Na linii, z której zazwyczaj korzystam, kontrola biletów to norma. Przeciętnie co drugą jazdę trafia się na kontrolera, więc wsiadanie bez biletu to przysłowiowa bramka samobójcza.
Wczoraj jechałem do centrum. Siadłem sobie z tyłu autobusu i tam właśnie przy mnie złapano gapowicza. Standardowa procedura: mandat, spisanie, pouczenie co do zasad wniesienia opłaty. Parę minut to zazwyczaj trwa, więc zdążyliśmy dojechać do kolejnego przystanku.
Otworzyły się drzwi. Kontroler był doskonale w nich widoczny, w ręku bloczek, na szyi legitymacja.
Wsiada parka w wieku późnolicealnym lub studenckim. Roześmiani, popatrują na kontrolera, biletów jednak nie kasują. OK, ich sprawa, może mają sieciowy...
...jednak nie. Poproszeni o okazanie biletu okazują się być gapowiczami.
Tu zatkało nawet zaprawionego w bojach kanara, zdołał tylko wydukać:
- No przecież państwo mnie widzieli, po co państwo w ogóle wsiadali?
Wzruszyli ramionami, sami najwyraźniej nie pojmując, jak to się mogło stać.
Nie jest to jakaś wybitna piekielność i na samych bohaterach się jedynie odbiła, można by rzec: autopiekielność.
Opisuję to dlatego, że z upływem lat przejawy ludzkiej głupoty/tupetu/braku instynktu samozachowawczego/niepotrzebne skreślić zadziwiają mnie coraz bardziej.
komunikacja_miejska
to jest czysta głupota i/lub nadmiar kasy...
OdpowiedzMnie się widzi, że pewnie i niefrasobliwość...
OdpowiedzZadziwiła mnie ta ilość minusów opisanej historii. Czyżby bezmyślność/bezwolność/brak wyobraźni stał się tak powszechny, że historia opisująca jeden z przejawów tego zjawiska nie miała w sobie nic niezwykłego ?
OdpowiedzMoże zdeklarowani gapowicze :P :D
OdpowiedzMoże, ale nie w moim przypadku :). Minusa dałam, ponieważ historia opisuje totalną głupotę, a nie piekielność.
OdpowiedzA to głupota nie jest piekielnością?Jak nie dla innych,to dla samych siebie;)
Odpowiedz