Opowieść z cyklu "Troskliwi przechodnie".
Wezwanie do nieprzytomnego znalezionego na ulicy.
Pan się przewrócił i nie wstaje.
Dojeżdżamy, rzeczywiście. Leży. Z twarzą odwróconą do chodnika, głową podgiętą pod siebie. Zaczynamy akcję reanimacyjną, ale niestety bez efektu.
Nie byłoby w tym nic wyjątkowo piekielnego, gdyby nie to, że obok stał tłumek gapiów, którzy na bieżąco komentowali nasze działania. Oczywiście wcześniej żadne z nich nie tylko nie zaczęło masażu serca, ale nawet nie pokusiło się o odwrócenie faceta na plecy...
ulica
Widać kara za nieudzielnie pomocy jest za mała...
OdpowiedzLudzie działają wg. zasady: "Nikt nie pomoże? Nie? Na prawdę nikt? To ja też się nie udzielę..." Jak tak przeczytałem tę historię przypomniało mi się moje wydarzenie, po którym do dzisiaj mam wielkie wyrzuty sumienia... Mianowicie gdy jechałem po mieście na ulicy leżał jakiś facet. Nie wiem o czym wtedy myślałem, ale po prostu ominąłem go. Lecz coś mnie ruszyło, ogarnąłem sytuację i zawróciłem. Okazało się że ten facet dostał udaru, lecz na szczęście był przy nim jego kolega, nie wiem co by się stało gdyby nie on. Nie jest to może piekielne, ale tak mnie zżerają wyrzuty sumienia, że musiałem się wam wyżalić.
OdpowiedzWezwanie karetki to już jest pomoc. Na każdym kursie uczą, że przed przystąpieniem do pierwszej pomocy trzeba założyć rękawiczki jednorazowe. Jeśli takowych nie masz, coż...nie wiadomo co dana osoba ma na sobie, prawda?
Odpowiedzanatolia, uczą, że jeśli mamy taką możliwość, to zakładamy, jeśli nie mamy, to pomagamy bez rękawiczek.
OdpowiedzZ tym odwracaniem na plecy to szczerze powiedziawszy balabym sie, ze facetowi bardziej uszkodze cos co juz moze miec uszkodzone.
OdpowiedzKażdy by się bał, ale z drugiej strony teraz ma cały kręgosłup, ręce i nogi, tylko że leży w trumnie i nie bardzo mu się to już przyda.
OdpowiedzNa kursach pierwszej pomocy nawet mówią, że priorytetem jest przywrócenie oddechu i akcji serca. W przypadku, gdy poszkodowany nie oddycha udziela mu się pierwszej pomocy bez względu na to, czy może to uszkodzić jakieś kończyny. Lepiej być niepełnosprawnym niż stracić życie.
OdpowiedzJeśli nie oddycha, to zła reanimacja mu nie zaszkodzi.
Odpowiedzniestety to już piekielna norma...
OdpowiedzProblem w polega na tym że za mało osób i to nie tylko w Polsce (byłam uczestnikiem podobnego zdarzenia w UK)wie jak postępować w takich wypadkach i zwyczajnie się boi, plus działa psychologia tłumu czyli rozmyta odpowiedzialność. Przynajmniej ci ludzie wezwali karetkę a nie stwierdzili że "Panie pewnie pijany i niech sobie leży", może jest jakaś nadzieja na zmianę podejścia.
OdpowiedzDokładnie, ja sama mam wrażenie, że bałabym się udzielać pomocy, bo zwyczajnie nie umiem. Na przysposobieniu obronnym uczę się dat i formułek z Konwencji Genewskiej na pamięć, ale niestety jak pomóc potrzebującemu nie bardzo. Może to taki spisek rządu, w końcu wyjdzie "korzystniej" i taniej, jak umierającemu zacytujesz coś z jakiejś konwencji, zamiast pomocy udzielić? :\
OdpowiedzU mnie w drugiej klasie na PO jest na zaliczenie pierwsza pomoc. Poza tym w gimnazjum były zajęcia z pielęgniarką dla wszystkich, a 5 wybranych osób z klasy miało możliwość uczestniczenia w unijnym kursie BLS i AED (z czego skorzystałam).
OdpowiedzLittleSpitfire ja mam tyle szczęścia, że trafiłam na świetnego nauczyciela od PO. Prawie nie mamy lekcji teoretycznych: sama praktyka udzielania pierwszej pomocy. I najlepsze jest to, że uczyliśmy się, jak pomagać za pomocą tego co mamy na sobie my i co ma poszkodowany, bo nie wszyscy ludzie noszą ze sobą cały zestaw "małego ratownika". Człowiek jest świetnym nauczycielem, mówi do nas prosto, jak do kompletnych idiotów, pokazuje jak radzić sobie w sytuacji gdy dzieje się źle, a my nie mamy nawet głupich plastrów. Mieliśmy ćwiczenia z tego jak wzywać karetkę ("Nazywam się AB, na ulicy XY, obok dużego różowego smoka zderzyły się trzy samochody, 2 osoby złamania otwarte, u jednej brak czynności życiowych.") i z tego jak wymusić pomoc od innych: typowy Patriota Katolik NIE zareaguje (warto wspomnieć, że nauczyciel nie mówił tego złośliwie, bo sam jest głęboko wierzący), więc mów do niego na TY- TY, człowieku w zielonym kapeluszu zadzwoń po karetkę, TY, kobieto w niebieskim płaszczu podejdź i pomóż mi zrobić TO i TO. Zadziała tu także psychologia tłumu: jeżeli zwrócisz się do konkretnej osoby, to ta osoba na 99% ci pomoże, bo będzie tego oczekiwała także reszta gapiów ("No co pan? Słyszał? Niech dzwoni!"). Wpoił nam kilka zasad, jeżeli już kiedyś zdecydujemy się pomagać: po pierwsze ratuj własną d*pe (tj. martwy nikomu nie pomożesz), po drugie każdy jest potencjalnym poszkodowanym, po trzecie ratuj życie, dopiero później zdrowie. Poza tym prowadził wiele kursów pierwszej pomocy poza lekcjami. Niestety, nauczyciel ten odchodzi i w następnym roku szkolnym zapewne także będziemy uczyć się formułek. No ale to czego się już nauczyłam nikt mi nie zabierze i już raz mi się bardzo przydało.
Odpowiedzpodejrzewam, że właśnie strach, iż można bardziej zaszkodzić niż pomóc powoduje, że ludzie boją się coś zrobić. Ja sama byłam świadkiem, jak tłumek gapiów prawie siłą odciągał gościa który chciał ułożyć potrąconego przez samochód w pozycji bezpiecznej bo cyt: "jeszcze kark mu skręcisz idioto"
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2012 o 0:39
podejrzewam, że to polska mentalność zrobiła swoje. Przecież każdy jest specjalistą i wie, że cukrzyk to pewnie narąbany alkus. Gdyby nie student medyka to dzisiaj babcię odwiedzałbym na cmentarzu. Za nieudzielenie pomocy powinna być kara albo kastracji albo śmierci.
OdpowiedzNie, kastracja, kara śmierci do jednak za dużo, chyba że można udowodnić celowe działanie przeciw zdrowiu i życiu poszkodowanego (a tego praktycznie nie da się zrobić). Ja bym raczej postawiła na edukację, spoty reklamowe, krótkie filmiki w TV albo w kinie przed senasem z cyklu pierwsza pomoc. Ludzie obejrzeliby to ze 20 razy i w końcy coś tam by zapamiętali, a co odważniejsi nawet wykorzystali w razie czego. I obowiązkowe kilkugodzinne kursy pierwszej pomocy w gimnazjum i liceum, nie tylko lekcje PO, gdzie raczej jest to wszystko na słabym poziomie. Bo taka jest prawda, osoba poszkodowana potrafi pozwać potem ratującego, że w czasie udzielania pierwszej pomocy została zniszczona bardzo droga bluzka, to już nie mówię o uszkodzeniu kręgosłupa, stąd ten strach. Ale z drugiej strony są i tacy, co mają wiedzę, mają możliwości, a po prostu nie chcą pomóc, na takie zachowanie nie wiem, co powiedzieć...
OdpowiedzNa PO wiele się nie dowiesz, kolega z klasy robiła kurs, jakieś uprawnienia ratownika dostał po zaliczeniu. Pokazywał facetowi jak się uciska klatkę piersiową ("bujasz się" na kolanach i można tak długo, nie jest męczące a nie samymi łapkami bo po kilku uciśnięciach wymiękaliśmy, łokcie nam nie wytrzymywały). Nie mówię już o tym, że nie uczyliśmy się bandażować bo w szkole nie było czym- bandaże "wyszły".
OdpowiedzIzura Ja zaś się uczyłem bandażować przez może 20min, bo wcześniej co było teoria w zeszycie... OFC musieliśmy własne bandaże kupić i przynieść bo szkoła tyle nie ma...
OdpowiedzMy nie. Ale wiem jak zabezpieczyć studnię jak nam puszczą bombe atomową. Bandażować nauczyłam się sama metodą prób i błędów. Bandaże w szkole się skończyły i jak znajomy rozwalił rękę leciałam do apteki bo nigdzie nie było.
OdpowiedzWow my się tego nie uczyliśmy, za to musieliśmy wypisać jak najwiecej czynników które mogą wywołać pożar. I za takie bzdury jak atak kosmitów, deszcz meteorytów, działalność Pyro (jeden z x-menów, który kontrolował ogień), podpalenie piromana i inne mniej lub bardzij realne zjawiska dostałem 5 (chyba za wyobraźnie bo wypisałem kilkadziesiąt takich czynników)
OdpowiedzNie raz się zdarzyło, że człowiek pomógł uszkodził np kręgosłup, ktoś przeżył i pozwał go za uszkodzenie kręgosłupa. Dlatego ludzie się boją.
OdpowiedzSkojarzyło mi się z bajką Iniemamocni, podobna sytuacja.
OdpowiedzTo jest bardzo problematyczna sprawa. Przede wszystkim boimy się udzielać pomocy, bo nie wiemy jak. Sama miałam kursy pierwszej pomocy, ale to było długi czas temu, nie wiem nawet ile z tego pamiętam i nie wiem czy bym nie była zbyt przerażona (chciałabym móc z pewnością powiedzieć "nie, na pewno dałabym radę", ale po prostu nie mogę). Są sposoby, żeby w miarę bezpieczny dla poszkodowanego sposób zmienić mu pozycję, ale trzeba po prostu wiedzieć jakie i nie tylko wiedzą książkową, ale popartą praktyką, żeby nie bać się tego zrobić jak przyjdzie co do czego. A smutna prawda jest taka, że w bardzo wielu przypadkach wystarczy ułożyć poszkodowanego w pozycji bocznej ustalonej, wtedy nie udusi się własnym językiem/wymiocinami... Jedyne w mojej ocenie lekarstwo na takie sytuacje, to uczenie ludzi jak udzielać pierwszej pomocy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2012 o 18:59
Pokazanie. Co z tego, że przeczytasz 120 razy jak odwrócić człowieka skoro jak nie zrobisz tego na kimś innym nie będziesz wiedziała jak położyć rękę czy nogę i tylko poszarpiesz go trochę. Może w szkołach powinna być możliwość przejścia kursu pierwszej pomocy zakończonego egzaminem za np. ocenę w górę z zachowania- wielu by się skusiło zapewne. Tylko żeby to prowadził ktoś kto umie a nie pan co sobie książkę przeczytał i wielki ratownik.
OdpowiedzNiestety lepiej uczyć się o wpływie makro otoczenia na przedsiębiorstwo czy kilka lat poświęcić na uczenie się tego samego o obsłudze Office'a...-.-
OdpowiedzMiałam kiedyś niemal identyczną sytuację. Starszy pan, jechał gdzieś rowerkiem, z siatką zakupów, zasłabł i przewrócił się na pas zieleni między jezdnią a chodnikiem. Wysłana załoga P (zgłoszenie: leeeeży!) odwróciła człowieka na plecy, stwierdzili nzk. Dojechala S do pomocy. Człowiek zresuscytowany, ale po tak długim niedotlenieniu... A odbierając kroplówkę od przypadkowego gapia (zawsze wciska sie kroplowki do trzymania tym najglosniejszym, zeby sie czuli wazni) usłyszałam 'dobrze, ze człowiek mógł pomóc'. Normalnie w d!pe bym mu te kroplowke wcisnela. Pomoc, prosze pana, to zabezpieczenie człowieka do przyjazdu pogotowia, a nie stanie jak kołek nad umierającym i dzwonienie 'gdzie jest karetka' co pol minuty...
OdpowiedzZnieczulica :(
OdpowiedzWczoraj mój przyjaciel zmarł, też go znaleziono umierającego (może już martwego) i jemu też nikt nie pomagał... Serce mi skamieniało...
OdpowiedzBzdura nie znieczulica. To jest zupełna norma. Norma może niespecjalnie etyczna i niespecjalnie ładna, ale zupełnie naturalna i uzasadniona. Ludzie po prostu mają W DUPIE to co się dzieje z jakimiś obcymi osobnikami, których pierwszy raz widzą na oczy. Niech zdychają, co to kogo obchodzi? Straszne ale prawdziwe, człowiek zwyczajnie nie ma w tym żadnego interesu, żeby pomagać jakimś obcym ofiarom, jeszcze do tego narażając się na ewentualne konsekwencje, a w zamian nie mają z tego nic. Oczywiście wolimy sobie wmawiać, że normalni ludzie odczuwają empatię, bo chcemy, żeby tak było - ale to jest po prostu życzeniowa fikcja.
OdpowiedzCzęść osób tu zdaje się mieć lepsze pojęcie o udzielaniu pomocy, więc mam pytanie. Jak to jest, jeśli człowiek nie ma pulsu i nie oddycha to się go przewraca na plecy i resuscytuje, a jak oddycha i ma puls w normie tylko jest nieprzytomny to w pozycję boczną?
Odpowiedz1 - nie musisz nawet szukac pulsu, jeśli nie oddycha rozpoczynasz resuscytację. 2 - generalnie tak. jesli jednak poszkodowany jest 'urazowy' spadl skads, potracony, uderzony z impetem etc. a oddycha (nie charczy, nie dlawi sie) normalnie, to poki przy nim jestes lepiej go nie ruszac, tylko obserwowac, a przekladac tylko w razie problemu z oddychaniem lub jesli w celu znalezienia pomocy musisz sie od niego oddalic
Odpowiedz"Odwrócenie faceta na plecy"? - Z W A R I O W A Ł A Ś ???????? Nawet na to nie licz,Kto przy zdrowych zmysłach bez wiedzy medycznej zaryzykuje obrócenie faceta na plecy?Było już nawet parę razy w mediach na temat takich "radosnych samarytanów" którzy za swoją "pomoć otrzymali nagrodę w postaci wyroków sądowych za udzielanie pomocy bez wiedzy medyczej.
Odpowiedz? Mógłbyś podac chociaż jeden taki przykład, skoro było w mediach?
OdpowiedzDo każdego kto spotyka się z takimi sytuacjami - Nie macie czasem ochoty odwrócić się, spojrzeć na gapiów i pogratulować im? Pogratulować za brawurę i okazanie ludzkich uczuć, bo przecież raczyli spojrzeć i skomentować to co robicie? Serio, czy ludzie czasem myślą? To człowiek. Tam na ziemi. Leży. Upił się? Nawet jeśli, ja jestem pewien że miejsce na sen dla człowieka to nie chodnik. A pomyślał ktoś o rodzinie? O dzieciach? Matce? Może ta osoba pracowała dla swojej rodziny, może właśnie chciała coś ważnego przekazać komuś... Skąd wiecie, kim jest ta osoba? Czemu nikt nie raczy pomóc komuś w potrzebie, jesteśmy ludźmi czy jakimiś pieprzonymi zwierzętami? Szkoda słów. Naprawdę, im dłużej jestem na tym świecie tym dłużej mam ochotę uciec w dżunglę i zamieszkać sam.
OdpowiedzSpoty reklamowe nic nie dają. Moim zdaniem praktyczne kursy powinny być obowiązkowe i powszechne i częste. W szkole od małego do końca studiów, co pół roku. Dorośli co roku, tak jak badania okresowe.
OdpowiedzO qwa, jacy znawcy przedmiotu.Same przypadki z uszkodzonym kręgosłupem. A o wyrokach za niefachowe udzielanie pomocy huczą media. Ja bym na miejscu Ratownika poprosił kogoś wolnego z ekipy (może np. kierowcę) żeby gapiom zaczął sprzedawać bilety. W końcu za takie widowisko należy się zapłata i to bardzo wysoka. Praktyczne kursy nic nie dają, dopóki nie nabierzemy chęci do pomagania obcym ludziom.
Odpowiedzzeby mu kregoslup uszkodzic przy przewracaniu, zeby byl sparalizowany do konca zycia czy cos? Kara za zle udzielenie pomocy (potencjalna renta do konca zycia) jest wieksza niz kara za nie udzielenie pomocy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2012 o 10:15
Sewera, błagam. Jak leży na chodniku to co, z nieba spadł? A jeśli spadł z najbliższego dachu, tudzież samochód go trzepnął, to naprawdę przetrącony kręgosłup jest jego najmniejszym zmartwieniem w momencie, kiedy nie oddycha... Poza tym słowa 'ręczna stabilizacja szyi' chyba jakąś lampkę w Twojej głowie zapalają, po miałeś jak wszyscy?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2012 o 12:09
Caron nie bądź śmieszny/a"Jak leży na chodniku to co, z nieba spadł?"Nie potrzebny jest upadek z dużej wysokości by uszkodzić kręgosłup,a nie mając o tym bladego pojęcia(bo przecież facet nie poda ci że akurat upadając walnął sie tak nieszczęśliwie że boli go szyja którą nie może ruszyć)brać się za ręczną stabilizację???Twoja lampka chyba się przepaliła.A jeśli już jesteś takim(taką) wolontariuszką(czego w sumie ci gratuluję) to weż pod uwagę że kiedyś zdarzy się tak że za okazaną przez ciebie pomoc mogą cię ciągać po sądach...
Odpowiedzprrrrr. A wiesz w ogóle, co to jest ręczna stabilizacja? Powiedz, skąd się bierze to przekonanie, że cały kręgosłup jest człowiekowi niezbędny, żeby w trumnie dobrze wyglądał?
Odpowiedzbtw, po sądach to mogą mnie ciągac za to, że nie udzieliłam, mam taki PRAWNY obowiązek.
Odpowiedz