Historia sprzed kilku lat. Mieszkam na małym osiedlu. Niby małe ale kilkanaście bloków i trochę domków jednorodzinnych jest. Największy problem jest z numeracją bloków. Obok bloku 8 jest blok 6, obok 6 jest 12 a przed nimi 28 i 14, itp. Ogólnie straszny chaos. Do tamtej pory jedynym oznakowaniem były napisane małymi literami farbą numery bloków na ścianie. Niestety farba wysychała, odpadała i niewiele można było z tego odczytać. Mieszkańcy osiedla przyzwyczajeni ale przyjezdni często mieli problemy. Większość znam z opowiadania mamy, bo wtedy mały byłem i niewiele pamiętam.
W bloku numer 14 mieszkał starszy pan z żoną. Pewnej nocy około 1 dostał najprawdopodobniej zawału. Żona od razu zadzwoniła na pogotowie. Szpital jest około 5min drogi od osiedla. Karetka wysłana, teraz trzeba czekać. Minęło 10 minut i żona zaczęła się niecierpliwić, z mężem coraz gorzej. Kolejne 5min i drugi telefon na pogotowie. Informacja: karetka wysłana 10 minut temu, proszę cierpliwie czekać. Przez telefon podano także instrukcje co należy zrobić żeby pomóc mężowi. Żona czeka. Pół osiedla się obudziło, bo karetka włączyła sygnał. Kilku mieszkańców zeszło żeby się spytać o co chodzi. Błądzą już kilka minut po uliczkach osiedla. Szukają numeru 14, byli w 12, bo widoczny numer był ale obok jest 26, więc gdzie jest 14? Sąsiedzi szybko zaprowadzili karetkę do odpowiedniego bloku ale niestety było za późno. Mężczyzna zmarł w karetce.
Tutaj sprawdzi się przysłowie: Polak mądry po szkodzie. Tydzień po tym wydarzeniu na każdym bloku z każdej strony powieszono wielkie tablice z numerami bloków aby można było z daleka zobaczyć.
Po raz kolejny musiała stać się tragedia aby zrobić rzecz oczywistą...
Małe osiedle...
Jeśli 5 minut drogi, to szpital w okolicy. Kierowca karetki powinien znać topografię. Był nieprzygotowany do pracy.
OdpowiedzZnasz numeracje wszystkich domów w obrębie 5km?
OdpowiedzNie koniecznie u nas na karetce mamy ruski GLONASS [ruski gps] i dajemy radę bo jak mamy trafić na jakieś zadupie/domek w lesie to tylko to pomoże
OdpowiedzNie, nie znam bo nie jestem kierowcą karetki. Logiczne? Taksówkarz zna topografię miasta i ma z niej egzamin, a gość z karetki krąży po osiedlu pół godziny i szuka bloku? Znaczy że nie powinien wykonywać swojego zawodu. No ale oczywiście nikt nie będzie tyle czekał na taksówkę, a tutaj niestety nie mamy wyboru. Poza tym tak jak napisał SU - karetka powinna mieć wyposażenie uniemożliwiające takie debilne sytuacje. Jak nie gps, to choćby głupi plan miasta. Nie wiem za co mnie zminusowaliście, bo wina jest ewidentnie kierowcy. Prowadzenie karetki to nie tylko siedzenie za kółkiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2012 o 18:39
Jak pokażesz mi jakąś mapę całego miasta gdzie wszystkie budynki są ładnie oznaczone numerami (i nie mówię tu o mapie geodezyjnej pokrywającej obszar 1km²), to stawiam piwo. A póki co gratuluję idiotycznego pomysłu. Może to nie to samo, ale rozwoziłem pizzę przez rok po niedużym mieście (circa 40 tyś) i rozkład ulic znałem praktycznie na pamięć, a niektóre adresy domów czy bloków znałem tak dobrze, że mógłbym z pamięci wskazać drogę do nich. Ale 90% mieszkań musiałem szukać jeżdżąc tam i z powrotem po ulicy albo biegając po osiedlu. O ile jeszcze w części miejsc rządziła logika i obok nr. 14 stał 16 itp, to w niektórych miejscach ganiałem przez 15 minut, bo blok albo dom stał w tak niewiarygodnym miejscu (albo nie był oznaczony w ogóle), że klękajcie narody (vis-à-vis nr 15 stał np. 74 czy na wsi, gdzie koło numeru 3 stał 329). Gdyby ktoś pomyślał o dobrym oznaczeniu i rozplanowaniu, albo o takim fajnym drobiazgu jak drogowskazy pokazujące w którą stronę są jakie numery na większych osiedlach, to nie byłoby problemu.
OdpowiedzStare powiedzenie "Polak mądry po szkodzie" jak widać zawsze aktualne.
OdpowiedzJa na szczęście nigdy nie miałam tak 'ekstremalnej' sytuacji i to co piszę w żaden sposób nie może równać się z twoją historią, ale u mnie też jest problem z numeracją bloków: najpierw są po kolei i logicznie, potem moja klatka (bez numeru, jest to jako druga klatka z takim samym numerem) i gdzieś dalej następna. Ciągle dzwonią domofonem ludzie idący do następnej klatki: często o naprawdę nieprzyjemnych godzinach. Numeru na klatce doprosić się nie możemy, a że w pizzerii sobie nie zapisali adnotacji, że jest małe zamieszanie z numerami - nie rozumiem biorąc pod uwagę, że co najmniej raz w miesiącu chcą nam przywieźć pizzę, której nie zamawialiśmy ;)
OdpowiedzAbigail7, problemy z numeracją niestety są dość częste. U mnie często były problemy typu ktoś zamawia pizze, a dostawca jeździ 10min po osiedlu i bloku szuka. Teraz, jak są duże numery to jest trochę lepiej ;)
OdpowiedzCałe szczęście, że u nas nic takiego się nie zdarzyło. Bloków 100, numerów 400 ale chociaż numery są na ścianach. Ale numeracja całkiem do rzyci. Kupka bloków o numerach 210-250, ale już 217 na drugim końcu osiedla. Pozdrawiam ludzi odpowiedzialnych za planowanie osiedla Dolnośląskiego w Bełchatowie!
OdpowiedzWidocznie dyrektorem planowania był dyrektor z filmu "Poszukiwany-poszukiwana". Pamiętacie ten motyw, gdy postawił spółdzielczy punktowiec na stawie, po czym stwierdził, że staw można przenieść, a blok niech stoi sobie w zieleni?
OdpowiedzObawiam się, że u mnie na osiedlu też dopiero coś się będzie musiało stać... Tyle dobrego, że bloki charakterystyczne.
Odpowiedz