Jestem człowiekiem z branży IT, z zawodu programista, z doświadczenia kierownik grup projektowych, konsultant, etc. W tej pracy spotyka się naprawdę sporo piekielnych...
Ale dzisiaj o czymś innym. Czas temu jakiś do mieszkania prawie nade mną wprowadziło się dwojga prawdopodobnie ludzi z nieco niższej kulturowo grupy społecznej (ubrania sportowe, nieco odmienny język, zainteresowania związane z chemią stosowaną). Otóż urządzili sobie oni w mieszkaniu prywatną dyskotekę, serwującą naprawdę niszową muzykę z pogranicza techno i zgrzytu walca trafionego przez lokomotywę na przejeździe kolejowym. Niestety panowie raczej nie pracują, gdyż disco trwało tam cały dzień i wieczór... wczoraj w nocy jednak ich fantazja sięgnęła zenitu.
Z racji terminu oddania projektu musiałem wstać o 4:00 dzisiaj aby uzupełnić dokumentację, toteż wczoraj obejrzałem dobranockę, paciorek i spać. Godzina 0:15 przywitała mnie hałasem, godnym niszczonego młotem udarowym ogromnego kosza na śmieci, przy akompaniamencie ledwo wybijającego się przez ten rozgardiasz wokalu jednego z panów, który drugiemu niezwykle żywiołowo udowadniał, iż jest dobrze. Nie panowie, nie jest dobrze, a przynajmniej przestało być po 20 minutach mojej cierpliwości. Wziąłem telefon, wybrałem znany wszystkim numer i poprosiłem o interwencję.
Patrol przyjechał sprawnie i szybko, przyszli do mnie, zgodziłem się być świadkiem w sądzie w razie odmowy przyjęcia mandatu i poszli porozmawiać ze zwierzyńcem. Muzyka zgasła, ja poszedłem spać.
Kwadrans później dwa samochody na sygnale, nieoznakowane, prawie wbiły się w latarnię nieopodal wejścia do klatki schodowej. Wychodzi sześć osób, przy których Najman wygląda jak skoczek o tyczce, dzwonią do mnie i pytają gdzie są te "jeb*** ćpuny". Wskazałem piętro nade mną i zaczęło się. "Gleba zasra***!, co, melinę sobie urządzacie? W pierdlu wam się odechce". Panowie po godzinie przeszukiwania mieszkania, wyprowadzili skutych kajdankami miłośników podprzeciętnych doznań sonorystycznych, zapakowali ich do radiowozu i odjechali. Ostatnie co usłyszałem przez uchylony balkon to jak jeden z "tajniaków" mówi do drugiego: "debile sobie dealerkę urządzili i zećpali za dużo, przecież taki napier**l musiał się skończyć interwencją".
Tak więc niechcący popsułem skład zaopatrzenia lokalnych amfetaministów. Oczywiście już nie zasnąłem, teraz siedzę przy komputerze, głowa mnie boli i piję kolejną kawę aby nie zepsuć klawiatury własnym czerepem. Dilerzy - nie puszczajcie techno na pół osiedla o północy, to nie ma sensu. :)
Jedno z osiedli na Śląsku
Ryczę ze śmiechu, słowo daję. Gdyby głupota unosiła...
OdpowiedzUnosi, unosi. Na piętrową pryczę...
Odpowiedzbardzo masz lekkie pioro, az milo sie czyta takie historie!
OdpowiedzDo pięt hellraiserowi nie dorastam, ale dziękuję za miłe słowo :)
Odpowiedznie bądź taki skromny, dobrze się czyta
OdpowiedzJak tam kto sobie uważa. Dla mnie - kompletnie nieczytelne, a już te karkołomne porównania, jak choćby: "niszczonego młotem udarowym ogromnego kosza na śmieci" - groteskowe.
OdpowiedzTo niechcący popsułeś im ''interes życia'' i sposób na zarobek ;)
OdpowiedzGrunt to konspiracja :)
OdpowiedzCiesz się, że i Tobie przy okazji się nie dostało ;)
OdpowiedzAle od kryminalnych czy tych inteligentnych? W pierwszym przypadku chętnie zaprosiłbym ich na kawę lub po służbie piwo, gdyż dzisiaj wyspałem się jak dziecko po maratonie Bolka i Lolka zakrapianym walerianą, a w drugim to już trochę za stary jestem, aby dwóch osiedlowych wrzodów mogło mnie skutecznie zastraszyć :)
OdpowiedzUśmiałam się do łez, ale może idź spać, bo jak ich wypuszczą, a nie daj Boże znów sobie urządzą techno-wycie? Nie pośpisz jak nic. Dobranoc :)
OdpowiedzMuzyka o jakiej mowa w tekście to chyba chodzi o dubstep. Zależy co kto lubi, mnie się podoba chociaż o takiej godzinie (a jeszcze następnego dnia trza wstać) jakby mi ktoś nad głową puścił moje ulubione sety to nawet ja nie miałbym wyrzutów sumienia, plus za historię
Odpowiedzwidzisz, kara Cię spotkała - gdybyś nie popsuł im interesu, to byś mógł po sąsiedzku skorzystać z ich zapasów i nie potrzebował kolejnej kawy ;)
OdpowiedzW pierwszej chwili pomyślałam, że te autka co się prawie wbiły w latarnie to odsiecz dla ABSów i że historia skończy się dla Ciebie mantem;)
OdpowiedzA z jakiej racji ci pierwsi weszli w ogóle do nich do domu? Oni mieli ich tylko uciszyć/wystawić mandat. Mało prawdopodobne mi się wydaje to, że osoby dilerką się parające, nie wiedziały, że taki funkcjonariusz nie może do domu sobie ot tak wejść.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2012 o 3:07
Z tego co zrozumiałam, to dopiero drugi patrol przeszukał dom, pierwsi może tylko zgłosili podejrzenie? W każdym razie za taki wybryk powinni przyznawać jakieś specjalne nagród Darwina (tyle, że ofiary własnej głupoty przeżyły...)
Odpowiedzhelena nawet gdyby pierwsi mieli podejrzenia to tak szybko nie uzyskaliby nakazu, po za tym czy to takie trudne ruszyć dupę i poprosić o ściszenie muzyki?
OdpowiedzNakaz? Za dużo filmów się naoglądałeś ;)
OdpowiedzNakaz... Oczywiście, że musi być. Spróbuj nie otworzyć drzwi kundelkom, którzy przyjechali uciszyć imprezę. Nie otworzysz drzwi i co się stanie? Podpowiem: NIC.
OdpowiedzCytat: Aby dokonać przeszukania policjanci muszą dysponować którymkolwiek z niżej wymienionych dokumentów: 1. postanowieniem o przeszukaniu / żądaniu wydania rzeczy wydanym przez Prokuratora lub Sędziego, 2. nakazem przeszukania wydanym przez kierownika jednostki organizacyjnej Policji, 3. legitymacją służbową funkcjonariusza. W przypadku nakazu z punktu 2 i legitymacji z punktu 3 czynność przeszukania musi zostać zatwierdzona w ciągu 7 dni przez Prokuratora. Przeszukanie dokonane na podstawie któregokolwiek ze wskazanych powyżej dokumentów jest w pełni legalne.
Odpowiedz