Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam 22 lata. Bez makijażu wyglądam jak gówniara... Szczególnie w mojej dzielnicy,…

Mam 22 lata.
Bez makijażu wyglądam jak gówniara... Szczególnie w mojej dzielnicy, gdzie 12-letnie dziewczynki ubierają się tak wyzywająco i robią taki make-up, że wyglądają na lat 25.
Pewnego pięknego dnia schodzę do osiedlowego sklepu po fajki. W dresie i bez makijażu (godzina 7 rano). Wchodzę, patrzę, nowa sprzedawczyni (S).
(J) - Dzień dobry! Poproszę vogue mentolowe mocniejsze i do tego Red Bulla.
(S)- Ty gówniaro!!! Chyba jesteś nienormalna!!! - i cały stos inwektyw skierowanych w moją stronę. Wściekła wracam do mieszkania, bo w kieszeni dresu tylko 20 zł, ale dokumentów brak. Nie spodziewałam się nowej sprzedawczyni... Do mieszkania miałam jakieś 40 metrów i dwa piętra. Czemu byłam wściekła? Ponieważ był to akurat dzień kiedy moje kolano stwierdziło - a co, będę boleć na całego!!! (to stara kontuzja, objawia się bólem jakby ktoś mi wkręcał gwoździe wkrętarką - tak to ujął lekarz) W każdym razie wejście na dwa piętra kosztowało mnie mnóstwo bólu. Niemniej rozumiem stanowisko pani sklepowej (choć nie rozumiem, po co od razu na mnie się wyżywała). Schodzę, idę z powrotem do sklepu już z dowodem.
(J) - Dzień dobry po raz kolejny. Poproszę to samo, czyli vogue mentolowe mocniejsze i Red Bulla. - I pokazuję dowód.
(S) - Ja ci nie sprzedam! Ty jesteś .
(J) - Czy jest może kierowniczka?
(S) - Nie ma!!! Ty jesteś..... - OK, nie będę się użerać z babsztylem. Poszłam na stację benzynową, która jest nieco dalej, ale trudno - nałóg palenia i picia energetyków (red bulla też nie chciała mi sprzedać) silniejszy jest ode mnie.
Wróciłam do domu. Po paru godzinach postanowiłam zadzwonić do kierowniczki (K) sklepu - tak się złożyło, że jest bardzo sympatyczną osobą i kilka transakcji zawierałam z nią w barterze, więc zna mnie i wie, że jestem pełnoletnia ;)
(J)- No cześć, zauważyłam, że przyjęłaś nową osobę do pracy.
(K)- No tak, panią X. I co, przemiła osoba, prawda?
(J)- Nie do końca. Nie chciała mi sprzedać papierosów, mimo, że okazałam dowód...
(K) - Żartujesz?! ....
Po moim streszczeniu pani nie została przyjęta do pracy. Niestety to nie jest koniec historii.
Kilka tygodni później gościłam u siebie przyjaciółkę i jej brata. Chłopak ma 10 lat i wygląda na swój wiek. Kiedy my rozprawiałyśmy o "dziewczyńskich, a fe!" sprawach, stwierdził, że nie będzie tego słuchał i pójdzie do sklepu po chipsy. Żartobliwie zaproponowałyśmy - spoko młody, kup nam więcej piwa. W razie czego dzwoń, to zejdziemy z dowodem.
Nie mija 5 minut, wraca młody. Z chipsami i siatką browarów. Robimy wielkie oczy. Jemu ktoś sprzedał piwo?! Gratuluję...
Dzwonię znów do kierowniczki - jej pracownica przesadza w drugą stronę i zaraz straci koncesję! Kolejna sklepowa, tłumacząc się "a bo to ja wiem? Teraz to każdy dzieciak taki dorosły!" traci miejsce pracy... W końcu kierowniczka sama stanęła na kasie - po kilku miesiącach poszukiwań nie była w stanie znaleźć sklepowej, która byłaby... normalna?

sklepy

by Shineoff
Dodaj nowy komentarz
avatar Zmora
8 14

To miał być taki żart, na co wskazuje słowo "żartobliwie". A dzieciak pewnie pomyślał "A co tam, spróbuję" i tak to wyszło.

Odpowiedz
avatar jocker
6 10

Kupowałem piwo i papierosy dla rodziców odkąd skończyłem 8 lat o dowód zaczeli mnie pytać dopiero jak skończyłem 18. Na wsi jest to całkiem normalne, sklepowe doskonale mnie znały ( jak i zresztą wszystkie dzieciaki z okolicy) i nikt nigdy nie robił problemów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

u nas na osiedlu pacjentka (kasjerka) dorabia w kolekturze obok sklepu, w którym pracuje. Raz byłem bo chciałem puścić totolotka, ale jak wiadomo, w tym cholernym kraju absurd goni absurd i zostałem poproszony o dowód. Rzecz jasna, 16 wiosen nie kwalifikuje się na plastik, także zostałem odesłany do domu. Parę dni później przechodziłem obok kolektury i sklepu. I wiecie co? Przez szybkę zobaczyłem, jak 12letnia dziewczyna kupuje 0,7 Bolsa. A kto jej to sprzedał? Rzecz jasna pani z kolektury.

Odpowiedz
avatar Qboos
0 2

Może trochę z innej beczki - co Ci się stało w kolano? Ja miałem skręcenie, jakieś odłamki w kolanie i czasem mam podobny efekt "gwoździa". I właśnie, nie wiem czy jakieś bandaże lub stabilizatory pomagają? Może próbowałaś jakoś temu zaradzić?

Odpowiedz
avatar Shineoff
0 2

Próbowałam wielu rzeczy, nie działa nic. Był to wypadek na schodach (zimą poślizgnęłam się, upadłam na betonowe schody), później "doprawiłam" na nartach. Kilka miesięcy chodzenia z praktycznie sztywną nogą, ale chirurg twierdził, twierdzi nadal, że nic nie poradzi i mogę tylko w milczeniu cierpieć :) Nie przeszkadza mi to na przykład grać w tenisa, pływać na windsurfingu czy nadal jeździć na nartach - w kolanie nie ma "nieprawidłowości" tylko są dni, że boli. I koniec.

Odpowiedz
avatar Jajo
14 20

Uzależnionym żaden ból nie straszny ;) Spotkałem znajomego na stacji paliw. Był po fajki. Z nogą w gipsie, pieszo, w zimie -15. Było koło północy, do domu miał 2km xD Trzeba było podwieź "złamańca" :)

Odpowiedz
avatar szczurzyca
9 15

Chyba nigdy nie palilas nalogowo. :D:D:D

Odpowiedz
avatar babubabu89
3 7

Minusy dla Jot od palących a minusy a dla Jaja i szczurzycy od niepalących :P

Odpowiedz
avatar Pinki
3 5

Babubabu89- Haters gonna hate ;)

Odpowiedz
avatar Shineoff
6 8

Ludzie, ja się nie czepiam, że ktoś poprosił (hmmm, no dobra prośba to nie była) mnie o dowód, jestem przyzwyczajona. Chodzi mi o to, że baba na mnie nakrzyczała i obrzuciła błotem za nic. Fakt, że nie chciała mi sprzedać Red Bulla również mnie nie dziwi - już kilka razy panie w sklepach krzyczały, że to narkotyki i nie sprzedadzą. Nie wiem skąd im się to bierze :)

Odpowiedz
avatar michel87
2 4

Bo tak jest teraz "modnie". 2 lata temu na sylwestra byłem z ojcem w żabce(ojciec 2 metry wzrostu, masywny i wg) a sprzedawczyni pyta o dowód... Gdyby się dało to zabiłby wzrokiem, ale miał dowód, pokazał i zakupił.

Odpowiedz
Udostępnij