Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wszędzie naokoło słychać, że nie ma pracy. Ja, po kilkumiesięcznych poszukiwaniach muszę…

Wszędzie naokoło słychać, że nie ma pracy. Ja, po kilkumiesięcznych poszukiwaniach muszę stwierdzić,że praca jest. Większość ofert jednak sprawia, że nie wiem czy śmiać się czy płakać.

1. W związku z zamieszczonym przeze mnie ogłoszeniem o poszukiwaniu pracy dzwoni Pani. Proponuje zatrudnienie w pensjonacie. Do moich obowiązków miałyby należeć: praca w recepcji, obsługa klienta...sprzątanie pokoi i prace porządkowe (grabienie liści, odśnieżanie itd). Szkoda,że nie zostałabym równocześnie szefem kuchni.

2. Sytuacja analogiczna. Dzwoni Pan, pokrótce opisuje mi stanowisko biurowe na które jest wakat, pyta o rodzaj umowy jaka by mnie interesowała. Zaznacza też,że firma mieści się około 20 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Nie stanowiłoby to dla mnie problemu, gdyby nie fakt,że zaproponował mi pół etatu. Po miesiącu pracy i odliczeniu kosztów dojazdu zostałoby mi w portfelu w najlepszym wypadku 200zł.

3. Tym razem ja wysyłam CV. Spełniam wszystkie wymagania, stanowisko identyczne z tym na którym pracowałam ostatni rok. Stawiam się na rozmowę. Właściciel zadowolony, informuje mnie ,że mam najwyższe kwalifikacje wśród osób które nadesłały aplikacje. Jest tylko jeden problem... jestem za stara. Mam 24 lata. Myślałam,że takie słowa podczas rozmowy kwalifikacyjnej usłyszę najszybciej za lat 20.

Eh...

poszukiwanie pracy

by mamamakabra
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
19 33

Plus za wstęp i punkt 3, minus za punkt 1 i 2. Łącznie ocena neutralna. A teraz krótkie wyjaśnienie dlaczego: Wstęp: tak, dla chcących pracować i umiejących szukać praca na ogół jest. Pkt 1: jeśli to był mały pensjonat, a nie wielki hotel, to dlaczego nie? Ludzie prowadzą często takie pensjonaty dwuosobowo. Poza tym piekielności nie widzę, bo wszystko zostało wyjaśnione przed zawarciem umowy i jeśli Ci nie pasowało, mogłaś zrezygnować, co też uczyniłaś. Pkt 2: Podobnie jak wyżej. Potencjalny pracodawca uprzedził Cię o warunkach pracy i płacy, mogłaś sama zdecydować i zdecydowałaś. Pkt 3: Tu postawa pracodawcy jest i piekielna, i głupia, i nielegalna.

Odpowiedz
avatar Crow
14 20

Odnośnie punktu 1 - przecież bardzo wiele osób ma wpisanych w umowie kilka stanowisk pracy i jest to całkowicie legalne. A jak się naprawdę bardzo potrzebuje pracy to się nie wybrzydza.

Odpowiedz
avatar Freeman
14 16

Co do sytuacji 1 Nie dziw się, że na małym obiekcie jedna osoba robi tyle zadań. Koszty pracy są takie, że po prostu wielu małych firm nie stać na zatrudnienie większej ilości pracowników.

Odpowiedz
avatar szafa
2 6

Popieram argument Jorn o tym, że duża część pensjonatów i hoteli właśnie tak działa - poza wygodnym siedzeniem za biurkiem trzeba niestety unurzać sobie rączki w pracy fizycznej (inna sprawa, że nie każdy ma zdrowie na to). Natomiast nie do końca zgodzę się z tym, że dla chcących pracować i umiejących szukać praca jest. Nie do końca - bo prawdą jest, że jakaś praca zawsze jest (a więc po części prawda), ale przez kilka miesięcy szukania pracy w Kraku nie udało mi się znaleźć żadnej, ale to żadnej pracy, gdzie mogłabym zarobić 1200 netto za etat. Nawet z ulotek czy hipermarketów mi nie odpisywali, nie mówiąc o robocie w zawodzie (w końcu już nie jestem studentem, to po co taki pracownik, nawet z doświadczeniem zawodowym). A niestety w sytuacji, gdy muszę wynajmować pokój i regularnie kupować leki, w zasadzie niemożliwe dla mnie jest utrzymanie się za mniej niż 1200 (nie wspominając, że nie chcę też wspierać wyzyskiwania przez pracodawców desperacji niektórych bezrobotnych, którzy potrafią się zgodzić na pracę półfizyczną za 4 zł/h na czarno /tak, miałam też takie oferty/)

Odpowiedz
avatar mamamakabra
0 10

Oczywiście ,że zdecydowanym plusem jest fakt, iż warunki zostały jasno przedstawione. Przerażające jest jedynie to, że takie oferty w ogóle się pojawiają. Wiele ma tu oczywiście do tego kondycja na naszym rynku pracy, koszty jakie muszą ponosić pracodawcy. Każdy szuka jak najtańszych rozwiązań i piekielne tak na prawdę nie są te oferty, tylko fakt,że właściciele firm zmuszeni są imać się tego typu oszczędności. Historia nr 3 wywodzi się dokładnie z tego samego. Wiadomo, że wygodniej byłoby zatrudnić pracownika z doświadczeniem,samodzielnego, któremu nie trzeba przez kilka miesięcy pomagać. Taniej jednak zatrudnić 19 -to letnią dziewczynę, bo jeśli będzie się uczyć jeszcze 6 lat, to otrzyma się obniżenie kosztów ZUS. W moim przypadku zniżka obowiązywałaby jedynie rok.

Odpowiedz
avatar Amczek
16 16

Ja w wieku 23 lat (rok 2010) zgłosiłam się do pracy i też usłysząłam "za stara". Szukali 18-19 letniej dziewczyny z... 3 lub 4 letnim doświadczeniem w pracy... Ja je miałam, nie miałam 19 lat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

A ja myślałem, że wymagania odnośnie wieku (maksymalnie 20 lat) i doświadczenia (minimum 15 lat) oraz (biegłej) znajomości języków (minimum angielski, niemiecki, francuski i hiszpański) to zamierzchła przeszłość poprzedniego stulecia... Coraz więcej pracodawców stawia jednak na doświadczenie i wiek (30+), nawet kosztem wyższego wynagrodzenia. Bo to się zwyczajnie opłaca - inne podejście do klienta/kontrahenta, nie trzeba uczyć, bardziej zależy na pracy (kredyt na mieszkanie, dzieci).

Odpowiedz
avatar BlackCat
14 16

Tak.. aż mi się przypomina, jak dawałam ogłoszenie, że poszukuję pracy i zgłaszali się sami przemili panowie, proponując mi bardzo wysokie zarobki, delegacje, łódki cuda nie widy. We wszystkich przypadkach miałabym być "bardzo osobistą" asystentką... Cóż z tego, że w ogłoszeniu dokładnie napisałam czego szukam? Witki opadają...

Odpowiedz
avatar Shineoff
15 15

Patrząc na Twoje doświadczenia, moje i kilku innych osób nasuwa mi się na myśl pytanie - skoro jest bardzo dużo chętnych panów, gotowych utrzymać swoją kochankę-prostytutkę za kilka tysięcy miesięcznie, to kur**wa SKĄD ONI MAJĄ NA TO KASĘ?! Ile oni mogą zarabiać? Chyba bardzo dużo, jak stać ich na np. dwie lafiryndy po 3000...

Odpowiedz
avatar MadDog
2 2

Shineoff: może to oszczędność? Bo kilkanaście "numerków" z prostytutkami w miesiącu wychodzi drożej. Może potrzeba bezpieczeństwa - bo jak jest się wyłącznym "klientem", to ryzyko złapania jakiejś brzydkiej choroby spada [i nie trzeba wydawać na lekarzy!]. No nie wiem (-;

Odpowiedz
avatar Stardust
1 3

Jeśli jesteś pracodawcą i sam byś za takie pieniądze na takie warunki nie przystał to nie dziw się, że ludzie wolą robić na czarno.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 12

Mam koleżankę, która pracuje w pensjonaciku. Robi na recepcji, sprząta, wykonuje prace porządkowe. Zajmuje się także podawaniem herbaty itp jak nie ma nikogo innego na obiekcie. Ma za to dach nad głową, wikt, opierunek, pensję, i jest szczęśliwa. Ale niektórzy jak widać i na mniejszy zakres obowiązków wybrzydzają. Co począć. Mam nadzieję, że tamtą pracę zgarnie ktoś o charakterku bliższym mojej kumpeli.

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 10

Też mnie nie zdziwił punkt 1. Pracując w stadninie połączonej z klubem jeździeckim i gospodarstwem agroturystycznym odpowiadałam za stajnię, obsługę gości, prowadzenie treningów i wygląd całego obejścia. I owszem - sadziłam kwiatki i grabiłam liście. W niemal każdym tego typu miejscu jest podobnie. Miałam mieszkanie służbowe, pensję, jedzenie, opłacone starty w zawodach i boks dla mojego konia za free.

Odpowiedz
avatar mamamakabra
4 10

ogłoszenie o pracy w tym pensjonacie pojawia się na portalu miejskim regularnie od roku, co miesiąc - dwa. Były na ten temat posty na forum i blogi. 1400 zł brutto/ 12 h zmiany, brak wiktu i opierunku. Nie ma cudów. przykro mi.

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 9

No to niedokładnie opisałaś w historii :)

Odpowiedz
avatar mamamakabra
0 6

Nie chciałam się już rozdrabniać. Poza tym nie pomyślałam o tym o czym mówicie - o miejscach pracy,gdzie wykonując wiele obowiązków ma się z tego tytułu profity. Ja niestety o takich miejscach osobiście nie słyszałam:)

Odpowiedz
avatar Face15372
1 7

Moja znajoma w każdym miesiącu rekrutuje ludzi do sklepów w całym swoim rejonie (ćwierć kraju). 60% nie zjawia się na rozmowie, z pozostałych 40%, połowa nic nie potrafi, z pozostałych 20%, kolejna połowa to "bananowa młodzież", lub wersja takiej ciut starsza (bez komórki w pracy nie ma szans, praca w weekend? jak to?), a część z reszty tych "chętnych" szybko rezygnuje, bo trzeba pracować. Tak, praca jest.

Odpowiedz
avatar mamamakabra
2 2

Oj z tym masz rację. Gdy słucham niektórych moich znajomych to słabo mi się robi.Pracuję zawodowo od 18 tego roku życia. Zdobyłam pewne doświadczenie i mogę sobie pozwolić na jakiś wybór ale na początku imałam się wszystkiego. Moja pierwsza praca była za 400 zł /msc. I było warto, bo później było już tylko lepiej i lepiej. Nie wiem czy to wina rodziców którzy nie uczą szacunku do pracy i pieniędzy czy ludzie tak już po prostu mają. Ale to przerażające.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

Face, dokładnie o tym samym opowiadała mi moja, obecnie była, szefowa po przyjęciu mnie do pracy. Dostała ok. 120 CV, wybrała ze 20 osób, zaprosiła na rozmowę, przyszło 5, a tylko ze 3 zadzwoniły, że odwołują. Reszta nie dała znaku życia. A praca może nie przynosiła kokosów, ale atmosfera świetna, szefowa to taka "kochana mamusia" była, pozytywna osoba, idąca na rękę pracownicom, dzięki czemu praca była praktycznie bezstresowa. Jak wyjeżdżałam z kraju to szefowa stwierdziła, że nie chce się już babrać w taką rekrutację i poprosiła żebym kogoś jej z polecenia przysłała. Poleciłam dobrą koleżankę, która od dawna pracy szukała. Obecnie dziewczyna pracuje, dobrze sobie radzi i wszyscy są zadowoleni. Tak, można to nazwać "kolesiostwem", bo poleciłam "znajomka", ale przynajmniej jest to osoba, która przyjdzie punktualnie i nikogo nie wykiwa. Takie realia.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

W takim razie niech zatrudni mnie. Tyle że nie mam doświadczenia w pracy w sklepie i chcę mieć kosmiczne zarobki rzędu 1200 zł na rękę za etat. Jakoś do tej pory nikt mnie nie zatrudnił w żadnym sklepie, mimo że rozesłałam mnóstwo CV i chodziłam na wszystkie rozmowy kwalifikacyjne.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Swoją drogą, jestem ciekawa, co Twoja znajoma rozumie przez "połowa nic nie potrafi"? Czy chodzi o to, że rzeczywiście mają obie lewe ręce do pracy czy o wymaganie, żeby każdy w ciągu jednego dnia nauczył się wszystkiego jak pracownik pracujący w danym miejscu 5 lat? Czy może o "doświadczenie zawodowe", którego brak od razu skreśla kandydata, niezależnie od jego motywacji i chęci do pracy? (do dziś nie wiem, czy się śmiać czy płakać, jak wspominam rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko sprzątaczki, gdzie odwalili mnie właśnie za "brak doświadczenia w tej branży". Żeby nie było - w ogłoszeniu nie było zająknięcia o wymaganym doświadczeniu)

Odpowiedz
avatar Hagen666
-2 2

A coś bliższego?Jak narazie klepiesz banały,pogadamy jak przejdziesz do faktów typu choćby:"praca w sklepie spożywczym(z alkocholem)w systemie 2 - 3 zmianowym.Brutto 1550PLN." Nie dziw się że nie bardzo są chętni...

Odpowiedz
avatar Sewera
1 3

Tą uwagę że jesteś za stara bym interpretowała w ten sposób: wolę zatrudniać młode i głupie pipy bo nie będą się rzucać jak będę płacił im grosze.

Odpowiedz
avatar szafa
-2 2

Dokładnie :). A przy okazji będę miał na co popatrzeć ;).

Odpowiedz
avatar nietakazla
0 0

Szukalam swego czasu pracy w Londynie i zadzwonila do mnie pani z oferta pracy na kuchni w Polskiej restauracji, ok- jako pomoc kuchenna nie moglabym liczyc na "kokosy" ale za prace 6 dni w tygodniu od 10-23 zaoferowala ma £200/tydzien.. Teraz moze nie zarabiam duzo wiecej ale pracuje mniej godzin i tak, ze prawie wszystkie historie na glownej kojarze jeszcze z poczekalni ;) Takze nie poddawac sie, a oferta moze naplynac z nieoczekiwanej strony :)

Odpowiedz
avatar MonkaRock
-1 1

mój wujek jakoś prowadzi pensjonat i jedna osoba ma tam ustaloną pracę przy sprzątaniu kilku pokoi, obsługiwaniu klientów, a jak daleko mieszka może sie wprowadzic bezpłatnie do pokoiku z łazienką i telewizorem. to normalne, kucharzem też mogłabyś byc. za to dostaje się więcej pieniędzy.

Odpowiedz
avatar plotka7
0 2

Ahhh temat jak najbardziej dla mnie aktualny:( Z kolei moimi ulubionymi ogłoszeniami są: 1) "ogłoszenia tajemnice" tzn. treść ogranicza się do: "jeśli jesteś przebojowy, otwarty, wysoce zmotywowany do pracy, kreatywny i nie boisz się wyzwań to szukamy właśnie ciebie! wyśli cv!" i nic poza tym: ani co za firma, ani jakie stanowisko, a coś o płacy i umowie to usłyszysz może na drugiej rozmowie kwalifikacyjnej (bo oczywiście rekrutacja jest kilkuetapowa). Suma sumarum okazuje się, że to pospolity telemarketing. 2) Oferty "ty daj wszystko a my nic" tzn. wymagają własnego auta, telefonu i chęci założenia własnej działalności. Dzięki... gdybym chciała otworzyć własną firmę to bym nie szukała pracy. A najbardziej dobija mnie to, że od 4 miesięcy słyszę, że nie mam wystarczających kwalifikacji (tam gdzie bardzo chcę pracować np. bank, czy asystentka w biurze), albo mam ZA WYSOKIE kwalifikacje (jak już zgłoszę się do sklepu odzieżowego w galerii handlowej). Generalnie szukanie pracy jest mordęgą...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

Taki mamy raj TUSKI. Miej 25lat i 20 lat stażu,5 języków w piśmie i mowie,płaca najniższa krajowa.

Odpowiedz
Udostępnij