Historia opowiedziana przez kuzyna, który kończył to samo gimnazjum co ja. Jest on 8 lat ode mnie starszy i na podstawie jego opowieści mogę stwierdzić, że stosunek kadry nauczycielskiej do uczniów przez ten czas znacznie się zmienił.
Z jego opowiadań wynika, że dyrekcja zabierała uczniom dyplomy i puchary wygrane na różnych konkursach. Czy to konkurs grupowy, czy indywidualny - nie miało to żadnego znaczenia, zabierano wszystkie i już. Tłumaczyli, że chcą zrobić gablotę i tam wystawiać, ale ostatecznie wszystko lądowało w kartonach i już tam zostawało.
Kuzyn mój należał do uczniów, którzy zapadali nauczycielom w pamięć. Można rzec, że jego mottem szkolnym było: "czy to dwa, czy to trzy, ważne, że nie jeden". Jawnie też głosił, że w niektórych rzeczach, które wpajali uczniom do głów, nie widział sensu i wyraźnie dawał do zrozumienia, że uczyć się ich nie będzie. Jednego roku zdarzyło się, że zajął pierwsze miejsce w powiatowych zawodach w biegach długodystansowych. Puchar i dyplom oczywiście dyrekcja wzięła i dorzuciła do innych. Stwierdził więc, że na etap wojewódzki nie pojedzie, bo historia się powtórzy i nic nie będzie z tego miał, na co kadra nauczycielska się nie zgodziła. Został dosłownie ZMUSZONY do tego, aby pojechać na te zawody. Ale jako osoba nie dająca sobą pomiatać, a w pewnych momentach nawet mściwa, odegrał się na dyrekcji.
W końcu nadszedł dzień upragnionych przez szkołę zawodów. Kuzyn pojechał z nauczycielem w-fu. Już na początku zdobył prowadzenie i utrzymywał je do samego końca. Pewnym było dla wszystkich, że wygra, ale... [Ten moment opowiadał z naprawdę złośliwym uśmiechem] Ale tuż przed metą się zatrzymał i usiadł. Przebiegła jedna osoba, potem druga, trzecia i tak do końca. Kiedy upewnił się, że każdy skończył bieg wstał i przeszedł przez linię mety. W szkole dostał jakąś karę, nie mówił jaką, ale nawet nie pytałam.
Po tym incydencie dyrekcja pozwoliła zabierać do domu nagrody uczniom, którzy brali udział w indywidualnych konkursach, a wszelkie osiągnięcia z konkursów grupowych wystawione były w gablocie.
gimnazjum
Mistrzowskie zagranie :D
OdpowiedzU nas dyplomy się kserowało i wystawiało w gablocie -- proste i skuteczne rozwiązanie. A że w taki sposób zdecydowano się to rozwiązać... Cóż, szkoła na tym ucierpiała, a nie kuzyn. Jak się domyślam, on akurat został sławny?
OdpowiedzChłopak w sumie też nie dostał nagrody za wygraną, ale tak by nie dostał nic, więc i tak wyszedł na swoje.
OdpowiedzRaz, a skutecznie. Bardzo dobrze! :-)
OdpowiedzBrawo dla kuzyna za pomysł! Zmienił historię szkoły na lepszą! Zapisał się mocno w jej kartach :D
Odpowiedzna kartach to raczej niekoniecznie, ale na pewno w pamieci :)
Odpowiedzna kartonach ;P
OdpowiedzKup mu flache od nas :D
OdpowiedzPóki co mi nie sprzedadzą, ale jak tylko będę mogła to z pewnością to zrobię. :D
OdpowiedzPrawidłowo braciszek zrobił. A że niekonwencjonalnie, to tylko zaleta ;)
OdpowiedzHehe, to mi przypomina praktyki z mojej podstawówki (choć nie aż tak piekielne, jak w tej historii), gdzie wygrane dyplomy i fanty (najczęściej książki), które otrzymywało się w nagrodę od organizatorów konkursu bezpośrednio po rozdaniu nagród nauczyciele zabierali uczniom, żeby im później wręczyć ponownie na akademii końcoworocznej naszej szkoły (jako nagroda od szkoły za osiągnięcia). Albowiem szkoła biedna była, a jakoś trzeba było się pokazać na akademii rodzicom, że się docenia wygrywających uczniów. W końcu któryś z rodziców zrobił awanturę i się skończyła praktyka.
OdpowiedzPrzynajmniej oddawali.
OdpowiedzDlatego mówię, że nie tak piekielna, jak powyżej.
OdpowiedzPrzynajmniej jest satysfakcja z pokonania pod jakimś względem wyższej organizacji. Krótko mówiąc,delikatnie rozj**ał system.
Odpowiedzlepiej bym tego nie ujęła^^
OdpowiedzU mnie w podstawówce było tak, że uczniowie dostawali nagrody, np. dyplomy, za konkursy, w których nie brali udziału, bo duża liczba nagród podnosiła poziom szkoły. Zdarzało się, że nauczycielki same robiły jakieś ogromne makiety czy plakaty i potem zgłaszały to jako pracę danej klasy. Bardzo pedagogiczne podejście, nie ma co.
Odpowiedz