Pracuję w biurze zajmującym się buchalterią. Klienci stali,ale bardzo różnorodni. Od klientów, z którymi można pożartować na każdy temat, po takich, z którymi rozmowa przebiega w formie czterech sformułowań: "Dzień dobry", "Czy to już wszystkie dokumenty?, "Dziękuje", "Do widzenia".
Dzisiaj będzie o jednym z klientów z tej drugiej kategorii. Pan [M]ecenas. Elegancka koszula, gładki krawacik, garniturek wyprasowany w kancik, butki na błysk. Dzięki niemu ostatnio poczułam się prawie jak dama.
Mamy również na środku pokoju biurko z fotelem dla klientów, gdzie przyjmujemy od nich dokumenty. Zmęczony klient może sobie przy tym biureczku usiąść, posegregować dokumenty itp.
W piątek przychodzi pan [M]. Dzwoni do drzwi i czeka, aż mu te drzwi otworzymy, chociaż do naszego biura wchodzi się od razu, po krótkim "proszę", a często nawet i bez tego.
Pan [M] staje przy biureczku i wręcza mi dokumenty. Ja biorę do ręki długopis, bo [M] miał nam podpisać swoje rozliczenie roczne. W tym momencie długopis wypada mi z ręki na podłogę. Każdy inny klient (bez względu na to, czy to by była kobieta, czy mężczyzna) również by się schylił i pomógł szukać, albo przynajmniej by udawał,że pomaga.
A co zrobił pan [M]? Pan [M], nie zginając nawet szyi, odsunął mi fotel, żeby mi było łatwiej wejść pod biurko po długopis. Musiałam się bardzo powstrzymywać, aby nie parsknąć śmiechem. :)
Gdy opowiedziałam koleżankom z biura o tej sytuacji, jedna z nich podsumowała: "No nie mógł się schylić, bo przecież by mu spodnie od tego garniturku na d... pękły". :)
miejsce pracy
Uwielbiam takich typów: garniturek i inne bajery, a zachowanie jak ze wsi, tylko że bez przekleństw. To chyba taki męski odpowiednik pań "ęą".
OdpowiedzSkoro to TOBIE wypadł długopis, to TY powinnaś ruszyć swoje królewskie 4litery. W końcu mamy równouprawnienie.
OdpowiedzCo nie zwalnia kolesia z kultury osobistej. Powinien chociaż się zreflektować, a nie stać jak cielę...
OdpowiedzŁatwo jest oceniać po pozorach. Równie dobrze z jakiegoś powodu mógł mieć problemy ze schylaniem sie i pomógł tak, jak mógł.
OdpowiedzStaresandały ma rację. Gościu wykazał się dżentelmeńską postawą (odsunął krzesło!) a wy na niego najeżdżacie??
Odpowiedz@staresandaly: abstrahując całkowicie od sprawy, bo piekielność nie wydaje mi się być tu jakąś ogromną - czemu wycierasz sobie bez potrzeby gęby równouprawnieniem? Może od razu argument o kobietach w kopalniach i "chciałyście, to macie" walniesz, dawaj, co Ci szkodzi. Piekielność dotyczyła niedociągnięć w kulturze osobistej, którą to kulturą powinny dysponować obie płcie, a kwestia równouprawnienia nie ma to nic do rzeczy. W drugą stronę - kobieta też zostałaby przeze mnie określona mianem buraka, jakby tylko siedziała i patrzyła, jak facet czołga się pod długopis pod jej nogami.
OdpowiedzPan [M], z tego co wiem, nie ma problemów ze schylaniem się ani w ogóle ze zdrowiem. Jest nawet dość wysportowany, co ledwo widać spod garniturka. :)
OdpowiedzNie wszyscy pokazują tego typu sprawy. Można być zarówno wysportowanym jak i mieć problemy ze zdrowiem. Oczywiście, rzadko sie to zdarza, jednak i tak nie przepadam za ocenianiem drugiego człowieka nie mając ku temu podstaw.
OdpowiedzAle o co chodzi, że nie podniósł długopisu? No i co z tego? Nie chciał się może zniżać do poziomu ludzi robiących problemy z takich bzdur. Miał na kolanach szukać? Szkoda garniaka, który pewnie więcej wart niż średnia krajowa.
OdpowiedzTo znaczy każdemu podnosisz długopisy z podłogi? Ja zawsze staram się podać taką zgubę, jeśli jest w moim zasięgu, ale turlać się pod meble? I jeszcze może na wyścigi, bo jak nie zdążę to będę ordynarny? Litości.
OdpowiedzKomentarz twój i koleżanki oraz opisana historia świetnie pokazuje że znajdujecie się na niewłaściwym stanowisku.
Odpowiedz