Historia kambodi o małżeńskich priorytetach przypomniała mi coś. :)
Okoliczności inne, ale kontekst podobny.
Lata temu wybrałam się na spływ kajakowy. Towarzystwo bardzo mieszane.
Płynąc rzeką natrafiliśmy na małżeństwo z naszej grupy. W kajaku, ale cali mokrzy. Wywrotka każdemu się może zdarzyć, a oni taką zaliczyli. Przemoknięci, ale już w drodze, wiosłują. Jest ok. Wieczorem przy ognisku dowiedzieliśmy się czemu pani chodzi naburmuszona i opierdziela małżonka za każdy oddech.
Oto jej opowieść:
- Zaliczyliśmy wywrotkę, dostałam się pomiędzy gałęzie pod wodą. Usiłowałam się wyrwać na powierzchnię, ale trzymały. W końcu jak mi płuca miały pęknąć, udało się. Wynurzam się, patrzę a tego garbatego ...uja nie ma! No myślę utopił się! A ten się nagle wynurza, krzyczy "ratuj flaszkę!" i nurkuje. Ja się topiłam a ten ....uj, k.... w tym czasie flaszkę ratował!
Tę noc pan spędził koło namiotu.
kajaki
Nie wiem czemu ale nie mogę przestać się brechtać :)
OdpowiedzJa też kiedy sobie to przypominam. Tylko gdzieś z tyłu czaszki majaczy mi świadomość że mało brakowało a nie byłoby śmiesznie :/ Optymistyczne jest to, że jednak mało takich typów spotykam.
OdpowiedzKurde, miałam identyczną sytuację z zaplątaniem się w gałęziach pod wodą poprzez wywrotkę w kajaku na spływie - MASAKRA, całe życie przed oczami :o
OdpowiedzNie no, taki typowy Polak z kawałów :D
Odpowiedzhahaah są sprawy ważne i ważniejsze ! Plus dla Pana za szczerośc i powagę sytuacji :)
OdpowiedzCiekawe czy mąż by płakał gdyby faktycznie się utopiła. Chyba nie.
OdpowiedzFlaszka? Jak nie, lament i msze co niedziela przez pół roku ;).
OdpowiedzNo cóż, wcale się nie dziwię tej pani. Zrobiłabym to samo.
OdpowiedzGenialne. Jak sobie wyobrażam goscia nurkującego i szukającego pod wodą flaszki to wymiękam po prostu :D
OdpowiedzA ja sobie wyobraziłem tę sytuację na chwilę przed nurem:). Szybkie spojrzenie gościa, ocena sytuacji: z lewej żona, z prawej opadająca flaszka...szybka decyzja i...nur w prawo:D!
OdpowiedzTwoja historia przypomniała mi sytuację związaną z małżeństwem (już byłym) z mojego otoczenia, kiedy to Pani pojechała do sklepu na rowerze swojego męża (który traktował niemal niczym własne dziecko), a w drodze powrotnej niefortunnie się na owym rowerze przewróciła i zepsuła jakąś tam część, a sama złamała jedno żebro. Pan nawet raz nie zapytał o jej zdrowie czy samopoczucie, dłubiąc przy rowerku długi czas i to w każdy wolny dzień. Choć rozwiedli się dopiero kilka lat później, Pan nawet na sprawie rozwodowej wypominał żonie, że złośliwie niszczyła jego rzeczy przez cały okres małżeństwa :) A co do Twojej historii, oczywiście plusik, mocna :)
OdpowiedzOsobiscie dziekuje za historie! Ja myslalam, ze to mnie chlopak zle traktuje - no, teraz bede dla niego milsza (wiec pewnie podziekowania tez od niego:P)
OdpowiedzWhisky, moja żono...! ;p
Odpowiedz"No myślę utopił się! A ten się nagle wynurza, krzyczy "ratuj flaszkę!" i nurkuje. Ja się topiłam a ten ....uj, k.... w tym czasie flaszkę ratował!" W tym momencie padłam, śmiech, łzy w oczach, a luby myśli, że mam atak padaczki;)
OdpowiedzSłyszałem podobną historię, tyle że to było rodzeństwo, a brat zamiast siostry ratował telefon komórkowy.
OdpowiedzDla mnie to smutne a nie zabawne.
OdpowiedzNo cóz, nie można powiedzieć że pani strzeliła focha o nic :)
Odpowiedzhahaha ! sorki idiotyzm obserwowany z boku bywa śmieszny !!!/oczyma mej wyobraźni ma się rozumieć/ Do d u p y bym nu nakopał jak Zamachowski temu Ormowcowi w komedii wokoło kościoła.
Odpowiedz