Znalazłam na trawniku pod kwiaciarnią iPhone′a. Zadzwoniłam do mamy właścicielki, powiedziała, że przekaże córce i ta na pewno przyjedzie po telefon następnego dnia.
Następnego dnia siedziałam w kwiaciarni i gawędziłam ze znajomą, kiedy zjawiła się właścicielka telefonu. Okazało się, że to stała klientka. Dziękowała mi prawie na kolanach, przyniosła domowe ciasto i już miała wychodzić, kiedy wtrąciła się [Z]najoma:
[Z]: Ale jak to tak! Dziewczyna ci(!) taki drogi telefon oddaje a ty jej kawałek zakalca przynosisz?! Tu się znaleźne należy, albo chociaż jakaś paczka!
Nigdy mi tak wstyd nie było. Znajomą pożegnałam w kilku żołnierskich słowach, a ciasto zjadłam z klientką przy herbacie.
Nie rozumiem takiego toku myślenia. Jeśli coś znajduję i mam możliwość odnalezienia właściciela, to po prostu to oddaję i nigdy nie wymagam za to nagrody, bo to w końcu nie moja własność.
P.S.: Ciasto było przepyszne. Do tej pory cieknie mi ślinka na wspomnienie o nim.
W życiu bym nie oddał iPhone'a - oznaki hipsterstwa i snobizmu. Sprzedałbym, a pieniądze oddał na głodujące dzieci w Afryce.
OdpowiedzO,o
OdpowiedzJak na "Mściwego Frustrata" przystało :D A tak na poważnie, znaleźne powstało chyba jako wabik na złodziei, którzy bez tego nie pomyśleliby o zwrocie czegokolwiek. Uczciwy człowiek nawet nie pomyśli o nagrodzie - cudze to cudze i kropka.
OdpowiedzCzyli jesteś pseudo Robin Hoodem. Smutne.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2012 o 10:41
@MsciwyFrustrat Jesteś po prostu zwykłym złodziejem.
OdpowiedzOddawanie czegokolwiek na Afrykę jest błędem. Ci ludzie nie potrafią wykorzystać ofiarowanej im pomocy, a wszystkich ich i tak nie uratujemy. Świństwem natomiast jest polityka apple, które swoje śmieci wysyła do afryki kłamiąc, że to dary dla biednych. Autorce gratuluję uczciwości.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2012 o 17:23
@MściwyFrustrat jesteś zwykłym komunistą (buu! Burżuj się znalazł! A biedne dzieci na jedzenie nie mają :/)
Odpowiedzjuz to widzę, sprzedałbyś i ... tyle
OdpowiedzMietek, to nie ci ludzie nie potrafią wykorzystać naszej pomocy, tylko my często oferujemy im coś, czym nie są zainteresowani, co wydaje im się niepotrzebne i do przyjęcia czego konieczna jest też zmiana pewnego schematu zachowań.
OdpowiedzFajnie postąpiłaś. Każdemu w końcu zdarza się zgubić coś cennego, i miło wiedzieć, że są ludzie którzy oddadzą taką zgubę.
OdpowiedzJeszcze bardziej miło wiedzieć, że to nie właścicielka iPhone'a była piekielna (choć to właśnie właściciele zguby są tacy), i na dodatek potrafi dziękować... i piec :D
OdpowiedzŻe ciasto przyniosła, to miło. W sumie w teorii miałaś prawo domagać się 10% wartości telefonu w formie znaleźnego, ale skoro to własność w miarę stałego klienta, to zdecydowanie nie warto. A znajoma durna.
OdpowiedzO ile się orientuję, 10% to nieco za dużo. Słyszałem o 1%, ale nie 10... Za sprzęt warty, powiedzmy, 1000 zł miałaby dostać 100 zł znaleźnego? Trochę przesada.
Odpowiedztaka jest suma ustawowa, 10%.
OdpowiedzMiałaś ciasto i się z nami nie podzieliłaś, no wiesz co? ;)
OdpowiedzKiedyś zgubiłam tel w kinie, albo gdzieś tam - w sumie nie byłam pewna dokładnie. Zablokowałam go tego samego dnia. Na drugi dzień do mojej mamy dzwoni pani, że znalazła taki i taki tel, że przełożyła do niego swoją kartę i wybrała nr z tych zapisanych w pamięci tel. Zawiozłam jej kosz słodyczy w podzięce :)
OdpowiedzTeoretycznie przyjeło się społecznie, że powinno się przynieść znaleźne w wysokości co najmniej 10% zguby. Ale ja też nie wymagam. Dobrze zrobiłaś że oddałaś. To znaczy w sensie że etycznie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2012 o 14:38
To nie jest tak, że jest to jedynie zwyczaj, w KC istnieje instytucja znaleźnego art. 186. pzdr
OdpowiedzNo proszę,a ja myślałam ze piekielną będzie właśnie dziewczyna która zgubiła iphone'a ,a tu niespodzianka :D Znajoma jakaś niewyżyta chyba była wtedy,zresztą co się miesza w nieswoje sprawy? twoja sprawa jeśli chcesz znaleźne czy nie :P
OdpowiedzJa też myślałam, że dziewczyna od iPhone'a okaże się piekielna! Chyba za dużo historii na tym portalu przeczytałam... ;-)
OdpowiedzA ja kiedyś znalazłem pod barem telefon - jakąś podstawową nokię. Znalazłem wpis "mama", zadzwoniłem, przyjechała mama, dała 10zł. :D Chociaż z kumplem tego nie chcieliśmy. Ale było na cztery piwka na wieczór :D
OdpowiedzDobrze, że się jeszcze uczciwi ludzie zdarzają, że tak to określę. Kiedyś drodze na uczelnię we Wrocławiu ktoś mi gwizdnął mój "dokumentnik" myśląc może, że mam tam pieniążki a tam tylko dokumenty wszystkie. Pewnie ktoś chciał sobie bonus bożonarodzeniowy zrobić. Po niecałym miesiącu dodzwoniła się do mnie pani, która znalazła te dokumenty a jako, że właśnie nie mogłam podjechać do Wrocławia (3 godz. drogi pociągiem), to mi je przesłała pocztą. Zwrotu kasy nie chciała. Mam nadzieję, że dotarła do niej moja paczka-podziękowanie. PS Prawdopodobnie złodziej/ka widząc, że kasy brak w tym moim "dokumentniku", to wywalił/a gdzieś na chodnik, który później śnieg przywalił, po odwilży dopiero ukazała się moja zguba ludzkim oczom.
OdpowiedzDIS, dla mnie twoje zachowanie było normalką, ale mnóstwo ludzi myśli inaczej, że im się coś należy, bo zrobili łaskę, że zwrócili drogi przedmiot. każdy ma prawo do swojej opinii :P
OdpowiedzTeż kiedyś oddawałem w ten sposób telefon (dzwoniąc na 'mama'), okazało się potem, że właścicielka mieszka zaraz obok. Następnego dnia przyniosła czekolady. Domaganie się kilkudziesięciu złotych za podniesienie telefonu z chodnika nie wydaje mi się właściwe.
OdpowiedzA ja chromolę,i opierdzielam na allegro.Trzeba dbać o swoje rzeczy.
OdpowiedzNo masz się czym chwalić, gratuluję.
OdpowiedzJak ktoś zgubi, to nie oznacza od razu, że nie dba. Cieszyłbyś się, gdybyś coś zgubił (najlepiej coś drogiego) i znalazca by to ,,opierdzielił na allegro"?
Odpowiedz10% znaleźnego jest przewidziane kodeksem cywilnym (art. 186), choć zapewne mało osób o tym wie i mało kto się upomina. Ja tylko raz znalazłem się w sytuacji osoby gubiącej cenną rzecz (telefon) i dałem 10% znaleźnego bez proszenia - było to 50 zł, bo i telefon raczej przeciętny.
OdpowiedzNo właśnie;10%.Tyle że odnosi się owo 10 do rzeczy wymiernych i może9choć wcale nie musi)być podstawą roszczenia.Istnieje jednak przecież masa rzeczy których wartość jest trudno albo wręcz absurdalna do oceny.Bo jak na przykład określić znaleźne w przypadku chociażby damskiej torebki która na oko warta jest 20 zł,a gdy oddajemy ją właścicielce okazuje się że jest dla niej bezcenna bo akurat dostała ją np od Wioletty Willas?Tego typu niuansów nie rozwiązuje(chociaż istniały próby)żaden kodeks.Więc kwestia znaleźnego to po prostu kwestia sumienia i dobrej woli poszkodowanego.
OdpowiedzCiekawe, jakby zareagowała, gdyby ona coś zgubiła i znalazca zażądałby 10% znaleźnego. Wtedy byśmy usłyszeli wykład na temat bezinteresowności i uczciwości. Przecież dobry uczynek sam w sobie powinien być nagrodą.
OdpowiedzByło nie oddawać :) Głupota
OdpowiedzTe żołnierskie słowa to "Idź pani w ch**!" ?
OdpowiedzMiło czytać taką historię. Ja też jestem uczciwa aż do bólu i zrobiłabym to samo. Trzeba mieć w sobie empatię bo inaczej ten świat wymordowałby się w 3 minuty :) Pozdrawiam!
Odpowiedzcałkiem niedawno przydarzyła mi się podobna sytuacja - jakiś 10-latek z mojego osiedla zgubił telefon, a ja go znalazłem. Dzwonię więc na znaleziony w telefonie numer jego matki i zaraz idę pod ich blok. telefon oddaję, matka próbuje wcisnąć mi kilka banknotów znaleźnego. po mojej pierwszej odmowie zaczęła się denerwować i ponowiła próbę, po drugiej odmowie dostałem w pysk, wcisnęła mi kasę do kieszeni i kazała spieprzać. wspaniały sposób na okazanie wdzięczności, czyż nie?
OdpowiedzKiedyś zobaczyłem że chłopak w towarzystwie 2 dziewczyn odkłada telefon na murku pod sklepem, i zagadany odchodzi. Jak zacząłem ich wołać, że coś zgubili, to zaczęli uciekać. Komicznie to wyglądało, bo goniłem całą 3 samochodem - oczywiście ja po jezdni, oni - po chodniku. Ale w końcu oddałem! Uff ...
Odpowiedz