Czasem sobie myślę, że w moim zawodzie powinny być obowiązkowe badania psychologiczne.
Jedna z dzisiejszych historii w poczekalni obudziła we mnie uczniowskie wspomnienia.
Jestem w pierwszym roczniku, który doświadczył wprowadzenia religii do szkoły (starość, wiem!). Wraz z tą epokową zmianą zaliczyłem również dodatkową modyfikację, jaką było nauczanie tegoż przedmiotu przez niewiastę świecką - katechetkę. Dotąd jako smarkacz biegający "na relę" do salki, byłem kształcony przez siostry, a w roku komunii przez księdza, zatem katechetka była dla mnie wówczas dziwowiskiem.
Liczyłem sobie podówczas chyba jakieś 12 czy 13 wiosen - tak pamiętam. Oprócz religii w szkołach przeżywaliśmy wtedy nagły wybuch dóbr materialnych w sklepach: miła odmiana po occie na pustych półkach. Zachwycaliśmy się też jako gówniarzeria pierwszymi numerami "Bravo" w języku polskim. Wyczytywaliśmy ten popkulturowy bigosik od deski do deski, po czym z namaszczeniem okładaliśmy w niego zeszyty.
Koleżanka z klasy obłożyła sobie zeszyt do religii w rozkładówkę z Sandrą - piosenkarką, do której wybitnej, przypominającej flaszkę coca-coli figury wzdychał w pomroczności niejeden z nas. Sandra nie była może na plakacie ubrana zbyt kompletnie, ale i nie epatowała czym popadnie - kostium kąpielowy wówczas zakrywał nieco więcej, niż teraz. Okładka, owszem, nieprzystająca może do przedmiotu, ale reakcja katechetki przeszła nasze najśmielsze wyobrażenia.
Połowa semestru. Kobieta zebrała zeszyty, by je sprawdzić i wstawić oceny. Na kolejnej lekcji oddała, wpisała stopnie. Zeszyt koleżanki zatrzymała i kazała jej zostać po lekcji.
Resztę znam z relacji głównej bohaterki, która po pewnym czasie wybiegła z sali cała we łzach. Wedle jej słów kobieta patrzyła na nią przez chwilę, po czym powiedziała:
- Rozbieraj się.
Koleżanka miała na sobie kurtkę typu "szwedka". Kto pamięta, ten wie. Zdjęła.
- Dalej.
Pod szwedką był sweterek, pod nim t-shirt. Pod t-shirtem już niewiele i zapewne mało dyskretnie. Zdjęła sweterek.
- Dalej! - warknęła baba, pokazując na koszulkę.
Koleżanka zamarła.
- Ale...
- Dalej!
- Wstydzę się! - Rozpłakała się dziewczyna.
- Wstydzisz się! Jasne! A pornograficznej okładki się nie wstydzisz!
Wtedy to właśnie dziewczyna wybiegła z płaczem.
Katechetka pewnie uważała, że "musi gówniarę oduczyć"...
Niedługo potem została zwolniona. Po roku czy dwóch znowu wypłynęła w społeczności naszego miasteczka, tym razem jako wolontariuszka w hospicjum. Podobno chorym ludziom okładała czoła różańcami, mamrocząc modlitwy o uzdrowienie.
Po latach myślę, że miała zaburzenia psychiczne.
Miasto jest nieduże, wszyscy się wtedy znali - chodziły słuchy, że panna X. w młodszych swoich latach starała się o przyjęcie do zakonu, jednak siostry zorientowały się, że jest zaburzona i odmówiły przyjęcia.
Ale szkoła przecież wszystko przyjmie.
Optuję za testami. Wszystkim nam żyłoby się zdrowiej.
Szkoła w PRL choć czasy chyba nie maja znaczenia
Nidaros, walnąłeś jak łysy grzywą o kant globusa, a teraz idziesz w zaparte - PRL skończył się rok wcześniej niż pojawiła się religia w szkołach, więc tag jest po prostu błędny.
OdpowiedzOczywiście encyklopedycznie masz rację, natomiast w czasach, w których wówczas żyliśmy, różnice były stopniowe, a nasze dziecinne poczucie rzeczywistości nie ogarniało do końca, że właśnie nastąpiła zmiana systemu. Obyczajowość nie przeżyła jakiegoś wstrząsu. Tag potraktowałem jako pewien skrót myślowy, żeby umieścić go na osi czasu i - siłą rzeczy - w pewnej przestrzeni mentalnościowej. Myśląc encyklopedycznie powinienem pewnie napisać "w rok po upadku PRL", ale to nie daje poczucia umieszczenia akcji "w czasach" tylko "w momencie" (nie wiem, czy dobrze tłumaczę instynktowną dla mnie różnicę). A kapitalizm to jeszcze nie był, ludzie wówczas byli ciągle jedną noga w starym myśleniu, ot, na progu. Podsumowując - mentalnie to był jeszcze PRL, wolność miała parę miesięcy, a posty tutaj traktuję jako obrazki z życia ludzi, a nie podręcznik do historii i usiłowałem dać poczucie "jak myśmy się wtedy czuli", a nie podciągać ludzkie doświadczenia pod relacje z wikipedii. Ale to trzeba przeżyć...
OdpowiedzPrzeżyłem, przeżyłem - w 1990 roku zaczynałem liceum, więc wiem o czym piszę :) Kapitalizm to jeszcze w pełni nie był, ale PRL też już zdecydowanie nie.
OdpowiedzNidaros, nie mów, że jako maturzysta miałeś dziecinne poczucie rzeczywistości! A i zmiany zachodziły w oszałamiającym wprost tempie. Walnąłeś byka, Gorzki wyjątkowo ma rację, zamiast iść w zaparte, lepiej byś się przyznał i poprawił.
OdpowiedzJorn, nie mów, że ze zdania "Liczyłem sobie podówczas chyba jakieś 12 czy 13 wiosen" wyczytałeś informację "maturzysta".
OdpowiedzPomijając Waszą dyskusję, jakże pasjonującą, chciałam tylko napisać, że ja tez biegałam na "relę" do salki i tak mi się jakoś teraz na wspomnienia wzięło... :-)
Odpowiedzja też, w pierwszych klasach podstawówki;) i dopiero teraz się okazało, ze to było lepsze wyjście... :) chyba jesteśmy też z Nidarosem w podobnym wieku;) ale mimo wszystko nie nazwałabym tych lat przejściowych PRL-em, my w tej podstawówce odczuwaliśmy różnicę, bardzo silnie dyskutowaliśmy jako dzieciaki o polityce ("na kogo głosujesz, na komunę? ty debilu!" ;)), a gdy weszły gazetki typu "Bravo" czy "Dziewczyna" jako alternatywa dla "Świata Młodych" czuliśmy się tak bardzo nowocześni, bliżsi "Zachodowi" :)
OdpowiedzA jednak, MaryAnnn, co człowiek, to punkt widzenia... Nie będę jednak zmieniał tagu, bo dyskusja się stanie niezrozumiała, niech już zostanie.
Odpowiedzjasne, nie to było moim zamiarem (chodziło mi raczej o to, że ja osobiście nie użyłabym tu nazwy PRL), tylko tak sobie luźno komentuję, wspomnienia mnie naszły;) pozdrawiam! :)
OdpowiedzJasne, rozumiem, i z kolei właśnie to było moim zamiarem drugorzędnym (w pierwszym rzędzie oczywiście chciałem wspomnieć piekielną panią X.) - wywołać trochę wspominek z tamtych lat. Pozdrawiam późnonocnie!
Odpowiedzja pierdziele, to byly naprawde fajne czasy, przynajmniej mi tak utkwily w pamieci. a co do wspomnien... vibovit, troche pozniej visolvit bravo pewex (i moje pierwsze klocki LEGO) baltona kuku ruku jest chrupiace w szkole w lesie i na lace :D gumy turbo, donald a pozniej hollywood pollena 2000 i kultowe "ojciec prac?" magnetofony "kasprzak" wpisujcie co sobie jeszcze przypomnicie, moze zrobic sie calkiem ciekawy watek. nie wiem czy ktoj jeszcze pamieta stare pieniadze, ale ja mam takie wspomnienie po ojcu ktory pokazal mi pewien "trick" z banknotem 100 zl. otoz na rewersie banknotu na dole byla informacja: BILETY NARODOWEGO BANKU POLSKIEGO SA PRAWNYM SRODKIEM PLATNICZYM W POLSCE. po odpowiednim zlozeni banknotu ukazywal sie napis: BILETY NARODOWEGO BANKU POLSKIEGO SA NICZYM W POLSCE :D:D:D
OdpowiedzA wyście napoczęli dyskusję o wspomnieniach zamiast o historii kurna. Od tego macie odpowiednie tematy na forach i Joe Monstera ostatecznie... || Co do historii żeby od razu się rozpłakać? A skoro siostra uważa strój kąpielowy za skąpy ubiór klasyfikujący się już do pornografii to na plaży pewnie w habicie siedziała... O ile w ogóle tam była... Rozumowanie co NIEKTÓRYCH katolików mnie rozwala xD
OdpowiedzNie siostra, świecka. Pisałem "zaliczyłem również dodatkową modyfikację, jaką było nauczanie tegoż przedmiotu przez niewiastę ŚWIECKĄ - katechetkę." Tym bardziej dziwne, powinna być bliższa życiu.
OdpowiedzSmutne. Kościół sam sobie szkodzi pozwalając takim ludziom uczyć religii. W pierwszej i drugiej klasie liceum miałam idealnego katechetę. Jeden z najlepszych nauczycieli jakich spotkałam w życiu. Na lekcjach pojawiali się zatwardziali ateiści by dyskutować, zadawać pytania, rozmawiać nie tylko o religii ale i moralności. Potrafił przykuć uwagę, mieliśmy pewność, że wszystko o czym na mówi wciela w życie, nie bał się trudnych tematów, nikogo z nas nie krytykował, szanował nasze zdanie, imponował wiedzą w zakresie teologii i religioznawstwa. W dodatku na lekcjach tryskał poczuciem humoru i widać było, że uwielbia bycie nauczycielem. Niestety jakieś zasady mówią, że w klasie maturalnej religii musi nauczać duchowny więc dostaliśmy zakonnika, który może i nie był najgorszy, ale mając takiego poprzednika nie potrafił nas do siebie przekonać. Frekwencja na lekcjach religii spadła kilkukrotnie we wszystkich klasach, w których nastąpiła podobna zmiana. Niestety duża część katechetów odstrasza od religii.
OdpowiedzNauczyciele powinni przymusowo przechodzić testy psychiatryczne. Mamy w rodzinie dwie schizofreniczki uczące i wrzeszczące....
OdpowiedzMam takie dwie znerwicowane koleżanki w pracy.
OdpowiedzUważam, że zakonnice nie mogą być zdrowe psychicznie. Powód? Moim zdaniem bycie singlem z WYBORU nie jest naturalne- człowiek jest przecież istotą, która ma popędy i musi się rozmnażać. Zakonnice nie mają nikogo najczęściej wcale, to i od tej samotności i na mózg pada. Osobiście nie znoszę całej tej instytucji kościelnej, księży kapelanów-pederastów, proboszczy-pedofilów, wikarych-gwałcicieli, zakonnic-rozbieraczek chorych psychicznie. Jeśli uraziłem czyjeś uczucia religijne (eh tam, to i tak kolejna rzecz której człowiek nie potrzebuje do niczego) to przykro mi bardzo, ale taka jest moja opinia, mamy wolność słowa.
OdpowiedzCo wy z tymi zakonnicami. Świecka kobieta była. Tak pokręcona, że nawet w zakonie jej nie chcieli.
OdpowiedzAirTreesWaterAnimals-aleś ty głupie stworzonko. Twój post jest w stu procentach wyjęty z d**y. Naucz się czytać ze zrozumieniem. Co to ma do rzeczy w kontekście historii? Świeckie katechetki zazwyczaj mają mężów, do tego zazwyczaj pokaźne stadko dzieci. Swoją drogą, uważasz każdego, kto nie ma żony/męża w określonym wieku za nienormalnego? Pewnie masz 15 lat i pierwszego chłopaka, z którym jesteś dłużej niż tydzień.
OdpowiedzMiała wyobraźnię kobieta, nie ma co..
OdpowiedzMy też mamy z katechetką.Z wykształcenia zakonnica i pielęgniarka.W szkole (słyszałam od rodziców) pracuje już kilkadziesiąt lat,a jej "nieprzeciętna inteligencja", "olbrzymia sprawiedliwość" i ulubione teksty : " A Pan Jezus patrzy na to i się smuci!" (kiedy ktoś gada na lekcji,ew.przygaduje ukochanej nauczycielce), "ejjj!" (praktycznie cały czas) sprawiają,że od pokoleń każdy się z niej nabija...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2012 o 13:48
Co to znaczy "z wykształcenia zakonnica"? Nie ma uczelni ani szkół pomaturalnych/zawodowych kształcących na zakonnice.
OdpowiedzUczy mnie bodajże 15 nauczycieli i tylko 4 normalnych... Baba od biologii uważa, że palący uczniowie nie mają prawa do poprawki sierpniowej (dodam, że to liceum). Facet od PO nie jest w stanie zapamiętać słów, które usłyszał kilka sekund wcześniej. Do tego odpytuje z rzeczy, o których nigdy nam nie wspomniał. Na ocenę. Polonistka przerabia z nami więcej religii niż polskiego, a kiedy przyłapie ucznia na paleniu czy czymś podobnym, to już można sobie odkładać na poprawkę. Matematyczka prawie udupiła kilka osób tylko po to, żeby jedna przeszła na ulgach "bo ma 4 rodzeństwa i nie ma kiedy się uczyć". Taaak... A babka od WOSu sama nie wie, co z kim przerabia. Po prostu siada i gada 40 minut bez przerwy. Na temat fizyka nic nie wspomnę, bo czuję się zagrożona.
Odpowiedzhmmm,wy tu gadu gadu a PRL sie nie skonczyl - ciagle przepojone polskie spoleczenstwo komunistyczna propaganda zachowuje sie jak wtedy - nic sie nie zmienilo nawet stolki maja Ci co wtedy...
Odpowiedz