Mama moja jest lekarzem. Oto kilka historyjek z różnych czasów jej pracy:
1. Rodzina przyjeżdża do umierającego ojca i dziadka, stoją nad łóżkiem, mama dyskretnie z tyłu. Stan pacjenta właściwie agonalny, rodzina miała tylko wejść i pożegnać się. Po chwili stania nad łóżkiem jedna z córek odwraca się do mamy i mówi:
- Niech pani coś z nim zrobi, rzęzi tak, że go zrozumieć nie można, albo niech zacznie mówić normalnie albo stąd idziemy, bo tak się nie da rozmawiać.
2. Dwóch dorodnych synów przyjeżdża do mamusi, też właściwiej już po to, żeby się pożegnać. Po chwili wychodzą z sali i pytają moją mamę:
- Czy da się mamy ciało przeznaczyć na jakieś organy czy ćwiczenia dla studentów?
Mama: - Pacjent musi na to wyrazić zgodę, a z tego co wiem wasza mama nie wyraziła jej.
- A bo my myśleliśmy, że może za to jakaś kasa będzie, a i na pogrzebie się zaoszczędzi, a jakby pogrzebu nie było, to nikt by nie wiedział, a zus dalej by płacił...
O, taki interes panowie wymyślili!
3. Rana na obchodzie pytanie do pacjentów o ogólne samopoczucie, etc., no i o to czy są problemy z wypróżnieniem.
Pacjent zadowolony: - Nie ma! - I wyciąga słoik z dowodem rzeczowym.
To było jakieś 30 lat temu.
Aktualnie pacjent zadowolony mówi: ′Nie ma′ i wyciąga komórkę i zdjęcia tego co wyprodukował.
Znak czasów chyba ;-)
4. Piekląca się pacjentka - czemu jeszcze nie ma wyników, mama jej tłumaczy, że musi jeszcze chwilę poczekać.
- A w "doktorze Housie" są od razu!
5. W czasach, gdy jedyny w PL McDonald był w Wawie, rodzinka przyjeżdża z miejscowości C... z chłopcem ok. 7 lat chorym na żółtaczkę - choroba zakaźna. Chłopiec w fatalnym stanie, nie jest w stanie na nogach ustać. Na pytanie czemu dopiero teraz są:
- A bo my już wczoraj przyjechaliśmy, ale jeszcze Stare Miasto chcieliśmy zobaczyć, no i do McDonalda musieliśmy iść!
służba_zdrowia
myślę że scharatanej wątrobie młodego z żółtaczką ten "makdonalt" pomógł dodatkowo
Odpowiedzpewnie tak, a do tego zabieranie dziecka z chorobą zakaźną w takie miejsca też pomysł dobry ;-) ale może nie wiedzieli o tym :-)
Odpowiedzloszka, rozumiem, że ludzie z żółtaczką (która przy typie B jest chorobą na całe życie), aids, czy nawet zwykłą opryszczką (tak, to też choroba zakaźna) nie powinni w ogóle wychodzić z domu Twoim zdaniem? Choroba zakaźna =/= choroba zaraźliwa.
Odpowiedzwyniki nawet w "doktorze Housie" nie są od razu :)
OdpowiedzAle dłużej niż 15-20 minut nie czekają! Pewnie o to tej pacjentce od siedmiu boleści chodziło :-)
OdpowiedzChyba 15-20 sekund :) No i jak to, polski szpital miały być gorszy od amerykańskiego z serialu? Bezczelstwo.
Odpowiedzna posiewy czekają 15-20 minut??
OdpowiedzJeżeli ktoś nie widzi różnicy między czasem rzeczywistym a czasem trwania serialu to pewnie się dziwi dlaczego czasami po kilka razy robi się ciemno w ciągu jednego godzinnego odcinka.
Odpowiedz@mikrySoft to oni nie leczą ludzi w 40 minut? o_o
OdpowiedzJa słyszałem o facecie, który przyniósł do pewnej stacji San-epid kał z trzech kolejnych dni do analizy... w doniczce... poprzekładany liśćmi kapusty.
OdpowiedzCzego to ludzie nie wymyślą o.o
OdpowiedzHistoryjki na plus, tylko przyczepię się do 2 - wg polskiego ustawodawstwa pacjent nie musi wyrażać zgody na pobranie narządów, to, że pośmiertnie lekarz pyta o zgodę na ten proceder jest dobrym zwyczajem zwyczajem, a nie poszanowaniem obowiązującego prawa.
OdpowiedzJest zasadnicza różnica między pobraniem narządów do przeszczepu a oddaniem ciała dla uczelni medycznej. No i za pobranie narządów nie dostaje się kasy, więc co to za biznes.
OdpowiedzZa oddanie ciała dla uczelni też nie. Fakt, ze wtedy za pogrzeb płaci uczelnia, po pewnym czasie korzystania ze zwłok, ale wtedy pewnie rodzina nie otrzymuje zasiłku pogrzebowego.
OdpowiedzNa miejscu Twojej mamy pierwszej dwojce bym chetnie przylozyla... Zal mi takich ludzi...
OdpowiedzMoja mama też jest lekarzem, pediatrą. Głównie pracuje w przychodniach, ale przynajmniej raz w tygodniu dyżuruje w szpitalu na oddziale dziecięcym. Ponoć najciekawsze są piątkowe nocne dyżury, gdy policjanci nie bardzo wiedząc co robić przywożą schlane do nieprzytomności, albo naćpane 13-14 latki, bo im się nie chce z dzieciakami użerać i robią sobie ze szpitala wytrzeźwieniówkę.
Odpowiedz