Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Już rozumiem, dlaczego tak mało ludzi zgadza się świadczyć w sprawach sądowych.…

Już rozumiem, dlaczego tak mało ludzi zgadza się świadczyć w sprawach sądowych.

Przed I rokiem studiów - czyli niemal 9 lat temu - byłam świadkiem przestępstwa, jedynym, jak się później okazało. Złożyłam zeznania na policji, w prokuraturze, dostałam wezwanie na rozprawę.
Rozprawa odroczona, oskarżony się nie stawił. 2 tygodnie później kolejna, oskarżyciel posiłkowy się nie stawił. 3 tygodnie później kolejna, odroczona, sędzina dzień wcześniej poszła na L4. 2 tygodnie później sąd ogłosił przerwę, zanim złożyłam zeznania. I tak się to toczyło, przez 9 lat byłam wzywana na rozprawy i nie miałam możliwości złożenia zeznań.

Póki mieszkałam w Krakowie, póty nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, ale po przeprowadzce do Warszawy wezwania co 3, 4 tygodnie, jeżdżenie do Krakowa i dowiadywanie się, że znowu mam wracać do domu - brak prokuratora, obrońcy, oskarżyciela posiłkowego, oskarżonego, sędziego, kogokolwiek, pęknięta rura, zaginięcie akt, itd. - stało się wyjątkowo irytujące.
Wniosek o przesłuchanie przez sąd w Warszawie został odrzucony, bo narusza prawa stron do zadawania mi pytań.

Kiedy zachorowałam, stwierdziłam, że mam tego dosyć.
Napisałam do sądu, że sytuacja jest kuriozalna, naraża mnie na koszty, nieprzyjemności, a w obecnych okolicznościach przyrody, biorąc pod uwagę tempo postępowania, najpewniej zejdę, zanim zdołam opowiedzieć się przed obliczem jaśnie sędziny. Załączyłam zaświadczenie od lekarza, wrzuciłam do koperty i wysłałam.

O dziwo, doczekałam się reakcji. Od tamtej pory wezwania zaczęły przychodzić równo co 2 tygodnie. A ja równo co 2 tygodnie odsyłałam zaświadczenia o kolejnych badaniach, chemioterapii, hospitalizacji. I tak się to kręciło do wczorajszej rozprawy. Na którą zostałam doprowadzona siłą.

Sąd uznał, że to JA opóźniam postępowanie sądowe i wydał nakaz doprowadzenia mnie przez policję. Z Warszawy do Krakowa. Żeby było śmieszniej, panowie czarni zabrali mnie właśnie ze szpitala - mimo protestów lekarzy, w tym mojego onkologa. Ale nie to było najgorsze.
Niestety, zabrali mnie SAMĄ. Nie zgodzili się, żeby jechał ze mną mąż albo brat. Nie ma mowy, nawet oświadczenie ordynatora, że w obecnym stanie nie powinnam pozostawać bez opieki, nie zmieniło ich nastawienia. Bardzo, bardzo niechętnego, a w drodze postarałam się, żeby było jeszcze gorsze, skoro oni nie chcą być ludzcy, to ja też nie muszę.

Udało się zawiadomić moją krakowską rodzinę, żeby zajęli się mną na miejscu, mąż jechał za policjantami przez całą drogę.
A co jest smaczkiem całej sytuacji?
Sędzina na L4, dziecko jej zachorowało. Rozprawa odroczona.

polskie sądy

by Werbena
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar hermiona
40 48

to państwo jest śmieszne, po prostu śmieszne.

Odpowiedz
avatar mupf
54 60

Własnie już nie jest śmieszne. Jest zwyczajnie głupie. @Werbena, czemu z tym nie pójdziesz do jakiej Uwagi, czy innego programu? Tak żeby zwyczajnie złość wyładować. A niech się, gnoje, tłumaczą przed kamerami.

Odpowiedz
avatar Jewzenice
12 18

To państwo nie jest śmieszne, tylko ludzie nie znają prawa, a potem wychodzi bagno i takie programy jak "Uwaga!" mają pożywkę. Ostatnio też był "świetny" artykuł w GW o tym jak to SKOK ściga za długi zmarłego ojca, który nigdy nie interesował się synami, a teraz oni muszę za to płacić. Poziom obiektywizmu na granicy zera. Oczywiście żaden z młodych mężczyzn nie udał się do prawnika bądź darmowej poradni prawnej...

Odpowiedz
avatar mupf
-4 12

@Jewzenice A co im powie ten prawnik? Prawo zmieni? Zasądzi wstecz totalna rozdzielność? Głupio piszesz trochę.

Odpowiedz
avatar Jewzenice
4 8

Drogi mupf, do prawnika to się idzie zanim zacznie się działać, a nie jak już się mleko rozlało, wtedy znacznie mniej boli. Poza tym pal sześć z tym prawnikiem, jest internet, takie informacje na pewno można znaleźć. Pamiętam jak miała 18 lat, nigdy z prawem jeszcze nie miała do czynienia i czekało mnie podpisanie umowy o pracę. Sama przeczytałam Kodeks Pracy i zrozumiała różnicę między umową o pracę na czas określony, a umową o pracę na okres próbny i która mogę podpisać przy moich planach, a którą nie :). Wiele taki drobnych sprawa można załatwić samemu.

Odpowiedz
avatar kreuzberg
11 11

@Mupf Czytałam o tej sprawie w Wyborczej. Synowie mieli prawo do spadku, który bodaj PRZYJĘLI WPROST, tak naprawdę nie do końca wiedząc co w tym spadku było. O mężczyznach wyrażano się w superlatywach, że oni mimo biedy i ojca, który nie płacił alimentów, wyszli na prostą, nawet nieźle zarabiają... (No, ale oczywiście nie na tyle, żeby zapłacić dług!) Na pewno byłoby ich stać na wizytę u notariusza i zapłacenie komornikowi na spis inwentarza...Z resztą jak to się ma do długów tego ojca... Jeżeli nie utrzymuje się kontaktu z rodzicami, to bezpieczniej jest przyjąć spadek z dobrodziejstwem inwentarza - długi zostaną spłacone, jeżeli coś zostanie, jest twoje. Jeżeli długi przewyższą aktywa - nie dostaniesz nic, a bank pożywi się tylko tym,co było. Przychodzi mi na myśl jedynie pazerność ludzka i powiedzonko "czemuś biedny? boś głupi. czemuś głupi? boś biedny". P.S. Jewzenice - faktycznie, artykuł obiektywny jak choleraaaaa...

Odpowiedz
avatar Jewzenice
9 11

@Kreuzberg - a propos artykułu, to w momencie śmierci ojca obaj synowie byli niepełnoletni, a więc z mocy ustawy przyjęli spadek z dobrodziejstwem inwentarza, czyli nie mogli odpowiadać za długi więcej, niż wartość spadku. Jak to czytałam to bardziej uderzyło mnie to, że jeden z nich sam przyznał, że jak dostawał jakieś pisma z sądu lub od komornika, to sprawę olewał, bo nie chciał się w tym w ogóle zajmować :D

Odpowiedz
avatar kreuzberg
7 7

@Jewzenice No, właśnie, jeszcze lepiej... Polacy, apeluję, wzorem Niemców przekonajcie się, że prawnicy nie gryzą, a nie chodźcie do nich tylko wtedy, gdy trzeba wziąć rozwód albo sądzić się z sunsiadem o miedzę.

Odpowiedz
avatar bzowababa
0 2

Werbena, uważam że z tym do telewizji i do rzecznika praw człowieka w UE, bo u nas nic się z tym gównianym prawem i sądownictwem nie ugra- łapa łapę myje...

Odpowiedz
avatar Shadow85
43 47

Czy nie można w takim przypadku złożyć skargi na sąd, sędzinę i cały ten bajzel? Ja wiem, ze sędziowie są niezawiśli i praktycznie nie do ruszenia, ale wyrywanie z onkologii pacjenta, gdzie lekarze się temu stanowczo sprzeciwiają, wożenie 200km bez jakiegokolwiek zapewnienia, że po rozprawie taką osobą będzie się ktoś mógł zająć... to przecież narażenie życia... ciekawe czy nie można by było złożyć w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 10:38

avatar Freeq
-4 42

Chłopie wiesz co znaczy zawistny ?! Wg. słownika języka polskiego "taki, który jest żądny zemsty". W Twoim kontekście wychodzi, że sędziowie nie są żądni zemsty. Sędziowie mogą być jedynie niezawiśli. Słowo podobnie brzmi, ale oznacza całkiem co innego. Widocznie coś, kiedyś, gdzieś usłyszałeś i chciałeś powtórzyć, ale niestety to nie było te słowo. Jedną z gwarancji niezawisłości sędziowskiej jest immunitet, sędzia nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności bez zgody sądu dyscyplinarnego, a jak wiadomo sędzina która sędziuje pewnie już długie lata w zawodzie, w dość małym stopniu jest narażona na to, żeby ją tak chętnie pociągnęli do odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar Shadow85
5 37

Fakt nie to słowo. Mój błąd pieniaczu :)

Odpowiedz
avatar lucionas
10 14

Złożyć skargę, tylko do kogo? Pamiętam jakąś książkę Suworowa, tego skazanego przez ruski wywiad na śmierć za odtajnianie faktów. Jak to pisał o wojsku, gdzie z ludźmi robiono co chciano. Dlaczego? Bo można, i tak się nie poskarżą... bo niby komu? Obawiam się, że mimo naszego członkostwa w jełropie nadal mało co można zdziałać (układy, układziki, rączka rączkę myje, nepotyzm i inne określenia pasujące do całej sytuacji). Pozostaje uderzać na samą górę, czyli do jakichś obrońców praw człowieka (bo te to chyba niejednokrotnie zostały tu złamane), albo od trybunału konstytucyjnego.. Może jak nie w Polsce to w Brukseli? Tylko kto się pochyli nad nami, maluczkimi? Może faktycznie trzeba rozdmuchać sprawę przed kamierami. Bo to wcale nie jest śmieszne, jak piszą poprzednicy - już nie.

Odpowiedz
avatar MrSpook
2 2

Można

Odpowiedz
avatar Dysfolid
20 28

Kur..mać! Wykończą cię zanim ta cholerna sprawa się skończy! Czy przestępstwo, którego byłaś niefortunnym świadkiem jest takiej wagi, że warto oddać za to życie? Na tym forum wypowiada się tylu specjalistów z różnych branż. Niech wtrąci się jakiś prawnik i pomoże dziewczynie. PROSZĘ!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

A możesz podać jaki to jest rodzaj sprawy? Ogólnie, rzecz jasna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 9:18

avatar chenelly
7 19

Nie mecz sie dziewczyno, to nie an twoje zdrowie. Zadzwon do jakies prawnika albo wyslij do niego meza, zaplacisz za porade, ale pewnie duzo zyskasz, jakas droga NA PEWNO jest. I prosze cie, nie tlumacz sie tym, ze jestes chora, ze nie chce ci sie ciagac po prawnikach, bo pewnie mozesz poprosic rodzicow, albo meza, zeby sie dowiedzieli, a jak tego nie zrobisz to jeszcze sie okaze, ze umrzesz w Krakowie, czekajac na rozprawe, ktora nigdy sie nie odbyla. Jesli masz wszystkie wezwania, albo nawet tylko kilka ostatnich to zachowaj je, bedzie to kluczowy dowod. Albo oskarz ich o porwanie czy cos, przeciez nie moga sobie tak o pacjentki ze szpitala zabierac.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
25 35

Oskarż policję o znęcanie się i narażanie twojego życia. Przez męża-pełnomocnika oczywiście. I postaraj się, żeby co najmniej 2 gazety i jedna stacja TV się dowiedziały o sprawie.

Odpowiedz
avatar Jewzenice
7 15

Z pierwszego zdania powiało głupotą i nieznajomością terminów. Policja działająca na podstawie postanowienia sądu ZAWSZE działa legalnie, jedyną instytucja, która można o coś oskarżyć to ewentualnie sąd.

Odpowiedz
avatar seera
17 19

A potem wielkie zdziwienie że ludzie są głusi i ślepi jak coś się dzieje,byle nie musieć zeznawać i mieć święty spokój.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

Żeby uznać Twoją nieobecność za usprawiedliwioną, potrzebujesz zaświadczenia od lekarza sądowego... Tylko on może to zrobić, inne papiery czy zaświadczenia, nawet od ordynatora, niestety nie wystarczą. Także wniosek o zbadanie przez lekarza sądowego.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
32 36

I to jest własnie chore. Na zdrowy rozum, to po piśmie od ordynatora onkologii to sąd powinien był wyjść z takim wnioskiem, jeśli już. No i co, sędzina żeby nie przyjść nawet nie musiała sama być chora, a świadek przykuty nowotworem do szpitala ma latać, wnioskować i załatwiać? Chyba zaczynam cierpieć na zaniki pamięci właśnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 10:27

avatar Kropucha
3 5

Nie potrzeba wniosku. Wystarczy się umówić na wizytę u lekarza sądowego.

Odpowiedz
avatar Werbena
33 35

A wam się wydaje, że kto mi wystawiał te zaświadczenia, pediatrzy z osiedlowej przychodni? Oczywiście, że byłam u lekarza sądowego. Ba, u niejednego. Świstek od onkologa wysłałam tylko raz, kiedy UPRZEDZAŁAM sąd, że jestem chora i niech się opamięta z przeciąganiem sprawy. Swoją drogą, kuriozum polskiego wymiaru "sprawiedliwości" objawia się też w tym, że lekarz sądowy miał świadczyć o tym, że dany człowiek rzeczywiście z przyczyn zdrowotnych nie może stawić się na rozprawie. W Warszawie jest tylko 14 lekarzy sądowych, a żaden nie specjalizuje się w onkologii, większość to interniści. Musiałam im tłumaczyć, co mam w dokumentacji, dlaczego muszę wziąć leki właśnie wtedy, dlaczego muszę je wziąć pod opieką mojego lekarza prowadzącego i farmaceuty specjalizującego się w onkologii, dlaczego muszę wtedy codziennie być na badaniach. Umówienie się na wizytę w paru razach graniczyło z cudem. I za każdym razem musiałam to opowiadać od początku. Paranoja. Raz usłyszałam "wierzę pani na słowo, to zupełnie nie moja dziedzina". A w zaświadczeniach, zgodnie z prawdą, było napisane, że jestem gotowa do stawienia się 4 dni po przyjęciu leków. Do pierwszego sama dołączyłam informację, że będę je brać równo co 2 tygodnie, planowaną datę zakończenia terapii też podałam. Trudno jest z tylekroć przesyłanych informacji wyciągnąć wniosek, że skoro tylekroć przyjeżdżałam, a teraz sama informuję o tym, że nie mogę, to raczej nie wymyślam? @ Jezwenice Niby jak do tego doprowadziłam? Składając wniosek o to, żeby mnie przesłuchać przed sądem, do którego mogę spokojnie dotrzeć, stawiając się na rozprawy przez te lata (w przeciwieństwie do składu sędziowskiego i prawników obu stron), czy też może informując sąd, że się przeprowadziłam? A może wysyłając sama z siebie list z informacją, że choruję? Za kilka miesięcy nie będę w stanie mówić ani pisać, o poruszaniu się nie wspominając, a najdalej w grudniu w ogóle nie będzie miał kto zeznawać, co wtedy zrobi sąd? Ukarze moich spadkobierców grzywną (swoją drogą, ciekawe, zawsze sądziłam, że podstawowym sposobem ukarania świadka, który nie stawia się na rozprawy, jest grzywna, dopiero potem ), bo znowu "utrudniam działania sądu"? Sędzina - jedna i ta sama przez cały czas - miała 8 lat, żeby mnie przesłuchać, za każdym razem stałam pod drzwiami. Nie skorzystała z żadnej z tych okazji. Skarżyłam się na to wielokrotnie. Prezes sądu stwierdził tylko, że ludzie mają poważniejsze problemy niż występowanie w charakterze świadka.

Odpowiedz
avatar scr
18 20

TO zdarzyło się naprawdę?! Jeśli tak pozostaje kierunek : Uwaga lub Interwencja, zabranie pacjenta z chemii jest narażeniem jego życia i zdrowia i nie powinno mieć miejsca.

Odpowiedz
avatar Rammaq
9 15

Jak najbardziej nadaje się to do telewizji. Ci bohaterscy struże prawa, doprowadzający Cię na rozprawę. Tylko czekać, aż ten chory system się rypnie.

Odpowiedz
avatar grisznik
3 5

stróże*

Odpowiedz
avatar Mistress
2 2

@grisznik - "Struże" nawet bardziej tu pasuje...

Odpowiedz
avatar igon
17 23

Zgłoś pozew o nękanie na sędzinę i policję. Do tego o odszkodowanie za narażenie zdrowia i zwrot kosztów za dojazdy. Co do zeznań powiadom prokuraturę, że po tak długim czasie i problemach zdrowotnych nie pamiętasz wydarzeń i odwołujesz wcześniejsze zeznania. Niech mają własne bagienko z każdej strony jak im się sprawa rypnie całkowicie.

Odpowiedz
avatar igon
20 24

Dodatkowo zgłoś do sądu wyżej zawiadomienie o celowym opóźnianiu postępowania przez sędzinę (ciągłe L4) i podejrzeniu zmowy z oskarżonym (dążenie do przedawnienia sprawy lub próba wykazania że świadek się pomylił w zeznaniach bo mota się w zeznaniach przed sądem).

Odpowiedz
avatar Jewzenice
1 19

Sędzina to żona sędziego, na kobietę - sędziego mówię się sędzia, tak samo jak na mężczyznę, to po pierwsze. Po drugie - a masz jakieś dowody na to, że Pani sędzia nie była chora wtedy, gdy przedstawiała zwolnienie i że jest w zmowie z oskarżonym? A zwrot kosztów poniesionych przez świadka w związku ze stawieniem się na rozprawie to rzecz normalna, trzeba tylko złożyć wniosek, chociażby do protokołu rozprawy.

Odpowiedz
avatar igon
1 5

@Jewzenice - dziwnym trafem ta sama sędzina na każdej rozprawie jest chora albo ma ważne sprawy albo też pojawiają się inne nieprawidłowości i sędzia decyduje się o przełożeniu sprawy - na moje jest to gra na czas i podejrzewam, że te L4 byłyby do podważenia - kto wie czy nie były wystawione przez tego samego lekarza z tego samego powodu itd. Poza tym jak jest ona tak chorowita to powinna oddać sprawę innemu sędziemu do prowadzenia a nie namnażać koszty i nic nie rozwiązać a potencjalny przestępca nadal chodzi wolno. Zmowa z oskarżonym to tylko podejrzenie - bo jak świadek po paru miesiącach / latach ma potwierdzić swoje zeznania i w przypadku pytań być w stanie obronić swoją wersję tak by nie dało się jej podważyć? No chyba, że świadek spisał sobie wszystko albo ma pamięć absolutną. Poza tym kobietę schorowaną i z rakiem raczej stosunkowo łatwo wymanipulować by pogubiła się w zeznaniach - a od tego już tylko krok do unieważnienia zeznań i wypuszczenia oskarżonego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 20:48

avatar Jewzenice
0 6

@igon: jednym z warunków bycia sędzią jest posiadania odpowiedniego stanu zdrowia do sprawowania tej funkcji. Najprawdopodobniej tej sprawie towarzyszy jakiś pech, ponieważ jakby Pani sędzia miała takie problemy ze wszystkimi swoimi sprawami na biegu (przeciętnie sędzie ma nawet kilkaset spraw równocześnie), to zwyczajnie podziękowanoby jej za współpracę. (Nie)szczęściem procesu karnego jest to, że do przeprowadzenia jego poszczególnych etapów potrzebna jest obecność określonych stron bądź uczestników. Nie wiem jak było tutaj, ale rozprawy nie można przekładać dlatego, że jedna żarówka się spaliła, choć mam wrażenie, że sąd w paru miejscach przegiął. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Werbena nie podała o jakie przestępstwo chodzi, ale skoro oskarżony jest na wolności, to raczej nic specjalnego. Zarazem, jeśli sędzia jest w zmowie z oskarżonym, to gratyfikacja powinna być odpowiedniego rozmiaru, co jest trudne do osiągnięcia, ponieważ 99% ludzie, którzy zmarnowali 5 lat na studia, 5 lat na aplikacje i kilka lat pracy jako referendarz nie poświęci całej kariery zawodowej, prawa do wykonywania zawodu oraz nie zaryzykuje odpowiedzialności karnej za kilka stów ;]. Odpada też bliska relacja sędziego z oskarżony - jest wyłączony z orzekania z mocy ustawy. Reasumując - wygląda to na pecha zmieszanego z pewnymi zaniedbaniami, ale teorii zmowy jestem bardzo daleka.

Odpowiedz
avatar Kropucha
7 11

Werbena, niestety, żeby świadek został zwolniony z udziału w procesie, musi mieć orzeczenie o niezdolności do stawienia się na rozprawie od lekarza sądowego. Na tym orzeczeniu jest przewidywalny termin możliwości stawienia się i dopiero po tym terminie mogą Cię ścigać, o ile nie dostarczysz kolejnego orzeczenia o dalszej niezdolności. Żadne wyniki badań czy opinie innych lekarzy nie są przez sąd uwzględniane. A świadek w sądzie ma znacznie mniejsze prawa niż wszyscy inni, to wiadomo nie od dziś. Więc nie masz na co czekać, tylko przy kolejnym wezwaniu idź do sądowego, bo inaczej będą Cię nękać. Nie musisz o badanie wnioskować, wystarczy się umówić z lekarzem. Jeżeli nie masz możliwości udać się do niego, poproś o wizytę domową, czy w placówce medycznej. Tu jest wykaz lekarzy sądowych przyjmujących w Warszawie. Jeżeli nie ma lekarza Twojej specjalności, umów się z lekarzem ogólnym, pamiętając o zabraniu całej dokumentacji medycznej (i najlepiej informacji od lekarza prowadzącego), wezwania do sądu i dowodu osobistego. http://warszawa.so.gov.pl/tl_files/sow/Informacje/lekarze%20sadowi/lekarze%202012/wykaz%20lekarzy%2018%20kwietnia.pdf

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 13:02

avatar Werbena
8 8

Wiem to wszystko. Zwyczajną informację od onkologa dołączyłam tylko do pierwszej informacji, "przedwezwaniowej", bo przewidziałam, że w takim tempie prowadzenia sprawy albo zwariuję, albo dostanę sklerozy. Problem był tylko taki, że po szóstym niestawieniu, usprawiedliwionym tym samym powodem, co zawsze sąd doszedł chyba do wniosku, że albo przesadzam lekarzom, albo mam się pojawić za wszelką cenę.

Odpowiedz
avatar wilddust
2 16

co za chory kraj! trzeba stąd jak najszybciej uciekać!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Ja już z tej drogi skorzystałem i nie żałuję. :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

nazwanie tej sytuacji chorą i poronioną to mało. Granat by się przydało wrzucić do tego bagna.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
4 8

ale wtedy obryzga wszystko naokoło.

Odpowiedz
avatar voytek
0 6

po pierwsze zainteresuj (a lepiej twoj mąż) sprawą MEDIa programy telewizyjny typu UWAGA TVN czy INTERWENCJA POLSATU !!! a następnie wystąpcie do sądu z powodztwa cywilnego o odszkodowanie za narażenie na utratę zdrowia i życia (wbrew zaleceniom lekarza zabranie cie siłą ze szpitale i przerwanie terpii, itd) Sprawa do wygrania nawet z niezbyt dobrym adwokatem! w wyzdrowieniu ci to nie pomoze ale jakies tam fundusze na regabilitacje powinny byc - zeby sie nie fatygowac do sadow niech akt oskarzenia wniesie twoj mąż!

Odpowiedz
avatar rekin_dziewicojad
12 14

Hmm, Werbena jest ciężko chora, każdy jej tu radzi ciąganie się po sądach, programach. Przecież to stres, a stres pogarsza jeszcze stan pacjenta. Powinna hospitalizować się w spokoju. Trzymam kciuki za wygraną walkę z nowotworem. A policji i sędziom: kij w oko i kotwica w plecy.

Odpowiedz
avatar Kaya9
4 12

Zastanawiam się tylko jakim trzeba być człowiekiem, aby minusować tę historię...

Odpowiedz
avatar kreuzberg
4 12

I dlatego, moje dzieci, opłaca się zostać sędzią. Nie masz ochoty na prowadzenie sprawy? Powiedz, że miałeś za mało czasu na zapoznanie się z materiałem. Jeden dzień płatnego wolnego na tym łez padole..

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
4 6

Żeby to było takie proste... Większość moich znajomych po studiach prawniczych pracuje w ZUSie albo na uczelni w dziale stypendiów i innych -ów. Kuzynka, wielkim fartem została przyjęta pod skrzydła komornika i mogła się wyspecjalizować

Odpowiedz
avatar lawyered
8 8

A nie prawda. Droga do zostania sędzią: 5 lat studiów, 5 lat aplikacji, minimum 2 lata asystentury lub referendarstwa (a w praktyce dużo więcej). Jak już się uda znaleźć wolny etat gdzieś w kraju, to zapierniczasz jako sędzia w rejonie i praktycznie nie masz życia prywatnego. Kilka - kilkanaście spraw na wokandzie, każdą trzeba opracować, uzasadnić. Potem Ci wizytator liczy statystykę a jak się nie spisujesz możesz zarobić wytyk. To się wydaje takie piękne, dopóki się nie spojrzy z bliska na życie sędziego.

Odpowiedz
avatar kreuzberg
1 7

A nieprawda. Recepty są dwie, ale zapewniam Was, że mają prawo bytu pod każdą szerokością geograficzną. 1. Trzeba zapier*alać i się nie opier*alać. Jeżeli w wieku 21 lat w wakacje pracujesz (daj Boże, że pracujesz, bo niektóra bananowa młodzież nawet takiego wysiłku nie potrafi unieść) jako kelnerka w Ustce tylko po to, żeby zarobić na styczniowe opier*alancjo snowboardowe/względnie na cały rok alkoholu/nju MacBookPro, to nie dziw się potem, że nikt nie chce cię do pracy w zawodzie. A jakąż ty masz praktykę w tymże zawodzie? Czy kiedykolwiek chociaż dotknąłeś prawdziwej pracy w swoim zawodzie? No właśnie. Czy w Polsce, czy w Niemczech, dziesięć lat temu (podobno wtedy jeszcze nie było tak jak teraz i jak kończyłeś studia, to wszyscy cię chcieli!) ludzie, którzy mieli trochę oleju w głowie zabijali się o DARMOWE, WAKACYJNE praktyki. Ba! Jeszcze czasami musieli do nich dopłacać. A i tak kończyło się na umawianiu spotkań Wielkich Panów Mecenasów z maluczkimi klientami. Względnie - podawania im kawy i przynoszenia akt albo szukania papieru, który zaginął piz*ylion lat temu i raczej się już nie znajdzie. Mimo wszystko, możesz sobie potem wpisać w CV aplikując gdziekolwiek "asystent mec. X. w kancelarii XYZ" i to razy cztery (masz cztery razy wakacje na pięciu latach). Przy zagranicznym systemie studiów (gdzie masz więcej czasu na pracę) niektórzy niewolniczo i usłużnie robili po 15 godzin w jakiejś korporacji, a płacono im za 4. A gdzie tu się jeszcze uczyć? Ludzi, którzy mieli na tyle oleju w głowie, widuję teraz na sądowych korytarzach. Albo znajduję ich nazwisko na wokandzie. Dziewczynę po prawie, która nie wiem co tam robiła (prawo zaoczne w Polsce) też widuję. W szczecińskim McDonald's. Gibony, które nie zdały Staatexamen też często widzę. Pracują w samym centrum Berlina! W Subway. Ciekawe, czy skład kanapek też mają na kilometrowych ściągach? Trzeba być najlepszym, nie oglądać się za siebie i robić. Nikt nad tobą płakać nie będzie, że skończyłeś prawo, a robisz w ZUSie. Sorry. Od pierwszego roku studiów śpię po 4 godziny i jak wyjeżdżam na wakacje, to zwykle do rodzinnego domu na góra trzy dni. Studia to nie podstawówka, na jakim świecie żyją studenci filozofii, którzy poszli na filozofię po kręci ich Nietzsche i Stirner (wersja optymistyczna) albo nie mieli szans na nic innego (wersja pesymistyczna)? Bijesz się, wypruwasz flaki, ledwo żyjesz, jesteś świetny w tym co robisz? Na pewno ktoś cię zauważy. 2. Koneksje, nepotyzm, sranie w banie. Jeżeli jesteś córeczką adwokata i wnuczką sędziego, to na pewno też zostaniesz sędzią/adwokatem, bylebyś się dostała na prawo, bo zlikwidowali ostatnimi czasy miejsca rektorskie (ach, tyle znanych karier przez miejsca rektorskie zostało uratowanych - vide pani Kaczyńska junior. polecam artykuł w aktualnej "POLITYCE") Moja koleżanka, której samotna matka zapierdzielała na kasie w społem, wiedzę prawniczą czerpała z "Sędzi Anny Marii" i przenigdy nie miała doświadczenia z prawnikiem, jest teraz cenioną panią sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. I tak, może sobie pozwolić na przenoszenie rozpraw (ach, bo taka zmęczona po Digitalism w Gdańsku...).Była po prostu dobra i ambitna, teraz może sobie pozwolić na wiele przywilejów życia sędzi. A co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie...;) Nie mówię, nie zawsze tak będzie, nie zawsze trafi cię się WSA, ale musisz dać coś Z SIEBIE i to NAPRAWDĘ DUŻO. A z tego co słyszę od znajomych wykładowców, polscy studenci prawa tego nie rozumieją. Ostatnimi czasy za darmo, to można tylko w pysk dostać. P.S. Nie zapominajcie, że praca prawnika nie jest taka jak w TVNie i nie liczcie, że jak już zostaniecie adwokatem, to w ciągu trzech lat będzie was stać na BMW x3 i ładne mieszkanie.

Odpowiedz
avatar michel87
6 8

Kiedyś zejdę na zawał przed podwyższone ciśnienie kiedy czytam piekielnych. Zrób co radzili wyżej i opisz co to dało!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 6

Nic dziwnego, że Polacy wygrywają tyle spraw w Strasburgu.

Odpowiedz
avatar TomozTM
5 5

już chwilowo pomijając Twój niestety obecny stan zdrowia, w takim przypadku masz prawo do wystąpienia o zwrot kosztów dojazdów. pierwszy lepszy radca prawny powie Ci co i jak... A z sądami niestety trzeba twardo. Jak nie p**niesz w stół to nic nie załatwisz. Tylko z kulturą i paragrafami to trzeba załatwiać... :) Zdrówka życzę!!! :)

Odpowiedz
avatar Paula84
1 7

Niech ktoś to na Wykop wrzuci, ta sprawa musi dotrzeć do ludzi, a autorka nie ma zapewne sił na programy telewizyjne.

Odpowiedz
avatar Werbena
12 16

Co do rozwijanej wyżej teorii spiskowej... Przez te lata sędzina (na marginesie, to potoczna, ale jak najbardziej akceptowana przez system językowy nazwa kobiety wykonującej zawód sędziego) była chora sto razy, ale tyle samo razy były chore jej dzieci, tak samo prokurator, obrońca oskarżonego, sam oskarżony, poszkodowany i reszta cyrku. Odnoszę wrażenie, że na ich tle i tak ja wychodzę na tę z końskim zdrowiem, bo wcześniej tylko kilka razy wysyłałam zaświadczenia o tym, że leżę i zdycham, głównie kiedy mi płuca siadały. Ale wtedy wystarczył podpis ordynatora, że leżę w szpitalu. Ten proces to jedna wielka paranoja, powoływanie biegłych, odwoływanie biegłych, czekanie na ekspertyzy, przekładanie rozpraw, wypadki losowe, odczytywanie akt (pół roku w plecy, a ja warowałam pod drzwiami, jakby sąd nie mógł przewidzieć, że skoro ma jeszcze jakieś 10 godzin czytania przed sobą, to może jednak nie musi mnie wzywać), wnioski o przekładanie przełożeń... Majstersztyk, jeżeli chodzi o przeciąganie sprawy ponad ludzkie wyobrażenie. Cała zabawa kosztowała wymiar sprawiedliwości nielichą kasę, bo za każdym razem wnosiłam o zwrot kosztów podróży i równowartość utraconego zarobku. A jak raz ominęła mnie kontraktowa impreza, za którą miałam dostać kilka ładnych tysięcy, pojechałam i okazało się, że dzisiejsza rozprawa trwa niecałe 20 minut, bo sąd rozpatruje wniosek o odroczenie do czasu ukończenia pracy biegłego, to miałam ochotę ich pozabijać. Ba, największy kwiatek był wtedy, kiedy rozprawa zbiegła się z pogrzebem mojego dziadka. Zadzwoniłam do Krakowa - moja obecność jest absolutnie niezbędna, tym razem sąd mnie przesłucha. Na miejscu okazało się, że jednak nie. Serio zastanawiam się, na ile będzie wartościowe moje zeznanie, bo po tylu latach normalny człowiek raczej nie jest w stanie ze szczegółami odtworzyć widzianej raz sceny i mieć całkowitą świadomość tego, co się zdarzyło, a co przez ten czas nałożył na to jego umysł. A mnie po lekach trudno nazwać normalną. Teraz nawet nie mam pojęcia, czy dostanę kolejną dawkę - po każdej dozie powinnam bezwzględnie 10 godzin leżeć pod stałą obserwacją onkologa i farmaceuty onkologicznego, dla dobra mojego i projektu, który funduje mi tę chemię. A tu policjanci ledwo poczekali, aż mną przestanie trząść, kazali się ubrać i wywieźli do radiowozu. Mam nadzieję, że tapicerkę po moich wymiotach będą jeszcze długo prać. Na sali sądowej występowałam już jako oskarżona, pozwana, powódka (ja kontra Rzeczpospolita Polska, materiał na dobry film sensacyjny), wielokrotnie świadek (co by o moich rodzicach nie mówić, doskonale wiedzieli, jak używać dzieci w trakcie rozwodu), oskarżycielka posiłkowa, biegła... ale takiego burdelu jak z tą sprawą jeszcze nie przeżyłam. A wystarczyłoby, żeby przesłuchał mnie sąd w Warszawie, jak o to wielokrotnie prosiłam, przecież na każdym wezwaniu dostaję pouczenie, że przysługuje mi prawo do przesłuchania przed sądem rejonowym "z przyczyn zdrowotnych, odległości lub innych powodów uniemożliwiających osobiste stawienie się". Ale nie, po co, przecież skoro przez tyle czasu dawałam radę być osobiście, to najwyraźniej musiałam z tego zrobić jakieś moje hobby. I niby wszystko pozostaje w zgodzie z literą prawa, niby sama chciałam przyspieszenia tego procesu, ale ludzie... trochę litości. Po 9 latach, nie mogąc doprowadzić do końca jednej sprawy, chyba zrezygnowałabym z pracy.

Odpowiedz
avatar lawyered
2 2

Werbena: spróbuj ponownie złożyć wniosek o przesłuchanie Ciebie w drodze wideokonferencji. Wtedy strony będą miały możliwość zadawania pytań swobodnie, bez konieczności ich wcześniejszego pisemnego przygotowywania. I nie przejmuj się... Krakowska szkoła prawa ogólnie "słynie" w całym kraju. Czasami zdarzają się pechowe sprawy... Sędzia choruje, potem prokurator (choć pewnie akurat w kwestii prokuratora ktoś by poszedł na zastępstwo)... adwokaci też (wbrew obiegowej opinii) czasem naprawdę chorują, choć często to strategia procesowa. Ogólnie polska procedura karna jest niezmiernie skomplikowana i pełna absurdów przeciągających sprawy do maksimum. Teraz jeszcze obrońcami niedługo będą osoby, które w życiu kontaktu z prawem i postępowaniem karnym nie miały... To dopiero będą jaja.

Odpowiedz
avatar Werbena
17 17

Składałam chyba 7 razy, bezskutecznie. Ostatni raz przed świętami. Oddalony. W pewnym momencie zaczęłam wierzyć, że to krakowski sposób uprawiania lokalnego patriotyzmu i karania zdrajczyni, która wyniosła się do stolicy.

Odpowiedz
avatar MrGorsh
0 0

Brzmi to całkiem sensownie... :|

Odpowiedz
avatar hudini4
4 4

Werbena ja nie chcę komentować tej sytuacji. Po prostu trzymam za Ciebie kciuki. Uda Ci się. Wierze że wyzdrowiejesz i jeszcze kiedyś będziesz się z tego śmiała.

Odpowiedz
avatar Suzumushi
-1 3

Trzymaj się kobieto i (wiem, że to ciężkie) spróbuj nie denerwować się całą sprawą, szkoda zdrowia na nasze chore państwo... @Jewzenice- wiem, procedury, blablablabla. I Ty, jako przyszły prawnik rzucasz jedynie suchymi faktami typu: "tak jest i nic z tym zrobić się nie da". Żeby nie być gołosłownym: "Rozumiem absolutnie Twoją złość, że w końcu było tyle lat i Cię nie przesłuchali, niestety, ale czasem tak bywa". Dla mnie (dosyć przeciętnego zjadacza chleba, nie mającego "profesjonalnej" styczności z prawem) jest to sytuacja tak chora, że w pewnych momentach pisania tekstu brakuje mi słów. Najpierw piszesz, że sorry- czasem tak bywa; następnie, iż trzeba znać umiar. Jestem nieco skołowany- czy sytuacja Werbeny nie jest kuriozalna? I nie, nie miałem zamiaru zaatakować Ciebie żadnym z napisanych przeze mnie słów- chcę wytłumaczenia tego...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2012 o 3:27

avatar Jewzenice
-3 7

Oczywiście, że sytuacja Werbeny jest kuriozalna i nigdy nie powinna mieć miejsca! Nie znam sprawy dokładnie, opiera się tylko na relacji jednej strony i mogę powiedzieć kilka rzeczy: 1. sprawa nie jest o wypruwanie flaków, bo sprawca jest na wolności, zatem nie ma ona wielkiego priorytetu, 2. procedura karna reguluje bieg postępowania, aby było ono jak najbardziej sprawiedliwe, jednak często jej przepisy możne wykorzystać dla jego wydłużenie, czytając historię mam momentami wrażenie, że sąd nie zna KPK i nie umie usadzić wiecznie "chorego" lub niestawiającego się oskarżonego lub obrońcy, 3. można było przekazać sprawę innemu sędziemu, jeśli sędzia prowadząca ciągle choruje (patrz: dzisiejszy artykuł o aferze zbożowej), 4. trochę nie ogarniam dlaczego sąd z uporem godnym lepszej sprawy nie chce przesłuchać w formie wideokonferencji, co pozwoliłoby dokonać w końcu tej czynności jak i zapewni oskarżonemu prawo do obrony poprzez zadawanie pytań; można było też po prostu przesłuchać najpierw Werbenę raz w sądzie, a potem drugi raz przy użyciu pytań przesłanych przez obrońcę, 5. w historii Werbena napisała, że miała L4, co wprowadziło mnie i jeszcze kilka osób w błędne przekonanie, że nie udała się do lekarza sądowego po zaświadczenie, co mogłoby uzasadniać przymusowe sprowadzenie, bo w oczach sądu wtedy jej obecność byłaby nieusprawiedliwiona; nie rozumiem natomiast kompletnie dlaczego nie sprawdzono, czy w ogóle rozprawa się odbędzie. Reasumując: odnoszę wrażenie, że po prostu nikomu się tej sprawy prowadzić nie chce, bo ani ona fajna, ani ciekawa, na dodatek chyba sąd nie dostrzega ponoszonych kosztów i marnowania czasu innych ludzi, a to po prostu jest niefajne. Jak miałam praktykę w SR i SO w Krakowie ( :D), to jak raz się świadek nie stawił bez jakiegokolwiek uzasadnienia, to od razu dostał grzywnę 1000 zł, jak nie przyszedł prokurator to zarządzono przerwę na pół godziny, zadzwoniono (w Krakowie Prokuratora i Sądy są w jednym kompleksie budynków, 5 minut spacerkiem) i się zjawił, proces się toczył. To udowadnia, że jak się chce, to można. Tutaj jakoś bardzo brakuje tego chcenia. Jest mi trochę wstyd za to, wiem też, niestety, że nie za bardzo coś można tutaj zrobić.

Odpowiedz
avatar Suzumushi
-1 1

Dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź i pragnę przeprosić za mało składny post- po imprezach nie tykam klawiatury nigdy więcej :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2012 o 19:54

avatar princessLeia
3 3

"[...] a w obecnych okolicznościach przyrody, biorąc pod uwagę tempo postępowania, najpewniej zejdę, zanim zdołam opowiedzieć się przed obliczem jaśnie sędziny." Werbeno, zabraniam ci tak mówić! Wyzdrowiejesz i dalej będziesz pisać na piekielnych ;)Pozdrawiam ciebie i męża, a życzę dużo zdrowia! :)

Odpowiedz
avatar sparxx
5 5

To już chyba lepiej żeby ludzie sami wymierzali sprawiedliwość, niż polskie sądy. "Wiedźmina wynajmę" :)))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2012 o 11:32

avatar muszka
2 2

Dobrze ktoś napisał wyżej, że powinnaś to zgłosić do "Uwagi" czy innego tego typu programu i wtedy niech oni się tłumaczą

Odpowiedz
avatar merctur
2 2

Ja pi...ę... Tylko to mogę napisać po przeczytaniu Twojej historii...I współczuć znalezienia się w tak absurdalnej i chorej sytuacji.

Odpowiedz
avatar random_forest
2 2

Dałam "mocne", ale to nie jest mocne, tylko cholerny skandal. Jedna z tych rzeczy, które mnie utwierdzają w przekonaniu, że ten świat należałoby zburzyć, spalić i gruzy posypać solą. Bardzo mi przykro z Twojego powodu, Werbeno. Z całego serca życzę Ci zdrowia i siły.

Odpowiedz
avatar RROD
2 2

Trochę żałuję, że przeczytałem tą historię akurat teraz. Prawdopodobnie z nerwów nie zasnę. Normalnie może taka opowieść nie ruszyłaby mnie aż tak dogłębnie, ale w związku z tym, że dwie osoby z mojej najbliższej rodziny zachorowały na nowotwór w odstępstwie pół roku od siebie to aż mnie telepie. Mam nadzieję, że te sku***syny reprezentujące pseudo "ramię sprawiedliwości" same kiedyś zdechną na raka. Jak można wykazać się aż taką głupotą i osobę w Twoim stanie wlec na darmo przez pół Polski? Jedna ze wspomnianych osób z mojej rodziny jest 4 miesiące po operacji i nawet, gdy wychodzi do ogrodu to boję się, że się rozsypie. Mam nadzieję, że wygrasz nie tylko z chorobą, ale również z tą bandą idiotów.

Odpowiedz
avatar Kostka
2 2

Przeczytałam i po prostu ręce mi opadły. Kompletnie nie wiem, co mam powiedzieć. Z tego kraju już nie trzeba wiać, tu trzeba spier**alać! Chore.

Odpowiedz
avatar Romanum
4 4

Ciekawe czy gdybyś była w czasie operacji, to też by cię wzięli niezszytą i zawieźli tam... Absurd polskiego prawa...

Odpowiedz
avatar VampireSmurf
1 1

absurd totalny. po prostu horror. nie wiem co powiedzieć. zszokowało mnie. coś mi się wydaje, że prawnicy obu stron dawali w łapę sędzinie, żeby się nie stawiała. albo po prostu jej się nie chce. @Werbena, życzę ci jak najlepszego zdrowia i jak najszybszego rozwiązania sprawy. :)

Odpowiedz
avatar misiak1983
1 1

Wielokrotnie pisałem w komentarzach, że polskojęzyczne sądownictwo to jedno wielkie kureffstffo, ale pożyteczni idioci ustawicznie mnie za to minusują, ale jest im wybaczone, bo nie wiedzą co czynią (czytaj: sadownictwo znają tylko ze strony teoretycznej, a nie jak działa faktycznie).

Odpowiedz
avatar Niepelnosprytna
1 1

Ale się we mnie zagotowało, gdy to przeczytałam. Jak można?! Zabrać ZE SZPITALA chorą osobę tylko po to by dowiedzieć się, że sprawę odroczono? Durna sędzina, policja, durne prawa czy co tam o tym zadecydowało!

Odpowiedz
avatar insomnia
0 2

padłam... co za poryty kraj!

Odpowiedz
Udostępnij