Pracuję w Teatrze.
Jak to w miejscach, gdzie przychodzą ludzie, można tu również spotkać rozmaitych, hm, kosmitów. :)
Gwoli wstępu:
Powszechnie wiadome jest, że na spektakl przybywać należy punktualnie. Inspicjent czasem przymyka na to oko i wprowadza spóźnialskich, o ile nie jest zmuszony np. przeparadować z nimi przed samą sceną, bo miejsca są tylko po drugiej stronie sali. Niekiedy jednak nie ma możliwości wprowadzenia spóźnialskich chociażby ze względów bezpieczeństwa (np. uruchomiona zapadnia, itp.). Nie myślcie jednakże, że wyjaśnienie spóźnialskim, że nie zostaną wpuszczeni na spektakl jest zadaniem lekkim, łatwym i przyjemnym! O, nie!
Tą opowieść znam tylko z relacji naszej Inspicjent, rzecz działa się parę lat temu.
Na premierę spektaklu X zaproszonych zostało grono VIP-ów rozmaitych - radni, dyrektorzy innych Teatrów itp. Na ok. 40 min. po rozpoczęciu spektaklu, do Teatru wpada Wielce Ważny Pan Radny [WWPR] z Szanowną Małżonką [SzM] uwieszoną u ramienia, i wielkim głosem domagają się wpuszczenia na salę. Inspicjent [I] i Kierownik Obsługi Widza [KOW] zgodnym chórem odmawiają, nie tylko dlatego, że spektakl trwa, ale również dlatego, że WWPR jest pod wpływem alkoholu. No i się zaczyna:
[WWPR]: Ale ja chcę wejść! Mam zaproszenie! Macie mnie wpuścić!
[I]: Niestety, proszę pana, to niemożliwe. Spóźnili się państwo blisko 40 minut na spektakl, który trwa godzinę.
[SzM]: Coooo?! Ciebie nie chcą wpuścić??!! Przecież to ty dajesz pieniądze na ten teatr!
[WWPR]: Właśnie! To ja tu, k*wa, rządzę! Wpuśćcie nas natychmiast!
[KOW]: Ale proszę się uspokoić i nie krzyczeć...
[WWPR]: Nie będziesz mi, k*wa, mówił co mam robić!
[SzM]: Właśnie! Właśnie! Jeszcze podskakują! Nie daj się, Józek, pokaż im!
[I]: Szanowna pani, krzyki nic tu nie pomogą, nie wejdą państwo na salę na 15 min. przed końcem spektaklu.
[WWPR]: A to dlaczego?! Ja mam zaproszenie!
[I]: Ale na zaproszeniu ma pan wyraźnie napisane, że spektakl rozpoczyna się o godzinie 19:00, a teraz mamy już 19:50.
[WWPR]: A gdzie tu jest napisane, że trzeba przychodzić punktualnie??!!
[I] i [KWO]: WTF?...
Utarczka trwała dobre kilkanaście minut, końcu Wielce Ważny Pan Radny odpuszcza. No, prawie. Na odchodnym rzuca w stronę naszej Inspicjent i Kierownika Obsługi Widza.
[WWPR]: A ty to jak się nazywasz?
[I]: Aneta Piekielna, szanowny panie.
[WWPR]: A ty??!!
[KOW]: Tomasz Piekielnicki.
[WWPR] Ty i ty! Wy już tu nie pracujecie!!!
I poszli sobie.
Inspicjent pracuje do dziś i ma się dobrze. Kierownik Obsługi Widza odszedł niedawno, ale z Wielce Ważnym Panem Radnym nie miało to nic wspólnego. :)
WWPR to pewnie jeden z tych co to na "Wesele" Wyspiańskiego to pół litra biorą :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2012 o 13:05
a na jezioro labedzie okruszki...
OdpowiedzNo, mniej więcej;) A najgorsze jest to, że baaardzo dużej części Wielce Ważnych Panów i Pań radnych wydaje się, że są na tyle Wielcy i Ważni, że nie obowiązują ich absolutnie żadne zasady:/ Nie tylko w teatrze.
Odpowiedzsluchaj, oni sa na tyle zajebisci, ze nawet jak sie spoznia poltorej godziny na godzinne przedstawienie to ty i tak musisz ich wpuscic!!! :D
OdpowiedzAle z drugiej strony normalni ludzie też się źle zachowują. Byłem kiedyś w teatrze na przedstawieniu. Ale było ważne, pierwsze 3 rzędy były zajęte przez vipów. Ja siedziałem w 3 w takim towarzystwie ze względu na to, że moja koleżanka chciała żebym ją dobrze widział jak występuje ;) A co za tym idzie dobrze widziałem scenkę z pewnym panem. Ludzie się zaczynają schodzić i nagle wpada typ z dzieckiem i wbija do pierwszego rzędu. Akurat na to miejsce zmierzał inny pan, któremu to miejsce się należy. A typ jak nie zaczął klnąć, wszyscy nie wiedzą co się dzieje. Ale jakoś obsłudze udało się go uspokoić i tak w czasie spektaklu próbował jeszcze raz zdobyć bliskie miejsce, też poległ ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 maja 2012 o 13:27
Kiedyś jakaś parka obok mnie uznała teatr za dobre miejsce do kiziania/całowania i chyba pieszczenia się (słyszałam mlaskanie, rozpinanie ubrań i westchnięcia co jakiś czas). Widocznie "Świętoszek" im się nie podobał :D
OdpowiedzŚwiętoszek też mi za bardzo do gustu nie przypadł, ale kobiet obok mnie nie znałem to wiesz. Haha. Na szczęście w większości przypadków można oglądnąć sztukę w spokoju ;)
OdpowiedzElegant, zawsze mogłeś spróbować sie bliżej poznać. I "bliżej" to słowo klucz :D
Odpowiedzswietoszek, wesele, jezioro labedzie... to sa slowa klucze do tej historii :D
OdpowiedzZgadza sie. Nie tylko Wielce Wazne Osoby czuja sie w Teatrze dosc, hm, swobodnie. Nie dalej jak w poniedzialek musialam udaremnic pewnemu mlodemu czlowiekowi zapalenie papierosa na sali:/
OdpowiedzCzemu piszesz "Teatr" wielką literą?
Odpowiedzpieprzowa> bo szanuje teatr?
OdpowiedzZ szacunku i mojego czysto subiektywnego, bezkrytycznego uwielbienia dla tego miejsca:)
OdpowiedzOk! Lubię subiektywizm. ;)
Odpowiedzkroolik> i tak wszystko co napiszesz to bedzie zle. ty i twoja historia dla kilku ludzikow to sciema, fake, klamstwo ITD, ITP. ale nie dla mnie. ja lubie, a przede wszystkim szanuje teatr. Pozdrawiam zajeczy usmiechu :D
OdpowiedzHistoria piekielna ale minus. Za spore nieścisłości w czasie. Spektakl zaczyna się o 19. Ok. Facet przychodzi o 19:50, czyli jak mówisz, 40 minut od rozpoczęcia spektaklu (!). Spektakl ma trwać godzinę. Mówisz im, że przyszli piętnaście minut przed końcem spektaklu. Ja bardzo nie lubię jak ktoś tak ostro zagina czasoprzestrzeń. A teraz możecie zminusować mój komentarz. ;)
OdpowiedzJa podejrzewam, że po prostu wykłócali się przez kilka minut- stąd przyszli ok.40 minut po rozpoczęciu, a zostali ostatecznie spacyfikowani dziesięć minut później ;>
Odpowiedztysenna, i tak te różnice w czasie są jak dla mnie zbyt duże ;P
OdpowiedzOjj, czepliwa bestia z Pana, Panie Nenek;) No dobra, wyjaśniam. W istocie, cała sytuacja była rozciągnięta w czasie, czyli jest dokładnie tak, jak napisała tysenna. Nikt akurat nie miał stopera w garści, następnym razem zadbam o takie wyposażenie;)
Odpowiedzkroolik1, jak już to Panna Nenek ;P yeah, minusujcie nadal xD
OdpowiedzNenek,nie bądź upierdliwy.
OdpowiedzupierdliwA. ktoś musi.
Odpowiedzprzykro się robi jak się człowiek dowiaduje że nawet w teatrze ludzie zachowują się jak ostatnie chamy...; /
Odpowiedzteatr, kino, tramwaj, pociag... niewazne gdzie, chamstwo nigdy nie jest ok
Odpowiedza w telefonie komorkowym nie masz dyktafonu? trzeba bylo nagrac pana radnego i przejsc sie do lokalnej prasy, radia lub tv!
OdpowiedzNo przecież mnie przy tym nie było:) - historia zdarzyła się, zanim jeszcze zaczęłam pracować w teatrze. Najwyraźniej pomysł nagrania WWPR nie wpadł do głowy nikomu z obecnych, choć - przyznać muszę - wart jest wykorzystania w przyszłości:)
OdpowiedzOsobną kategorią piekielnych widzów są "nowocześni rodzice, których dzieci nie ograniczają". Zabierają tacy niemowlaki na wieczorne spektakle i bardziej słychać zawodzenie dzieciarni niż dźwięki ze sceny.
Odpowiedz