Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeszło przez moje ręce maturzystów wielu. Wszyscy zdali, niektórzy z dużą dozą…

Przeszło przez moje ręce maturzystów wielu.
Wszyscy zdali, niektórzy z dużą dozą bożej pomocy, bo uczyć się chcieli od podstaw kompletnych w kwietniu.

Piekielną maturzystkę sprzed lat kilku nazwiemy Marcysia. Dziewczyna może i głupia nie była, ale żeby coś umieć trzeba uczynić jakiś wysiłek. W przypadku Marcysi cały wysiłek sprowadzał się do przyjścia na zajęcia. Poza tym nie robiła NIC. Na lekcje często wpadała 20 minut spóźniona, z zadań, które dostawała po każdych zajęciach zrobiła... 0%.
Mnie strach blady zdejmował po każdej lekcji, bo wszystko wskazywało na to, że Marcysia będzie moja pierwszą i zapewne spektakularną porażką.
Jednak nieuczących się uczniów jest na pęczki i nie czyni to z nich Piekielnych. Marcysia trafia tutaj z innego powodu.

Każdy kto daje lekcje wie, jak trudno powstrzymać irytację, gdy uczniowie odwołują zajęcia 5 minut przed, nie przychodzą w ogóle bez powiadomienia lub "zapominają" zapłacić tak średnio co drugą lekcję. Marcysia we wszystkich trzech kategoriach wygrywała miesiącami. Odbyłyśmy poważną rozmowę, padły wielkie słowa typu "szacunek dla cudzego czasu", "kultura osobista", takie tam drobiazgi...

Matury w owym roku wypadły zaraz po weekendzie majowym. Weekend mam już zaplanowany, cieszę się jak głupia. Dwa dni przed dzwoni spanikowana Marcysia: bo ona MUSI się spotkać, bo chce się jeszcze czegoś nauczyć i tak bardzo prosi o jeszcze jedno spotkanie... w środku majowego weekendu.
Ręce mi opadły, ale litość się w sercu zrodziła, odwołałam plany wyjazdowe.

W dzień zajęć siedzę i czekam. Zwykle Marcysia spóźniona, więc 20 minut po umówionym terminie jeszcze powstrzymuję furię, ale krew mnie powoli zalewa, pogoda jak marzenie, znajomi w górach pewnie już wystawiają tyłki do słońca.

Finału nietrudno się domyślić. Dziewczę nie przyszło, nie zadzwoniło, nie przeprosiło i nie dopłaciło pieniędzy, które była mi winna za wcześniejsze zajęcia. Od krewnych i znajomych królika dowiedziałam się, że zdała (byłam rozdarta - cieszyć się czy nie ?!).
I wisienka na torcie - bohaterka historii mieszka blisko, co jakiś czas widujemy się w okolicy. Udaje, że mnie nie poznaje, dzień dobry nie przeszło nigdy przez gardło.

południe Polski

by KapitanMarchewa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
21 23

A ja bym po takich kwiatkach się nie litowała. Nie przez egoizm, ale żeby dać nauczkę, skoro rozmowa nie dała rezultatów.

Odpowiedz
avatar kaede
1 1

Ja też nie :) Trzeba mieć szacunek dla własnego czasu. Jak inni zobaczą, że jesteś na każde zawołanie to niestety będą to wykorzystywać..

Odpowiedz
avatar PooH77
16 20

O naiwności...To nie dobroć...

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
10 14

Można to tylko tak skomentować: Sponsorem tegorocznych matur jest ...

Odpowiedz
avatar pieprzowa
9 11

Ja już się nauczyłam, że maturzyści (choć nie wszyscy) są pełnoletni, a nie dorośli i mimo wszystko biorę jakiś namiar na rodziców.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
-1 15

Tak koncza frajerzy ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Nie mogłaś kontaktować się z rodzicami?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Ale mi chodzi o to, dlaczego w trakcie korków nie kontaktowałaś się z rodzicami dziewczyny? Skoro ci nie zapłaciła, a ty dalej dawałaś jej lekcje, to czegoś tu nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar KapitanMarchewa
-3 3

Nie miałam kontaktu z jej rodzicami, dziewczyna skontaktowała się ze mną sama i telefon / adres do rodziców musiałabym zdobyć od niej, więc mogłoby to być trudne:). Z płaceniem regularnie zalegała, ale co jakiś czas wyrównywała rachunki. I faktycznie potrzebowała pomocy, a ja miękkie serce mam. Nie da się przewidzieć każdego zakończenia, niektórzy przychodzą na koniec z kwiatkami, ona zapisała się w pamięci w inny sposób... Wot pechuś.

Odpowiedz
avatar Vividienne
6 6

Jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę.

Odpowiedz
avatar liberiana
2 2

Vividienne z ust mi to wyjęłaś.

Odpowiedz
avatar Anixot
5 5

I dlatego ja pieniądze za korepetycje bezwzględnie brałabym PO każdej lekcji i nie ma przebacz. A jeśli i to by nie pomogło, to nawet i przed lekcją.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Ja na szczęście trafiam zawsze na osoby, które płacą regularnie, ale jeśli już komuś się raz zapomni to głupio mi przypominać. Kiedyś byłam u sąsiadów, którzy zawsze pieniądze za korki syna zostawiają na parapecie przy wyjściu. Kiedy się zbierałam i nie zobaczyłam kasy popatrzyłam na korka wyczekująca, on na mnie, ja na niego, w końcu spojrzał znacząco na banknot :P (był trochu schowany za doniczką i nie zauważyłam wcześniej)

Odpowiedz
avatar vfm
5 5

miałbym taką prośbę tak bardzo głęboko, że słońce nigdy by tam nie zajrzało.. jak się nie ma asertywności to się cierpi...

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

Nie rozumiem Twojego zdziwienia faktem, że zdała. Jeśli założymy, że sama do Ciebie dzwoniła bez pomocy osób inteligentniejszych, to ma wystarczający potencjał, żeby dzisiejszą maturę zdać.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 12

Cos mi się wydaje, że jeszcze nie raz dostaniesz po dupie :) Trzeba walczyć o swoje! Jeżeli nie potrafisz sprawić, aby 18-latka oddała Ci TWOJE pieniądze i pozwalałas jej tak się traktować to nie wróżę Ci zbyt dobrze :)

Odpowiedz
avatar Shodan
-1 7

Korepetycje przed maturą? Ok, jak kto chce, ale ja W OGÓLE nie przygotowywałem się do matury, nic a nic, polski i angielski ustny zdane na 60% (z polskim mogło pójść lepiej, ale stres mnie troszkę zżerał no i, głupi ja, opisywałem fabułę książek i filmów zamiast przedstawiać świat). A pisemne też mam zdane spokojnie.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-5 9

Chwalisz się, że dostałes 60% z ustnego polskiego i angielskiego? Chyba żartujesz człowieku, nie wiem jak z angielskiego można nie dostac 100%, banalniejszych pytań nie da się wymyslic, a z polskiego wystarczy orientować się w miarę w wybranych książkach i też 100 spokojnie. Na prawdę nie masz się czym tu chwalić...

Odpowiedz
avatar Shodan
1 5

Nie pisałem tego w celu chwalenia się. Po prostu wkurza mnie, gdy wszyscy srają przed maturami ze strachu, że nie zdadzą, a najczęściej ci, którzy potem mają najlepsze wyniki. Angielskiego uczę się dopiero 3 lata (w liceum), mam duży zasób słownictwa, niestety z gramatyką gorzej. A i stres robi swoje. Co do polskiego - jak już wspominałem, zepsułem tym, że streszczałem książki. Po za tym w sumie źle je dobrałem, mogłem wziąć lepsze. Czy wspominałem już, że W OGÓLE się nie przygotowywałem? To chyba wyjaśnia, skąd takie wyniki. Po za tym jestem z nich zadowolony, dla mnie ważne jest zdać maturę, nieważne, czy na 100% czy na 60%.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
-5 7

Może niektórzy są ambitniejsi i nie wystarcza im 60%. Też nie musiałam się z angielskiego przygotowywać żeby spokojnie zdać na 100, ale jeżeli nie umiałabym tak dobrze to zapewne bym się starała jednak przygotować. Napisałes to tak jakbys był z siebie dumny, że udało Ci się zdać na 60%, według mnie powinienes jednak bardziej się przyłożyć, a nie dziwić się, że ktos przed maturą bierze korki, bo bez przygotowania Tobie udało się osiągnac niesamowicie wybitne wyniki :D

Odpowiedz
avatar Shodan
2 4

Nie, nie, nie, źle mnie zrozumiałaś :). Wynikami się nie chwalę, po prostu chodzi mi o to, że nie rozumiem ludzi, którzy aż tak przejmują się i boją się matury. Wyniki podałem, żeby pokazać, że bez przygotowania można zdać maturę. Wcale nie jestem dumny z tych wyników i nie chwalę się nimi, choć mnie zadowalają. Ja się po prostu maturą nie przejmowałem, napisałem, bo musiałem. Fakt, nie jestem zbyt ambitny w kwestii nauki, ale co mi po tym, czy będę miał 100 czy 60%. Ważne, że matura zdana, a i nie z najgorszym wynikiem.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
1 5

No dobra jeżeli Ci to wystarcza to spoko ;) Ale musisz zrozumieć ludzi, którzy przejmują się maturą, bo wymarzyli sobie jakies studia, na które nie dostaną się, jezeli nie osiągną wystarczających wyników. Ja się strasznie bałam przed maturą (a konkretniej to matmą). Na studia jednak nie poszłam jeszcze, ale mam swój wymarzony Uniwerek, który stawia dosc wysoko poprzeczkę :) Pozdrawiam i sorry za czepianie się :P

Odpowiedz
avatar Shodan
0 2

Nie szkodzi, rozumiem :). Ja niestety nie mam zbytnio planów na studia, choć myślałem coś o dziennikarstwie. No ale niczego nie jestem pewien, bo w sumie sam nie wiem, co chcę w życiu robić.

Odpowiedz
avatar Hagen666
-1 3

Edukacja powinna być dla tych którzy jej chcą,a czasami na nią zasługują.Tymczasem prócz wartościowych jednostek kształci się tracąc bezpowrotnie i bezproduktywnie całą masę bydła któremu edukacja jest wręcz zbędna. Osdobiście optowałbym za takim rozwiązaniem by już od Gimnazjum zastosować taki oto model: Koniec podstawówki,2 lata ciężkiej pracy(dostosowanej do wieku i możliwości,lecz nie "ulgowej"- praca ta wliczałaby się do emerytury)Ci co mają pójść dalej pójdą i będą się uczyć nie tracąc czasu sił i przeznaczanych na to środków.A dalej ten sam schemat wraz ze wzrostem bądź nico lżejszą(do wyboru)specyfiką pracy.Ci co zechą pracować będą pracować,ci ci zechcą pójść dalej,pójdą na studia.Tym sposobem zmniejszyłaby się nam liczba "Szpagatowych Inteligientów" i niepotrzebnych wydatków(o nerwach nauczycieli nie wspomnę)na ich edukację.

Odpowiedz
avatar aurorka
5 5

Kiedyś miałam przyjemność uczyć jednego "dresa" który ambitnie zaczął studiować zarządzanie:). Raz po korkach nie zapłacił i zniknął na trzy miesiące. Potem dzwoni,że muszę go nauczyć bo jutro ma kolokwium. Mówię, że ok ale z góry płaci za dziś i za poprzedni raz. Powiedział mi, że tyle nie ma, że przywiezie jutro:) No to kazałam mu zostawić prawo jazdy i dowód rejestracyjny z auta:P Zgłosił się po nie po 2tygodniach:)

Odpowiedz
avatar Jack_Strong
3 3

"Matury w owym roku wypadły zaraz po weekendzie majowym." Przecież zawsze są zaraz po weekendzie majowym. Jeżeli 4 maja nie jest sobotą lub niedzielą w danym roku to tego dnia jest egzamin z polskiego - pierwszy dzień matur ;)

Odpowiedz
avatar oneide
1 3

Udzielam również korepetycji i nie wiem czy miałabym tak miękkie serce jak ty... Gdyby ktoś nawet nie poinformował mnie ze chce odwołać zajęcia, zapewne już więcej byśmy się nie spotkali na zajęciach... Moja znajoma znalazła dobrą metodę na osoby którym zdarzało się nie przychodzić albo "zapomnieć pieniędzy"- opłatę przyjmowała z góry :).

Odpowiedz
Udostępnij