Marnotrawienie zasobów ludzkich, lekcja trzecia.
Istnieje przekonanie, że jak praktykanta nie ma w redakcji, to nic nie robi i nic mu się nie należy. Jakkolwiek oczywista jest fizyczna obecność przy kompletowaniu wysyłek, tak niezrozumiałym dla mnie pozostanie wymaganie, by jechać z przesiadkami na obrzeża miasta do siedziby redakcji, aby na własnym, przywiezionym z domu laptopie pisać artykuł czy wyszukiwać informacje w necie. Dużo czasu zajęło mi tłumaczenie, że półtorej godziny zmarnowane na dojazdy mogę poświęcić pracy w domu, że jestem online i że nie będę wówczas opiekunce zabierać połowy biurka (bo własnego miejsca do pracy nie miałam). Mimo to na zakończenie praktyk zaproponowano mi obniżenie kwoty i tak marnego już wynagrodzenia, bo "inni przyjeżdżali codziennie".
[Ja] A mieli te same zadania?
[Opiekunka] No tak...
[Ja] No to zrobiłam to samo co oni, w dodatku nie zajmowałam miejsca.
[Op] ...
Koniec końców, dostałam pełną kwotę.
Trzecie przykazanie praktykanta: Na praktyki przyjeżdżaj codziennie, korzystaj z kącika kawowego, toalety, wyjść na papierosa, pogaduszek z innymi, a pracę wykonuj powoli i z namaszczeniem. Nikt nie doceni, że zrobisz tekst szybciej, lepiej i bez błędów, bo w domu masz lepsze warunki do pracy.
agencja reklamowa - redakcja
Witaj w prawdziwym świecie ;)
OdpowiedzWitamy w życiu!
Odpowiedzjuż wcześniej trafiła mi się taka akcja (ręczne zmienianie kolorów linków w portalu), ale łudziłam się, że to jednostkowy przykład głupoty w zarządzaniu. teraz już naprawdę nie rozumiem, dlaczego ludziom, którym się płaci, poleca się robić dwa razy to samo albo zmieniać to co im się kazało wcześniej, zamiast kazać zrobić coś konkretnego i zaoszczędzić pozostały czas na inną sensowną pracę?
OdpowiedzNormalka. I całe szczęście. Gdyby w pracy trzeba było 8 godzin od początku do końca równo zapier*dalać to wiesz jak wzrósłby współczynnik samobójstw? Trzeba coś zjeść, trzeba fajka zjarać, trzeba pogadać ze współpracownikami... dziwię się że taką historię wrzucasz na stronę bo jedynymi którzy nie rozumieją tych złotych zasad są... szefowie.
OdpowiedzKomunizm dawno się skończył, teraz mamy kapitalizm więc jak chcesz zarabiać to nie pi***ol tylko pracuj. Właśnie przez takie nastawienie jak twoje istnieje tak wielu "specjalistów" co przez cały dzień pracy zdążą się najwyżej po d**ie podrapać.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2012 o 21:07
Witaj w swiecie doroslych!
Odpowiedzchodzi bardziej o marnowanie mojego czasu i pieniędzy na dojazdy na miejsce, kiedy z powodzeniem mogę to samo zrobić w domu, robiąc wygodne dla siebie przerwy a jednocześnie dbając o tempo pracy. jeśli kiedykolwiek próbowałaś w redakcji typu studio (6 biurek w jednym pomieszczeniu, 8 osób plus wchodzące i wychodzące) robić zadanie typu korekta albo redakcja tekstu, to wiesz, że nie da się skupić i zrobić tego dobrze. a integracja w przypadku praktyk bez szans na stałą pracę po nich jest jak lizanie cukierka przez papier.
OdpowiedzJesli jestes pracownikiem to w umowie o prace masz okreslone miejsce wykonywania pracy - wiec to takie przygotowanie do 'prawdziwego zycia'. Pracownik nie powie sobie 'nie chce mi sie dojezdzac, popracuje w domu', nawet jesli dojezdza. Wiem co mowie, mi tez dojazdy zajmuja prawie 3h dziennie - takie jest zycie, czas sie z tym pogodzic..
OdpowiedzMoim zdaniem tutaj akurat szefowie mają rację. Też mogę pracować zdalnie (bez obniżonej stawki, co prawda), ale szef stanowczo preferuje pracę w biurze. Możemy wychodzić do sklepu, na kawę, na Piekielnych ;-) czy gdzie kto chce, ale mimo wszystko ma większą kontrolę nad tym, co robimy. A w domu? Cóż. Pracując w domu mogłabym sobie wpisać 8 godzin na wyszukiwanie informacji, gdzie w rzeczywistości spędziłabym na tym jedną. Tak to wygląda z jego strony, niestety.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 kwietnia 2012 o 14:47
Cassidy: jeśli jesteś pracownikiem, to masz zapewnione miejsce pracy, a nie siedzisz przy jednym biurku z szefem na dostawionym taborecie. Ellieellie: tej potrzeby kontroli właśnie nie rozumiem - jeśli tekst ma być zrobiony jak najszybciej i odesłany e-mailem na skrzynkę szefa, to lepiej żeby praktykant wstał o 8 i w biurze stawił się o 9, rozłożył z manelami, plus godzina na stronę lekko licząc, czy żeby wstał o 8 i zaczął robić co do niego należy, pijąc kawę w międzyczasie? w dodatku nie mówimy o pełnym wymiarze pracy tylko takich pojedynczych zadaniach w ciągu dnia, które zajmują 2-3 godziny. bywało że przyjeżdżałam, otwierałam laptopa, odbierałam mejla z tekstem, robiłam go, odsyłałam i słyszałam - ok, na dziś nic więcej nie ma, możesz jechać do domu. gdybym jeździła tak codziennie, to musiałabym dołożyć do wynagrodzenia, żeby mi na bilety w ogóle starczyło.
OdpowiedzZ tym 'zapewnionym miejscem pracy' jeszcze sie zdziwisz.. Niestety... Takie realia:/ A tak btw to ciesz sie, ze w ogole mialas platna praktyke! Ja zawsze za darmo musialam zap***dalac jak dziki osiol:p
Odpowiedzjak to bylo? "zrob sobie przerwe, bo robisz, jakbys na swoim robil"? :) sooooo true
OdpowiedzTrue. Młodym ludziom wydaje się, że w pracy to dopiero dostaną w kość. Odchód prawda. W pracy na początku największym problemem dla mnie było rozplanowanie sobie zajęć tak, by zajęły mi one 8 godzin zamiast 2 tak, by szefowa zawsze widziała mnie zajętą. W pracy nie można popełnić większego błędu niż zrobienie wszystkiego szybko i dobrze.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 maja 2012 o 16:33