Krótka historia z dzisiaj.
Park, piękna pogoda, ludzi tumy. Sporo uśmiechniętych rodzin na „galowo”. Dzieci wesoło baraszkują na trawie. Znaczy komunie idą pełną parą. Ogólnie sielanka na całego.
Niedaleko właśnie taka uśmiechnięta, normalna, zadbana rodzinka. Mijają mnie dwie małe, śliczne „komunistki” zdążające w strone rodzicielstwa i usłyszałem kawałek ich rozmowy:
- ... ja pie****e niech to już się wreszcie skończy!
- Spoko! Zara wbijamy na chatę, tam prezenty i mamy k***a spokój od rodzinki.
Dłuższą chwilę nie mogłem pozbierać szczęki do kupy...
Teraz pytanie:
Po co właściwie jest ta cała komunia?
Edit:
A patrząc na słownictwo dziewczynek, to fajna nam się młodzież chowa w szkołach...
Park we Wrocławiu
Komunia - rok przygotować i chodzić musisz bo jak nie to nie będzie komunii Bierzmowanie - zależy od parafii, chodzisz na nauki rok lub 2 i zbierasz podpisy za obowiązkowe spowiedzi roraty i inne.. Ślub - nauki przedmałżeńskie, znów musisz chodzić bo nie dostaniesz ślubu.. Ciągną do kościoła na siłę, ja się dzieciom nie dziwię, że mają dość. Takie postępowanie księży odpycha od kościoła a nie przyciąga. Choć fakt, słowa nie ładne.
OdpowiedzAch, komunia...pamiętam to sprawdzanie obecności na coniedzielnej mszy przez rozdawanie pod koniec małych karteczek, które na najbliższej katechezie były sprawdzane. I tak do końca 3 klasy (komunia w drugiej, ale przecież trzeba rocznicę pierwszej komunii zrobić, prawda...?) Do dziś czuję się nieswojo gdy widzę szósteczki i jedyneczki z uśmiechniętą/smutną minką...
OdpowiedzMoim zdaniem to często jest tak, że nawet rodzice nie starają się wytłumaczyć dzieciom o co tu naprawdę chodzi. Raczej cieszą się, że nie będą musieli wydać sami pieniędzy na konsolę/ gry/ komputer, czy co tam teraz jest na topie. A dziecko jak dziecko, cieszy się z prezentu. Poza tym faktycznie, dzieci są coraz gorsze, dla mnie w komunijnym wieku słowo 'dupa' było potwornym przekleństwem.
OdpowiedzZgadzam się z Tobą. Tylko te małe "komunistki" mówiły to w taki sposób (moim zdaniem) jak by miały dosyć siedzenia w parku i tylko czekały na najważniejsze - czyli prezenty w domu.
OdpowiedzBierzmowanie jak bierzmowanie, są niby spotkania w kościele i zbiera się podpisy ale nie wszędzie :D
OdpowiedzJak to ciągną do kościoła na siłę? Wydawało mi się, że jak ktoś chce przystąpić do Komunii, bierzmowania czy udzielić sobie sakramentu małżeństwa to sam z siebie idzie do kościoła i generalnie jest praktykującym katolikiem. Bo jeśli idzie się tylko dlatego bo później są fajne prezenty albo ma się fajną sukienkę to nie rozumiem takiej szopki. Żeby przystąpić do sakramentu trzeba być do niego przygotowanym i taki cel mają te wszystkie spotkania a to, że niektórzy traktują to jako zło konieczne...to odpowiedz sobie sam... Jak dla mnie dziadostwo bo albo się wierzy albo nie.
OdpowiedzNie na darmo bierzmowanie nazywane jest sakramentem zerwania z kościołem. I to wśród samych księży.
Odpowiedz@paulinkaa90: Jeśli chodzi o ślub, to tak, ale ile znasz przypadków, że dziecko mówi, że nie chce iść do komunii a rodzić się zgadza? Ja ani jednego, a kilkoro dzieci niechętnych komunii widziałam. Z bierzmowaniem podobnie, znam dwie osoby, które iść nie chciały i nie poszły. Reszta, gnana rodzicielskim batem, pojawiła się w kościele ostatni raz na bierzmowaniu właśnie.
OdpowiedzNo sorry, ale kościół to automat z sakramentami. Przygotowanie jest po to, aby odsiać tych którzy tak naprawdę przystąpić nie chcą. Jak jesteś wierzący to i tak chodzisz do kościoła i spowiedzi. Jaki sens ma twoja wiara skoro jej nie kultywujesz? Więc to jest ciąganie na siłę tylko sprawdzenie czy naprawdę jesteś wierzący czy tylko udajesz.
OdpowiedzMistrzSeller. - raczej jak wmusili w ciebie wiarę i wytresowali od maleńkiego. Dlatego, choć nominalnie należe do KRK, jestem za chrztem dorosłych, a przynajmniej za konfirmacją, żeby młody człowiek mógł się wypowiedzieć czy chce należeć do danej wspólnoty
Odpowiedz@snapper, bardziej chodziło mi o rodziców, którzy wysyłają dziecko do komunii, a sami odwiedzają kościół przy okazji ślubów, pogrzebów itp. Tylko co się dziwić dzieciom, skoro rodzice nie dają przykładu. Sama znam przypadek gdzie rodzice odwozili swoje dzieci na Mszę niedzielną, jechali na godzinkę do domu albo na zakupy i wracali po dzieci.
OdpowiedzVaryag >>> Nie tresowano. Po prostu rodząc się w rodzinie katolickiej najpierw poznajesz tą religię, ale to nie znaczy, że masz być w niej do końca życia. To tak samo jak z miastem zamieszkania. Najpierw mieszkasz tam gdzie rodzice, a potem jak dorośniesz możesz jechać gdzie chcesz. Nie wiesz nic o socjalizacji i wychowaniu człowieka to się nie wymądrzaj. paulinkaa90 >>> Takie dzieci raczej na katolików nie wyrosną (chyba, że jakaś inna ważna dla nich osoba ich w to wciągnie). Bo dzieci uczą się od rodziców i to także zachowań związanych z religią. Jeśli rodzice będą ją traktować przedmiotowo, to dzieci raczej tez będą tak robić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2012 o 18:27
Sam sobie przeczysz, najpierw piszesz, że rozdzice nie zmuszają, potem, że zmuszają. Zdecyduj się w końcu co schcesz powiedzieć, zamiast używać pojęć, które słabo, albo wcale nie rozumiesz.Idole rodu,idole pieczary - Francis Bacon - mówi to panu coś?
OdpowiedzKomunia to popis dla rodziców w myśl powiedzenia patrzcie jak ja mam dobrze! A tak naprawdę zaciągają kredyty, tylko po to, aby odstawić szopkę przed sąsiadami. A dla dzieci... no cóż demoralizacja i uczenie od małego, że właściwie nie liczy się święto i dar który przyjmują tylko pieniądze i prezenty. Dzieci widzą świat przez pryzmat pieniędzy, gadżetów, a nie wpaja się im wartości ważnych.
OdpowiedzPo co? PODOBNO to pierwsze pełne uczestnictwo we Mszy św., ale ja się zastanawiam czy czasem za mojej młodości dinozaury żywe nie biegały, jak patrzę na to, co teraz się dzieje.
OdpowiedzMoże dlatego że kiedyś komunia była przeżyciem wyłącznie religijnym,skromny obiad w domu,skromny prezent i tyle.I rzeczywiście przeżywało się ją odpowiednio.Dzisiaj jest tylko chwalenie się prezentami,ubiorem i lokalem.Zwykła szopka. A obecności na mszy i nabożeństwach księża nie musieli pilnować bo to BYŁO OCZYWISTE dla dzieci jak i rodziców.Nie trzeba było zmuszać nikogo listą obecności.
OdpowiedzZgadzam się. Ja na moją Komunię dostałam typową pamiątkę od chrzestnych, zloty łańcuszek i pierwszy w życiu zegarek (pozłacany – oba potem mogłam nosić go tylko i wyłącznie na super-hiper ważne rodzinne okazje) i... giga kiść bananów, od Chrzestnego, który wtedy pracować w Niemczech. Chyba tylko Ci, którzy pamiętają epokę po-kartkową, mogą sobie w pełni wyobrazić te radość jaką te banany wywołały... A dziś…? Może jeszcze niedługo gówniarzeria będzie żądać plazmy albo całego kina domowego…? A ich język (nie wszystkich, oczywiście!)? Powiem tylko tak: za „moich” czasów, za cos takiego (gdybym się ważyła), to liść dla wstydu (i to cos znaczyło) + lańsko takie, ze i z tydzień usiąść nie można + szlaban na co tam aktualnie uwielbiało się robić… Dziś… zwróć gówniarzowi uwagę, to jeszcze wyzywa albo i w twarz napluje…
OdpowiedzPamiętam i przed- i pokartkową.I to jak się czekało na szynkę i baleron na jedne czy drugie święta. Jak stało się za pomarańczami czy bananami. A diś - quady, laptopy sraptopy, operacje platyczne...
OdpowiedzTak myślę że to poniekąd wina rodziców że dzieci używają takiego słownictwa. Sama nie przeklęłam świadomie ani razu (aż?) do 3 klasy gimnazjum. Powód? W domu nie używało się takich słów.
OdpowiedzAle gdybyś zobaczyła rodzinę to absolutnie normalna, miła kulturalna. Nawet jedna z kobiet strofowała męża, żeby w parku nie palił, bo innym na ławkach będzie dymił i przeszkadzał... A tu dzieci taki ZONK. Moim zdaniem to teraz szybciej tego w szkole można się nauczyć jak w domu.
OdpowiedzCzekoczeko, moi rodzice też nie przeklinali, a ja tak. Nie pamiętam od kiedy, nie prowadzę pamiętnika.
OdpowiedzRodziców tak ale niekoniecznie własnych tylko rodziców innych dzieci,którzy przeklinają,a ich dzieci ich naśladują w gronie koleżeńskim. Ja też się przeklinać nie nauczyłam w domu tylko w szkole od innych.
Odpowiedzhe... pamiętnika to i ja nie prowadzę, ale pamiętam kiedy pierwszy raz zaklęłam przez dość głupią sytuację :P A kiedy "nieświadomie" zaklęłam to też pamiętam. Ot, dziecko chciało się pochwalić że potrafi czytać. Przeczytało napis na murze. xD Nieświadomie w sensie, że nie znałam znaczenia słowa. Fakt, szkoła strasznie demoralizuje.
Odpowiedz"fajna nam się młodzież chowa w szkołach..." Wychowanie to się z domu powinno wynosić.
OdpowiedzRodzice zwalaja na szkołę, która już dawno zrezygnowała z funkcji wychowawczej, szkoła na Kościół, Kościół na rodziców. A bydło jak rosło, tak rośnie.
OdpowiedzKiedyś to i szkoła mogła wychowywać, ale w tych czasach wystarczy, że krzykniesz na dziecko, to masz przechlapane.
OdpowiedzBo demokracja i juvenal justice
OdpowiedzMoim zdaniem nastawienie do komunii zależy od rodziców. Mojemu synowi, na przykład, mój ojciec chciał kupić tablet. Otrzymał odpowiedź - Tato, najważniejsze, żebyś w ten dzień poszedł z Patrykiem do kościoła i się za niego pomodlił. Podobnie odpowiedzieliśmy innym kuzynom, którzy pytali jakie Patryk życzy sobie prezenty. Przyjęcie zorganizowaliśmy w domu, obiad z deserem. Organizacja wyniosła nas kilkaset złotych, nie więcej. I nie chodzi o to, że nas nie stać na rozrzutność - stać. Ale dla nas, i dla naszych dzieci, komunia to SAKRAMENT - wydarzenie religijne.
OdpowiedzDokładnie, mój syn to dostał Biblię i był zadowolony (dość poważne pieniądze dostanie kiedy się usamodzielni, ale jeszcze o tym nie wie). No ale od małego był nauczony iść pod prąd konsumpcyjnemu stylowi życia, większą frajdę sprawia mu wyjście z rodzicami w góry i wartościowa książka niż jakiś tam smartfon albo tablet.
OdpowiedzNie wiem o co tyle krzyku. Komunię miałem już ponad 20 lat temu a wyglądała dokładnie tak samo jak dzisiaj - co tam jakiś kościół czy rodzina, prezenty najważniejsze i chwalenie się w szkole :P A wartość prezentów podobna - rowery, drogie zabawki, złote łańcuszki, pieniądze wtedy jeszcze w milionach. Teraz po prostu się czasy zmieniły, mamy dostęp do nowszej technologii i trzeba się z tym pogodzić a nie psioczyć. Kiedyś każdy dostawał rower i duży zestaw lego, więc dzieci też chciały to co koledzy. Teraz dostają konsole i laptopy, więc każdy też chce konsolę czy laptopa.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 maja 2012 o 11:46
Kiedyś, to wszyscy dostawali medalik, zegarek i ewentualnie rower, a jak ktoś dostał dolara, słownie JEDNEGO DOLARA, to mu cała klasa zazdrościła.Ale jak rzekłem, chyba i dinozaury wtedy biegały.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 maja 2012 o 13:18
@Varyag, chyba biegały, bo ja miałam komunię prawie 20 lat temu i było dokładnie tak, jak pisze @nuclear. Religijny wymiar co prawda rozumiałam, ale jako jedna z nielicznych - i zresztą nawet nie wiem, czy to dobrze, bo strasznie się przejmowałam tym wszystkim. Reszta miała głęboko gdzieś i wszyscy się chwalili, jakie prezenty dostaną. A po tysięcznej próbie siadania-wychodzenia z ławek nawet ja miałam właśnie serdecznie dość i chciałam tylko, żeby już było po wszystkim.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 maja 2012 o 21:53
*tfu, prawie 10, nie 20.
OdpowiedzTo nie jest wina dzieci, że komunia stała się rytuałem pozbawionym większego znaczenia. Są szczere i oceniają sytuację tak, jak ją widzą. Nie rozumiem też tych pretensji do dzieci, że się cieszą z prezentów. Same ich sobie nie dają... Każde normalne dziecko będzie się cieszyć z prezentu. Przekleństwa? To miałoby cokolwiek nam mówić o tym, jakaż to młodzież nam się chowa? Dla większości wulgaryzmy, to głupi szpan przed rówieśnikami. Co inteligentniejsze z tego wyrosną.
OdpowiedzChociaż jeden normalny. Z perspektywy wieku wszystko to się wydaje głupie i niedorzeczne ale za bajtla było nowe, fajne, ciekawe. A im bardziej zakazane tym bardziej interesujące, najgorsi zbrodniarze dorastali w najgorszych rodzinach gdzie wpie*dol do nieprzytomności mieli za wszystko.
OdpowiedzMoże dlatego mądrzej jest zrobić tak, jak zrobił proboszcz pewnej parafii we Wrocławiu. Otóż poprosił rodziców i chrzestnych o wręczenie prezentów DZIEŃ PRZED komunią - żeby dzieci zdążyły się nacieszyć i w niedzielę były skupione tylko na religijnym aspekcie wydarzenia.
Odpowiedz