Jestem ochroniarzem
Około rok temu ochraniałem plac budowy. A więc wszystkie pozostawione tam sprzęty. Miedzy innymi zbrojenie.
Po około miesiącu pracy na plac przyszedł pewien facet. O godzinie takiej, o której tylko ja tam mogłem przebywać. Przywitał się, pogadał na takie lekkie tematy, aż zapytał:
[F]acet - Proszę pana, kiedy ta budowa dalej ruszy?
[J]a - Pewnie w poniedziałek, bo teraz weekend
F - A co pan na to, żeby wziąć i pociąć kilka drutów (wskazując na zbrojenie), bo i tak jak się ruszy, to się nie pokapują
J (rozważając - zgodzę się - kicha, bo może być podstawiony, nie zgodzę się - może wrócić z kolegami, a zanim "moi" przyjadą, będę wąchał piach) - Pomyślimy.
Facet zostawił czteropak piwa (prawdopodobnie na zachętę na zgodę) i sobie poszedł. Ja od razu telefon do szefa i kierownika budowy. Powiadomieni i git.
Po miesiącu [F] przyszedł "się przypomnieć" i zapytać, czy się namyśliłem. Zgodziłem się. W umówionym czasie na miejscu była już policja, by przyłapać ich na kradzieży.
Głupota "kradziejów" mnie powala...
On chyba wychodził z założenia, że każdy kradnie. I że przez to na pewno ty też się skusisz.
OdpowiedzCały miesiąc czekał? Ciekawe.
OdpowiedzJeżeli to prawda, to dobrze zrobiłeś, plus dla Ciebie!
OdpowiedzTwoja postawa jak najbardziej na plus, bardzo fajnie to rozegrałeś. Mam malutką prośbę, może to taka figura stylistyczna, może jest to modne, nie wiem, ale czy mógłbyś zmienić "kradzeje" na złodzieje, strasznie razi. Poza tym fajnie się czyta.
Odpowiedz