Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowieść Paulinki997 przypomniała mi moją historię. W mojej okolicy często pukają do…

Opowieść Paulinki997 przypomniała mi moją historię.

W mojej okolicy często pukają do drzwi ludzie, którzy zbierają pieniądze na "bilet do Katowic bo ukradziono im portfel", "na jedzenie dla głodnych dzieci" (stołówka MOPS jest w okolicach i każdy kto się zgłosi dostanie śniadanie czy obiad), "na leczenie psa", "na towarzystwo obrony/ochrony XYZ", "na wiele innych ważnych rzeczy".

Wygląd większości proszących i woń wydychanego powietrza nie zostawiają pola do domysłów na co tak naprawdę zbierane są pieniądze. Zwykle wtedy mówię, że nie sponsoruję czyichś nałogów, a rzekomo głodnym doradzam gdzie mogą się zgłosić po pomoc. Żywność daję wyłącznie wtedy, jeżeli widzę, że ktoś ma ze sobą siatki na jedzenie.

Owego dnia będąc do południa z dziećmi w mieszkaniu, usłyszałem dzwonek do drzwi. Za drzwiami staruszka. W nieśmiały sposób poprosiła o datek pieniężny. Powiedziała, że musi mieć wykonaną operację zaćmy oka, a wcześniej wymagane są przynajmniej dwa szczepienia na żółtaczkę. Jedno już miała, a na drugie nie ma pieniędzy.

Odruchowo zapytałem jaka to szczepionka (jestem lekarzem). Powiedziała, że nie pamięta ale ma w domu receptę. Ja, między innymi, przyjmuję pacjentów w poradni, realia finansowe biednych emerytów znam, więc zapytałem czy mieszka daleko stąd. Powiedziała, że blisko. Zaproponowałem, że jeżeli przyniesie tę receptę, to podejdziemy do apteki pod blokiem i ja zapłacę za jej lek, bo po co ma chodzić po domach i prosić? Zaprotestowała, mówiąc, że to przecież ponad 50zł. Ja, że wiem to ale że mogę i chcę jej zakup sfinansować. Spodziewałem się podziękowania lub chociaż tego, że ona niezwłocznie pójdzie po receptę. Staruszka natomiast nadęła się i z wrzaskiem, że jestem ostatnim chamem bo uważam, że ona jest oszustką. Dowodem na to fakt, że jakbym tak nie uważał, to bym jej dał pieniądze do ręki.

Ja, przyzwyczajony, że ludzie na mnie krzyczą (praca w poradni czy na SOR wymaga zimnej krwi), zapytałem spokojnie na co tak naprawdę potrzebne są jej pieniądze. Staruszka odwróciła na pięcie się obrażając na odchodne żeńską linię mojego rodu z matką na czele.

mój blok w dużym mieście

by fak_dak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sophia
12 12

ja zawsze jak coś kupuję jedzenie, kasy niet, ewentualnie jak już podchodzi Pan żulik ze szczerą prośbą, że mu 2 złote na piwko brakuję to za szczerość nagrodzę :) ale jak pewnego dnia idąc ulica na drodze zaczepiła mnie kobieta czy jej nie skocze i bandażu i rivanolu nie kupie - owszem kupiłam - ale potem to jeszcze coś do jedzenia - również kupiłam- ale ona jeszcze miała długą listę życzeń to już się wkurzyłam jej zachowaniem!

Odpowiedz
avatar cebulamawarstwy
7 7

Niestety często tak jest, że leniwe dzieci wysyłają swoich starych rodziców na żebry. Miałam w swoim mieście jedną taką starowinkę, której zanosiłam kanapki i kiedyś zwierzyła mi się.... to okropne, że młodzi ludzie bez mrugnięcia okiem mogą patrzeć jak ich rodzicielka marznie na dworze i przynosi dzięki temu kilka złotych :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 14

Skończcie już z tą rodzicielką... litości!

Odpowiedz
avatar he1986
1 1

U mnie też tak było. Babuleńka na około 80+ żebrała do skromnej emeryturki, by potem się okazało, że żebra na alkohol dla zięcia.

Odpowiedz
avatar Hagen666
5 5

No cóż"bajeczki"służące do wyłudzania pieniędzy stają się coraz bardziej ciekawe i przemyślane.Jednak bajka to tylko bajka,a sprytna starsza miała pecha fundując medyczną bajeczkę lekarzowi...

Odpowiedz
avatar he1986
0 2

Trzeba przyznać, że zamierzałeś mieć gest, całkiem wielki. Nigdy mi się nie zdarzyło dać komuś nawet 5 zł. Noo dobra, raz, kilka lat temu wrzuciłem do puchy WOŚP stówkę. Sobie obiecałem, że jak zacznę pracować, to tyle wrzucę. A tak poza tym, to w zasadzie żulikom do piwa się dokładałem lub kominiarzom za kalendarz. Całe szczęście nikt u mnie nie chodzi i nie żebrze. Raz czy dwa zdarzyło się, że ktoś chciał po prostu jedzenie, to żona przygotowała i daliśmy. Jeśli ktoś prosi wprost o jedzenie, nie o pieniądze, to dam zawsze i wszędzie.

Odpowiedz
Udostępnij