Tym razem ja byłam piekielna, ale naprawdę nie wiem, jak inaczej miałabym postąpić.
Od niedawna mieszkam w domu zbudowanym jeszcze przez moich pra pra i tak dalej.. Jest to powód do dumy, ale i do wiecznych remontów, głównie z powodu wielu kreatywnie absurdalnych rozwiązań budowlanych, stosowanych przez poprzednie pokolenia. Każdego roku odkrywam takie nowe kwiatki i zastanawiam się, co autor miał na myśli... Przy niektórych dziełach aż się prosi o informację jak z portretów Witkacego, czyli czym się artysta wspomagał przy tworzeniu.
No i przyszedł czas, że na biegu trzeba było otynkować kawał zewnętrznej ściany, ocieplonej kilka lat wcześniej styropianem i pokrytej cienką warstwą gipsu. I niczym więcej. Czemu? Bo tak... Przyznaję się bez bicia, że tego wcześniej nie zauważyłam, bo ściana wychodzi na podwórko sąsiada. No i nikt mi nie powiedział, że to jest źle, dopiero gdy jakieś ptaki wydziobały sobie dziurę w styropianie, zaczęłam się dopytywać co i jak...
Zatem szukam fachowca.
Chłopak znaleziony, reputacja typu: na trzeźwo geniusz. Przyznaję się bez bicia, miałam sporo niepewności, czy zatrudniać go z takimi referencjami, ale nie miałam nikogo innego w okolicy. Pierwsze trzy tygodnie to była sielanka, nie było się do czego przyczepić, robota szła piorunem. Nawet kilka rzeczy udało się naprawić nadprogramowo. Potem jakieś deszcze, jakaś wypłata za połowę roboty i chłopaka wcięło. Zostawił swoje klamoty i zniknął. Rodzice i sąsiedzi nic nie wiedzą, tygodnie mijają, lada chwila trzeba będzie oddawać rusztowania. Udało mi się znaleźć kogoś, kto zgodził się to dokończyć. O sprawie zdążyłam zapomnieć, potem tylko parę osób mi doniosło, że zaginiony fachowiec wrócił z kolejnego odwyku i ma do mnie żal, bo wyliczył, że byłam mu jeszcze coś winna.
Nadeszło kolejne lato, a ja dostaję telefon od znajomego przedsiębiorcy. Że zgłosił się do niego taki bystry, sympatyczny chłopak szukający pracy i zrobił na nim bardzo dobre wrażenie, więc teraz pan dzwoni się podpytać na jego temat, bo wydaje mu się, że on kiedyś pracował u mojego ojca, albo u mnie. Cóż mogłam powiedzieć?
"Na trzeźwo geniusz"
Przedsiębiorca nie ryzykował.
Fachowcy
Skąd my to znamy z tymi wynalazkami z PRL... Światło na schodach było podłączone pomiędzy liniami "zero" i "uziemienie". I świeciło.
OdpowiedzLub pokój mający u wejścia 3,98 metra szerokości, a po drugiej stronie "tylko" 4,07 ... Wesoła "twórczość" trójek murarskich ;x
Odpowiedzjeśli już, to nie gipsu, tylko kleju elewacyjnego. Na 95% z zatopioną siatką, więc zabezpieczone przed ptakami. Czemu? A temu, że być może dziadkom zabrakło na wyprawę tynkarską lub farbę elewacyjną. Gołego styropianu zostawić nie wolno, bo promienie UV zrobią z niego proszek w rok, ale jak się zaciągnie całość klejem, to może tak zostać na dziesiątki lat. Fakt, że brzydko, ale działa. Izolacja izoluje termicznie, a klej zabezpiecza izolację przed destrukcją. Siatka dodatkowo wzmacnia sam klej. @sharpy: na pewno były to żyły "zero" i "uziemienie"? A może po prostu kolory tak sugerowały? W 90% linie 230V robi się ze standardowych przewodów 3 żyłowych (niebieska (N - neutralny, inaczej "-"), czarna (L - faza, inaczej "+"), żółto-zielona (PE - przewód zabezpieczający), a w przypadku nieco bardziej wymyślnych potrzeb (wyłączniki schodowe do takich już należą), na potrzeby linii fazowych i neutralnych wykorzystuje się to "co w kablu wolne". W układzie "schodowym" mamy trzy żyły w przewodzie. Jedną linię stałą (najczęściej N (-) o ile pamiętam, powiedzmy w kolorze niebieskim) a faza L (+) "leci" raz jednym (np. czarnym), raz drugim (żołto-zielonym), zależnie od ustawienia wyłączników. Oczywiście prawidłowo wykonana, tj. działająca i zgodna ze standardami, instalacja powinna być wykonana z przewodu o odpowiednich kolorach żył, ale zazwyczaj stosuje się standardowe, najłatwiej dostępne przewody. Do tego modyfikacje instalacji (np. przeróbka, w której do istniejącego kinkietu dokładamy dodatkowy i chcemy aby oba dało się włączać z tego samego wyłącznika, ale każdy osobno, więc dotychczas "wolną" żyłę żółto-zieloną, wykorzystujemy jako linię fazową dla nowego kinkietu). Nic w tym dziwnego, chociaż lekko utrudnia życie potomnym :)
Odpowiedz