Swego czasu pracowałam w dość popularnym fast foodzie i od tego czasu tam nie jadam :) Ale przejdźmy do historii właściwej.
Do lokalu dostojnie wkracza [b]abka z [ch]łopcem na oko gdzieś siedmioletnim. Dziecko na tyle ogarnięte, że wie iż popularny "czisburger" jest, jak zresztą sama nazwa wskazuje, z SEREM.
Ale do rzeczy.
[ja] Dzień dobry, co dla pani?
[b] Żądam trzech cheesburgerów! I ruchy dziewucho, za coś ci płacą!!!
Nie zdążyłam przekazać jej, że oczekuję choć minimum szacunku, bo wtem do akcji "wkroczył" chłopiec.
[ch] Mamo, ja nie chcę cheesburgera, tylko hamburgera, bo tam jest ser a ja sera nie lubię!
[j] Czyli ma być zmiana, tak? Dwa razy cheesburger i raz hamburger?
[b] A różnica w cenie jest?
[j] Nie, nie ma.
[b] NO WIDZISZ, CO MI PROPONUJESZ MNIEJ ZA TAKĄ SAMĄ CENĘ?! JA CIĘ DO KIEROWNIKA ZGŁOSZĘ, ŻE MNIE OKRADASZ! A ty (zwracając się do chłopca) cicho bądź, ten ser ci wyrzucę.
Po czym zapłaciła, odebrała, na moich oczach WYRZUCIŁA owy ser do kosza, i spokojnie wyszła zostawiając mnie z miną klasycznego wtf.
taki tam fast food :)
Co z tego, że zamierza się coś od razu wyrzucić, bo nie jest do niczego potrzebne - jest ZA DARMO, trzeba brać...
Odpowiedzjuż tę historie gdzieś czytałam...
OdpowiedzCo? Bez sensu ;) Przecież ten ser jest roztopiony. Cóż, głupota nie boli.
Odpowiedzgdzie roztopiony? jeśli mowa o Makszicie, to ser w plasterku jest.
OdpowiedzKobieta musiała się mocno nakombinować żeby ten ser wyrzucić z kanapki. Po 30 sekundach już się tak roztopi, że może go co najwyżej nożem zeskrobać:)
OdpowiedzStałam za kasą, więc nie wiem jak ona to zrobiła. Widziałam tylko, że podeszła do śmietnika i coś tam wywalała, po czym dała dzieciakowi do ręki wyżej wymienioną kanapkę :) Ale wiesz, chcieć do móc...
Odpowiedzdemonicole, nie wiem jak można to nazwać kanapką. Cokolwiek, jakikolwiek fast-food.
Odpowiedznawet nie wiem czy się śmiać, czy płakać...
Odpowiedz*ów, nie owy. Ale poza tym masz plusa. Buziaczki dla ułomów, którzy hejtują niewyżytych polonistów.
OdpowiedzJakiś pracujący mógłby mi odpowiedzieć na pytanie? Czy można odmówić sprzedania takiej "osobie" towaru bo zostałem np obrażony? Czy to podpada pod paragraf, który znam?
Odpowiedzmasz stać i się uśmiechać, pracownik jest mniej ważny niż klient..
OdpowiedzRzeczywistość jest taka, że musisz stać, uśmiechać się, jednym uchem wpuścić, a drugim wypuścić i... zrobić swoje ;)
OdpowiedzMam znajomego, który w takich chwilach robi włoski strajk. Wszystko robi z życzliwym uśmiechem dookoła głowy - ale tempem śliiimaaaaczyyym. Jak klient ma o to pretensje, to tłumaaaczyyy "żeeeeeeeeeeeee tooooooooo steeeeeesssssssssssss tak naaaa nieeeegooo dziaaaałłaaaa" ;)
OdpowiedzAle to bez sensu obrażać się na debili. Na deszcz się nie obrażasz, że pada. Debil jest zjawiskiem atmosferycznym i nie ma sensu emocjonalnie go traktować. Obsłużyć zgodnie ze standardem i tyle, zawodowy uśmiech i nic więcej. Pozwalając sobie na ludzkie odruchy nie przetrwałbym kilkunastu lat w helpdesku.
OdpowiedzPoczuła się lepsza, bo w tej samej cenie kupiła więcej. A że jest jej niepotrzebne - kto by się przejmował. Ale koleżanka kiedyś mi opowiadała historię jak pani (również w tej sieci fast-food) domagała się cheeseburgera bez sera. Na sugestię, że chodzi o hamburgera, oburzyła się krzycząc, że nie chce hamburgera, ale cheeseburgera bez sera! Zrozum tu ludzi...
OdpowiedzPo pierwszym zdaniu sądziłem, ze będzie o jakichś "egzotycznych przyprawach" :)
OdpowiedzZjadłabym cheeseburgera..
Odpowiedz