Parę historii z wypożyczalni DVD, gdzie pracowałam za młodu.
Nasza wypożyczalnia była całkiem spora, jednak czasami zdarzało nam się posiadać na stanie tylko jedną kopię danego filmu (w przypadku nowości pokierowane to było decyzją szefa, lub ograniczeniami dystrybutorów).
Pewnych wakacji miała mieć premiera głośnego i długo wyczekiwanego filmu (tytuł nieważny). Rezerwacje na niego trwały już na długo przed jego premierą, co owocowało obłożeniem na pierwsze 2 tygodnie. Niestety szef zdecydował się na kupno tylko jednej kopii filmu, a co za tym idzie kolejka znacznie się wydłużyła.
Pierwszym klientem, który wypożyczył ten film był piekielny. Zapłacił, wszystko w porządku, miał oddać na następny dzień, czego nie zrobił. Dobra, nic się nie stało jego prawo, po prostu zapłaci karę. Jednak po 4 dniach, zaczęliśmy się troszkę martwić, gdyż płytka jeszcze nie zarobiła na siebie, rezerwacje stoją, a klienci są coraz mniej cierpliwi (niektórym nie da się wytłumaczyć, że to nie moja wina, dla nich to powinnam była jechać do piekielnego i mu siłą płytkę zabrać). Tym samym na mnie padł zaszczyt zadzwonienia do piekielnego:
(Ja): Dzień dobry tu wypożyczalnia DVD, chciałabym rozmawiać z Panem Piekielnym
(P): Przy telefonie. O co chodzi?
(Ja): Chciałabym przypomnieć, że 4 dni temu wypożyczył pan film X i do dzisiaj nie oddał. Czy coś się stało?
(P): A wiem, wiem, bo ja oglądam jeszcze...
(Ja): Rozumiem, a czy mógłby mi pan powiedzieć kiedy mniej więcej go pan odda? Mamy tutaj kolejkę oczekujących i chciałabym wiedzieć, by móc ich poinformować...
(P): Nie wiem kiedy, jednak jeśli ma pani z nimi problem, to proszę im przekazać, że ja, Pan Piekielny, ma ich w dupie i jeszcze mogą sobie poczekać, bo w końcu też za to płacę.
Niestety, jakoś im tego nie przekazałam...
wypożyczalnia DVD
Ale skoro ma plytke i za nia placi to co to za roznica? Firma zarabia.
OdpowiedzFirma też traci innych klientów, bo wychodzi na niesolidną.
Odpowiedz@Jorn: no bo jak szef poskąpił na drugą kopię przy takim popycie, to firma JEST niesolidna.
Odpowiedz@sharpy: hm... powiem delikatnie - filmu z prawem do wypożyczania nie kupisz w biedronce za 15 zł...
OdpowiedzSharpy - płytka z licencją do wypozyczania kosztuje jakąś 100 minimum. A o BluRay już nie wspomnę bo tam ceny to z kosmosu biorąc pod uwagę słaby popyt. A kupowanie płytki bez licencji jest ryzykowne (u mnie w ciągu 3 lat mojej kariery chyba z 10 razy mieliśmy kontrolę - dzięki konkurencji)
OdpowiedzFirma tak, jednak piekielne było jego zachowanie. W takiej sytuacji wystaczyło powiedzieć "tak wiem, mam ja, nie wiem kiedy oddam, przykro mi, do widzenia". To kwestia kultury a nie płacenia bądź nie. Często zdarza się, że klienci zapominają że plytke wypozyczyli (badz nawet nie wiedza, ze druga polowka wypozyczyla cos na ich nazwisko), wiec ja musiałam ten telefon wykonać, jest to standardowa procedura, więc on też standardowo mógł odpowiedzieć że wszystko ok i to byłoby na tyle.
OdpowiedzWspaniale, ale do tego powinna być procedura, a nie dzwonienie i ponaglanie. Ja po takim telefonie bym już niczego nie pożyczała. Jeśli chcę płacić karę od każdego dnia zwłoki to jest to moja sprawa, szczególnie, że to nawet nie tydzień. Argumentowanie, że 'kolejka jest, więc musi pan oddać' jest żenujące.
OdpowiedzKolejka jest, więc chciała wiedzieć kiedy pan odda, przecież nie poganiała...
OdpowiedzJuż widzę jak czekam w jakiejś kolejce na płytę DVD z filmem, jeszcze się dowiadując, że nie będzie jej w terminie... Nie zdziwię się, jak dodasz, że tam pracowałaś (w czasie przeszłym) tylko dlatego, że niedługo potem nikt już nie przychodził.
OdpowiedzA powinnaś.Wraz z uśmiechem i szczegółowymi danymi Piekielnego.Podejrzewam że przyniósłby ją w zębach na następny dzień,jeszcze przed godziną otwarcia wypożyczalni.
OdpowiedzSugerujesz iż ktoś z oczekujących by się pofatygował do niego? :))
OdpowiedzPrzypomniałaś mi tą historią, jak w 2001, na początku polskiej potteromanii, zapisałam się w szkolnej bibliotece na Kamień Filozoficzny - aż zdążyłam go sobie po prostu kupić. ;)
OdpowiedzA zapłacił w końcu karę?
OdpowiedzEugen - tak, pan należał do sumiennych w kwestiach finansowych i zapłacił bez szemrania. Dzien Ziemniaka - procedura, która zresztą byla opisywana w regulaminie wypożyczalni, mówiła iż po kilku dniach wykonujemy standardowy telefon z przypomnieniem o wypożyczeniu. Wbrew pozorom, dla wielu klientów było to bardzo pomocne (o czym zresztą nam mówili) gdyż większość miała konta 'rodzinne' (czyt. cała rodzina Kowalskich wypożyczała na pana Adama, i czasem pan Adam nawet nie wiedział że mu zalega płytka. - wiem strasznie to niepraktyczne ale taka wola klienta, tym bardziej że u nas nabijało sie pkty na konto za które pozniej można było wypozyczyć cos gratis) Klienci też nie obrażali się za pytanie o przewidywany termin oddania bo sami też często będąc czekającymi na płytkę chcieli wiedzieć kiedy się jej doczekają.
Odpowiedzsarna> ale ty masz piekny avek...
OdpowiedzMojaMalaAmi - Dziekuje, to komplement dla fotografa, ze tak ladnie uwiecznil moja facjate ;p
Odpowiedza tam fotograf, po prostu fajna buzke masz :D
OdpowiedzJa bym przekazała słowa piekielnego (w końcu na jego własne życzenie!) i czekała na reakcję klienteli :))
OdpowiedzTeż bym tak zrobił.Pożyczyłem,chwilowo moje,skoczcie mi:)
OdpowiedzNo ja bym przekazał. Oczywiście razem z numerem telefonu i może też adresem. Wiem, że nie można, ale w końcu od każdej reguły są wyjątki, a w razie czego wszystkiego bym się wyparł. Odniósłby pewnie w zębach już następnego dnia.
Odpowiedz