Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam przyjaciela bardzo bliskiego. W związku z tym zazwyczaj nasze osobiste sprawy…

Mam przyjaciela bardzo bliskiego. W związku z tym zazwyczaj nasze osobiste sprawy nie wychodzą poza naszą dwójkę. Jednak dręczy mnie to bardzo, bo chciałabym mu pomóc, a dochowując tajemnic przed wszystkimi nie mam się kogo poradzić. Mam więc nadzieję, że wpisując tu historię anonimowo doczekam się jakiejś rady z Waszej strony. Jest długa, mam nadzieję, że jednak przeczytacie.

Parę lat temu, kiedy się poznaliśmy, przyjaciel mój mieszkał z rodzicami i wspólnie z nimi prowadził interesy. Choć mógł się wyprowadzić już wcześniej, został, gdyż mama jego była słabego zdrowia, ojciec alkoholik nie kwapił się do opieki nad nią, zaś brat za granicą prowadził swój byt z żoną i dziećmi, i nijak nie miał możliwości wspierać reszty rodziny, choćby finansowo, nie mówiąc już o obecności. Przyjaciel mój, poza swoją pracą, zajmował się księgowością i dostawą do sklepu rodziców. Jako że mieszkali razem, mógł z zarobionych pieniędzy co nieco odkładać i tak przez dziesięć lat od uzyskania pełnoletności uzbierała się dwucyfrowa sumka na koncie. I wtedy nastąpiła równia pochyła.
Sklepik zaczął podupadać - jak po deszczu w okolicy pojawiły się markety, różne ropuchy i inne sieciowe obiekty, które reklamując się w telewizji, skutecznie odbiły klientów. Decyzję podejmował jakiś rok czasu, ale gdy ostatnie kilka miesięcy musiał do interesu dokładać, postanowił sklep zamknąć mając zgodę obojga rodziców.
W tym miejscu wkracza piekielna postać tej historii - ojciec alkoholik.
Wpływy finansowe skurczyły się znacznie, więc yntelygentny ten człowiek wpadł na "świetny" pomysł. I tak, kilkanaście miesięcy po upadku interesu, mój przyjaciel ze łzami w oczach mówi, że na wciąż zarejestrowaną firmę ojciec jego wziął kredyt i postanowił go nie spłacić. Jak mu się to udało? Ano pieczątki firmowe z zamkniętego sklepu powędrowały w pudełku do ich wspólnego mieszkania, zaś ojciec nie widział nic sprzecznego z prawem w podrobieniu podpisu syna i żony. Jako, że mieszkanie należało do obojga rodziców, przyjaciel spłacił kredyt ze swoich oszczędności, gdyż bał się, że mama zostanie bez dachu nad głową, bo poza tym lokalem nie posiadali nic wartego w oczach komornika.
W międzyczasie, gdy nasza przyjaźń się umacniała, wyznał, że ojciec zawsze pił, przed założeniem interesu czasem nie było co do garnka włożyć i dlatego poszedł do pracy, rezygnując ze studiów. Przemoc domowa również była obecna - nie fizyczna, ale psychiczna. Ojciec potrafił godzinami sączyć truciznę w ich uszy. Często bywał agresywny i czasem ze strachu wzywano policję, ale ta nie podejmowała żadnych kroków, bo stary miał "znajomości", a że nikogo nie pobił, to jaka to szkoda, że popił? Co więcej był oskarżony o spowodowanie wypadku po pijaku, ale od lat wyrok w tej sprawie nie zapadł, ponieważ jest on "chronicznie cierpiący i chory na wszystko co możliwe", więc do sądu stawić się nie może. Nawet sfałszował list, rzekomo pisany przez swojego syna, w którym była prośba, by "dali mu spokój". Po tych wyznaniach i kolejnych, częściowo za moją namową, przyjaciel postanowił się usamodzielnić. Nic jednak z tego nie wyszło, bo mama jego zachorowała na raka i w takich okolicznościach nie chciał jej zostawiać samej.
Przyjaciel mój stawał na głowie, jeździł z nią po całej Polsce wyszukując specjalistów i w końcu znalazł ośrodek, gdzie przeprowadzono operację. Niestety, mama mojego przyjaciela odeszła.
Po jej śmierci ojciec podjął decyzję o abstynencji i poprosił swoją matkę, by z nimi zamieszkała. Jak się później okazało, zamieszkała z nimi nie z chęci wsparcia czy opieki, ale dlatego, iż stary namówił ją na sprzedaż domu. Bo pieniądze były potrzebne. I - jakżeby inaczej - spłacił nimi swoje długi, bo kolejnych zdążył narobić. I znów przyjaciel mój wracał do domu wiedziony lękiem - tym razem o swoją babcię, bo ojciec nie pił raptem dwa miesiące, by potem znów się znaleźć w ciągu.
Jednak coś jakby się zmieniło, pojawiła się nadzieja. Odwiedził ich brat przyjaciela i razem postawili ojcu ultimatum - albo idzie na leczenie, albo oni się postarają, by doprowadził go na nie sąd. Przerwa tym razem trwała miesięcy kilka, ale widząc, że jeden syn nie ma już sił walczyć, zaś drugi wrócił za granicę, ojciec postanowił wrócić do starych nawyków. Czara się przelała, gdy próbował wziąć kolejny kredyt na firmę. Bystra pani bankier połapała się jednak w oszustwie i poinformowała drugiego właściciela. Mój przyjaciel postanowił definitywnie skończyć z ojcem. Wyrejestrował również firmę.
Sielanka by trwała, ale piekielnemu widać bardzo brakowało pomysłów na legalne zdobycie funduszy, więc wyciął kolejny numer. Konsekwencje były porażające.
Przyjaciel mój pracował w kilku ośrodkach badań opinii społecznej. Dodatkowo zarejestrowany był o ogólnokrajowym rejestrze ankieterów (nie wiem jaką ma oficjalną nazwę). Pracował ciężko, wytrwale i dzięki temu miał "dobre" stawki. Ojciec jego postanowił to wykorzystać. Wyszperał skądś numer do zleceniodawcy i podając się za swojego syna wziął całkiem sporo zleceń, podając jednak swój numer konta. Niechętny był jednak do pracy i sprawa szybko wyszła na jaw.
Niestety, mój przyjaciel nie miał jak udowodnić, że to nie on zlecenia spaprał, firma nie chciała się przyznać do błędu. Nawet prawnicy mięli ręce związane. Przyjaciel stracił pracę i został wykreślony z rejestru. A co za tym idzie - pozostałe ośrodki zerwały z nim współpracę.
Z trudem znalazł pracę (wszak studia porzucił lata temu) i zaczął funkcjonować od nowa. Kiedy zaczął mieć pewne dochody, sprzedał stary samochód i kupił nowy - jego praca wymagała dobrego środka transportu. Kredyt spłacał regularnie, choć z trudem, gdyż przyszły czasy kryzysu, więc rozciągnął go do granic możliwości i spłacał sumy niewielkie. Praca nie pozwoliła mu jednak nic odłożyć.
Wtem jak grom z jasnego nieba spadła na niego wiadomość - ojciec postanowił się ożenić. Sprzedał mieszkanie za okrągłą sumę stu tysięcy, kupił nowe i postanowił wspaniałomyślnie obdarzyć syna oszałamiającą sumą kilku tysięcy, w ramach rekompensaty za wcześniejsze utracenie oszczędności życia. Był to wszakże ułamek tamtej kwoty, ale przyjaciel zgodził się, bo wpłacając pieniądze do banku, mógłby całkowicie pozbyć się kredytu. Radość tym większa, że ojciec trzeźwy. Pewnie w oczach nowej wybranki życia dobrze chciał wypaść. Rozstali się w poczuciu obopólnej zgody.
Ale gdybym wtedy wiedziała co będzie dalej!
W zeszłym tygodniu przyjaciel dostał informację, że bank zabierze samochód. Kredyt nie został spłacony. Na pytanie dlaczego ojciec mu nie powiedział, że jednak się rozmyślił i postanowił nie płacić, ten, z rozbrajającą szczerością odpalił, że mu zabrakło! Powód - nieznany. Pewnie wesele, na którym mojego przyjaciela nie było...
Obecnie mój przyjaciel nie ma domu, sypia to u znajomych, to u rodziny, nie ma oszczędności (czasem dyskretnie doładowuję mu telefon, bo nie stać go nawet na te parę złotych, by telefon był aktywny), a zaraz nie będzie mieć samochodu, żeby móc w ten sposób zarabiać na jedzenie.
A co do piekielnego ojca, który ograbił swojego syna do ostatniego grosza - życzę mu, żeby spłonął w piekle.

Bo co innego można zrobić?...

rodzina

by andrejewna
Dodaj nowy komentarz
avatar BlueBellee
6 12

Zaraz ziewając połknę chyba coś wielkości ciężarówki,więc moja zdolność logicznego myślenia już chyba dawno błogo śpi,ale: 1.To firma była też na przyjaciela? 2.Czemu jej nie wyrejestrował wcześniej? 3.Skoro podrobił podpisy to ten chłopak nie wpadł na to żeby tę sprawę oddać do sądu? 4.Brat nie może mu pomóc?

Odpowiedz
avatar andrejewna
5 7

1. Wszyscy troje byli właścicielami firmy. 2. Nie wiem. Pewnie się czegoś takiego ze strony ojca nie spodziewał. 3. Matka przyjaciela prosiła, by tego nie zgłaszać, choć sama była wtedy poszkodowana. Ze względu na jej kiepski stan zdrowia przyjaciel postanowił, że nie będzie jej "ciągać po sądach". 4. Brat ma swoją rodzinę, w tym dzieci. Musi myśleć przede wszystkim o własnym utrzymaniu.

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
6 8

Marnie chłopak zarabiał, skoro po 10 latach ledwie dwucyfrowa suma na koncie.

Odpowiedz
avatar andrejewna
3 7

Oj, rzeczywiście się pomyliłam. Powinnam napisać, że zaoszczędził powyżej 10 tys. Dwie cyfry i trzy zera... i mój słaby skrót myślowy.

Odpowiedz
avatar linka007
7 7

jak dostał kredyt ? -jezeli dzialalnosc nie byla zawieszona,, trzeba oplacac ZUS. Okolo 1000 zl na wspolnika -na jakiej podstawie dostal kredyt? Trzeba pokazac wyniki finansowe + niezaleganie z ZUS/US ? Skad to mial miec ? troche cos nie za bardzo w tej hist ( pracuje jako bankier dla firm )

Odpowiedz
avatar Owieczka
0 0

Są instytucje, które udzielają kredytów dla firm bez żadnych zaświadczeń z US, czy też z ZUS.Co prawda wtedy- bodajże- odsetki są większe, ale kredyt jak najbardziej można dostać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 1

Ale w przypadku spółki jawnej kredyt na spółkę musi być i tak za zgodą i podpisem WSZYSTKICH wspólników. A tam tego nie było.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 13

Przyjaciel, niestety, durny. Już przy pierwszym kredycie powinien był zgłosić, że podpisy pozostałych właścicieli są fałszywe. Wtedy odpowiadałby ojciec jako osoba fizyczna. Co do ankiet - chłopak nic nie podpisywał, ani pieniędzy nie dostał, więc co z tego, że ktoś się za niego podał? Pewna wygrana w każdym sądzie. Tak samo z samochodem. Jeszcze się nie zorientował, że ma ojca fałszerza, wyłudzacza i oszusta? Tyle lat? Mógł chcieć te pieniądze na własne konto rozliczeniowe i sam wpłacić na konto kredytu. Wówczas by wiedział, czy co i kiedy! Albo choć w dzień spłaty zadzwonić do banku i zwyczajnie spytać, czy doszła. Piekielna też trochę mamusia, że się z takim mężem nie rozwiodła. Choć dociera do mnie, że byłoby to trudne. No, przynajmniej załatwić orzeczenie o separacji i rozdzielności majątkowej, a do męża sprowadzić notariusza i przepisać dom na syna. Co do samochodu - na mopie w markecie można jeździć i bez samochodu. Płacą minimum minimalną krajową, a z tego (widziałem na przykładzie znajomego) można spokojnie podnająć pokój, opłacić rachunki i wyżywić się niewyrafinowanym, ale sensownym jedzeniem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2012 o 9:08

avatar perkusista1982
-1 1

Dlatego powinien zgłosić to teraz ("Przeglądałem dokumenty i znalazłem...")

Odpowiedz
avatar hermiona
5 5

Eh, sam sobie winien. Po pierwszym wyskoku ojca powinien wiedzieć, w co się pakuje, ufając mu.

Odpowiedz
avatar starapurchawa
7 7

A jak było dokładnie ze sprzedażą mieszkania? Czy przyjaciel nie odziedziczył po swojej mamie jakiejś części? Tutaj wychodzi bierność, może współuzależnienie żony i chyba nawet dzieci. Moja teściowa po 30 latach alkoholizmu męża zdecydowała się w końcu coś z tym zrobić, nie wiem skąd w ludziach taka nadzieja, że pijak nagle dostanie olśnienia i przestanie pić, przecież oni często się nawet za takich nie uważają.

Odpowiedz
avatar andrejewna
-1 1

Zrzekł się spadku, ponieważ poza mieszkaniem i dodatkiem na pogrzeb otrzymałby również dość spory kredyt do spłacenia, który wzięła jego matka, by spłacać długi...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

Było brać spadek "z dobrodziejstwem inwentarza" - wóczas długi dziedziczy się tylko do wysokości masy spadkowej, i jak coś zostanie to twoje, a jak nic nei zostanie, to nie, ale długu nie ma.

Odpowiedz
avatar kasan1512
6 6

Typowy przykład toksycznego rodzica. Przyjaciel powinien zareagować już przy pierwszej sprawie, wtedy jeszcze były szanse na naprawę sytuacji. Na takich "rodziców" pomóc może tylko całkowite zerwanie kontaktów i zrozumienie, że nigdy ich nie kochali i nie pokochają (choćby spłacać za nich kredyty i puszczać płazem takie numery). Są nawet specjalne terapie dla takich dorosłych dzieci takich "rodziców". I jeszcze jedno. NIE WIERZ NIGDY PIJAKOWI!!! Choćby był trzeźwy...

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 2

Niech wydziedziczy tatuśka zanim ten znowu coś wywinie. Może np. domagać się od syna alimentów etc.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

Wydziedziczenie nie znosi obowiązku alimentacyjnego. Nic go nie znosi. Mógłby go tatuś codziennie ruch@ć w zadek a potem trafić za to do więzienia - a i tak syn ma obowiązek alimentacyjny wobec niego. Głupie, ale tak to teraz jest. Takie prawo.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 2

Wydaje mi się że znosi, chociaż może coś się w prawie zmieniło. Mój ojciec swojego rodzica wydziedziczył (nie jestem pewna czy tak się to nazywa). Dziadek był pijakiem, rodziną się nie interesował. Tata poważnie obawiał się że kiedy ułoży sobie życie kochanemu ojczulkowi może przypomnieć się że ma synka. W sądzie udowodnił że wychowywał się bez ojca, alimentów od niego nie dostawał więc nie ma powodu dla którego miałby łożyć na pijaka.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

To się nie nazywa wydziedziczenie. Po prostu na sprawie o alimenty wykazał, że bieda ojca nie była "niezawiniona" - tylko niezawiniona pociąga obowiązek alimentacyjny. Co zabawne, to bieda ma być niezawiniona, ale nie ma słowa o tym, że "alimentobiorca" ma być niewinny wobec "alimentodawcy". Na szczęście dla większości sądów przepijanie pieniędzy to zawiniona rozrzutność. I precz z traktowaniem pijaństwa jako choroby w takich wypadkach! Ale to można udowadniać dopiero, gdy taki rodzic założy sprawę o alimenty, nie można się z góry się zabezpieczyć. Wydziedziczenie to wydziedziczenie, pozbawia prawa do dziedziczenia. Tylko tyle i aż tyle. I można wydziedziczyć za wszelkie poważne winy i zaniedbania. I to można zrobić z góry, bo z istoty rzeczy z dołu się nie da.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2012 o 9:14

avatar igon
3 3

Twój znajomy był głupi że dał ojcu dostęp do takich informacji jak miejsce pracy, pieczątki firmy itd. Był też głupi skoro po zamknięciu sklepu nadal nie wyrejestrował działalności i płacił składki.Dodatkowo był głupi dając ojcu szanse na spłatę kredytu i nie monitorując co się z tym dzieje dalej - zwłaszcza że wiedział do czego ojciec jest zdolny. Poza tym był debilem jeżeli nie wywalił tego ojca wcześniej z domu skoro to trwało dziesiątki lat - jego matka mogła wziąść rozwód a ojca wywalić lub wsamemu się gdzieś wynieść. Jakoś mi nie szczególnie szkoda osób które na własne życzenie robią z siebie ofiary losu - zwłaszcza tak ułatwiając innym robienie sobie kuku.

Odpowiedz
avatar andrejewna
-1 1

Jest głupi i powtarzam mu to regularnie. Mam nawet ochotę trzepnąć go w łeb czasami. Nie mam jednak wpływu na decyzje, które podejmuje. Mogę go tylko wspierać, kiedy jest źle.

Odpowiedz
avatar KamilaAllatu
3 3

Co można zrobić? Iść się leczyć. Nic więcej. kolega jest współuzależniony bo na rodzica pijaka jest jedna metoda- wiać, najwyżej z tym drugim niepijącym,ale nie zawsze. A najgorsze co można zrobić to ratowanie d**y, czyli to co zrobił na spółkę z jego mamą- bo pospłacał grzecznie kredyty, uchował przed więzieniem za podrobienie podpisów. Dla wszelkich z podobnym problemem- chcesz żeby przestał/a pić? spraw żeby był powód. Bo tak spójrzcie z tej strony pijaka- po co przestawać, skoro kasa jest, jakby co to przyjdą takie jakieś przyd*pasy i załatwią za ciebie! pospłacają, na jedzenie dadzą,pomogą poprawić sobie humor(bo nic tak dnia nie poprawia jak dać w twarz komuś). Najwyżej czasem ściemnisz że ich lubisz, czy że (ale ubaw!) się zmienisz. i niby będziesz nie wiem 8 h pracować i się męczyć w nudnym życiu? przecierz nie musisz nic tak okropnego robić, żeby mieć fajniejsze życie! i przykro mi, ale oni to raczej tak widzą.

Odpowiedz
avatar kajka666
1 1

Mądrze prawisz. Skoro facet sam sobie nie potrafi poradzić z problemem to może się zgłosić do klubu AA- prowadzą tam też terapię dla DDA (dorosłych dzieci alkoholików). W naszym społeczeństwie ciągle jest myślenie, że jednak ojciec to ojciec i ta presja społeczna czy często nawet ze strony rodziny, utrudnia wyjście ze współuzależnienia.

Odpowiedz
avatar karen
4 4

Jak chlopak ma brata za granica, to niech zjezdza jak najdalej od tatusia... Nie podalas w jakim kraju brat, ale... Byle jaki pokoj w Anglii to kolo £50-£60 tygodniowo czyli jedna dniowka nie cala... Nie wierze, zeby w mieszkaniu brata nei znalazl sie chocby kawalek podlogi na materac na pierwsze 2-3 tygonie poko sie czegos nie zarobi... A sezon na prace wlasnie sie zaczyna, 1/3 agencji wlasnie prowadzi wzmozona rekrutacje, do polowy firm mozna sie dostac albo bez jezyka albo z bazowym angielskim, nikt tu nie wymaga FC od pracownikow fizycznych. A minimalna £6.08 na godzine jest troche lepsza niz minimalna polska... Uprzedzajac komentarze, nie uwazam ze kazdemu za granica sie powodzi i ze najlepiej emigrujmy wszyscy a ostatni gasi swiatlo, ale sa pewni ludzie i pewne sytuacje od ktorych warto odgrodzic sie kanalem...

Odpowiedz
avatar Naa
0 2

A ja się zastanawiam, czy przyjaciel czasem Ciebie nie wkręca. Trudno mi uwierzyć, że tak się dawał żyłować komuś, kogo w końcu dobrze znał, i w taki ciąg pechowych wydarzeń. Przecież gdyby był tak łatwowierny, nie zdołałby z sukcesami prowadzić firmy przez tyle lat! Czy czasem poza doładowaniami telefonu nie udzielałaś mu z uwagi na trudną sytuację jakichś "bezzwrotnych pożyczek"?

Odpowiedz
avatar andrejewna
0 0

Co to, to nie. Parę razy udzieliłam mu pożyczki, ale zawsze była zwrotna. To honorowy chłopak.

Odpowiedz
avatar Naa
3 3

Wobec tego muszę zgodzić się z innymi: niech on lepiej wieje tam, gdzie go ojciec nie znajdzie, a najlepiej do brata za granicę. Bo póki jest blisko, nie uwolni się spod wpływu ojca... Jeszcze przyszła mi do głowy wizyta u psychologa, może to by coś dało...

Odpowiedz
avatar Meliana
1 3

Niestety, ale jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. Poważnie nie widzisz ani krzty winy przyjaciela wobec zaistniałej sytuacji? Naprawdę nie dostrzegasz oczywistego faktu, że na własne życzenie się w to wpakował? Cóż, zbawcy świata i okolic najczęściej kończą nieciekawie. Takie ryzyko tego fachu. Szkoda, że chłopaczyna nie potrafił po pierwszej sytuacji wyciągnąć właściwych wniosków, tylko dał się wydymać w całej rozciągłości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

to jest straszne jak toksyczni rodzice potrafią zniewolić własne dzieci :/

Odpowiedz
Udostępnij