Historia dość piekielna.
Jestem uczennicą pewnego katolickiego liceum na północy kraju. Żelazna dyscyplina i staroświeckie przepisy - witajcie w naszym świecie. Nie było cię choćby jeden dzień? Proszę bardzo, w takim razie dyrekcja prosi o usprawiedliwienia od lekarza. Najlepiej od lekarza, bo przecież z jakiego innego powodu moglibyśmy opuścić dzień szkolny?
Akurat tak się zdarzyło, że opuściłam jeden dzień. Byłam na pogrzebie dobrej znajomej z gimnazjum. Dziewczyna lat siedemnaście, popełniła samobójstwo.
Przyniosłam usprawiedliwienie od matki. Nie było mnie z przyczyn osobistych, proste, prawda?
[W] - wychowawca, [J] - ja
[w] - Przyczyny osobiste?
[J] - Zgadza się...
[W] - Tzn?
[J] - Wolałabym o tym nie mówić...
[W] - Ty mnie lepiej nie denerwuj, ja ci niczego nie usprawiedliwię, bo pewnie na wagarach byłaś!
[J] - Skoro pani profesor musi wiedzieć, to byłam na pogrzebie koleżanki.
[W] - Koleżanki? A to co jej się stało?
[J] - Pani profesor, naprawdę wolałabym...
[W] - Na pogrzebie byłaś?! [z pogardą] Co to za wymówka, Ty mnie tu nie oszukuj! Ja wiem lepiej! Głupie tłumaczenia!
[J] - [już nie wytrzymałam] Moja koleżanka popełniła samobójstwo, coś jeszcze chce pani wiedzieć?!?!
[W] - [zbita z tropu] Ach, w porządku. Ale to gdzie masz jakieś zaświadczenie od rodziców tej dziewczyny, akt zgonu, ja ci nie mogę wierzyć na słowo.
[J] - Pani profesor żartuje?! Mam iść do rodziców dziewczyny, która się zabiła i poprosić ich o kopię aktu zgonu? Do ludzi, którzy stracili jedyną córkę?
[W] - Inaczej nie usprawiedliwię!
[J] - To niech mi pani nie usprawiedliwia.
No i nie usprawiedliwiła...
Było nie było, zgodnie z surową literą prawa jest w Polsce obowiązek szkolny i przyczyny osobiste nie są wystarczające, by się od niego uchylać. Jakby były, to i obowiązku mogłoby nie być. Oczywiście w sytuacjach wyjątkowych można i wręcz przymknąć oko - ale też na takie właśnie sytuacje jest limit nieobecności nieusprawiedliwionych, które nie obniżają oceny z zachowania.
OdpowiedzZa moich licealnych czasów limit był jedynie na spóźnienia, w gim z resztą też. Mój wychowawca był w porządku i nigdy nie dociekał co się kryje pod powodem usprawiedliwienia, a już na pewno nie domagał by się czegoś takiego.
OdpowiedzLiceum nie jest obowiązkowe. Równie dobrze można do niego nie pójść...
Odpowiedz@Samenta mylisz się. Obowiązek szkolny jest do 18 roku życia. Nie do skończenia gimnazjum. Nie musisz iść do liceum, ale musisz iść do szkoły ponadgimnazjalnej (zawodówka/liceum/technikum)
Odpowiedz@Bloodcaver, w szkole nie ma czegoś takiego jak "limit nieobecności nieusprawiedliwionych", żeby nie mieć obniżonego zachowania nie można mieć żadnej (!) nieusprawiedliwionej. Obowiązek szkolny owszem, ale nawet w pracy przysługuje Ci wolne z ważnych powodów. Akurat Samanta ma rację, liceum nie jest obowiązkowe. Można iść do zawodówki na przykład. Liceum =/= szkoła ponadgimnazjalna, nie mylcie pojęć.
OdpowiedzMylisz się Owco :D jestem licealistą i u nas limit nieobecności nieusprawiedliwionych wynosi siedem godzin
OdpowiedzDraxi, to samo chciałam napisać. W każdej szkole jest jakiś limit nieobecności, jedynie uczeń z zachowaniem wzorowym nie może mieć żadnej NIEUSPRAWIEDLIWIONEJ nieobecności.
Odpowiedztakich pierdół to ja jeszcze nie słyszałam.
Odpowiedz@ kolorowo a czy Samenta napisała, że edukacja do 18 roku życia nie jest obowiązkowa ? nie, napisała że LICEUM nie jest obowiązkowe co jest prawdą co sam/sama potwierdziłaś/łeś ale na starcie zarzuciłaś/łeś jej że się myli.
Odpowiedzprzypominam, że to był jeden dzień, nie cztery miesiące ;) zapraszam do nas, każda godzina nieusprawiedliwiona zaniża zachowanie. ale mało mnie to już obchodzi.
OdpowiedzW moim liceum też nie było limitu... A żeby usprawiedliwić spóźnienie z powodów komunikacyjnych, regulamin wymagał dostarczenia np. zaświadczenia z zajezdni tramwajowej :-)
OdpowiedzNie ma się czym przejmować, to nie wyścig szczurów. Sam miałem na świadectwie adnotację że dni opuszczonych x, nieusprawiedliwionych y i świat się z tego powodu nie zawalił.
OdpowiedzAle skąd tyle minusów dla PiekielnaLicealistka, i dlaczego?
OdpowiedzTak... może jeszcze zdjęcie na tle trumny czy coś w tym stylu?
OdpowiedzNo i na zdjęciu powinna trzymać świeżą gazetę żeby nie było że to zdjęcie na innym pogrzebie zrobiono.
Odpowiedzp*.* katole... cienko by śpiewała pani profesor, gdyby to jej dziecko popełniło samobójstwo.
OdpowiedzMierny z waści prowokator.
OdpowiedzIdioci są wszędzie, niezależnie od wyznania, wyglądu, czy wieku...Więc nie widzę sensu hejtować katolicyzm pod tą historią.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 czerwca 2012 o 12:58
Katol=/=katolik.
OdpowiedzJak to ktoś powiedział - "Są kibice i kibole, są katolicy i katole"... Po co się wściekacie od razu na niego? Ja się z nim zgadzam. Zamiast komentowania historii znowu się tu zacznie chora dyskusja z masą komentarzy 'Poniżej poziomu'. A prowokator rzeczywiście mierny - trzeba było dowalić np. coś o byciu zwolennikiem aborcji, napisać o miłości do zdjęć martwych noworodków i walnąć jakąś fotkę - jak chcesz być trollem to się musisz jeszcze nauczyć :>
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2012 o 18:14
Niecałe 2 lata temu byłam na pogrzebie kolegi jak dość duża grupa znajomych. Moja wychowawczyni przez cały czas dodzwaniała się do mnie. Wku.. wyłączyłam telefon. A dlaczego wydzwaniała? Bo nie mogła dodzwonić się do mojej matki, która ją dzień wcześniej o tym poinformowała. Wielkiego focha strzeliła bo przecież mogłam wyjść z kościoła i odebrać.
OdpowiedzMiłosierdzie boże czai się za każdym rogiem.
Odpowiedz" Na pogrzebie byłaś?! [z pogardą] Co to za wymówka, Ty mnie tu nie oszukuj!" - Pełna chrześcijańskiej miłości bliźniego wiara w człowieka...
OdpowiedzWszyscy nauczyciele w szkole katolickiej to katolicy, tak samo jak w przedszkolu im. Kubusia Puchatka wszystkie przedszkolanki to niedźwiedzie. Jad i zawziętość na Kościół musi wam się aż lać z pyszczków. Już widzę, jak piętnastoletni Antek Antyklerykał pisze swojego "mondrego" posta z wypiekami na twarzy-przecież walczy "z czarną mafią"! Jacy wy mądrzy i dzielni.
OdpowiedzZapomniałem, że jak niepodległości katolicy bronią tezy, że za wszystkim co złe stoją protestanci, buddyści i ateiści. W tym zapale będziecie nawet wypisywać takie debilizmy jak teza, że w katolickiej szkole nikt nie selekcjonuje nauczycieli pod kątem wiary. Może jakiś piętnastoletni Jasiu, ministrant, który z zapałem walczy z "pedałami i komuchami" w to uwierzy, że tacy wy biedni i niewinni
OdpowiedzOczywiście, że w katolickiej szkole nie będzie zatrudniony zadeklarowany ateista czy świadek Jehowy-tak jak w szkole rabinicznej nie będzie pracował ksiądz, to jasne dla każdego. Ale w jaki sposób sprawdzana jest "gorliwość wiary" nauczycieli? W Polsce 95% ludzi formalnie jest katolikami, wierzących jest dużo mniej. Zakładamy więc, że również 95% nauczycieli z formalnego punktu widzenia to katolicy. Naprawdę wierzysz, że do szkół wybiera się tych "najbardziej gorliwych"? Co za bzdety BTW, z ciekawości zobaczyłem na inne twoje komentarze-w zasadniczej większości plujesz w nich jadem na religię. Widzę, że mój post wziąłeś do siebie-czyżbyś miał na imię Antek i miał piętnaście lat?
OdpowiedzOch, pod względem gorliwości to się i pewnie papieży nie selekcjonuje, tylko co to ma do rzeczy? Pewnie, że kariery w katolickich instytucjach najłatwiej zrobić, mając gębę pełną frazesów, nieważne jak się zachowujesz na co dzień. Zdemaskowałaś mnie, prześladuję biedną religię, która już całkiem pokryta jest mym jadem. Ja za to z ciekawości przejrzałem twoje komentarze, w większości bronisz "prześladowanych katolików" przed okropnościami ateizmu. Czy mój post cię dotknął, gdyż w oazie na co dzień walczycie z komuchami i rozmyślacie o udręczonych katolikach?
OdpowiedzSam sobie zaprzeczasz-z jednej strony twierdzisz, że selekcjonuje się nauczycieli pod kątem wiary, a z drugiej, że " pod względem gorliwości to się i pewnie papieży nie selekcjonuje". Zdecyduj się-ma jednak wiara wpływ na zatrudnienie, czy nie? Jeżeli ktoś nie jest "gorliwym" katolikiem, to wcale nie jest katolikiem. Obstawiam, że ty nie zrobiłeś i nie zrobisz żadnej kariery w żadnej instytucji, katolickiej czy też nie. Posługujesz się logiką dresa spod bloku-jeden policjant potraktował mnie niesprawiedliwie, więc CHAWUDEPE!!! JOTPE! Wolność ludziom i złodziejom! A żaden baran nie pomyśli, że zachowanie jednego człowieka, czy nawet sporej grupy, nie rzutuje na samą instytucję.
Odpowiedz@fenrir Po pierwsze: glowizna był sarkastyczny - niestety sarkazm zależy też od tembru głosu i sposobu mówienia i dość trudno prawidłowo oddać go w piśmie (i to jest któryś z kolei przypadek na tym portalu. Po drugie: "zachowanie jednego człowieka, czy nawet sporej grupy, nie rzutuje na samą instytucję". Rzutuje, bo daje (fałszywy) obraz danej instytucji. Tak samo jak jeden Polak zagranicą potrafi naprawdę dużej liczbie osób skutecznie zafałszować obraz Polski. Dlatego też policja, prokuratura, ZUS, urząd skarbowy, politycy "cieszą się" kiepską opinią - tyle, że im "gębę dorabia" więcej niż jedna osoba. Po trzecie: każda organizacja - religijna, świecka, polityczna, itd. wychodzi z założenia "mówimy: Partia - myślimy: Stalin", więc krytykę jednej osoby uznaje za "bezprzykładny" i "porażający" atak na całą instytucję. Z tym nie wygrasz.
Odpowiedzspokuj! nie klucic sie juz bo pozabieram foremki i nie bedzie wiecej zabawy w piasku. :D
OdpowiedzMój znajomy, którego brat popełnił samobójstwo został niemalże wylany ze szkoły katolickiej. Powód? Samobójstwo to grzech jakiś tam (nie znam się na terminologii), w każdym razie bardzo ciężki i na pewno on był współwinny. Czasem zamiast katechizmu przydaje się mózg i sumienie...
Odpowiedz@Shineoff-ale bzdury piszesz. Przecież "katolickie" szkoły, tak jak każde inne w Polsce, podlegają kuratorium i MEN. I "wyrzucić" ucznia wcale nie jest tak łatwo, trzeba to uzasadnić. Poza tym, szkoły "katolickie" są katolickie zazwyczaj tylko z nazwy, a chodzą tam ludzie, których rodzice godzą się na opłaty. Więc bzdury o tym, jak to szkoły katolickie są siedliskami fundamentalizmu i radykalizmu religijnego można odłożyć na półkę z bajkami.
OdpowiedzW Polsze, mamy taki zwyczaj, nazywania czegoś inaczej niż faktycznie tym jest... więc mieliśmy Polską Republikę Ludową, która ludowa nie była, PO, tak obywatelska jak Ludowa była ludową... aż dochodzimy do liceum katolickiego...
OdpowiedzFaktycznie mamy zwyczaj nazywanie rzeczy inaczej niż jest, Polska i Polsza na przykład...
OdpowiedzNo akurat w mieście, w którym mieszkam, szkoła katolicka jest dość specyficzna. Niby nie jest tak radykalna, bo uczą się tam osoby niekoniecznie wierzące, ale codziennie jest apel, na którym przy krzyżu znajdującym się na korytarzu wszyscy się spotykają i odbywa się modlitwa.
OdpowiedzJeśli to jest katolickie liceum, to ja jestem Pan Rydzyk...
OdpowiedzZ tymi nieobecnościami jest tak, że wszystko zależy od tego, jak Cię widzą nauczyciele: jeżeli się starasz, pokazujesz, że zależy Ci na ocenach, na średniej, na zachowaniu, to każda nieobecność (i inne drobne wykroczenia) będzie urastać do niewiadomo-jakiej rangi. A jeżeli nauczyciele wiedzą, że wszystko Ci jedno, to nic nie będą robić. Pamiętam, że w ogólniaku (jednym z lepszych, a swego czasu i najlepszym) miałem w każdym semestrze koło setki nieusprawiedliwionych... Nauczyciele po pewnym czasie nawet nie wpisywali mi nieobecności. W maturalnej ledwo co zdałem, bo z jednego z przedmiotów miałem minimalną możliwą liczbę obecności, żeby przekroczyć 50% i nie musieć powtarzać roku :) A zachowanie - dobre, a czasem i nawet bardzo dobre.
OdpowiedzNie zgodzę się z Tobą. Osoby, które się starają są bardziej wiarygodne w usprawiedliwieniach niż osoby, które to olewają. Teraz pod koniec roku koleżanka jedzie po wyniki badań do szpitala. Uczy się dobrze, świadectwo z paskiem. Powiedziała wychowawczyni w piątek, że we wtorek jej nie będzie, a pani powiedziała, żeby miała usprawiedliwienie w zeszycie korespondencji a ona jej to od razu usprawiedliwi. Taką samą sytuację miałam ja, kiedy musiałam zostać z chorą siostrą (7 lat), bo rodzice byli w pracy i nikt nie mógł się nią zaopiekować. Na godzinę wychowawczą kilka dni później przynoszę usprawiedliwienie a ona mi mówi, że już usprawiedliwione. Dodam, że średnią mam powyżej 5.0- gimnazjum. Więc się z Tobą nie zgadzam.
OdpowiedzMusze się zgodzić z Issandrem, jednak takie kwiatki zdarzają się jedynie w kiepskich szkołach. Fantastycznym przykładem jest moje liecum, gdzie osoby notorycznie opuszczające pierwsze lekcje, lub przychodzące do szkoły raz na dwa tygodnie, nigdy nie sa pytane o powód takiego stanu rzeczy, a spokojne, ciche i dobrze uczące się dziewczęta muszą szczegółowo tłumaczyć się z każdego dnia nieobecności. I zawsze jest szansa, że owa nieobecnośc nie zostanie usprawiedliwiona, ponieważ nauczycielka nie uzna powodu za wystarczający. Skrajnością jest wydzwanianie wieczorami do rodziców osób, których nie było jeden dzień, w celu upewnienia się, że dziecka nie porwali kosmici.
Odpowiedzmiękka jesteś
OdpowiedzJa byłam już przyjęta do katolickiego LO, ale zmieniłam zdanie - i w sumie dobrze wyszło. Sami sobie zwolnienia pisaliśmy :)
OdpowiedzBoże pomiłuj za takich, tfuu, pedagogów...
OdpowiedzUsprawiedliwienie to usprawiedliwienie... Jak ja mam pisane usprawiedliwienia to mam tylko: proszę o usprawiedliwienie nieobecności syna z dnia/godzin itd... I podpis i jakoś nikt problemów nie robi...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 czerwca 2012 o 17:32
Nie rozumiem dlaczego narzekasz na reguły panujące w szkole wyznaniowej. Nie zrozum mnie źle, czuję dużą niechęć do kościoła katolickiego i sposobu, w jaki ta instytucja wchodzi z butami do naszych żyć. I właśnie z tego powodu nie utrzymuję żadnych kontaktów z klerem i biznesami przez kler prowadzonymi. Być może to nie ty wybierałaś swoją szkołę, tylko np. twoi rodzice. W takim przypadku tym bardziej nie powinniście mieć pretensji do nauczycieli, w końcu ktoś dorosły musiał przeczytać i zaakceptować regulamin szkoły. Zawsze możesz przedstawiać "lewe" zwolnienia lekarskie. Jakby nie patrzeć szczerość i prawda to towary dość deficytowe w KK, więc przesiąkniesz duchem tej firmy.
OdpowiedzAle dlaczego od razu 'Narzekasz na reguły panujące w szkole wyznaniowej'? Narzekałabym w każdej innej szkole, katolickiej czy świeckiej, bo to jest zwyczajnie niehumanitarne zachowanie wychowawcy. A do, że napisałam, iż uczęszczam do katolika to tylko po to, żeby uzmysłowić, że czasami większą obłudę można spotkać właśnie tam.
OdpowiedzNie do końca rozumiem wasz flame na katolicyzm czy niekatolicyzm - co w historii ma do rzeczy fakt, że szkoła była wyznaniowa?
OdpowiedzWłaściwie nic, i to jest najciekawsze. Bo to, że wychowawca był dupkiem nie zależy od wyznania.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2012 o 20:52
Pamiętam identyczną sytuacje, kolega jednak nie zbity z tropu na drugi dzień przyniósł ksero aktu zgonu prababci. Podobno nauczycielka przepraszała go do końca dnia.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2012 o 17:18
Katolickie na północy.. jeśli to jest zespół szkół katolickich to witam w jednym piekle :D Sama do takowej uczęszczam i mimo, że jest tam dyscyplina , to jest ogółem luz. Katolik to tylko nazwa. Jest tam pełno osób innego wyznania np. Zielonoświątkowców czy Świadków Jehowy. Mogą sobie uczęszczać do "katolika" ale muszą chodzić na religię prowadzoną przez Rzymskokatolickiego księdza :D
OdpowiedzCzemu tego z rodzicami nie załatwiłaś? Nie jest tak, że oni są odpowiedzialni za twoje dopełnienie obowiązku szkolnego? Więc jeżeli oni ci usprawiedliwiają na własną odpowiedzialność to nauczyciel powinien to przyjąć, a jak się nie podoba to zgłośić, że nie dopełniasz obowiązku szkolnego i tyle. Tylko, że nikt by zgłoszenia nie przyjął, bo to głupi jeden dzień. W każdym razie kłóciłbym się z nauczycielką, że rodzice wypisali to niech się wypcha.
Odpowiedzo ile dobrze pamiętam, rodzice dziecka, które ukończyło 16 lat, nie są już odpowiedzialni za jego czyny.
OdpowiedzRadzę w trybie pilnym zmienić uczelnię,i to na tę z gatunku normalnych.Sądzę że konotacjii z przymiotnikiem Katolicki/Katolicka jak na Twoje młode życie i jeszcze zdrowe nerwy aż aż.Niech inni dają krzywić swoje umysły za ów przymiotnik na świadectwie.
OdpowiedzA czy to liceum nie mieści się przypadkiem w Rumi? Z tego co wiem te również jest katolickie, rozważałam nawet, czy do niego nie iść więc chciałabym się upewnić ;)
Odpowiedznie, Solenizantka10, to nie jest LO w Rumi. ;)
OdpowiedzJa myślę , że Tczew Lub Pelplin :D
OdpowiedzJe.bnięta.
OdpowiedzPójdziesz na studia, to Ci liceum będzie dyndać i zaczniesz się śmiać z tych nieobecności i całego tego cyrku.
Odpowiedzjeszcze powinna za karę za oszustwo wychłostać Cię przy całej szkole.. a tak poważnie to przynieś jej kodeks pracy i zmień szkołę.
OdpowiedzKoniecznośc podania powodu (i to koniecznie DOBREGO powodu) zwolnienia lub nieobecności uważam za lekką paranoję. Oczywiście, uczniowie notorycznie opuszczający zajęcia powinni jakoś się wytłumaczyc z takiego stanu rzeczy, jednak natarczywe pytania przy jednym dniu nieobecności sa naprawde frustrujące. Poza tym, czym w ogóle jest "dobry" powód? Według moich nauczycieli nie jest nim na przykład złe samopoczucie, ale "przydotowanie do zawodów sportowych" - już tak. Problem w tym, że nikt nie napisze "Proszę usprawiedliwić nieobecnośc mojej córki w dniu wczorajszym, ponieważ miała rozwolnienie." Albo "z powodu wyjątkowo bolesnej miesiączki". Choć złe samopoczucie czy problemy osobiste brzmią jak tania wymówka, przynajmniej część z nich kryje prawdziwy problem. Kolejna przesadą jest wymaganie usprawiedliwienia już w dniu powrotu do szkoły. Teraz, natychmiast, koniecznie, a jak nie, to zostaje siedem godzin nieusprawiedliwionych. Moja wychowawczyni zdążyła się już na tym kilka razy sparzyć, co ciekawe, zawsze w przypadku tej samej uczennicy. Kozeta pokornie tłumaczy, że nie mogła przynieśc usprawiedliwienia na dzisiaj, ponieważ jej matka jest pielęgniarką i akurat tego dnia dostała nocną zmianę. A to oznacza, że zobaczy się z nią dopiero tego dnia po szkole. Trzy razy wychowawczyni spytała z wyraźną pretensją czemu ojciec Kozety nie mógł owego usprawiedliwienia napisać. A Kozeta cierpliwie odpowiada: "Ale prosze pani... mój tata nie żyje", a po chwili dodaje spokojnie "Już pani o tym mówiłam".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2012 o 17:48
"Koniecznośc podania powodu (i to koniecznie DOBREGO powodu) zwolnienia lub nieobecności uważam za lekką paranoję." Nie, to nie jest paranoja. kiedy pracujesz, musisz podać KONIECZNIE dobry powód ewentualnej nieobecności, w dodatku zazwyczaj wcześniej, a uczeń może dopiero po fakcie. to raz. dwa: z moich podatków kasa idzie również na szkoły i nie chcę, żeby kasa była wydawana w błoto. ma obowiązek się uczyć, na to cały kraj daje kasę, więc ma chodzić na zajęcia, chyba, że ma dobry (a nie błahy) powód.
OdpowiedzNawet w pracy przysługuje 4 dni urlopu na żądanie :) No i jest większy problem, bo pracownik wykonuje jakąś pracę, a brak ucznia nie jest już tak odczuwalny w przypadku prowadzenia lekcji. Poza tym, to że od czasu do czasu nie jest się na lekcjach nie oznaczy, że się nie uczy, a pieniądze idą w błoto. Moim zdaniem jeżeli rodzic wie o nieobecnościach i je usprawiedliwia szkoła nie ma nic do gadania póki nie rzutuje to na wyniki w nauce. W LO w moim mieście wpadli na genialny pomysł - rodzic musi OSOBIŚCIE wytłumaczyć brak obecności dziecka w szkole. Nie wiem jak długo to przetrwało, bo sama tam się nie uczyłam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2012 o 1:42
1. Zmień szkołę 2. Przed wyjazdem rzuć krzesłem w nauczyciela
Odpowiedz