Kolega mój zakupywał samochody i potem je sprzedawał z zyskiem. Zrobił tak kilka razy, po czym stwierdził że ten który ma jest idealny.
Jeździł tym samochodem z bardzo zadowoloną miną, do czasu...
Wymienił filtr paliwa, postanowił się przejechać. Jedzie, jedzie... Aż nagle tssss... i @#pupa@# samochód coraz słabiej "idzie". Zajechał do domu i sprawdza co to się stało. Jakiś kawałek metalu dostał się do silnika, tak powstała nieszczelność. Naprawa wyniosłaby go 30% wartości samochodu.
I gdzie tu piekielność?
A no kolega "bystry" nie chciał się w to bawić uszczelnił czym się dało (jakieś smary uszczelniacze do uszczelek itp.) aby tylko chodziło. Już domyślacie się co dalej?
Oczywiście samochód na allegro i sprzedajemy, ale nie zaznaczamy nic o uszkodzeniu silnika, trzeba zarobić.
Samochód sprzedał jako sprawny, kupiec przejechał 70km i nic się nie zepsuło.
Kolega w swym zachowaniu nie widzi nic złego...
polskie zadupie
Jakoś specjalnie mnie nie dziwi ta historia ;) Kupic dobry używany samochód bez ukrytych wad - to graniczy z cudem
OdpowiedzTypowy sukinsynek-handlarzyk.
OdpowiedzA ty w swoim olaniu sprawy też nie widzisz nic złego?
OdpowiedzJa o całym zdarzeniu dowiedziałem się dopiero po sprzedaniu i to nawet nie wiem kiedy dokładnie sprzedał i komu. Tak więc co mogę zrobić ?
OdpowiedzSam ostatnio kupiłem samochód "świeżo po przeglądzie" (dosłownie dzień po), w którym mam do roboty pół zawieszenia i olej mi już ucieka... Pojeździłbym kilkaset kilometrów i bym został bez koła. Trzeba uważać i najlepiej przed zakupem jechać do zaufanego mechanika/stacji kontroli pojazdów.
OdpowiedzMój tatuś ostatnio kupił sobie Volkswagena. Od dobrego kolegi z komisu. Po paru tygodniach użytkowania trzeba było wymienić cały silnik. Ot uczciwość polskich handlarzy
OdpowiedzZnajomy znajomego sprzedał używanego merca, który po wypadku nie miał podłogi w ogóle, a ratownicy myśleli, że jadą po trupy... Samochód bezwypadkowy z nazwy...
OdpowiedzCo to jest ZAKUPYWAŁ ?!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2012 o 10:10
czasownik
Odpowiedz@macix Piwko za ripostę.
OdpowiedzMnie bardziej interesuje, czy kolega autora nadal zakupyje te samochody.
OdpowiedzProszę rozwinąć tłumaczenie to odmiana się pokaże: http://www.sjp.pl/zakupywa%E6
OdpowiedzNo cóż - dlatego wolę kupić byle jaki, ale nowy, a nie szpanować używanym jaguarem, do którego przyjdzie mi dołożyć drugie tyle, co zapłaciłam. Ale tego faceci nie zrozumieją.
OdpowiedzNowy tez moze być felerny. Swego czasu ojciec kupił autko, podobno nienajgorsze prosto z salonu, które średnio raz na miesiąc ladowalo w serwisie. Niektóre firmy potrafią sie tak ustawić, ze samochód niby ma gwarancje, lecz i tak za naprawy sie płaci. Tak więc żadne rozwiazanie nie jest idealne, kwestia szczęścia.
OdpowiedzBo samochód się kupuje nie po to, by nim jeździć ale po to, by przy nim majstrować. Ale tego kobiety nie zrozumieją.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2012 o 9:38
Tyle ze najtansze nowe auto to cos kolo 30 000 pln. I nada sie raczej dla rodziny 2+pies. Dodajmy, maly pies. Proba kupienia czegos wiekszego momentalnie podwaja te kwote. Rynek uzywek do tych kwot jest dosc szeroki. I raczej nie ma mowy o jaguarach. W zdecydowanej wiekszosci wypadkow wybor jest na poziomie uzywany, lub zaden.
OdpowiedzNie, to Ty wielu rzeczy o samochodach nie wiesz, albo ich nie rozumiesz, jeśli piszesz takie bzdury. Salonowa nówka, nowiutki Passat - po 30 tysiącach kilometrów auto nie nadawało się do jazdy - wtryski leciały jeden po drugim, zresztą polecam: http://vwszrot.pl/ . :) Jest jeszcze coś takiego jak "choroby wieku dziecięcego" - kupując nówkę z salonu piszesz się, przez pierwsze 5 lat, na dobrowolne testy wytrzymałości właściwie każdego układu. Ty kupisz, zgłosisz się do serwisu (ileśset tysięcy ludzi z tym samym problemem zrobi to samo), problem poprawi się w fabryce i żaden kolejny nabywca nie będzie musiał się z nim użerać. I jeszcze za to zapłacisz. :)
OdpowiedzCo do vwszrot.pl - gość kupił najtańszego możliwego, powypadkowego Passata i teraz płacze oczerniając markę.. Wolę kupić używany samochód klasy średniej z pełnym wyposażeniem niż nowy samochód wielkości Fiata Pandy, w którym luksusem jest manualna klimatyzacja, a na tylnej kanapie zmieszczą się co najwyżej siatki z zakupami. Trzeba tylko znać się na samochodach i wiedzieć, czego szukać.
OdpowiedzIdeałem jest, by potencjalny kupiec przyjechał uzbrojony w sprzęt diagnostyczny, lub chociaż z zaufanym mechanikiem, i wszystko wyjdzie na jaw już przed badaniami. Sprzedawca wiedzący o wadach ukrytych będzie miał obiekcje. Niestety, to nie wyklucza czy auto wad nie posiada, czy też sprzedawca zwyczajnie o nich nie wie. Czy istnieją w ogóle autokomisy posiadające choćby najprostszy sprzęt diagnostyczny? Podasz nam adres strony tego kolegi w serwisie aukcyjnym?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2012 o 13:19
Przeczytałem że kolega zakopywał samochody i sprzedawał z zyskiem - przez chwilę się dziwiłem jakim cudem, do cholery można mieć z tego zysk :D
Odpowiedz