Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielności pseudohodowli słów kilka. Podsłuchane w autobusie od siedzących za moimi…

O piekielności pseudohodowli słów kilka.

Podsłuchane w autobusie od siedzących za moimi plecami pań z psami marki york.
Jedna z pań miała sunię kupioną z "hodowli". Sunia jako "ostatnia w miocie nie dostała rodowodu" (bo jak wiemy, ostatnie rodowodu nie dostają...). Sunia ma chore nerki i jest na specjalnej diecie. Ale pani miała zapędy hodowlane i sunię pokryła. Bo przecież rasowa, po rodowodowych rodzicach, tylko pecha miała i ostatnia. Sunia urodziła 7 szczeniąt. "I one codziennie zdychały! Po jednym!". Zostały 3. Dwa pieski i jedna suczka, slaba, matka ją odrzuciła i trzeba było odkarmić ręcznie. Owa suczka została w rodzinie, dwa pieski zostały sprzedane. Suczka, a jakże! Ma chore nerki. I do interesu trzeba bylo jeszcze dołożyć, bo weterynarz, bo mleko dla szczeniaka... Pani pokryła suczkę ten raz i już więcej nie chce. Za duże koszty i za dużo stresu.
A druga pani? Druga pani też miała ostatniego szczeniaka z miotu... O ewentualnym kryciu nic nie mówiła.

Eh... Ciekawe czy dożyję czasów, kiedy ludzie zrozumieją, że każdy pies po hodowlanych rodzicach (czyli psach mających rodowów i licencję hodowlaną) otrzymmuje rodowód. Nawet ostatni w miocie. Nawet ten bez łapy czy z innym defektem. I czy ci wielcy miłośnicy zrozumieją kiedyś, że rozmnażanie psów z wadami to kopiowanie tychże wad, pogłębianie ich i krzywdzenie tych zwierząt?

MZK Toruń

by Elide
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 22

Rodowód u psa to jedna z najśmieszniejszych bezsensowności na świecie :) Ej, nie znam się ale np. myszy też mają rodowód? "Ta oto mysz jest potomkiem słynnego rodu myszy co Popiela zeżarły, mamy to na piśmie" :D

Odpowiedz
avatar pieprzowa
11 17

Nie wiem, czy myszy mają, ale np. koty, króliki, krowy, konie, świnki morskie na pewno. Dla mnie rodowód nie jest bezsensowny. Dzięki temu wiem, że zwierzę nie pochodzi w chowu wsobnego, nie zostało skrzyżowane z osobnikiem agresywnym, a regularne badania pozwalają wykluczyć wiele chorób genetycznych - takie osobniki po prostu nie zostają rozmnożone. Nie przeszkadza mi to w posiadaniu całkowicie zapewne skundlonej agamy brodatej i kota z serii "jaguar działkowy". Jednak gdybym miała kupić sobie jakiegoś np. doga niemieckiego, to zależałoby mi na osobniku nie przejawiającym agresji (choć może to być cecha osobnicza) i takim, u którego nie stwierdzono chorób ani tendencji do dysplazji stawów.

Odpowiedz
avatar gorzkimem
-2 10

Nie wiem, czy te hodowle "od rodowodów" aż tak bardzo różnią się od chowu wsobnego - liczba zwierząt danej rasy jest ograniczona i praktycznie są one w większym lub mniejszym stopniu spokrewnione. Choroby genetyczne wynikające z przerasowania są na porządku dziennym.

Odpowiedz
avatar pieprzowa
0 8

@gorzkimem Są "hodowle" i hodowle. Masz rację, że zdarzają się spokrewnione zwierzęta, to zależy od starań osoby rozmnażającej je. Nie mówię tutaj też o osobach, które na siłę forsują jakiś chory, odrealniony wzór zwierzęcia. Po prostu jeśli wiem, że hodowla jest dobra, należy do cenionej federacji itd. to mam większe zaufanie co do stanu zwierzęcia, niż kupując "psa w typie rasy".

Odpowiedz
avatar Roulett
5 7

Hhodowle myszy RASOWYCH istnieją i kilka takich znam. Całkiem dobrze to prosperuje, chociaż w PL dopiero się rozwija.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2012 o 19:44

avatar Elide
4 8

Prosta sprawa, choroby, wady budowy itp. mogą się zdarzyć zawsze. Nawet w najlepszej hodowli. Z tym, że są mniejsze szanse na to, że np. popularny w niektórych kręgach amstaff, (przykładowo, do rasy nic nie mam) wyhodowany w zarejestrowanej hodowli, po sprawdzonych rodzicach z licencją będzie miał wady psychiczne powodujące wzmożoną agresję niż pies z pseudo, w której syn kryje matkę, siostry itd, wszystko jest bez papierów, a dziadek szczeniaków od młodego szkolony był do walk. Druga rzecz - absolutnie nie wolno krzyżować dwóch arlekinów doga niemieckiego, ponieważ szczenięta z takiej krzyżówki zazwyczaj obciążone są wadą genetyczną prowadzącą do ślepoty i głuchoty. Dam sobie rękę uciąć, że mniejsze szanse na taki błąd znajdę w porządnej hodowli, niż pseudo nastawionej na produkcję.

Odpowiedz
avatar akirka
-1 9

Jedna kwestia formalna. Żaden szczeniak nie dostaje rodowodu. Dostaje metrykę. I dopiero z tą metryką idzie na wystawy, gdzie zdobywa odpowiednie oceny i dopiero dzięki nim może dorobić się rodowodu. Tak przynajmniej jest z psami, nie jestem pewna czy suka nie musi po prostu na kilku wystawach się pojawić. Dzięki temu szczeniak ma udokumentowane pochodzenie, ale nie zostanie dopuszczony do rozrodu dopóki jego zgodność z wzorcem nie zostanie zweryfikowana przez sędziów. Poza tym drobnym faktem w pełni się zgadzam - nie prędko ludzie zrozumieją, że chore zwierzęta zwykle dają chore potomstwo. Swoją drogą, jeśli sunia miała problemy z nerkami, to ciekawe jak mają się teraz, bo ciąża jest ogromnym obciążeniem dla nerek...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2012 o 20:29

avatar Roulett
3 5

Metryka to nie ro samo co rodowód. Po zainstalowaniu rodziców i miotu w związku psy stają się automatycznie rodowodowe. Nie zależnie od wystaw. Pies będzie rodowodowy ale nie będzie miał LICENCJI hodowlanej, ot nakolankowy. Zazwyczaj psy na kolanka, nie przeznaczone do hodowli są zazwyczaj kastrowane.

Odpowiedz
avatar TegesMejones
5 5

Pewnie sunia niedługo pożyje... A potem narzekania typu, że te Yoreczki fajnusie, ale ch*lery tak krótko żyją :/

Odpowiedz
avatar AlicjaCL
6 8

Skomentuję, bo nie "strzymam". Najpierw się doucz, później pisz. Metryka - dokument świadczący o pochodzeniu psa. Otrzymuje ją każde szczenię z zarejestrowanego w Związku Kynologicznym miotu, którego rodzice posiadali tzw. "uprawnienia hodowlane". Metryka musi być zawsze wydana kupującemu wraz ze szczenięciem. Rodowód - dokument, który możesz psu wyrobić w Związku Kynologicznym na podstawie otrzymanej od hodowcy metryki. Sporządzany jest na podstawie zapisów w Polskiej Księdze Rodowodowej Psów Rasowych i oprócz danych zapisanych w metryce zawiera także informacje dotyczące przodków szczenięcia (na ogół do czwartego pokolenia). Dokument ten uprawnia psa do udziału w wystawach psów rasowych oraz otwiera możliwość uzyskania przez niego "uprawnień hodowlanych". Czyli METRYKA jest podstawą do wyrobienia RODOWODU, który uprawnia szczenię do uczestnictwa w wystawach. Ludzie złoci, jak nie wiecie na 100% nie piszcie. Albo po prostu sprawdźcie.

Odpowiedz
avatar Sylfana
1 1

Dokładnie tak, jak napisała Alicja. Na wystawach wyrabia się uprawnienia hodowlane, a nie rodowód! W wypadku psa 3 oceny doskonałe (reproduktor), w wypadku suki 3 bardzo dobre (suka hodowlana).

Odpowiedz
avatar Elide
0 0

No panie już zawodziły, że takie delikatne, chorowite te pieseczki...

Odpowiedz
avatar ampH
-1 1

Moment, a co z zasadą rasowy = rodowodowy? Innymi słowy dlaczego ostatnie młode z miotu ma nie być rodowodowe, skoro jest rasowe, bo pochodzi z tego samego miotu co cała reszta młodych? Ktoś mi to wyjaśni?

Odpowiedz
avatar Litterka
5 5

"Ostatni z miotu" jest najczęstszą wymówką pseudohodowców. Jakieś 20 lat temu było tak, że rzeczywiście tylko 6 pierwszych szczeniąt otrzymywało metryki, a reszta nie. Ale ten przepis już od baaardzo daaawna nie obowiązuje. I co do ogólnej dyskusji: po 1 stycznia 2012 roku zmieniło się prawo. Nie wolno sprzedawać zwierząt nierodowodowych. W związku z tym pseudohodowcy pozrzeszali się w jakieś dziwne związki hodowców, związki posiadaczy, grupy hodowców i tak dalej. Trzeba uważać, bo obecnie rodowód rodowodowi nierówny. Największą światową organizacją kynologiczną (zajmującą się hodowlą psów rasowych) jest FCI. Tylko jeden związek hodowców w danym kraju może do niej należeć. W Polsce jest to Związek Kynologiczny w Polsce (ZKP lub ZKwP, ew. ZKwPl). I to są prawdziwe rodowodowe zwierzęta. Ewentualnie można próbować też nabyć zwierzę z PKPR - Polskiego Klubu Psa Rasowego, ale tam głównie odchodzą hodowcy wyrzuceni z ZK. No i rzeczywiście, warto sprawdzić, czy hodowla ZKwP jest porządna, a nie zwykła zarejestrowana fabryka szczeniąt.

Odpowiedz
avatar AlicjaCL
2 2

Litterka dobrze pisze. Dlatego na alledrogo teraz możesz znaleźć smycza za 600zł gdzie gratis psa dorzucą. Ew. ogłoszenia typu "pies za darmo, ale fajnie by było jakby zwrócić koszty prowadzenia ciąży, karmy, weta" ;-)

Odpowiedz
avatar aurorka
0 4

A ja wypowiem się na temat rodowodowych. Mam dobermana z jednej z lepszych w Polsce hodowli, po championie Rosji, Ukrainy, Polski. Jest piękny, umięśniony, zdrowy. Wzbudza ogólne "achy" i "ochy". Tylko jest totalnym histerykiem. Widac jak na dłoni, że od pokoleń to pies hodowany na wystawy. Zdobyć medal i do kojca. Hodowla skupiła się na wyglądzie zewnętrznym zupełnie zaniedbując psychikę i w rezultacie mamy psa wyjącego nawet gdy chce się wyjść do łazienki.Psa który na widok kota z podniecenia zaczyna się tak trząść jakby miał jakieś delirium. Znajomi mają rodezjana- jest dokładnie taki sam. Przepiękne psy za kupę kasy o koszmarnym charakterze.

Odpowiedz
avatar Sylfana
3 3

Na charakter psa o wiele większy wpływ niż geny, ma wychowanie.Nie ma znaczenia, rasowy czy nie. Moja rodezjanka jest całkowicie "normalna".

Odpowiedz
avatar Iras
1 1

"jedna z lepszych" pod wzgledem fenotypu to nie wszystko. rownie wazny jest dobor pod wzgledem psychicznym. Jak dla mnie hodowle typowo kojcowe, posiadajace po kilkadzisiat psow, czy tez kilkanascie ras nie roznia sie praktycznie od produkcji pseudorasowych. Pies, niezaleznie czy jest to pies hodowalny czy nie potrzebuje kochajacego wlasciciela, z ktorym ma miec odpowiedni kontakt. A z wlasnego doswiadczenia wiem, ze majac psow kilkanascie jest to znacznie utrudnione - chociazby z powodu takiego, ze w pewnym momencie dochodzi do koniecznosci izolacji niektorych od innych z powodu ostrych konfliktow ktore wybuchaja. W stadzie (na dobra sprawe stado zaczyna sie juz od trzech psow) do konfliktow dochodzic bedzie. Bo chociazby wlasciciel mogl zrobic z psem wszystko to z kazdym innym psem tej samej plci hierarchia ustalana jest osobno. W mojej rasie problematyczne zawsze sa suki, o ile samce pozycje ustalaja szybko i praktycznie bezkonfliktowo, to przy sukach ktore obie by chcialy rzadzc knczylo sie to zawsze zazarta walka i w efekcie koncowym - izolacja jednej od drugiej. Co do charakteru poszczegolnych psow z kolei - dobermany, podobnie jak i owczarki niemieckie sa psami, ktore wyjatkowo czesto sa histerykami. Przy czym kazdy pies posiada swoj indywidualny charakter. Wsrod pierwzego miotu jaki u mnie byl (w liczbie 6) na skute wybitnego wybrzydzania ewentualnych nabywcow w efekcie zostalo u mnie 5 (tu tez warto wspomniec, ze cena psa w wielu przypadkach tez jest atutem - jedna suka z tego miotu, miesiac po trafieniu do nowych wlascicieli wrocila do nas pod pretekstem ze sie przeprowadzaja i czy nie moglibysmy jej przechowac przez tydzien. Ludzisk wiecej nie zobaczylismy) Ta ktor wrocila (miedzy innymi dowod na to, ze "pierwszy z miotu = najlepszy" tez jest mitem ) z charakteru - choleryczka z adhd, drugi - z charakteru typowy przedstawicil swojej rasy - lacznie z doza agresji; trzeci - podobny do drugiego, doza agresji mniejsza, za to chec do rzadzenia wiekszajego brat zawsze byl "pod" ojcem, nigdy nie zdolal jednak wybic sie powyzej pozycji braciszka; czwarta - na nia mam tylko jedno okreslenie - flegma totalna, jednoczesnie omega w stadzie - co jej wisialo i powiewalo, byla to suka o wadze 68 kg, ktora z racji swojego charakteru z powodzeniem moglaby mieszkac w kawalerce wychodzac 2x dziennie na rundke wokol bloku. ostatnia - wobec ludzi - do rany przyloz, wobec innych psow - agresja. Wybitne zapedy do udowadniania swojej pozycji, rowniez wobec samcow. Zeby bylo ciekawiej - jej coreczka nie wiedziala do czego sluza zeby, przyjazna do wszystkiego i wszystkich (dodatkowo pomylka genetyczna pod wzgledem fenotypu - antywzorzec)kilka razy zdarzylo wdac sie jej w bojke - raz wlazla w droge swojej mamusce, wyzsza od mamuski o dobre 20 cm, w sile wieku (ona 2 lata, jej matka wtedy 7) piszczac rozpaczliwie probowala sie wyrwac starej, ktora trzymala ja za lape, podziurawione uszy gratis. Druga nawet osliniona nie byla. Drugi konflikt - ze swoja ciotka (opisana nr 1) podczas latania przy ogrodzeniu i obszczekiwaniu czegos ciotka wepchnela sie przed nia i przypadkowo nadziala sie na jej kiel (porzadnie rana pod postacia dlugiego rozciecia) - tu sama dala rade sie wyrwac i zwiac (rowniez podziurkowana) Trecia akcja - podczas karmienia samcowi (nr 2 - wtedy lat 9, pozycja alfa) pod lape wypadl kawalek zarcia, ktory ona chciala zlapac. trafila lape - tu po raz pierwszy probowala sie bronic i chociaz bycie antywzorcem sprawialo ze tak naprawde nad wszystkimi miala fizycznie przewage to skonczylo sie tak jak zwykle - podziurawione uszy, dla odmiany jedynie samiec byl osliniony....

Odpowiedz
avatar Iras
3 3

gorzkimen - wsrod wszystkich hodowli zdarzaja sie "czarne owce" - dlatego jesli chce sie miec psa z PORZADNEJ hodowlizawsze trzeba sie dowiedziec o owej hodowli jak najwiecej z roznych zrodel. Bywaj hodowle gdzie suki sa eksploatowane maksymalnie (w praktyce wychodzina to, ze jeden miot z rodowodem - kolejnyw tym samym roku bez - najczesciej tlumaczenie braku rodowodu w tym przypadku jest wlasnie to, ze pies jest "ostatni/siodmy z miotu" w praktyce - ZKWPL pozwala na nie wiecej niz jeden miot w roku kalendarzowym. Przerasowienie w sensie dazenia do chorych idealow to jedno -mozna do tego zaliczyc krytycznie obnizony zad u owczarkow niemiecki (od tego aktualnie sie odchodzi) skrajne skrocenie twarzoczaszki u buldozkow francuskich/angielskich czy mopsow, ale jest tu tez inna sprawa - hodowanie, a raczej produkowanie wedle popytu czyli nagminne dzialanie w hodowlach pseudorasowych. W szczegolnosci wlasnie widac to wsrod jakze popularnych yorkow - skrajna miniaturyzacja. Wiekszosc ludzi nieobytych widzi slodkiego malutkiego pieska, problem pojawia sie tu w sposobie uzyskania owych "yorkow miniaturek" ( w cudzyslowiu bo takiej rasy NIE MA) - wykorzystywanie wad genetycznych powodujacych zaburzenia wzrostu, w efekcie czego owe yorki sa wylegarniami chorob genetycznych. Do tego dochodzi w pseudohodolach oszczedzanie na wszystkim - brak szczepien, brak odrobaczenia (w szczegolnosci u malych ras/gatunkow "szczegol" ze zwierzak nie zostal odrobaczony odpowiednio wczesnie (pierwsze powinno sie przeprowadzac w 2 -3 tygodniu zycia) sprawia, iz stan zarobaczenia staje sie zagrozeniem dla zycia)Calkowity brak selekcji hodowlanej pod wzgledem wygladu i zdrowia i sie okazuje, ze prawdopodobienstwo, iz "rasowy bez rodowodu" ledwie przypomina rase, a do tego jest obciazony ciezkimi problemami ze zdrowiem. Tu dochodzimy do rozroznicowania w genotypie - jak sadzisz gorzkimem, gdzie bedzie wieksze rozroznicowanie - rodowod daje wglad do 6 pokolenia jesli chodzi o pokrewiensto. Hodowca rasowych z rodowodami (prawdziwy hodowca - nie producent) nie tylko bedzie szukal odpowiedniego partnera pod wzgledem wygladu i zdrowotnosci, ale tez porowna rodowody samicy i samca, czy nie sa spokrewnione. Wiaze sie to miedzy innymi nierzadko z wyjazdami za granice, czy tez w przypadku zbyt duzej odleglosci - zaplodnienie poprzez inseminacje, nasieniem wyslanym np. z innego kontynentu. pseudohodowca z kolei nie dosc ze nie ma wgladu do pokrewienstwa to jeszcze wypad na drugi koniec miasta bedzie dla niego zbyt daleki... Moi rodzice dawno temu ubzdurali sobie hodowle rasowych psow. Hodowla rozpoczela sie od starannego wybrania pierwszych psow - dwoch suk i samca. W polce wtedy rasa ta nalezala do rzadkosci - istnialy zaledwie trzy hodowle. gdyby ograniczyc sie do tych co tu juz istnialy - rzeczywiscie pula genetyczna bylaby paskudnie zawezona. Uniknelo sie tego sprowadzajac psy z trzech roznych krajow. W przypadku poszczegolnych psow z tej trojki - u jednej suki przodek z szostego pokolenia matki mial wspolnego pradziadka z przodkiem pochadzacym z czwartego pokolenia samca (odrobina checi i mozna dowiedziec sie nawet o przodkach kilkanascie pokolen wstecz) Pomiedzy poszczegolnnymi sprowadzonymi z kolei pokrewienstwa do 15 pokolenia brak (dalej nie szukalam). Dodatkowo jest tu kwestia roznych badan, ktore sa mniej lub bardziej kosztowne. U wielu ras wystepuja choroby genetyczne, zas przebadanie pod katem nosicielstwa wadliwych genow jest warunkiem dopuszczenia do hodowli, a jesli nie - to kazdy dobry hodowca owe badania przeprowadzi dla dobra psow. To, ze pies wyglada na zdrowego nie oznacza, ze nie moze byc nosicielem wadliwego genu, czy tez lagodnej odmiany choroby. Kazde badanie kosztuje i wiaze sie z ryzykiem, ze dany pies powinien zostac wykluczony z hodowli, niezaleznie od tego jak piekny fenotypowo by byl. Jak sadzisz, gdzie znajdziesz wieksze prawdopodobienstwo wad genetycznych - u pseudorasowego, gdzie nie wiadomo czy rodzice nie zostali kupieni prz

Odpowiedz
avatar Iras
3 3

przypadkiem u tego samego "chlopa na bazarze" (niezaleznie od tego czy jedna osoba posiada owa pare czy nie) u ktorego hodowca ie wydal grosza na jakiekolwiek badania, czy tez u rasowego, gdzie mozesz poznac przodkow o wiele pokolen wstecz, ktory zeby rodzice mogli zostac dopuszczeni do hodowli musial miec przeprowadzony szereg badan, czy tez jak u niektorych ras - dodatkowo testow psychicznych. Przypomina mi sie ciekawa dyskuzja wlasnie z komentarzy w piekielnych - gdzie historia opowiadala o pseudohodowcy kotow rasy maine coon. Pojawil sie tam wtedy osobnik uparcie twierdzacy, ze badanie pod katem obecnosci genu HCM jest niepotrzebna strata pieniedzy. Gen ow jest odpowiedzialny za wystepowanie u kotow kardiomopatii przerostowej - ciezkiej wady serca, z ktora dlugosc zycia kota rzadko przekracza 3 lata.... I tak na koniec -rodowod nie jest gwarancja, ze pies dozyje pozne starosci bez zadnych problemow - jako, ze nawet te 20 lat temu weterynaria zaczynala dopiero zajmowac sie zwierzetami do towarzystwa - to wczesniej badan po prostu nie bylo, a wystarczy jeden nosiciel wadliwego genu, nawet kilkaset pokolen wstecz by przy nieodpowiednim skojarzeniu trafil sie miot obarczony wadami genetycznymi. Nie jest tez prawda ze zwierzeta kiedys tak nie chorowaly (zreszta - analogicznie do ludzi) Choroby, wady genetyczne, nowotwory - istnialy od zawsze i istniec beda, tyle, ze teraz opieka medyczna wyszla juz z czasow kamienia lupanego - kiedys 8 letni pies czy kot byl juz bardzo stary( pomijajac tu kwestie, ze psy ras olbrzymich zyja krocej - i 8 letni np. wilczarz rzeczywiscie jest STARY) to teraz srednia dlugosc zycia wynosi kilkanascie lat, a sa i takie, ktore powyzej 20 dozywaja. I tak na calkowite zakonczenie - wady genetyczne i choroby "typowe dla ras" nie oznaczaja ze mieszance poszczegolnych ras beda zdrowsze. wrecz przeciwnie - takie psy sa w tym momencie narazone na choroby dotyczace OBU ras. Jesli zas chodzi o totalne kundelki nieprzypominające niczego - scisle okreslony obszar z ograniczona liczba psow. Dodajac do tego zachowanie stadne typu rozmnaza sie najsilniejszy i otrzymujemy wybitnie ograniczona pule genowa z wszelkimi gratisami typowymi dla ras, ktore to mieszance mialy okazje miec wsrod przodkow. Jedynym "atutem" wsrod zdrowia jest jakze niehumanitarny i czesto mylacy sie, dobór naturalny - gdzie z powiedzmy miotu 7 szczeniat/kociat przezyja dwa czy jeden. A czemu mylny? Bo odpornosc na panujace warunki nie oznacza, ze zwierzak nie umrze w wieku roku na wrodzona wade serca, czy tez niewydolnosc nerek...

Odpowiedz
Udostępnij