Historia
http://piekielni.pl/34615 przypomniała mi, że pewnych rzeczy chyba nigdy nie zrozumiem – na przykład tego, że matki (i babcie też coraz częściej) wychowują dzieci metodą straszenia. I potem wszyscy się dziwią, że wyrastają z tego kompletne dzikusy, które boją się nawet własnego cienia.
Nie wiem czy ta plaga nasiliła się ostatnio wszędzie, czy tylko w moim mieście.
Sytuacja I, galeria handlowa:
Idziemy z narzeczonym na małe zakupy i mijamy matkę z dzieckiem, która mówi:
- Widzisz? Jak nie będziesz grzeczny to ten pan - pokazując paluchem na narzeczonego - przyjdzie w nocy i cię zabierze!
Dziecko w ryk.
Sytuacja II, gdzieś na mieście:
Tym razem babcia. Próbuje wcisnąć dziecku coś do jedzenia, ono ewidentnie nie chce, grymasi. I znowu:
- Jak tego nie zjesz to zaraz ten pan spuści ci takie lanie, że zobaczysz!
Dziecko oczywiście w ryk.
Sytuacja III, park miejski:
Nie wiem o co do końca chodziło, ale mijając [M]atkę z dzieckiem słyszymy głośne:
[M] - Jak nie będziesz słuchać mamusi, to ten pan cię porwie i zabije! I już nigdy nie zobaczysz mamusi!!! Prawda? – kobieta skierowała pytanie do [N]arzeczonego, wymownie patrząc w jego kierunku.
[N] – yyy... Nie... nie mam najmniejszego zamiaru...
[M] – Jak nie?!! – i już do dziecka - Ja dobrze wiem, że pan tak teraz udaje, a potem cię porwie i zabije! – po czym złapała (ryczącego już) dzieciaka i poszła dalej, z uśmiechem na ustach.
Byłam też świadkiem innej sytuacji, kiedy jakiś facet (tak w żartach) faktycznie potwierdził, że „przyjdzie w nocy i zabierze”. Dziecko płakało wystraszone ładnych kilka minut, a mamusia siedziała dumnie na ławce, zadowolona ze swych metod wychowawczych.
sklepy miasto
Niedawno mną debilna mamuśka chciała postraszyć dziecko w parku. Zagadałem słodko do dziecka, powiedziałem, ze mamusia tylko żartuje, a kretynce cicho szepnąłem, że psychiatra przyjmie ją wyjątkowo bez kolejki.
OdpowiedzSzczerze???Ja mam dzieci żywe srebra nikogo się nie boją nie bardzo się obcych wstydzą ale z reguły są grzeczne.Kiedyś Mała strasznie w kolejce rozrabiała i powiedziałam jej że zaraz zabierze ją Pani stojąca za nami.Moja 4-latka odwróciła się wówczas i spytała"Chce mnie Pani?"wtedy zrozumiałam że nawet to mi nie pomoże a Pani za nami tylko się roześmiała.Także wszystko zależy od dzieci.Na moje to (nie)stety nie działa.Pozdrawiam.
OdpowiedzTo nie miejsce do opowiadania w komentarzach o dzieciach. YT też nie. Spadać z komentarzami 'Moje dzieci są cudowne' i filmami w stylu 'Pierwsza kaszka Jasia' czy 'Jonaszek w basenie'. Tu się rozwodzi o Piekielnych ludziach. Nie o dzieciach. Od tego jest Kafeteria i HCfor
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2012 o 16:39
A potem się będą dziwić, jak nie będą mogli dziecka samego zostawić w przedszkolu bez histerii...
OdpowiedzNigdy nie straszyłam swoich dzieci. W przypadku syna to nic nie pomogłoby, bo od początku był przemądrzały i zaraz zapytałby się, po co i dlaczego , a córcia urodziła się tak przestraszona i przerażona całym tym światem , że musiałam ją ośmielać i wciąż tłumaczyć, że nic jej się nie stanie, nikt jej nie porwie, i nigdy w życiu jej nie zostawimy, i nie musi mi się pod spódnicę chować. Miało to swoje plusy, bo nie musiałam wciąż jej pilnować - poza domem trzymała się mnie niemal kurczowo. Poza tym - argumenty w postaci "bo pan/pani cię zabierze" są nieracjonalne i głupie. Wstyd by mi było przed sobą taką głupotę własnym dzieciom wciskać, nawet małym , nie znającym świata.
OdpowiedzCo do syna - babcia mi opowiadała, że jej najstarszy wnuk, kiedy się nim zajmowała lat wiele temu /obecnie bohater historii ma ponad 30 lat ;)/ był właśnie taki rezolutny i potrafił mocno dokazywać podczas wychodzenia z domu. I właśnie raz jedyny babcia zaryzykowała ze straszeniem z braku lepszego pomysłu. Wskazała mu jakiegoś pana i powiedziała, że jeśli nie będzie się słuchał, to tamten pan go zabierze. Na co młody do owego pana podleciał i wprost zapytał "pan chce mnie porwać?" ten odpowiedział "dziecko, a po co mi ty?" to wrócił zadowolony "widzi babcia, nie ma co się martwić". No cóż, babcia dostała nauczkę :D
OdpowiedzJa bym radziła autorce przyjrzeć się narzeczonemu, co też ma w sobie takiego, że tak chętnie nim dzieci straszą ;D
OdpowiedzWygląd tu nie ma nic do rzeczy, bo każdy przypadkowy "pan" może zostać niespodziewanie potencjalnym mordercą i porywaczem. Nigdy natomiast nie spotkałam się z "niedobrą panią"...
Odpowiedz"Tak, porwę! Nauczę go pić wódkę i chodzić na dziwki!" - zawsze mnie korci, żeby powiedzieć to takiej paniusi zamiast zwykłego "proszę mnie do tego nie mieszać".
OdpowiedzCóż, nie będę ukrywał, że mnie kilka razy też się zdarzyło zostać takim /wychowawczym przykładem/ dla jakiejś nawiedzonej mamuśki. I za każdym razem, prócz zwykłego "Oczywiście, że porwę i już nigdy nie zobaczysz światła mwhahahahah!" czasem nachodzi mnie ochota, żeby dodać jeszcze: "Proszę również nie zapomnieć, że nie omieszkam wielokrotnie zgwałcić i poćwiartować pani dziecka". Nie wiedzieć czemu wtedy mamuśka staje się wręcz wzorową matką i z godną podziwu troską tuli swojego dzieciaka, a na mnie patrzy się jak na faktycznego mordercę i gwałciciela... Ach ci ludzie- nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać :D
OdpowiedzTakie teksty świadczą o braku umiejętności wychowywania dzieci :)
OdpowiedzGenialna metoda wychowawcza. Straszenie dziecka, że ktoś je zabierze, a potem dziecko na widok przedszkolanki, dawno niewidzianej cioci czy nauczycielki dostaje ataku histerii. Brawo, pogratulować umiejętności wychowawczych.
Odpowiedz"jak będziesz niegrzeczny, to w nocy przyjdzie pedofil" xD
OdpowiedzA mnie mówiono, że przyjdzie wiedźma/ baboki i mnie zabiorą. Nie boję się własnego cienia (w zasadzie mało czego się boję). Nie wspominam tych sytuacji jako traumatycznych. Wiecie co? Nawet dostałam po tyłku parę razy! Chyba powinnam teraz być zahukanym dziewczęciem, które moczy się po nocach ze strachu. Propagujcie dalej bezstresowe wychowanie, już widać co gówniarze wyprawiają przez to...
OdpowiedzI jeszcze tiki nerwowe powinnaś mieć. ;]
OdpowiedzAle ja nie mówię o bezstresowym wychowaniu - tylko po co okłamywać własne dziecko? Trzeba być konsekwentnym odpowiedzialnym rodzicem, nawet kosztem tego, że dziecko będzie się obrażać i "mama jest niedobra", a nie zwalać wszystko na "złego pana".
OdpowiedzPo prostu nic się temu dziecku nie stanie jak się czyms je postraszy. Teraz to już ani klapsa nie można, bo katowanie zaraz, ani postraszyć panem/ czymkolwiek, bo psychikę się zniszczy. Zostaje proszenie dziecka czy mogłoby łaskawie się uspokoić.
OdpowiedzCzytałaś może Anię z Zielonego Wzgórza? Dokładniej część "Ania ze Złotego Brzegu". Jest tam taki fragment, w którym Ania i Gilbert postanowili sobie, że nigdy w życiu nie będą straszyć swoich dzieci, ani nie pozwolą, żeby inni je straszyli. Książka napisana XXX lat temu, a jednak podejście do problemu podobne jak dzisiejsze "bezstresowe wychowanie". Sama nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, ale szczerze wątpię czy zdecydowałabym się na straszenie własnego dziecka. Nie ze względu na psychikę tylko po prostu wydaje mi się to bez sensu. :)
OdpowiedzMnie nigdy nie straszono, za to mama ma ciekawy sposób na opanowanie cudzego dziecka, jak widzi, że od matki ucieka albo grymasi. Podchodzi i mówi: - A pójdziesz ze mną? No chodź, zostawimy mamusię. Dzieci z reguły wracają do mam i są grzeczne póki moja mama jest na widoku. A ich rodzice mają ubaw.
OdpowiedzJej, zupełnie nie rozumiem czemu ,,poniżej poziomu"
OdpowiedzZa moich czasów była czarna wołga, dziad, czy inne zło co przyjdzie i zabierze mnie jak będę niegrzeczna. A jak będę jadła pestki to mi w brzuchu drzewo wyrośnie. Od zawsze się straszy dzieci, żeby mieć nad nimi jakąś kontrolę. Mnie również tak straszono, a jakoś żadne zmiany w psychice nie zostały zauważone. Czarne wołgi dalej mi się podobają ;-) Oczywiście sytuacje z historii są ostro patologiczne (zwłaszcza ostatnia), ale bez przesady. Wychowywanie bez żadnych 'stresów' też dobrze dziecku nie zrobi...
OdpowiedzTak, a jak się połknie gumę to się brzuch sklei. Jak się będzie robić zeza albo głupie miny to już tak zostanie na zawsze :D
OdpowiedzMnie babcia powiedziała nie tylko o żołądku, ale też o tym że mi przełyk sklei i się uduszę. A i tak połykałam, mimo obaw.
OdpowiedzI że jak się pije deszczówkę to żaby się w brzuchu lęgną.
OdpowiedzMnie też straszono, że jak nie będę grzeczny to "ten Pan" mnie zabierze i nie odczuwam zmian w psychice oraz nie boje się własnego cienia ;p
Odpowiedzzawsze tak sie robiło tylko argumenty nie były takie z dupy, ze pan porwie i zabije, mówiło się coś na miare kilkulatka aby pobudzić jego wyobraźnię ale nie przerazić tylko spowodować chęć współpracy;), i wilk i owca cała i bez traumatycznych wspomnień..
OdpowiedzMnie dziadkowie straszyli swoim sąsiadem. Pan S. wyglądał jak klasyczny Dziadek Mróz. Jak grymasiłam przy jedzeniu to babcia mówiła "Jak nie będziesz jeść to przyjdzie pan S. i cię zabierze". Straszenie skończyło się jak pan S. kiedyś przyszedł naprawdę i coś tam do mnie zagadał, a ja podobno wpadłam w dziką histerię.
OdpowiedzCoś pięknego tego narzeczonego chyba nie masz...
OdpowiedzA co to brzydcy gorsi? :(
OdpowiedzJeszcze gorzej, jak taka mamusia straszy dziecko lekarzem/ratownikiem/policjantem/strażakiem... Sama, jak byłam w czerwonych ubraniach PCK (udzielam się w grupie ratowniczej) podczas imprezy miejskiej na rynku byłam "straszakiem" "jak będziesz niegrzeczna pani zrobi Ci zastrzyk" do marudnej bo zmęczonej na oko dwulatki... I niech potem faktycznie przyjadą do chorego dziecka ratownicy w bardzo podobnych ubraniach...
OdpowiedzCo za kretynizm! Dentystą pewnie też straszyła, a potem wielkie zaskoczenie, że dziecko moczy majtki na widok ośrodka zdrowia.
OdpowiedzCo do straszenia lekarzami czy szpitalem to dla mnie to totalny deb*lizm. Ciotka straszyła moją kuzynkę: "Jak nie zjesz/przestaniesz rozrabiać (itp) to zadzwonię po karetkę, zabiorą do szpitala i zrobią zastrzyk". Kuzynka miała mieć cesarkę, kiedy w szpitalu jej powiedzieli, że jeszcze ma trochę czasu i że łóżko na sali na nią już czeka, to zwiała na chatę. I tak, kuxwa, jeździła chyba z pięć razy na trasie dom-szpital. Bo ona nie zostanie... Leżałam na sali z panią w wieku ok 60 lat. Zaczęła mi się chwalić, że ona córkę i wnuczkę zawsze szpitalem straszyła, żeby były grzeczne. Powiedziałam, że ja mam normalną matkę i zawsze mnie i siostrę uczyła, że jak trzeba się podleczyć, to do szpitala na przymusowy "urlop" i bez gadania. Kobieta nie potrafiła tego zrozumieć, ale chyba przez swoją mamusię była też straszona szpitalem, bo po wybudzeniu się z narkozy chciała do domu. Nie było ważne, że nie była w stanie nawet usiąść, "Syn mnie do samochodu zaniesie"...
OdpowiedzDo dziś pamiętam jak ma mamusia złowieszczo nachyliła się nade mną i oznajmiła że jak zostanę bez opieki na placu zabaw to ktoś mnie porwie i wytnie mi organy... do dziś mi się to śni, jak gdyby postraszenie Buką nie wystarczało :-D
OdpowiedzPolecam link http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/ScareEmStraight O tym, jak to podejście stosowane jest/było w mediach.
OdpowiedzJak wyglada ten Twoj narzeczony, ze trzy matki nim dzieci straszyly? :D
Odpowiedz,,Synku nie możemy tam iść, bo tam są szczury i cie zjedzą"
OdpowiedzJa pamiętam jak byłam mała i wieczorem chciałam wyjść z tatą i jego kolegą to powiedziano mi-nie, bo o tej porze cyganie chodzą i cię zabiorą. Jakoś się tym nie przejęłam i nadal chciałam wyjść, a i żadnej traumy też nie dostałam,wszystko zależy od dziecka. Rodzice czasami używają tego typu słów,bo nie zawsze da się dziecku coś przetłumaczyć, ale sytuacje w historii, gdzie straszy się dzieci nawet śmiercią są chore!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 14:29
hm aż tak strasznego narzeczonego masz? :>
Odpowiedz@mongol13: "a przedtem zgwałcę, zabiję i zjem na oczach dziecka jego p.ierdolniętą matkę" - co za j.ebnięci rodzice się lęgną.
OdpowiedzCzy Twój narzeczony to facet dwa na dwa, z brodą i bazooką? ;)
OdpowiedzTylko broda się zgadza :)
OdpowiedzMnie też rodzice straszyli że mnie "beboki" zjedzą czy że mnie gdziś zostawią i jest wszystko ok. Oczywiście nie popieram metod piekielnych.
OdpowiedzStraszenie dzieci to pół biedy, ale jak bezczelnym durniem trzeba być, żeby wciągać w to przypadkowych, zupełnie obcych ludzi na ulicy?
OdpowiedzJaką Twój narzeczony ma aparycję, że kobiety masowo straszą nim dzieci? ;)
OdpowiedzZ tego co pamiętam to jak ja byłem dzieckiem, to mamy i babcie też stosowały tego typu praktyki. Dodatkowo w każdym domu, każde dziecko było straszone innym wyimaginowanym stworzeniem, na ten przykład mój kuzyn straszony był bliżej niezidentyfikowaną "Burbulą", z kolei inna część mojego kuzynostwa straszona była "Małą Babcią"- postać prawdziwa, nie groźna, jednak kobieta była/jest karlicą i wyglądała na osobę starszą niż była. Mi osobiście opowiadano o piekle, po czym miałem koszmary... (choć nie uważam, że mój dom był fanatyczny religijnie). Osobiście, młodszą siostrę straszyłem trolami i gnomami. Opowiedziałem jej fabułę "Per Gynt'a" i na pierwsze akordy "W grocie Króla Gór" chowała się gdzieś do swojego pokoju i był spokój... Czy jest to słuszne? Nie potrafię ocenić na obecnym etapie życia. (ja typuje Jozina z Bazin na potencjalnego straszyciela moich potomków ;) )
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 22:41
A to dlatego, że czarne Wołgi już nie jeżdżą!
OdpowiedzSłyszałam ostatnio sąsiadów wychodzących z klatki, mówili do swojego pięciolatka, żeby nie podchodził sam do furtki, bo jest ciemno i nie wiadomo co się chowa w krzakach... zaczęłam się zastanawiać, czy od czegoś takiego dzieciak się nie zaczął bać ciemności. Myślicie, że to tak działa?
OdpowiedzNa pewno takie mówienie sprawia, że zaczynamy się bać tego i owego. Jak Ci mama powie: "Nie jedz tyle słodyczy, bo zachorujesz na cukrzycę i umrzesz", to zaczniesz bać się chorób;) Strach wywołują u nas albo nasze wcześniejsze doświadczenia, albo opowieści innych. I na pewno coś jeszcze, ale nie jestem psychologiem, to nie wiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2012 o 1:09
Ja ostatnio w ramach żartu powiedziałam do synka (3 lata) że boję się z nim iść do altanki przez ciemne podwórko, przyznaję nie chciało mi się iść po samochodzik który tam zostawił i myślałam ze zrezygnuje. A on do mnie "mama nie bój się tam nie ma potworów ani wilków, a ja cię będę trzymał za rękę" tak więc straszenie nie działa. Ale odkryłam ostatnio, że prawdopodobnie babcia która się im opiekuje straszy go ze jak zepsuje zabawkę tata go zbije. A odkryłam bo miałam urlop i mały przybiegł z płaczem bo mu się kółko urwało od taczki i zanosi sie płaczem ze teraz tatuś mu zabierze zabawki bo on popsuł taczkę i ze dostanie pasem. A ja w szoku bo ani ja ani mąż nie mówiliśmy czegoś takiego.
OdpowiedzWidzę, że sporo osób pytało o wygląd narzeczonego :) Jak dla mnie wygląda "normalnie" (żaden tam morderca i zakapior), skandynawski typ urody, 1,80cm, długie blond włosy (falowane), broda typu goatee. Jak ktoś oglądał Thora, to jest całkiem podobny, tylko nie napakowany aż tak :)
Odpowiedzaj tam. mi też tak mówili, jak byłam mała. ale z dystansem do tego podchodziłam, pukałam się w głowę i nie wierzyłam :)
OdpowiedzMoja babcia też miała takie metody wychowawcze. Dziękuję ci babciu za moje traumy.
Odpowiedz