Jest to mój pierwszy tekst tutaj, czy piekielny- sami oceńcie.
Wracałam późnym wieczorem z piwa ze znajomym, było na pewno przed 23, jeździły jeszcze autobusy dzienne. Miałam do pokonania prawie pół miasta, ale w zasadzie prawie cała podróż minęła spokojnie.
No właśnie, prawie.
5 przystanków przed moim docelowym wsiadła grupka młodych facetów. Siedziałam tuż przy drzwiach (miejsce, które ewentualnie możesz opuścić przechodząc pod barierką, bez przepraszania, że wysiadasz). Jeden z panów usiadł koło mnie- no trudno. Głowa w bok i tyle, nie zwracałam na gościa uwagi. W związku z zepsutymi słuchawkami odnotowałam iż mój sąsiad oddycha trochę głośniej niż powinien, ale w dalszym ciągu nie obróciłam głowy w jego stronę. Autobus zbliża się do przystanku, odwracam się do faceta i mówię ′przepraszam′. I w tym momencie zauważyłam co miał w ręku.
Tak, gościu siedział i delikatnie ujmując masturbował się w autobusie.
Dziękując w duchu, że mogę wyjść nie dotykając go, wyskoczyłam z autobusu. A facet za mną. Jeszcze nigdy tak szybko nie dotarłam do klatki.
Powiedzcie mi moi drodzy. Skąd taka znieczulica u ludzi? Jak na taką porę w autobusie było sporo osób, w różnym wieku. Facet- zboczeniec wysiadł za mną. Mógł zrobić wszystko tak naprawdę. Nikt nie zareagował.
stolica 114
Była na głównej historia kobiety z nowotworem, która przyznała że była świadkiem, i po roku ją wyciągali ze szpitala i przymusem dowozili do sądu, "bo się nie stawiała". I była historia chłopaka, który dostał wyrok za pobicie, bo zeznania dziewczyny, którą obronił, nie okazały się dla sądu wiarygodne. Oto i odpowiedź: Nikt, komu życie miłe, nie kiwnie palcem, bo prawo mamy takie, że mu nie wolno kiwnąć palcem. Pomóc mogli ci jedynie ci ludzie, którym wyrok za pobicie różnicy nie robi, no bo bez niezaangażowanych w zdarzenie świadków to nie byłaby obrona, to byłoby pobicie. A świadków żadnych nie było, tylko gapie, bo przy ciągnących się latami procesach bycie świadkiem poważnie naraża zdrowie i zdolność zarobkowania. Najgorsza była bezczynność drobnych dziewczyn. One stosunkowo najmniej ryzykowały udzielając ci pomocy, bo miały przynajmniej szansę, że dostaną po mordzie na tyle mocno, by sąd uwierzył w obronę konieczną.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2012 o 8:40
Sama starałaś się faceta nie widzieć i masz pretensję do innych, że cię nie pilnowali?
OdpowiedzAle czym innym jest gdy na kogos nie zwracasz uwagi, a czym innym, gdy nie reagujesz na skandaliczne zachowanie. Widzisz roznice? Byc moze sama nei chciala na siebie sciagac uwagi podpitego fatea, dziwisz sie? Tez zwykle w takich sytuacjach staram sie jakos zniknac, a ze nie miala za bardzo jak, wybrala patrzenie w inna strone. Wybacz, ale malo ktorej dziewczynie marzy sie sam na sam z obcym, podpitym chlopem, ktory moglby sie chamsko dostawiac i nie wiadomo co jeszcze... Ludzie tez pewnie sie bali, nie tlumacze ich w zadnym wypadku ale tak to dzis dziala, niestety. Albo boja sie od takich oberwac, albo boja sie,ze gdy zareaguja stanie sie tak, jak opisal Bloodcaver i za pomoc dostana po tylku. Chore i smutne, a co gorsza - prawdziwe...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2012 o 10:34
Sama nie chciała na siebie ściągać uwagi, ale kto inny miał niby to zrobić? Hipokryzja czystej wody! Albo każdy ma prawo nie ściągać na siebie uwagi i siedzieć cicho, albo "poszkodowana" pierwsza powinna reagować.
Odpowiedzbloodcarver ma rację. Powiało niezłą hipokryzją. Inni powinni nadstawiać karku za osobę, która sama nie musi zadbać o swoje interesy. Dobre.
OdpowiedzJa nie twierdze w zadnym wypadku, ze inni powinni nadstawiac za nia karku. Zwrocilam tylko uwage na jeden szczegol - ze ona poczatkowo nie widziala, bo starala sie na siebie uwagi nie sciagac, a inni - bo nie chcieli. Bo Jorn napisal tak, jakgdyby Autorka sama bala sie zareagowac, a wymagala, aby ktos ja w tym wyreczyl.
OdpowiedzOna starała się na siebie uwagi nie ściągać, inni też nie chcieli tego robić. Dla mnie ŻADNA różnica.
OdpowiedzTakie życie, każdy swoją d*pę chroni, zresztą po przeczytaniu historii jakie się tu czasem ukazują, jest to dość dobre podejście (niestety...). Ja jak wracam do domu też nie liczę na pomoc innych w razie czego (chociaż nie mówię, że nikt nigdy nie zareaguje), jeśli czuję się jakoś niepewnie, to dzwonię po kogoś, żeby wyszedł po mnie na przystanek i tyle.
OdpowiedzMoja współlokatorka jeździ co dzień 114 o różnych porach doby i dziwactwa w tym autobusie są na porządku dziennym, ale z czymś takim się na szczęście nie spotkała. Współczuję, że Ty musiałaś. Co za fatum ciągnie się za tą linią?
OdpowiedzKlątwa UKSW
OdpowiedzWięc hm. Jak ja miałam zareagować? Mam ledwo ponad 1,5 metra i ważę 45 kg. Facet raczej trzeźwy nie był. Wokół, jak już podkreśliłam, byli ludzie. W różnym wieku. Mnie nie zostało nic innego jak za przeproszeniem spierniczać.
OdpowiedzDlatego ja staram się przy sobie nosić choćby najtańszy dezodorant na alkoholu, albo gaz, albo iść w grupie znajomych
Odpowiedz