Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tak sobie siedzę i czytam o tym wszystkim co się tutaj pojawiło…

Tak sobie siedzę i czytam o tym wszystkim co się tutaj pojawiło od ostatniego czasu... I tak sobie myślę czy i ja nie miałbym tak zupełnie przez przypadek możliwości podzielenia się czymś z wami, moi drodzy.

I okazuje się, że jest kilka "perełek", które uzbierały się na przestrzeni mojego niespełna 21 letniego (życzenia możecie wysyłać 26VI :P) życia. Ale nie mam teraz czasu, bo rano trzeba wstać do pracy więc opiszę wam sytuację, o której opowiadam wszystkim swoim znajomym studentom, którzy mówią jak to oni strasznie trafili na mieszkania i w ogóle... ;)

Historia zaczyna się we Wrocławiu, gdzie wystraszony chłopczyna z miejscowości oddalonej o 510km (11h pociągiem - luksusy same! :P) musi stawić czoła wielkiemu miastu, wielkim oczekiwaniom rodziców, wielkiej ciekawości... i kilku innym WIELKIM rzeczom.

Miałem nóż na gardle więc generalnie na wynajem mieszkania zgodziłem się prawie w ciemno, bo widziałem tylko zdjęcia... No ale tutaj akurat pomyłki nie zrobiłem. Mieszkanie było naprawdę w porządku i tutaj większych mankamentów jako lokatorzy nie miewaliśmy. No ale jak to w mieszkaniu wynajmowanym (gdzie były 2 pokoje dwuosobowe z czego w jednym z nich mieszkała para no a drugi pokój to wiadomo ja + KTOŚ) rotacja mieszkających osób była rzeczą nieuniknioną i po wyprowadzce osoby współdzielącej ze mną pokój trzeba było znaleźć kogoś kto wskoczy na jego miejsce LUB zapłacić za cały pokój samemu. No więc do boju! Zacząłem szukać, ludzie nie dzwonili, nie pytali nic... Już myślałem, że się spłuczę gdy nagle pojawia się ONA!

--- TUTAJ ZACZYNA SIĘ HISTORIA WŁAŚCIWA, PRZEPRASZAM ZA DŁUGIE WSTĘPY ALE JESTEM GRAFOMANEM ---

Z reguły nie mam jakichś wymagań co do współlokatorów a mówiąc szczegółowo do osób współdzielących ze mną pokój. Może palić byleby mnie jako osobie niepalącej ten zapach był oszczędzany. No ale znów odbiegam od wątku. Po wyprowadzce współlokatora pojawiła się kobieta o imieniu Anna (NIE POZDRAWIAM CIĘ! NIGDY!). Wszystko byłoby ok, bo nie byłem uprzedzony do mieszkania z obcą przedstawicielką płci przeciwnej w tym samym pokoju. ACZKOLWIEK! Powinna mi się zaświecić czerwona lampka nad głową gdy dowiedziałem się ile ona ma lat? Ile? No cóż. Anna była starsza o 18 lat. Ale po prostu nie miała się gdzie podziać a ja nie chciałem płacić całej stawki. Pomyślałem sobie, że ok... Po miesiącu coś się wymyśli i się ją jakoś wyeksmituje a ja znajdę sobie kogoś na jej miejsce i będę wciąż poszukiwać wygodniejszego współlokatora.
Krótko po jej wprowadzeniu się... Właściwie to tylko przyniosła kilka par majtek i jedną parę butów mówiąc, że poprzednia właścicielka jest potworem i wyjechała sobie gdzieś i ona nie ma możliwości odebrać swoich rzeczy ale przywiezie sobie coś od kuzynki czy coś takiego... Kolejny zły znak. Na szczęście kolega z pokoju obok (czyli jedna połówka tamtejszego jabłuszka) podzielił się z nią czystym ręcznikiem, który miała mu oddać jak tylko zwiezie resztę rzeczy. Jaka była Anna? Czytajcie dalej...

Pierwszej nocy już dowiedziałem się o całej jej historii życia. I tutaj moja mama (Panie Boże świeć nad jej Duszą) już by mi kazała brać nogi za pas... Dlaczego? Otóż Anna okazała się być świadkową jehowy a moja mama nie trawiła ich z oczywistych powodów. Tak więc Anna powiedziała mi, że niestety będę się smażyć w piekle a sam Pan przewidział zbawienie dla 144 tysięcy ludzi. Jak się łatwo można domyśleć Anna była jednym z tych farciarzy ;)
No ale wykopali ją ze stowarzyszenia gdyż... MIAŁA NIEŚLUBNE DZIECKO w wieku ... No nie pamiętam. kilka miesięcy. Owe dziecko przebywa zapewne do tej pory w ośrodku dla matek z dziećmi.
Tej samej nocy dowiedziałem się o tym, że faceci ją zdradzali, że ona jest biedna, naiwna i dobroduszna... No cóż... Jestem wrażliwym facetem więc trochę mi się jej zrobiło szkoda. Nie powiem...

MINĄŁ JAKIŚ CZAS

Anna przyniosła do domu wieżę na której słuchała na okrągło jednej płyty disco polo... A właściwie jednej piosenki, na której myśl podnosi mi się ciśnienie, gdyż sama myśl o piosence rysuje mi przed oczyma ową Annę.
Generalnie Anna nocami mówiła różne rzeczy, czasami przez telefon a czasami sama do siebie. Mówiła, że w mojej muzyce jest szatan i nie wiedziała kim są "homoseksualiści". Rozmawiała w nocy z duchami... No ale mniejsza... TERAZ OBIECUJĘ ZAGĘŚCIĆ AKCJĘ

Wchodzę do mieszkania wyczerpany po 2.5h treningu z marzeniem o prysznicu. Wchodzę do pokoju by rzucić torbę z treningu na łóżku i ku mojemu zdziwieniu zastaję Annę [A] na jej łóżku kompletnie nagą!

Zniesmaczony podchodzę do okna i ze wzrokiem wbitym w blok sąsiedni zagajam rozmowę:
[J] - Anna, czy Ty chcesz tu zostać?
[A] - No pewnie!
[J] - To ubierz się, proszę natychmiast.
[A] - Nie, bo mi gorąco.
[J] - Nie obchodzi mnie to.
[A] - Ale ja nie mam się w co ubrać.
W tym momencie zmieniłem ton głosu na bardziej stanowczy...
[J] - To tym bardziej mnie nie obchodzi... Masz 10 sekund żeby się ubrać... RAZ... DWA...
[A] - To daj mi jakąś swoją koszulkę.
[J] - Marnujesz czas... TRZY... CZTERY...
Doliczyłem do siedmiu i była ubrana w jakieś tam swoje łaszki... A ja poszedłem się umyć i położyłem się spać. Byłem na tyle śpiący, że nawet dźwięk i migoczące światło naszego telewizora nie przeszkadzały mi specjalnie w zasypianiu. Ale jednak przebudziłem się w nocy i usłyszałem, że w telewizji leci teat. Makbet akurat to był... Słyszałem jak Anna mamrocze pod nosem, że w życiu takich bzdur nie widziała. Wtedy się zastanawiałem czy ona kiedyś coś poza Faktem albo Super Ekspresem miała w rękach (gdyż notorycznie znajdowałem takiego pokroju gazety na jej łóżku). No i odwracam się ciągle z zamkniętymi oczami w stronę telewizora. Otwieram jedno oko i spoglądam na Annę... ONA ZNÓW NAGA! Bez słowa odwróciłem się i próbuję zasnąć nie myśląc o tym, że kobieta przed czterdziestką leży obok naga (CZY ANNA BYŁA ATRAKCYJNĄ KOBIETĄ? BYNAJMNIEJ!). Szczerze mówiąc zacząłem się zastanawiać czy wcześniej rzucane przez nią propozycje masażów (z których oczywiście nie skorzystałem) miały jakieś drugie dno... No ale jakoś nie mogłem zasnąć. I gdy zgasł telewizor pomyślałem sobie "HURA!!" Może będzie chwila spokoju. Nic bardziej mylnego... Po około 15 minutach mój mózg zarejestrował skąd inąd mi znane pojękiwanie jakie wydaje z siebie kobieta gdy jej ciało jest rozpalone i rządza fizyczności rozpiera ją od wewnątrz... Chcąc się upewnić, że nie śnię odwracam się... Otwieram szeroko oczy i w tej ciemności dostrzegam tę figurę w stosownej do wykonywania takiego "obrządku" pozycji z charakterystycznymi ruchami rąk i ciała, które potwierdzają tylko to co widzę... Bez słowa odwróciłem się na bok, założyłem słuchawki na uszy i włączyłem muzykę na tyle głośno by nie słyszeć tego jak Anna się zabawia i na tyle cicho by nie usłyszała jej ona sama.
Minęło kilka dni w milczeniu. Ja oraz para z pokoju obok wybraliśmy się do kina a potem na kolację. Wszystko ekstra i wszystko super... Wracamy do domu a tam śmierdzi gazem... Wchodzimy do kuchni a tutaj jakieś "potrawy" gotowane przez Annę wykipiały na kuchenkę i zalały palnik... Dzwonek do drzwi, zapałka... Cokolwiek co krzesa iskry i byśmy sobie raczej nie pomieszkali tam dalej... Wywietrzyliśmy kuchnię i gdy już wszystko było zrobione z łazienki wychodzi Anna. Wykąpana i uśmiechnięta mówi nam "cześć"... Dalej nie będę pisać co się działo, bo nawet parze z pokoju obok nerwy zaczynały już puszczać a to nadzwyczaj spokojni ludzie.
Kolejnym fantastycznym przeżyciem a zarazem przedostatnim jakim się tutaj z wami podzielę z Anną w roli głównej było też zdarzenie nocne. Budzę się w nocy... A właściwie wybudziły mnie jakieś śmiechy... Anna wydawała się rozmawiać z kimś przez telefon. Więc patrzę się na nią po ciemku i nie widzę, żeby trzymała telefon przy głowie. Myślę sobie - zestaw słuchawkowy... Ale ona takiego sprzętu nie miała... Po czym wszystko stało się dla mnie jasne. Sposób w jaki układała zdania i jak się zachowywała wskazywał na to, że rozmawia ona z ... Duchem ;)
Owy duch siedział obok niej, zagadywał ją, mówił jej, że jest gruba a ona biegała po pokoju w kółko by schudnąć, po czym RZUCAŁA SIĘ na ziemię i robiła "brzuszki"... Szybko wstawała i robiła pajacyki (wszystko po ciemku)... Cały czas się przy tym śmiejąc... W końcu położyła się na łóżku i zaczęła z duchem flirtować... Aż w końcu krzyczała coś w stylu "Jezu! Nie wiedziałam, że duchy są takie dobre! Tak! Bierz mnie! Och!" ... Wziąłem sobie telefon pod kołdrę... Włączyłem stoper... Mierzę sobie puls... 170 uderzeń na minutę... Więc byłem nieźle wkur***ny ;)
Jak wrzasnąłem w jednym momencie, zwyzywałem od najgorszych, postraszyłem szatanem, zastraszyłem, że dziecka nigdy więcej nie zobaczy i że tego osobiście dopilnuję, żeby ją zamknęli w jakiś ośrodku do tego stosownym. Zaczęła mnie przepraszać no ale na daremno.
A! Przypomniało mi się, że noc po samogwałceniu płakała, szlochała przez cały dzień i kolejną noc... No ale...
Ostatnim jej przebojem było to, że koleżanka z pokoju obok wyrzuciła do śmietnika stare szmaty, które dostała od kogoś tam ale nigdy ich nie zakładała i nie były prane od wieków i co jak co świeżością nie grzeszyły... Ku naszemu zdziwieniu Anna wyciągnęła te rzeczy, które od rana leżały w śmietniku przykryte łupkami od jajek, foliami, kubeczkami po jogurtach itd itd... I nosiła je na mieście! Przyszła w nich z pracy i to nas w sumie wmontowało w ciężki szok.
Generalnie bardzo się z nią później ta para kłóciła. Ja miałem "spokój", bo po tamtej nocy gdy wrzasnąłem na nią i wyrzuciłem ją z pokoju ona na mój widok stała niemal na baczność i nie robiła NIC. Zabrali jej rzeczy, które jej pożyczyli i wyprali z 2 razy w prawie 100 stopniach by mieć pewność, że jej czarne kudły i cały ten syfilis się jakoś nie rozprzestrzeni... Anna zdążyła jeszcze zabrać ścierkę do ścierania plam z podłogi, blatów i do wycierania rąk po jakichś tam brudnych robotach i używała jej jako ręcznika ;)
Pod koniec miesiąca się wyprowadziła... Nie zapłaciła za miesiąc w którym mieszkała. Zostawiła masę szmat, które nagromadziła przez ten czas. Ubranka dla dziecka i tę starą wieżę... Wszystko spakowaliśmy i wynieśliśmy do piwnicy. Już nikt z nas tam nie mieszka a jej rzeczy pewnie wciąż gdzieś tam gniją...

NIE ZANUDZIŁEM? WYBACZCIE ŻE TAK DŁUGO... Ale Anna to temat rzeka...

Nie sądziłem, że spotkam na swojej drodze 18 lat starszą kobietę, która nie jest przystosowana do życia w otwartym społeczeństwie... Takich ludzi się ... Zamyka?

Wynajmowane mieszkanko ;)

by Sapiens
Dodaj nowy komentarz
avatar hudziel
6 8

Mam lepszego w swoim wynajmowanym mieszkaniu ... ale nie mogę opisać bo on też bywa na piekielnych. Ale znam ten ból ...

Odpowiedz
avatar PooH77
16 18

Bywa. No i co ci zrobi? Jak nie będziesz kłamać i go oczerniać to może cię pocałować w zwieracz zewnętrzny... Pisz, pisz, może będzie ciekawie:).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 8:21

avatar Quazar
3 3

@Hudziel - To czekamy aż zmienisz lokum (albo on) i wtedy dawaj :P. @Sapiens - a Twoim zmysłom poczucia estetyki współczuję ;).

Odpowiedz
avatar pkolasa
10 10

Nie lubię się czepiać, ale... panie Grafoman! Rządza?!

Odpowiedz
avatar heros271
-3 11

Łatwo się pomylić, nie? Rząd, coś co rządzi ciałem -> Rządza :D Jestem pewien, że nigdy nie miałeś problemów z jakimś zdaniem. A tutaj to "żądza" jest mniej logiczne od niepoprawnego wariantu.

Odpowiedz
avatar PooH77
9 17

Wypieprz ozdobniki (za dużo!!!) i będzie ciekawie. Zwłaszcza te wstawki bez sensu (2 piewrsze akapity, "No ale mniejsza... TERAZ OBIECUJĘ ZAGĘŚCIĆ AKCJĘ" itp.)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 11

A mnie się właśnie podoba :-) fajniej się czyta :-) Nie wszystko musi być przekazane jak telegram byleby jak najmniej i jak najszybciej przeczytać, nie o to tu chodzi.

Odpowiedz
avatar PooH77
-2 2

Pewnie, też wolę ciekawe opisy, ale co za dużo to i świnia nie zeżre.

Odpowiedz
avatar plokijuty
1 3

Napisał, że kiedyś była; a teraz nie jest.

Odpowiedz
avatar bukimi
5 5

Przecież to miało znaczenie. 1. Ponoć kreowała się na "świętą", a miała nieślubne dziecko (jeden z elementów ześwirowania) 2. To wyjaśnia jej szlochy 2 dni po "ulżeniu" sobie.

Odpowiedz
avatar chocolada
3 3

Myślę że problem dostatecznie dobrze opisał: gadki o potępieniu, jakieś próby nawracania, tego typu sprawy

Odpowiedz
avatar bonsai
4 4

Renifer a ciebie nigdy nie dopadli namolni świadkowie? Ogólnie jeśli to są ludzie, z którymi można pogadać na tematy religijne to w porządku... ale niestety zazwyczaj to świrnięci fanatycy, próbujący siłą zmusić mnie do przejścia na jedyną słuszną wiarę.

Odpowiedz
avatar renifer
1 9

Jasne, dorwali mnie. Ale co w tej historii ma wspólnego fakt bycia śj do bycia poświrowaną świruską? Równie dobrze mógł napisać, że była Murzynką, wyznawcą Allacha, żydówką itp. Moje pytanie brzmiało raczej: co ma piernik do wiatraka?

Odpowiedz
avatar Salomea
1 7

Poczatek troche przydlugi ale reszta calkiem spoko, plus za wytrzymalosc :) @Hudziel, napisz o tym Twoim delikwencie z mieszkania bo lubie historie mieszkaniowe :)

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
9 9

Aha. Czyli Pan Jorn uważa, że zachowanie bohaterki tej historii jest jak najbardziej standardowe i nie kwalifikuje się ona absolutnie do leczenia zamkniętego. Przecież każdy w wieku około 40 lat nie ma mieszkania, rozmawia z duchami, chodzi w ciuchach wyciągniętych ze śmietnika i publicznie się onanizuje. Jeżeli Pan Jorn ma takie wyobrażenie o normie i zdrowiu psychicznym, to chyba nie chcę poznać Jego bliskich...

Odpowiedz
avatar CatGirl
-2 2

Dziękuję za urozmaicenie mi czasu w czasie religii ;P Przy rozmowie z duchem padłam :d

Odpowiedz
avatar vfm
2 4

Wybacz, ale... tl;dr

Odpowiedz
avatar klejwplynie
3 3

Eh, piekielność zgubiła się gdzieś po drodze, wśród ubarwień i ozdobników... A tak przy okazji: 'Grafomania (z greckiego: "gráphein" – rysować, pisać i "mania" – szaleństwo), patologiczny przymus pisania utworów literackich. Określenie o wydźwięku pejoratywnym. W większości wypadków pojęcie to dotyczy natręctwa pisarskiego występującego u osób, o których sądzi się, że nie mają odpowiedniego talentu.' Na szczęście jestem zdania, że można się tego pozbyć ćwicząc pisanie, więc, błagam, wyrzuć te ozdobniki, bo tylko niepotrzebnie wydłużają tekst i denerwują czytającego. I DO RZECZY, bo masz potencjał na pisanie świetnych historii, a marnujesz go w ten sposób!

Odpowiedz
avatar PooH77
-2 2

Dobrze prawi, polać mu!

Odpowiedz
avatar Sapiens
2 2

Przepraszam was za błąd... Jak go namierzyłem - a namierzyłem go dopiero teraz czytając wasze komentarze - to do tej pory mam oczy jak pięć złotych. Na przyszłość będzie mniej pitu pitu a więcej treści i postaram się wyciągnąć wnioski z waszych rad! DZIĘKUJĘ :)

Odpowiedz
avatar Mia
1 1

Ogolnie spoko i bardzo wspolczuje przezyc :) ale daruj sobie pisanie WIELKIMI LITERAMI i wstawki jakbys to komus opowiadal na zywo: "A! Przypomnialo mi sie...". Mozesz zawsze sie cofnac kursorem i dopisac w odpowiednim momencie. Ale za duuuzo piekielnosci daje plusa.

Odpowiedz
avatar Avetob
0 0

Jak dla mnie te wstawki nadają smaczku historii :-)

Odpowiedz
Udostępnij