Pracowałam kiedyś w McDonaldzie, który znajduje się w galerii handlowej. Pewnej niedzieli pracowałam akurat na kasie. Przyszedł do nas jeden z pracowników ochrony i podał menadżerowi tajemniczą kartkę. Menadżer zrobił się blady jak ściana i polecił nam nie przyjmować dalszych zamówień. Okazało się, że w centrum handlowym najprawdopodobniej jest bomba i musimy się ewakuować. Żeby nie wywoływać paniki mieliśmy informować gości, że mamy poważną awarię i zamykamy restaurację. Polecono nam wydać te zamówienia, które były zapłacone, a jeśli coś nie było gotowe, to oddać pieniądze.
Jeden z gości czekał jeszcze na big maca. Ponieważ kuchnia zaprzestała już produkcji, a big mac nie był gotowy, powiedziałam facetowi, że mi przykro, ale mamy awarię i oddam mu pieniądze. Facet[F] na to:
[F]Ale ja nie chcę zwrotu pieniędzy, chcę big maca!
[J]Przykro mi, ale mamy awarię, zamykamy restaurację.
[F]Nic mnie to nie obchodzi, chcę mojego big maca!
W tym czasie z głośników galerii popłynął komunikat, żeby klienci opuścili centrum handlowe z powodu awarii.
[J] Sam pan słyszy, jest poważna awaria w galerii, wszyscy wychodzimy. Nie możemy zrobić big maca, oddam panu pieniądze.
[F]Co mnie obchodzi wasza awaria, ja chcę mojego big maca!
Szczerze mówiąc to byłam już trochę spanikowana i miałam ochotę jak najszybciej wyjść poza teren galerii, a koleś nie zamierzał ustąpić. Wtedy podszedł do mnie menadżer, otworzył moją kasetkę, wyjął z niej 7,90zł, wręczył je facetowi ze słowami:
-Panie, w galerii jest bomba! Nie wiem jak pan, ale my spie...lamy!
Wobec takiego argumentu gość zgodził się na zwrot pieniędzy. Alarm okazał się fałszywy, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero po kilku godzinach.
Facet może nie był jakoś wybitnie piekielny, ale w obliczu takiej sytuacji przyprawił mnie o spory stres.
HAHAHA xD też miałam kiedyś taka sytuację, bardzo dziwne uczucie, normalnie jak na filmie, mówię o tej bombie xD A ja pracowałam w cukierni i kobieta koniecznie chciała kawę, a ja już jedną nogą była poza cukiernią i spuszczałam jej na głowę roletę... Swoja drogą piekielni ci co dzwonią i straszą, że w galeriach są bomby, chyba ze to cwiczenia,nikt nam nie mówi jak jest naprawdę. A ten gościu...nienażarty bufon
OdpowiedzJakby ta bomba była tam naprawdę to nikt by nie dzwonił. Patrz ostatnie zamachy na Ukrainie. Procedury są takie, że każde zgłoszenie trzeba sprawdzić. Lepiej 100 razy ewakuować budynek z powodu fałszywego alarmu niż raz olać prawdziwe zagrożenie. Żartownisie dostają za swoje bo często są to osoby mało ogarnięte. A co do gościa, buc jakich wielu.
OdpowiedzCo z tego, że bomba, co z tego, że wylecą w powietrze. On chce Big Maca! ;)
Odpowiedzno to chyba oczywiste, kto wie jak karmią po drugiej stronie? ;)
Odpowiedztaki sobie wybrał ostatni posiłek, a Ty nie spełniłaś jego życzenia :P
OdpowiedzNiektórym trzeba wykładać temat wersalikami i to półgrubymi, bo inaczej nie "zrozumią".
OdpowiedzPrawdę powiedzieli mu raz, o zrozumiał od razu...
OdpowiedzMenadżer-epik:)
OdpowiedzArkadia? :)
Odpowiedz