Z dzisiaj. Jeszcze się we mnie krew gotuje. Była już nawet podobna, ale co tam, opiszę mój przypadek.
Tak się złożyło, że trzeba się wybrać do jubilera - sprawa dość gardłowa (precz ze szczegółami). Stwierdziłem, że najwygodniej będzie wybrać się prosto po pracy. Mój błąd, pracuję bowiem w zakładzie przemysłowym, a człowiek raczej stamtąd czysty nie wychodzi. Prysznic natomiast 100x bardziej wolę w domu, w pracy tylko ogólne mycie. Tak czy inaczej, wyjeżdżając z pracy mam czyste ręce i twarz, ale za uchem czy na szyi trochę brudku się uchowa. Nie tyle w każdym razie, by stanowiło to problem. Do dzisiaj.
Wracając do sprawy. Wpadam do jubilera, i nim zdążyłem otworzyć usta, zostaję otaksowany przez młodą (18-19 lat) ekspedientkę po czym poinformowany:
- Wyjdź stąd, nie masz tu czego szukać. Tacy jak ty tylko patrzą co by tu ukraść. Brudas jeden.
Pięknie. Dziewczę młodsze o około dekadę, właśnie sprowadziło mnie do poziomu menela i potencjalnego złodzieja, a nawet bruderszaftu jeszcze nie piliśmy. Zachowałem na ile mogłem posturę i mówię lodowatym tonem:
- Nie jestem z panią na ′ty′ i nie życzę sobie takich uwag. Kontakt do kierownika bądź właściciela poproszę.
Laska nie zdążyła zripostować, bo z zaplecza słychać odgłos zamykania drzwi i głos: "Nie będzie potrzeby".
Laska blednie, a z zaplecza wychodzi mężczyzna:
- Jan Piekielny, właściciel, w czym mogę panu pomóc?
Wyjaśniam czego potrzebuję, nadal jeszcze trzęsąc się ze wściekłości. Pan wysłuchał i rzecze:
- Da się zrobić w 2 dni. A teraz niech mi pan powie, jakiej formy satysfakcji pan sobie życzy? - Tu wymownie spogląda na bladą już jak śmierć dziewczynę. Chyba nawet przestała oddychać.
- Wystarczy, by ją pan uświadomił, że ludzie czasem brudzą się w pracy i nie wszyscy są z nią po imieniu.
Bilans: jestem jakieś 400 peelenów do przodu, bo za materiały zapłaci owa panna, ja jedynie za usługę. Tylko nadal nie mogę pojąć, jak można być tak bezczelnym.
Jubiler
strzelam, że dziewczyna wyrwała się z jakiegoś małego miasteczka, znalazła dobrą pracę i struga wielką damę.
OdpowiedzŚwietną pracę.
OdpowiedzPracę jak pracę - o ile nie daje dupy, to żadna praca nie hańbi. Dobra praca to pojęcie bardzo względne, bo można np. dorabiać na studiach: wtedy dobra praca to taka, która ma elastyczne godziny, pozwala robić jeszcze coś poza - nawet kosztem niższych zarobków. Można też zarabiać 15-20 tysięcy netto za to z biura wychodząc jak z wojska - na krótkie przepustki raz na rok. Nauczcie się wreszcie, że o atrakcyjności oferty nie decydują tylko czynniki ekonomiczne.
Odpowiedznetsatan a propos czego ten wykład?
OdpowiedzIronicznego komentarza Lordshapera o "świetnej pracy". Ale nie zapomnij mnie zminusować.
OdpowiedzA co w tym było ironicznego?
OdpowiedzKażesz sobie tłumaczyć ironię. Na pewno nie chcesz skasować tego komentarza?
OdpowiedzNo jaaasne!!! Bo w małych miasteczkach (a na wsi to już masakra) mieszkają same buraki i strugacze wielkich dam!!!! Zastanów się co piszesz jak mniemam rodowity rezydencie wielkiego miasta od 10 pokoleń!!!!
OdpowiedzWiesz, makata, nie lubię, jak ktoś jedzie stereotypami. Twoja wypowiedź jest na poziomie tej panienki. Gratuluję.
OdpowiedzTrick polega na tym, że w dzisiejszych czasach ludzie przyzwoicie zarabiający noszą się swobodniej niż kiedyś. Patrząc na delikwenta w spodniach plamiakach i w polarze albo w niebieskich, utytłanych ogrodniczkach roboczych nie wpadniesz na to, że zarabia półtorej średniej krajowej czy więcej. Dlatego łatwo jest nie docenić zasobności osoby, z którą ma się do czynienia.
Odpowiedzdokładnie tak. widuję to na co dzień. facet, który wygląda jakby wyskoczył spod budki z piwem wyciąga zwitek dwusetek i... nic. Każdego traktuje się tak samo. Czy garniak od CK czy wytarte spodnie
OdpowiedzJuż w innej obecnej historii w poczekalni pisałem, ale napiszę raz jeszcze. Były kolega mając praktyki w salonie Mercedesa miał do czynienia z panem wyglądu wieśniaka (brudne ciuchy, gumofilce, flanelowa koszula), jeżdżący nową S-klasą i posiadający jeszcze Hummera.
OdpowiedzJedni inwestują w samochody, inni w szpilki od Laboutina ;)
OdpowiedzpeeYie4o,święta racja.Obsługiwałam raz pana który wyglądał jak stereotypowy żul.Nie to że byłam dla niego wredna... Ale miła też nie,założyłam że jest tym na kogo wygląda i nie traktowałam go poważnie.Podsumowując facet wyszedł z działu ze stosikiem płyt z którymi udał się do kasy. Od tamtej pory na wszelki wypadek nawet dla ludzi których łatwo negatywnie ocenić po wyglądzie wolę być przynajmniej uprzejma.Nie chcę znów zrobić sobie wstydu.
Odpowiedzrozumiem, że Twoja uprzejmość wobec klienta jest uzależniona od kwoty, którą zostawi?
OdpowiedzChwalenie się tym, że oceniłaś człowieka po pozorach i "dostałaś nauczkę" dopiero w pracy? Podziękuj rodzicom za ŚWIETNE wychowanie.
OdpowiedzZapomniałem napisać, że ciuchy miałem czyste, robocze zostawiam w szafce w szatni.
OdpowiedzŻeby było zabawniej to do sklepów i centrów handlowych stroją się właśnie osoby o nieco niższym statusie, że tak to ujmę. Jest dokładnie odwrotnie niż obsługa sklepów uważa :P Sama się tego nauczyłam pracując w sklepiku ciuchowym.
OdpowiedzCi mający pieniądze traktują zakupy jak zakupy, nie jak pokaz mody. Jeśli mam mierzyć ubrania to nie założe przecież eleganckiej sukienki, która mam problem sama zdjąć i szpilek do galerii o sliskiej posadzce.
OdpowiedzPrzecież jak ktoś dobrze zarabia to nie pójdzie ubrany byle jak na zakupy bo nie ma byle jakich rzeczy. Na zakupy pójdzie w dobrych rzeczach bo przeważnie dobre rzeczy kupuje. Ale po niektórych widać status "gwiazdy" co ma jedną droższą (przeważnie używaną rzecz) i jest lans w sklepie ;)
OdpowiedzNiekoniecznie. Nie każdy przejmuje sie aż tak swoim wyglądem, by ubierać sie jedynie w drogich sklepach. Poza tym, są ubrania, po których prawie nie można rozpoznać ich prawdziwej ceny (która objawia sie na przykład w wytrzymałości).
OdpowiedzPatrząc z tej strony, też racja. Ale tak BTW musimy wiedzieć, czy ubieramy się dobrze dla siebie, czy żeby pokazać innym, że możemy ;)
Odpowiedz@sla- święta racja, wystarczy popatrzeć na t-shirty wytwórni hiphopowych, zazwyczaj kosztują więcej niż 100zł, a wyglądają na 30:)
OdpowiedzJa, bym szefa opisanego w tej historii Piekielnym nie nazwał. Piekielna była owa dziewczyna, a on można rzec, że Twój wybawca. Dziewczę dostało słuszną nauczkę. PS. Ja też pracowałem na produkcji, też był prysznic, ale wolałem swój w domu, jednak nigdy nikt mi takiej przykrości nie zrobił. Co prawda zauważyłem, że na początku wizyt w Marionnaud patrzono z uwagą, ale potem chyba przywykli. Mimo to zawsze była jakaś pani, która chciała doradzać, a nie wypraszać ze sklepu.
Odpowiedz1 pytanie: Gdzie autor lub ktokolwiek komentujący zaznaczył, że to szef był piekielny?
OdpowiedzNo, uwielbiam takie historie. Zwłaszcza, kiedy słyszę je od bliskich :) przykład? Mój chłopak chciał coś kupić. Czeka czeka, pani przez telefon gada, nie może się doczekać chłopak, a stoi przy niej. Dobra, z nudów wyciąga portfel, żeby nie szukać potem. Pani szybko odłożyła słuchawkę i z uśmiechem na ustach obsłużyła go w trymiga. Portfel był markowy, z wyższej półki, piękna, lśniąca czarna skórka. Taka mała rzecz a jak zmienia podejście!
OdpowiedzDokładnie, wczoraj byłem na rozmowie o pracę, od razu przy telefonie poinformowano mnie żebym nie ubierał się w garnitur, tylko względnie normalnie i wygodnie. Czekam na prezesa i przychodzi, niczym nie wyróżniający się facet ok 40, wytarte jeansy plus czerwony polar. Bez żadnego logo drogiej firmy. Patrząc na niego można było odnieść wrażenie, że to zwykły pracownik etatowy zarabiający 2000netto. A nie prezes dużej firmy.
OdpowiedzJakiś czas temu miałam okazje być na spotkaniu, gdzie większość byla ubrana w miarę formalnie, zaś jedna osoba miała zwykłego tshirta, za duże spodnie i sportowe buty. Pózniej okazało sie, ze jest to genialny milioner, który pracuje tam tylko dlatego, ze lubi. Wystarczy sobie nawet przypomnieć jak ubieral sie szef Apple. Właśnie ci ubrani mniej elegancko na spotkaniach czy w drogich sklepach i restauracjach maja pieniądze czy możliwości.
OdpowiedzNa rozmowy kwalifikacyjne chodzimy w garniturze nie tylko po to żeby dobrze wyglądać ale też żeby potencjalny pracodawca nie wiedział jak ubieramy się na co dzień.
Odpowiedz"zaś jedna osoba miała zwykłego tshirta, za dużych spodni i sportowych butow" - jak juz masakrowac gramatyke, to do konca.
OdpowiedzWiem, że pannica wredna i nie o to mi chodzi. Ale niech mi ktoś wyjaśni, czy pracownikowi, można z pensji obciąć pieniądze za niemiłą obsługę? Nie mówię o premii. Ale gdy umowa podpisana na taką a taką stawkę, to jak zabrać te pieniądze?
OdpowiedzZapewne można zasugerować takiemu pracownikowi, że jeśli nie zrekompensuje swojego zachowania straci pracę ;)
OdpowiedzMożna obciążyć pracownika kosztami w sytuacji narażenia firmy na straty. W tym konkretnym przypadku było to jak najbardziej uzasadnione, ponieważ znieważony klient miał prawo zrezygnować z obsługi co naraziłoby firmę na utratę zysku.
OdpowiedzHmmm, wg mnie - pracownik miałby duże szanse wygrania sprawy, gdyby poszedł z tym do sądu. Wiem, że sądy pracy biorą częściej stronę pracownika - nawet wbrew logice.
OdpowiedzGdybym dowiedział się, że poszła z tym do sądu przeciw swojemu pracodawcy, to wystosowałbym pozew cywilny o znieważenie.
OdpowiedzPracownik, który źle wywiązuje się ze swoich obowiązków może zostać po prostu zwolniony. Skończy nie z obciętą pensją (patrz komentarz razjela), ale z wilczym biletem w papierach.
OdpowiedzNie usprawiedliwiam ! Zachowanie ponizej wszelkiej krytyki ! ALE ona tego z czystej zlosliwosci i bezczelnosci nie robi. Dba o interes, ktory jest jej powierzony. Niewykluczone, ze moze oddaje ze swoich jak jej cos buchnal? A moze dla niej taka kaska to sporo. Zachowania szefa nie rozumiem bo 400 za cos takiego to sporo, ale nie potepiam. Zachowala sie zle. Ile to razy mnie z tramwaju prawie wyrzucano bo brudny, spocony etc... A umyc sie w robocie ciezko.
OdpowiedzTak trudno powiedzieć: przepraszam ale wracam z: kopalni/sklepu/komendy żebyście mieli węgiel/żarcie/bezpieczeństwo?
OdpowiedzNowa pewnie, z gatunku "co to nie ja"
Odpowiedz