Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rzecz działa się dawno, ale pamiętam jak dzisiaj. Poszłam na pieszą pielgrzymkę…

Rzecz działa się dawno, ale pamiętam jak dzisiaj. Poszłam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Grupie zawsze towarzyszył samochód, którym podjeżdżali uczestnicy z co bardziej obolałymi nogami.
Akurat zdarzyło się, że wysiadło mi ścięgno i musiałam również z niego skorzystać.
W samochodzie było nas kilkoro i wywiązała się tradycyjna rozmowa: czemu jedziesz? a ty? a ty? Same "konkretniejsze" sprawy, w końcu zapytałam jednej dziewczynki (ok 12 lat).
Za nią odpowiedziała siedząca obok mamusia:
- Bo ją komarki pogryzły.
Ja (zszokowana)- to ile cię ugryzło?
Mała (histerycznie wskazując palcem na nogi) - tu mnie ugryzł, tu mnie ugryzł...
Może z 5 tych śladów miała, żadnych odczynów alergicznych ani nic.
Ok, zostawiłam sprawę, bo mi ciśnienie rosło i wracając do rozmowy pytam matki:
- A pani co się stało?
Mamuśka - no, ja przecież muszę jechać z nią!

Dodam, że byłam wtedy w podobnym wieku, a jechałam "sama". Ogólnie było nas w grupie kilkoro dzieci (z opiekunami), ale jeśli któreś podjeżdżało miało przykazywane, żeby słuchało jadących dorosłych i nikt się nie mazgaił. Ale mamusia widocznie wolała zająć miejsce komuś innemu

by ejcia
Dodaj nowy komentarz
Udostępnij