Parę tygodni temu Kasztelanic zwany potocznie "Synu" dostał zaproszenie do kolegi, aby odwiedzić go po przedszkolu.
Ślubna i ja w euforii. Nasz syn ma przyjaciela! Jest społeczny! Nie skończy jako samozaspakajający się przed monitorem Gollum w koszuli w kratę! Ślubna idzie upiec muffiny na wkupne. W dniu wizyty zdaje Kasztelanica mamie rzeczonego kolegi, żeby wiedział, że nie jest to pierwszy lepszy dorosły, z którym nie wolno mu pójść i idziemy na kawę, mówiąc, że za dwie godziny będziemy.
Kawa nie smakuje tak, jak za randkowych, bezkasztelanicowych czasów, bo co 10 sekund patrzymy na zegarek, czy "to już". Gdy upływa wyznaczony czas, stawiamy się co do minuty. Młody wychodzi zziajany. Zdaje się, że jest zadowolony.
- Jak ci się podobało u Kubusia? - pytamy podstępnie.
- Może być. Ma xboxa... - zeznał Młody lakonicznie - Graliśmy w takie coś, że się biega za takim tygrysem...
Hmm. Nie jesteśmy fanami gier u czterolatka, ten tygrys też zabrzmiał tak jakoś, ale...
Przyszedł czas na rewizytę. Przekąski gotowe, plan atrakcji też. Punkt 17.00 dzwonek - mama Kubusia z Kubusiem pod pachą. Bąka "to ja przyjdę za dwie godziny" i oto gość w pełnej krasie wyłuskuje się z obuwia w przedpokoju.
- Co chcesz robić? - pyta go młody - Chodź, pokażę ci mój pokój.
Ok, młodziaki poszły do siebie. Po chwili słyszę łup! brzdęk! auaaaaa!
Wparowuję do pokoju:
- Co tu się dzieje?!
Dwa czerwone, zaperzone przedszkolaki stoją naprzeciw siebie.
- Bo on mnie bije! - wrzeszczy wściekły Kubuś.
- Bo on powiedział, że mój pokój jest babski! - wtóruje mu Kasztelanic.
Zgłupiałem doszczętnie. Pokój jak pokój, prosty: niebieskie ściany, drewniana podłoga, proste, jasne meble, na podłodze zwykła, kolorowa mata z Ikea - żaden dziw.
- Bo jest babski! - wrzeszczy Kubuś - Ja mam łóżko w kształcie Zygzaka McQueena i Wielką naklejkę z Ben 10!
- Nieprawda! - wrzeszczy Kasztelanic - Byłem u ciebie! Masz naklejkę, ale nie masz Zygzaka!
- Kłamiesz! - Kubuś sięga do czupryny młodego.
- Spokój, spokój chłopcy. - Mediuję. - Może zagramy sobie w jakąś grę?
- Grę?!?!? - zapala się żaróweczka w oczach gościa. Kiwam zachęcająco głową i wyciągam "Skaczące czapeczki", a drugą ręką sięgam po "Memory". Widzę na twarzy smarkacza szok i niedowierzanie.
- TAKIE gry? Ja gram w inne gry. Na xboxie! Raz grałem nawet w Assasina! Tata mi pozwolił, jak byłem chory.
- U nas się nie gra w takie gry, a już na pewno nie grają w nie dzieci. - mówię surowo.
Wzrusza ramionami, a pod nosem mruczy do młodego: "Twój stary to frajer!"
- Co powiedziałeś? - pytam groźnie. Wzrusza ramionami i obaj zmykają do kuchni.
W kuchni Ślubna zamiesiła im wielką miskę masy solnej i zaprosiła do lepienia. Początkowo wredny gówniarz (darujcie emocje) stawił opór, ale potem jakoś go wciągnęło i pół godziny było fajnie. Potem przyszedł czas na przekąskę.
- Co to ma być? - Powiedział gość, patrząc na domowe ciastka, owoce, koktajl z truskawek i sok. - Chcę frytki z ketchupem!
- Nie mam niestety frytek. - Powiedziała mu Ślubna, trzepocząc z zaskoczenia rzęsami. - Może jednak coś zjesz?
- Goń się!
Zerwałem się z miejsca, zderzając się z nim w locie.
- Waż słowa, młodzieńcze! Bo biorę telefon i dzwonię do matki.
Wzruszył ramionami, ale nie przeciągnął struny. Potem okazało się, że nasz niewyszukany poczęstunek jest jednak jadalny.
Chłopcy wyszli do ogrodu. Dzień upalny - napuściłem im wody do gumowego basenu i to był strzał w dziesiątkę. Pół godziny beztroskiego brykania, gdy nagle...
...bbbsssssspfffffuffff...
Chłopcy w płacz i krzyk. Basen flaczeje. Gość usiłuje ukryć, że dzierży porzucone nożyce do cięcia krzewów.
- Czemu to zrobiłeś?!
- Bo on mi powiedział, że nie mogę tego zrobić!
- Skoro powiedział, że nie możesz, to czemu uznałeś, że możesz?
- On mi nie będzie mówił, co mi wolno, a co nie!
Nabieram powietrza, nie wiedząc, czy walić smarkacza w chudy tył, czy walić głową w mur, czy krzyczeć na całe gardło. W tym momencie zbawienny dzwonek do bramki. Matka Kubusia. Wchodzi niepewnym krokiem...
- I jak?... Chłopcy się bawią?
- Jak widać. - Mówię sarkastycznie. Kobieta kamienieje. W milczeniu ubiera syna, szeptem się żegna i wyciąga smarkacza za próg. Dostaję niebawem maila z przeprosinami i prośbą o nr konta, to przeleje pieniądze za basen. Macham ręką - basen już zdążyłem zgrzać w miejscu nacięcia i da się z niego korzystać, przyjmuję więc tylko przeprosiny.
I zastanawia mnie tylko jedno - jakim cudem miła i kontaktowa babka wychowała sobie taki okaz.
Milusińscy
Podejrzewam, że to sprawa tatusia. Jak kobieta cicha i spokojna, to pewnie nie potrafi przeciwstawić się władczemu facetowi. Sam smarkacz mówił przecież, że to ojciec mu pozwolił grać w zdecydowanie niedziecinne gry. Pytanie co będzie dalej z tym dzieciakiem, skoro już teraz tak zaczyna...
OdpowiedzWiesz, pół godziny grania w Assasina nie zniszczy nikomu psychiki.
OdpowiedzSpielmitmir, pewnie tak... Blackdagger, w wieku 4 lat? O ile mnie pamięć nie myli, gra ma klasyfikację 18+
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2012 o 17:18
Nie znam się za bardzo na takich grach, ale na pewno chodzi w nich o zabijanie przeciwników. Dla mnie w wieku 4 lat ucieleśnieniem koszmarów była Buka i nawet mi do głowy nie przyszło, że można kogoś poćwiartować mieczem czy jakąś inną bronią... Kwestia rozwoju psychiki, jeśli dziecko od małego jest konfrontowane z takimi obrazami to się w końcu uodparnia i kiedyś może spróbować naśladować. Zresztą wyniki takiego wychowania widać w zachowaniu "smarkacza" :)
OdpowiedzA ja miałam pana Bul Bula, który mieszkał w rurach i "bulbał" jak zmywarka zmywała. Bukę też. A mój brat mając 4 lata spał z łopatą, taką dużą. W dobie komputerów straszne rzeczy się z dziatwą dzieją. wracając do meritum, wnioskując po słowach, że nikt nie będzie mu mówił, co ma robić, pewnie Mamusia ("miła i kontaktowa") na wszystko mu pozwala, a Tatuś lży ją, gdy coś źle powie/zrobi/pomyśli... np słowami "goń się".
OdpowiedzNie wydaje mi się, żeby gry miały jakiś wpływ, jeśli się do tego odpowiednio podchodzi. Miałem 5 czy 6 lat kiedy napierdzielałem w Mortal Kombat 1,2 i 3 , Doom 1 i 2, Duke Nukem 3D. Jakoś do tej pory nikogo nie zabiłem, z horrorów się śmieję - fakt. Ale dlatego, że nie są straszne, ale śmieszne swoją "brutalnością". Jestem spokojny i zrównoważony. Oddaję honorowo krew, skończyłem najlepsze technikum w branży na Śląsku. A więc co ma @Nidaros klasyfikacja gry do tego? Poza tym wszelkie PEGI itp służą dla rodziców jako "proponowany wiek". Jeśli np sprzedawca odmówi dziecku sprzedaży gry, gdyż tak jak w przypadku AC jest napisane na pudełku 18+ to można go śmiało podawać do sądu i biura praw konsumenta.
OdpowiedzZgadzam się z komentarzem powyżej, który z nieznanych przyczyn jest "poniżej poziomu". Z grami jest jak z filmami i wieloma innymi rzeczami - wszystko zależy od osoby i podejścia do tematu. To że ktoś walczy na miecze w grze nie czyni go mordercą, a dziecko nie jest małpą i nie będzie bezmyślnie naśladować. Jeśli ktoś pozwala mu grać w akurat takie gry nie staje się automatycznie złym rodzicem, po prostu powinien dziecko do tego przygotować i wytłumaczyć jasno pewne kwestie. A jeżeli tego nie robi, to jest to wina rodzica, a nie gry. A rodzice tego konkretnego dziecka ewidentnie sobie z nim nie radzą.
OdpowiedzNie chodzi nawet o naśladowanie, ale o to, jaką traumę powodują one u dzieci. Kiedyś, jako pięciolatka zupełnie przypadkowo trafiłam na kawałek krwawego filmu i do dzisiaj mam ten obraz w pamięci.
Odpowiedz@AceLevy - regułę stanowi większość, nie wyjątek - to, że uważasz iż na tobie brutalne gry nie wywarły wpływu (aczkolwiek bym polemizowała, skoro sceny przemocy w horrorach wywoułują u ciebie śmiech i w swojej brutalności nie są straszne a zabawne), to nie znaczy, że na całą resztę ludzkości również nie będą takie gry miały zgubnego wpływu. Nie rozumiem, dlaczego jakikolwiek rodzic uważa, iż wychowywanie dziecka na grach/filmach pełnych przemocy jest dobrym pomysłem, zwłaszacza, że ma się tyle innych lepszych alternatyw.
Odpowiedz@Mirame Tylko w tym wypadku, tych 'wyjątków' jest więcej niż 'większości'. Kto Ci niby powiedział, że większość osób które grały w brutalne gry w dzieciństwie, zostały mordercami/przestępcami? Bo to właśnie wynika z Twojej wypowiedzi. Może jestem trochę młodszy niż @AceLevy, ale dokładnie tak jak on, byłem wychowywany w czasach gdzie nie zawracano sobie głowy 'poprawnym' wychowywaniem dziecka. W dzieciństwie grywałem w takie gry jak np. Quake, GTA, etc., i jakoś jeszcze nigdy nikogo nie zabiłem, a wszelkie problemy staram się rozwiązywać pokojowo. I tak, masz rację, że gry miały na nas wpływ... Polepszony refleks, koncentracja, opanowanie w trudnych sytuacjach, determinacja, i tak dalej, i tak dalej... Ale i tak zawsze znajdzie się osoba, która twiedzi, że gry to zło, bo jeden na milion graczy jest chory umysłowo...
OdpowiedzWedług historii dzieciak grał w Assasina wyjątkowo, gdy był chory, więc rodzice pewnie przejmują się ostrzeżeniami z pudełek. Na tej podstawie wnioskuję, że gra w "gonienie tygrysa" była dla dzieci odpowiednia. Niegrzeczne zachowanie wynika z tego, że rodzice nie wzbudzają w nim odpowiedniego szacunku i są zbyt ulegli, a nie z tego, że pozwalają mu się bawić konsolą. To drugie wynika z pierwszego, tak jak żywienie się frytkami i poczucie bezkarności przy niszczeniu cudzego mienia. Poza tym nie jestem zwolenniczką zabraniania dziecku wszystkiego. Niech czasem zje frytki i zagra sobie w co chce, można mu od czasu do czasu kupić modny wśród przedszkolaków gadżet, tylko trzeba zachować umiar.
OdpowiedzJa uważam że gry nie wychowują na psycholi i zabójców ale w pewnym stopniu zaczynają zmniejszać nasz poziom empatii, uczuć i stajemy się nie wrażliwi. Choć sam gram dość dużo (właściwie to tylko w wakacje) i raczej staram się bronić gry przed stworzeniem z nich jakiś narzędzi do tworzenia psycholi., to jednak uważam że 4 latek powinien dla właściwego rozwoju grać w gry planszowe które wcale nie sa nudne (a być może w przyszłości zainteresują go takie już bardziej "dorosłe" planszówki pokroju warhammera itp.)
Odpowiedz@Pyzaczek Odnośnie tej gry 'w gonienie tygrysa': http://www.gry-online.pl/galeria/gry13/1290760937.jpg Tylko to z gier xboxowych przychodzi mi na myśl, a, co jak co, pojęcie o grach mam dość duże.
OdpowiedzJa jako dziecko napie*dzielałem w GTA, horrorów dalej się boję, nikogo nie zabiłem w realnym świecie i co roku mam czerwony pasek... Czasem każdy musi odpocząć, a czemu nie mogę rozwalić kilku samochodów, jeśli rozumiem, że nie mogę tego zrobić na ulicy?
OdpowiedzBlackDagger Assasin nawet u 12-latka robi mindfucka ;P Przeszedłem całego w 2 tygodnie wakacji i przez reszte zastanawiałem sie co się właściwie tam stało ;PAle może słabą psychike mam:D
OdpowiedzJa jestem z rocznika 99 i nie uważam, że gry mają zły wpływ na psychikę. Podam przykłady- 1.Kolega ma nadopiekuńczą mamę, która każe mu iść spać po wieczorynce. Kolega nie może wychodzić sam na dwór, nie może spotykać się z "dziwakami"(Jego mama mnie uznała za dziwaka, gdyż ubieram się w stylu metala i jestem niewierzący). Kolega ten jest sfrustrowany i zły, bije każdego na korytarzu i słabo się uczy. Inni moi koledzy, łącznie ze mną mamy niecenzurowany dostęp do internetu i gier i jakoś jesteśmy normalni. Najmniejsza średnia osoby z naszej grupki to 4.40 i b.dobre zachowanie. Zastanówcie się proszę, kto będzie bardziej zły na świat? -dziecko, które jest "zamykane w klatce" i ma cenzurowany świat. -dziecko, którego rodzice pozwalają mu na poznanie wszystkiego własnymi doświadczeniami i dają możliwość poznania złej strony świata.
OdpowiedzLepiej było przyjąć pieniądze. Pieniądze przemawiają do innych lepiej niż cokolwiek innego, czyli, jeżeli ojciec jest debilem, to łasi się na pieniądze. Przepraszam za te kolokwializmy, ale inaczej sprawy ująć się, zwyczajnie, nie da. A gry źle działają bez ograniczeń. Znam ja Ci takiego, co woli grę od matki. Po powiedzeniu tego... Miał szlaban. Ech. Żeby chociaż te szlabany były konsekwentne. Tzn. nie skracane.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 19:47
@AbdulAbdul: moim zdaniem jednak zamiast grać, powinieneś czytać słownik ortograficzny.
OdpowiedzDzieciak- diabeł. Ale cud, że matka normalna, miła, a do tego potrafi przepraszać. Jak powyżej, ojca nie znamy, ale skoro pozwala mu grać w takie gry i cały dzień siedzieć na xboxie, to sprawa chyba jasna.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2012 o 17:12
Sunflower, mnie zastanawia też inna rzecz: ten dzieciak mimo oporu ostatecznie dobrze bawił się w zwykłe zabawy (lepienie, basen) i jadł normalne jedzenie, więc nie jest niereformowalny i można mu "sprzedać" bardziej normalne zajęcia i menu... Byłby do odratowania. Tym bardziej szkoda, że małe szanse...
OdpowiedzWszystko się da, tylko w domu chłopak rządzi, brakuje mu kogoś kto go do pionu postawi.
OdpowiedzNie żebym się jakoś czepiał ale odcinać dziecko całkowicie od komputera, xboxa czy ps to moim zdaniem nie jest dobry pomysł. Bo potem pójdzie do przedszkola, a tam inne dzieciaki będą się zachwycać w co to oni nie grali i jakie to fajne, a Twój nie będzie wiedział o co chodzi i nie będzie mógł pogadać z innymi, a jak wyskoczy z chęcią zaczęcia rozmowy o czymś co zna ale wg. oceny rówieśników będzie to nudne to skwitują ale to nuudne wole xboxa. I w ten sposób dzieciak się wyalienuje. Od czasu do czasu pod opieką rodziców niech sobie pogra w assasin creeda nic mu się nie stanie, a chociaż nie będzie odstawał od innych. Acha i nie mam zamiaru tu prawić morałów. Jak rodzice chcą wychować dziecko to ich sprawa ja tylko wyrażam swoje zdanie :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2012 o 17:27
Zgadzam się tylko z tym, że nie powinno się odcinać dzieci od komputerów kompletnie, ale on ma 4 lata. Może godzinka na weekend z jakąś odpowiednią grą dla dzieci, ale napewno nie z assasin creedem.
OdpowiedzNo i właśnie z takiego myślenia wziął się Kubuś. (Pomijam zupełnie aspekty fizjologiczne tego przedsięwzięcia.)
OdpowiedzI dlatego mam wywalić na xboxa 1200 zł, a potem będą na Piekielnych wpisy o dziecku, które chce na Komunię Iphone. Również z argumentem o diabolicznych skutkach alienacji.
OdpowiedzLudzie wy jesteście tacy głupi czy udajecie? Oczywiście dla 4 latka assasin creed to zły pomysł. I nie mowie że musicie kupić xboxa. Proponuje minusującym przeczytać definicję słowa przykład.
OdpowiedzBabubabu, najpierw piszesz "Od czasu do czasu pod opieką rodziców niech sobie pogra w assasin creeda nic mu się nie stanie, a chociaż nie będzie odstawał od innych.", a po chwili "Oczywiście dla 4 latka assasin creed to zły pomysł." Proponuję lekturę znaczenia słowa "konsekwencja". Aha: mam nadzieję, że czterolatek szlachtujący wirtualnym ostrzem teleskopowym BĘDZIE odstawał od innych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2012 o 20:09
Widać Ty nie przeczytałeś definicji słowa przykład. Tytuł assasins creed był tytułem przykładowym. Teraz kumasz? Czy może edytować mój pierwszy komentarz i wpisać tam Need for Speed żebyś zrozumiał idee a nie czepiał się przykładowych (!) tytułów?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 czerwca 2012 o 6:42
Jak widać na załączonym obrazku - nie wyalienował się :)
OdpowiedzMam 17 lat, nie mam xboxa, wyalienowana raczej nie jestem, ba - chłopak z klasy niżej ma super kompa, super telefon i super komputer... i jednego kolegę. Mówi TYLKO o grach. Rozumiem, czymś innym jest nauczenie dziecka normalnych, w dzisiejszym świecie podstawowych czynności (np. obsługa komputera), a czymś innym pokazywanie czy pozwalanie mu na wszystko, co mogą jego rówieśnicy, "żeby nie był wyalienowany". Z tym jest podobnie, jak z modą - możemy ubierać się w to, co dyktują gwiazdy/gazety/media itp., ale jeśli pomyślimy, czy wyglądamy w tym dobrze, czy dokładna wymiana zawartości naszej szafy co sezon nie sprawi przypadkiem, że nasz budżet domowy znacznie ucierpi (raz pastele, raz neonowe kolory, raz szarości, raz biele itd.), czy naprawdę nam to się podoba.
OdpowiedzOj co nie rozumiesz- na konsole są gry "dla dzieci" więc rodzic z wymówką "bo to dla dzieci przecież" sadza malca nie na 20-30 minut a na cały dzień(nie mówię o assasinie!), a jeszcze jak jest jakiś "kinet"czy jak toto zwą to nawet można sobie wmawiać że dziecko się rusza. Frytki z mrożonek to ok 20 minut pieczenia w tym ze 3-4 zajmowania się tym włącznie z polaniem ketchupem. I tak nawet mili ludzie popełniają błędy np. z braku czasu/doświadczenia/wyobraźni...
OdpowiedzNiestety pewnie masz rację.
OdpowiedzJasne, po co wychowywać, można zwalić na gry.
OdpowiedzHmm. Jesli chodzi o gry i przemoc... Kiedys jak jeszcze gralem (obecnie przestalo mnie to bawic na dluzsza mete) przeczytalem list w pewnym magazynie konsolowym - otoz pewien pan dal swojemu synowi ( tez chyba 4 lata a moze i 3) pograc w GTA IV. Tak! Gra +18, super brutalna i kontrowersyjna. Gra polegala na "jechaniu bum bum". Mlody jezdzil samochodem, bardzo ostroznie aby go nie zniszczyc, czekal na zielone swiatlo itp. Jego ojciec napisal, ze kiedy przejechal "czlowieka" rozplakal sie i musial mu tlumaczyc, ze nic sie stalo, to tylko gra. Moje zdanie? To nie gry ucza przemocy a zle wychowanie. Jednak 4 latek grajacy sam w Assaina to nic dobrego...
OdpowiedzA wiesz,że mam podobną historię. Moja siostra ośmioletnia u koleżanki grała w Simsy. Zrobiła całą naszą rodzinę i nasz brat się "spalił" od piekarnika czy coś tam. Dzieciak z takim płaczem i wyciem do domu wrócił jak nigdy. Dzieci nie odróżniają gier od rzeczywistości, traktują je jak równie rzeczywiste i prawdziwe (polecam zainteresowanym teorię symulakrów Baudrillarda)i sądzę, że z tego powodu mogą uczyć się fatalnych rzeczy z takiego właśnie przykładowego Assasina.
OdpowiedzJedną z pierwszych gier, w jakie grałam były Simsy. Miałam swoją rodzinę na parceli. A że w wieku ~10 lat gry nie idą dobrze, Ponury Żniwiarz zabrał nam mamę. Rodzina długo nie mogła zrozumieć, czemu nagle przeszła mi ochota na gry.
OdpowiedzHmm... strasznie mnie intryguje.. bo w wieku 4 lat grać regularnie na xboxie? W asasina? Wydaje mi się to bardzo nieprawdopodobne. Poza tym słownictwo którego używał... też nieprawdopodobne. Nie wiem czy zarzucić historii bycie fejkiem, czy uznać że mam do czynienia z opisem bardzo rozwiniętego, choć wkurzającego małego drania.
OdpowiedzWiesz, jak dorosły opisuje co mówią dzieci to nie zawsze używa dokładnie słów jakie dzieciak użył. Taka licencia poetica.
OdpowiedzO asasinie było że raz zagrał bo był chory. Ja nawet jakieś reklamy telewizyjne kojarzę z grami z postaciami jak z kreskówki, których się nie zabija a np. myje. przed tym wielu ludzi zostawi dzieci na całe dnie... A słownictwo... niestety to jeszcze nic w porównaniu z tym co moja mama czasem mogła usłyszeć od swoich przedszkolaków. Dzieci chłoną język jak gąbka a tv takich słów jak w historii nie cenzuruje.
OdpowiedzChciałabym mieć Twój optymizm, ale niestety, wierzę autorowi historii...
OdpowiedzJa kiedyś od dziecka na podwórku usłyszałam, że mama Igora to dziwka i głupia latawica co każdemu daje. Serio. Samo tego nie wymyśliło. Powtarza pewnie słowa rodziców..
OdpowiedzZgrzytałam zębami raz po raz. Szczerze gratuluje powstrzymania emocji i powstrzymania się od klapa w poślady.
Odpowiedz...wyrwania nóżek...
OdpowiedzMoże mamusia jest miła, ale nieasertywna?
OdpowiedzWidzę, że wszyscy są na bieżąco, a ja nie. Skąd "kasztelanic"?
OdpowiedzTeż nie wiem. Ode mnie w ogóle poleciał minus za słownictwo.
OdpowiedzTe "wychowawcze cuda" nie są takie znowu rzadkie. Moja koleżanka z pracy - inteligentna, miła, przesympatyczna, wrażliwa (jej mąż podobny), a synek (nota bene również czterolatek) już teraz przypomina głownego bohatera "Ballady o Januszku". Postawa roszczeniowa - to daj, to zrób, noś mnie na rękach (sic!). Informowanie rodziców, że są głupi, beznadziejni i że mają się wynosić - normalka. Powód - rodzice za bardzo się z nim cackają, bo nie chcą wyjść na "wrednych" czy "wyrodnych". Wiedzą, że robią źle, ale próby zmiany tego stanu rzeczy przypomina zawracanie Wisły kijem. Niemrawe zawracanie, dodam.
OdpowiedzNie chcę być wredny ale taka historia na głównej na stronie której podtytuł to klienci z piekła rodem pasuje tu jak racica do kaloszy.
OdpowiedzSkąd ty się urwałeś? O klientach tu tu nic nie ma od dłuuuuższego czasu.
OdpowiedzJeszcze nie zorientowałeś się, że strona zmieniła podtytuł?
OdpowiedzWłaśnie od dawna historie mają coraz mniej wspólnego z klientami. A ta to nawet specjalnego chamstwa nie ma. Chłopak rozwydrzony i tyle, na co to w internecie umieszczać?
OdpowiedzZ takich zaskakujących newsów to jeszcze dodam, że Niemcy przegrali wojnę.
OdpowiedzAsiR strona już nie jest o piekilnych klieantach a piekielnych ludziach
OdpowiedzOdwalcie się od tych gier. Pewnie nawet nie umie bardzo dobrze grać. Komu zabronili w coś grać wie, jak to jest. ZAWSZE znajdzie się "gra zastępcza" [nie ma Wolfensteina, będzie Blood :>], często 'gorsza'. Takie gadanie i zabranianie realnie wk...a, co do filmów też, wk...a nawet do łez, bo wiesz, że ci zabraniają, a grałeś w masę innych, gorszych gier. I proszę, jak ktoś pisze tylko po to, żeby walnąć gadkę 'w jakie to gry grają teraz dzieci', to niech nie pisze wcale. Z pozdrowieniami 13-letnia dziewczynka uwielbiająca Postala, Unreal Tournament, Blood'a i śmiejąca się przy czytaniu tekstów Cannibal Corpse, waszym zdaniem pewnie przyszła morderczyni i psychopatka.
OdpowiedzDokładnie tak. Lepiej pokazać, że są inne gry, które może się spodobają. Ostatnio daliśmy bratankowi (9 lat) na urodziny Medieval: Total War z kolekcji klasyki i stareńkiego laptopa z mojej firmy (IBM T43 czy takie jakieś) i "kupił" to zostawiając w spokoju PlayStation tatusia. :P Nawet jakieś książki historyczne od tego nawet zaczął czytać. :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2012 o 14:07
Chodziło mi o coś zupełnie innego. O to, że dzieciak znajdzie sobie krwawszą grę ale np. dosyć kwadracikową i bez PEGI, które zresztą jest g...e.
OdpowiedzMnie też o to chodziło - jak mu się zabroni mordobicia to sobie sam znajdzie inne mordobicie, a jak mu się pokaże coś fajnego zamiast mordobicia, to może mu się spodoba i sam odpuści.
OdpowiedzJest to przypadek powstały poprzez niedostateczną ilość lania pasem we wczesnym stadium rozwoju.
OdpowiedzPrzemoc rodzi przemoc. Jeśli uważasz, że lanie pasem jest dobrą metodą wychowawczą, to współczuję podejścia do życia. Nie, nie jestem zwolenniczką bezstresowego wychowania, wręcz przeciwnie, ale uważam, że są inne sposoby niż kary cielesne. Jeśli rodzic bije swoje dziecko, to znaczy, że jest bezsilny. I powiedz mi, gdy Twój syn będzie się notorycznie prał z innymi dzieciakami, czy bił młodszych, to co mu powiesz? Że nie wolno się bić, że nie wolno bić słabszych? "Przecież tatuś mnie lał, jak mu się coś nie podobało, a jest ode mnie większy i nawet bronić się nie mogłem". Życzę powodzenia...
OdpowiedzChyba źle się zrozumieliśmy. Absolutnie nie chodzi mi o to, że dziecko trzeba lać non stop. Ale zauważ, że są przypadki beznadziejne, w których dziecko przestaje reagować na jakiekolwiek reprymendy słowne czy tłumaczenia. Dzieje się to w przypadku gdy rodzic zaniedba wychowanie we wczesnym wieku, albo dziecko jest po prostu nadzwyczajnie tępe. Wtedy jedyny działający sposób to lanie albo restrykcje na powiedzmy komputer czy whatewer. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będę miał takiej sytuacji w praktyce - w pełni zgadzam się z tym, że najlepszą metodą wychowawczą jest rozmawianie z dzieckiem i uczenie go właściwych zachowań.
OdpowiedzSkoro masz normalną rodzinę to nie zawracajcie sobie głowy nowobogackim gównem.Syn zapewne będzie marudził ale w końcu i on pojmie że Kubuś jest przeciętny inaczej.A do takich niema co równać.Nieco żal mi matki tego małego pajaca skoro mówisz że jest miła i kontaktowa.Cóż na świecie baranó nie brakuje,a Ty trzymaj swego syna na dystans od tego gnoju.
OdpowiedzNie wiem na jakiej podstawie oceniłeś rodzinę, która nieporadnie wychowuje swoje dziecko jako nowobogackich.
OdpowiedzNiektórzy rodzice niestety nie wychowują swoich dzieci, tylko je hodują. Stąd potem tego typu okazy.
Odpowiedz"Wychowanie bezstresowe" szybko przynosi robaczywe owoce.
OdpowiedzWiedziałam, po prostu wiedziałam! W końcu ktoś musiał walnąć o bezstresowym wychowaniu :D
Odpowiedzco będzie za 10,15 lat o.O
OdpowiedzWyrośnie na ulicznego cwaniaka albo któryś z kolegów wybije mu zęby.
OdpowiedzMacie skutki bezstresowego wychowania i opinii w stylu "to przecież tylko dziecko"...
OdpowiedzJakiego bezstresowego wychowania??? BRAKU wychowania!
Odpowiedz@mooz W sumie masz rację.
OdpowiedzOjejku! Skaczące czapeczki. :D Uwielbiałem tą grę 10 lat temu :D A teraz oddałem ją młodszemu bratu ciotecznemu, który też ma frajdę. Fajnie że uczycie dziecka zabawy nie tylko przy komputerze :) Koledzy mu mogą mówić co chcą, ale planszówek nic mu nie zastąpi.
OdpowiedzMoim zdaniem to po prostu brak wychowania. Sadzają dzieciaka przed Xbox-em i mają spokój.
OdpowiedzKto do jasnej ciasnej kliknął "słabe"!?
Odpowiedz- TAKIE gry? Ja gram w inne gry. Na xboxie! Raz grałem nawet w Assasina! Tata mi pozwolił, jak byłem chory. - U nas się nie gra w takie gry, a już na pewno nie grają w nie dzieci. - mówię surowo. @ Autorka W Assasin's Creeda grała moja o zgrozo 6 letnia siostra i wiesz co? Nie chodzi teraz ze sztyletem i nie morduje ludzi. Ja w młodości grałem w Bombermana. Nie jestem terrorystą. Mój kuzyn grał w Call of Duty. nie strzela do ludzi.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2012 o 10:23
Tak btw to ludzie ktorzy tą grę widzieli głównie w reportażach z serii "MSM" nie maja pojęcia że 75% Assasin'a zchodzi się na szukaniu informacji, przejazdach pomiędzy miastami, wspinaniu się na punkty obserwacyjne itd. W AC nie ma szczerze mówiąc za dużo zabijania...
OdpowiedzJa grałem w Mortal Kombat będąc małym szkrabem, nie urywam ludziom głów razem z kręgosłupami. Co do komentarza wyżej to się zgadzam, a jak już się zabija to żadne wnętrzności czy kończyny nie latają, poza małą ilością krwi nic takiego strasznego tam nie siedzi.
OdpowiedzMoja siostra też grała w takie rzeczy od 10 roku życia(Max Payne, Silent Asasin, CoD, MoH...) i zupełnie normalna jest. Nawet się moim bratankiem zajmowała i przeżył. Jej kot też żyje i nie nosi śladów tego, że próbowała go zjeść. Ostro przerąbała też całą serię NFS ze szczególnym uwielbieniem Hot Pursiut, a przez rok od zrobienia prawa jazdy nawet mandatu nie dostała :D PS: Ej, czemu poprawną, angielską pisownię asasyna cenzura wyrzuca? :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2012 o 14:13
Może dlatego że w "Ass_assin" jest aż dwa razy użyte słowo "ass" a w skryptach cenzury strony pozostały elementy angielskiego oryginału? Tak tylko kombinuje...
OdpowiedzW wieku lat 6 grałam w Prince of Persia i jakoś widok ciała co rusz spadającego na kolce nie zrył mi psychiki. Z drugiej strony uważam, że jednak kierowanie się sugerowaną klasyfikacją PEGI ma sens, a przynajmniej powinno się dzieciom ściśle dozować czas przed komputerem. Jakoś tak wolę aby cztero- czy sześciolatek miał świat kolorowy i wypełniony bajkami i wyścigówkami a nie widokami ukrytego ostrza wbijającego się w czyiś brzuch, nawet jeśli tych scen jest w grze tylko 25%. I uważam, że mogę wspomnianą grę ocenić, bo AC i AC II przeszłam w całości a jak tylko czas pozwoli przymierzam się do Brotherhood'a.
OdpowiedzXenopus ja popieram klasyfikację PEGI czy ESRB - one mają sens. Chodziło mi stricte o to że AC niekoniecznie bym podawał jako przykład najgorszej z mozliwych produkcji; jest relatywnie łagodny. Nie znaczy to wcale że uważam że 4-6 latek powinien w to grać; dzieci w tym wieku wogóle powinny raczej zajmować się bieganiem po dworze a nie siedzieć przed kompem/konsolą.
OdpowiedzSiedzenie przed kompem/konsolą samo w sobie złe nie jest o ile nie jest jedynym sposobem spędzania dnia i w zależności od wieku powinno być odpowiednio dozowane. Żyjemy w świecie napakowanym technologią, więc nie uważam żeby wychowywanie dzieci jakby tej technologii nie było nie jest optymalnym wyjściem. A czy AC jest relatywnie łagodny? Zależy jak leży i czy porównasz go do Viva Pinata czy do najnowszego MK. Grunt, że jest klasyfikowany jako PEGI 18, a więc podawanie takiego przykładu jako gry, w którą grał czterolatek robi na mnie wystarczające wrażenie.
OdpowiedzNaprawdę, nie trzymajmy się tak kurczowo tych 18 lat. Szczerze mówiąc już chyba wolałbym żeby moje dziecko w wieku 4 lat zagrało sobie w AC niż oglądało Pokemony czy Atomówki, które klasyfikację wiekową mają "nieco" inną.
OdpowiedzZa kilka lat takie świetnie wychowane szkraby będą na nas czekać za rogiem, gdy będziemy odbierać emeryturę z bankomatu
OdpowiedzEmeryturę? Jaką emeryturę?
Odpowiedz" I zastanawia mnie tylko jedno - jakim cudem miła i kontaktowa babka wychowała sobie taki okaz. " Bo taka mamusia odpala bachorkowi xBoxa i ma czas na zajmowanie się swoimi sprawami i g*wno ją obchodzi co maluch wyprawia. A z dzieckiem trzeba rozmawiać, bawić się i poświęcać mu jak najwięcej czasu ucząc go co mu wolno, a czego nie. To się, do jasnej cholery, nazywa wychowanie.
OdpowiedzMój syn gra w Far Cry, Ac, i Battlefield.(Ma 9 lat) I mogę się cieszyć, ponieważ ma najlepsze oceny (To nie moja opinia tylko nauczycieli) i 1 czy 2 miejsca w konkursach.I jeszcze dodam, że nie jest agresywny, ale silny jest.
Odpowiedz