Historia sprzed kilku lat.
Deszcze były zapowiadane i sprawdziło się. Leje, a poziom wody w rzece się podnosi. W mojej gminie jest zbiornik retencyjny, więc wody nie powinno tak przybywać. Woda wzbiera jednak coraz szybciej i wkrótce będziemy musieli ładować worki z piaskiem i je rozwozić do zagrożonych miejsc. Po telefonie naczelnika naszej jednostki do gminy okazuje się że zbiornik nie dość że nie zatrzymuje wody, to jeszcze jest aktualnie opróżniany (rychło w czas!-powinien być opróżniony przed deszczami). Naczelnik w krótkich żołnierskich słowach zj*bał urzędnika odpowiedzialnego za zbiornik. Pół godziny później zbiornik już wstrzymuje wodę.
Panowie na górze chcieli chyba przetestować naszą gotowość do walki z powodzią.
Powinni za takie decyzje zostać związani i wrzuceni do tego zbiornika. Przetestować gotowość do walki z żywiołem... Im już chyba całkiem zlasowało mózg, że wpadają na takie kiepskie żarty na poziomie posranego gimnazjalisty. Podejrzewam, że gdyby doszło do tego, że jednak wasza interwencja byłaby już niezbędna, to wy bylibyście pierwszymi, którym by się dostało za to, że zbiornik nie zatrzymywał wody. Nie mówiąc już o jakichkolwiek podtopieniach, czy "akcjach powodziowych". Najłatwiej przecież zwalić winę na szarego robola. Szczególnie, kiedy zbierze się kilku takich "ekspertów" i zaczynają swój nieomylny wywód...
OdpowiedzJak staram się unikać wulgaryzmów, tak do postawy urzędasów jeden komentarz... Poj*bało?
OdpowiedzTak, testowanie... niech się cieszy, że skończyło się na tym, bo później to tylko gorzej i pewnie mógłby zdrowo beknąć za to zrobił :)
Odpowiedz