sytuacja zdarzyła, z tym, że na mniejszą skalę, ale też bo obiedzie u nas jakaś dalsza cioteczka zażyczyła sobie żebym zrobiła pieczeń na X osób (na imprezę, na którą nawet zaproszeni nie byliśmy...)
OdpowiedzO, dokładnie to. Tam była kaczka nadziewana i 40 kotletów :P
Odpowiedz@vfm, no to wychodzi na to, ze sie mnoza takie pasozyty.Wiesz, jakby naprawde miala ciezka sytuacje i poprosila o jakiestam pare produktow to moze bym sie jeszcze zgodzila, ale ona po prostu chciala sobie wyprawic balange na moj koszt(tak mysle , bo po co inaczej byloby jej 47 dan ?).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2012 o 19:30
Daj komuś palec a weźmie całą rękę... To już chyba tysięczna taka historia na Piekielnych, więc się zastanawiam: gdzie, jak i przez kogo tacy ludzie byli chowani, że w głowach mają mentalność p.t. "mnie się należy"?
OdpowiedzNie dość, ze laska bezczelna, to glupia i nie odróżnia rzeczownika od przymiotnika... Oby tylko dziecko sie w mamusie nie wdalo.
OdpowiedzA te jej zdrobnienia.... Skąd się biorą tacy ludzie...
OdpowiedzCzytałam różne rzeczy na tym portalu, ale przez tę historię ledwo przebrnęłam, ze względu na te idiotyczne zdrobnienia rzeczonej 'koleżanki' Werbelki. Ona nie jest 'męcząca na dłuższą metę', wystawiłabym tę babę za drzwi po trzech zdaniach. ;_;
Odpowiedz47 dań + przekąski ??? Nawet na weselu tylu nie robią...
OdpowiedzNie jesteś bezczelna. Jesteś bezczelniusieńka! :D
OdpowiedzSama się nie dziwię ludziom, którzy nie wierzą, bo jak czytam piekielnych, to trudno mi uwierzyć, że są tacy ludzie. Ale kiedy porozmawiałam ze starszą ciocią, która ponad pół wieku ma za sobą, powiedziała, że te historie (opowiedziałam parę losowych) przydarzyły jej się nie raz i nie dwa. :)
OdpowiedzPodobno zdrobnieniami mówi się do dzieci i do idiotów. W tym przypadku ani jednym, ani drugim na pewno nie była autorka.
OdpowiedzJuż przy "kurczaśku" ręce mi opadły. Swoją drogą znajoma ma dziwną definicję bezczelności.
OdpowiedzWerbelko, ugotuj mi coś, zawieź do Anglii to się podzielimy! :) A tak na serio... Ho ho ho, dzieci to ona ma z 30 skoro tyle sobie zamówiła. Bezczelność wszędzie... A najłatwiej rozpoznać osobę bezczelną kiedy spotyka się takowa z niezrozumieniem i innych od bezczelnych wyzywa.
Odpowiedz47 dań dla głodnego 3 letniego dziecka? oO"(I jeszcze miałaś to w pojedynkę za własną kasę machnąć?)Oooookeeeeej... A tak poza tym to co to była za pyszniasta zupeńka?:>
OdpowiedzPikantna dyniowa z serem i grzankami ziołowymi :)
OdpowiedzPłakać mi się chce, jak czytam te "pewniaśnie, właściwiuteńko, gotowiusieńkie, latuśka...". Boże, widzisz, a nie grzmisz!
OdpowiedzGrzmi, ale plastik nie przewodzi prądu. Niestety.
OdpowiedzDl a tych co nie wierzą w 47 dań. Jest jakieś takie powiedzenie, że jak baba się dowiedziała, że kamienie są za darmo, wzięła i całą taczkę. Bardzo możliwe, że kobita nie zastanawiała się, czy to zje (zjedzą?), tylko jej "oczy jadły".
Odpowiedz"Ciekawe"masz"koleżanki...Wiesz co Werbelka,może Ty się tak na pszyszłość nie chwal swoimi de facto wspaniałymi talentami kuchennymi byle komu?Sama jesteś kobietą więc rozumiem iż nie wpadło Ci do głowy iż koleżanka od zupki i nugetsów wychwali cię pod niebiosa,na dodatek hmm"przeciętnej inaczej".Weź tylko pod uwagę że każda z osób poinformowanych na wieczorku firmowym kto zacz zafundował im owe frykasy mogła przekazać ową wiadomość wielu innym"przeciętnym". W ten sposób ilość teoretycznie dobijających się do ciebie "przeciętnych inaczej"może gwałtownie wzrosnąć,prawda?. Oczywiście plus i za historię i za sposób załatwienia "koleżanki".
OdpowiedzBoze, dziecko w lateksie :/
OdpowiedzA już myślałam, że to tylko ja jestem magnesem na pasożyty z debilówki. Ostatnio koleżaneczka z kursiku plizing żebym jej odwaliła robotę: cały biznes plan i wniosek o dotację. Pojechałam z Rafaello. 4 godziny potyrałam jak durna. Następnego dnia Agatka analfabetka zwali się do mnie bo to nie jest tak jak pisaliśmy na kursie tylko jeszcze co do grosza wyliczenia dwuletnie. No cóż zależało mi na koleżance....zaniedbałam swoje wysłanie pilnych dokumentów i faktur. Zwala się z gołą ręką i prosi lokomotywa o papierosy...masakra. Wypełniam od początku tak jakby urzędniczka nie mogła sama pomóc i nanieść kilka drobnych zmian. Następnie analfabetka prosi o mojego maila, koleżanka żyrantka ma jej przysłać pilnie wszystkie swoje dane, ksero dowodu i PIT za ostatni rok. Podaję, bo wiem, że analfabetka chce to zaraz złożyć a do domu daleko i komputera nie zna ni w ząb.Koleżanka nadsyła pit itd... ja to drukuję jak leci bez czytania i obracania kartek. Analfabetka nareszcie wychodzi ja wszystko wyrzucam z laptopa bez czytania.... Po południu jem sobie obiad w Strusiu z rodzinką, milutki i dość drogi relaksik...dzwoni analfabetka z ryjem, że natychmiast mam udostępnić komputer jej synowi w celu sprawdzenia czym wszystko wykasowała...po długich tłumaczeniach gdy dania stygły rozłączyłam się z suką. Analfabetka wyśledziła w necie numer mego męża i napiernicza do niego... wyszedł, porozmawiał ze zjebem pół godziny. Wyjaśnił, że niczego nie musi udostępniać choć ona twierdziła odwrotnie....tanio to załatwiła. Mam nadzieję, że szmacie dotacja przejdzie koło nosa :)
OdpowiedzPrzeredaguj i wrzucaj :P
Odpowiedzvfm ma rację, boryse redaguj to i wrzuć na piekielnych
Odpowiedz