Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytuję Piekielnych i czytuję i kiedy już myślę że nic mnie więcej…

Czytuję Piekielnych i czytuję i kiedy już myślę że nic mnie więcej nie zdziwi to nagle pojawia się perełka która bije na głowę wszystkich. W końcu i ja postanowiłam coś napisać. Słowem wstępu – zaraz po maturze dostałam pracę w sklepie z gatunku zoologicznych, gdzie udzielam się niemal w każdej chwili wolnej od studiów. Trzeba przyznać, że praca całkiem sympatyczna (zwierzaczki i w ogóle) o ile nie ma się do czynienia z klientami… Wiem, wiem, klient nasz pan, podstawa handlu i inne takie, ale prawda jest taka, że na każdą miłą osobę przypada 10 piekielnych. Ale cóż… bez nich nie powstało by tyle ciekawych historii, którymi teraz mogę się podzielić.

Na początek chrzest bojowy jaki zaliczyłam krótko po rozpoczęciu pracy. Młoda i obrotna szybko ogarnęłam nazwy karm, ich ogólny skład itp. i umiałam doradzić w zakupach tym, którzy jeszcze nie wiedzą czym będą karmić pupila. Pewnego słonecznego dnia wkracza pani [P]piekielna i rzuciwszy mi na ladę 3zł (słownie trzy złote) orzekła:

[P] – Dla MOJEJ KICI to co zwykle.
Ja, zdając sobie sprawę ze średniej pamięci do twarzy, tym razem byłam pewna, że pierwszy raz na oczy babę widzę.
[J] – ???
[P] – …
[J] – A mogę wiedzieć jaką karmę pani kupuje?
[P] – Dla mojego kotka – tą co zawsze.
[J] – A czy mogłabym poznać więcej szczegółów? Choćby prosić o nazwę karmy?
[P] – A skąd mam wiedzieć? Ja tu zawsze kupuje i wiecie co.
[J] – Obawiam się, że jestem tu nowa i nie wiem co pani brała, ale jeżeli będzie pani tak miła i odpowie na moje pytania to na pewno dojdziemy jaką…
[P] – Co to za porządki?! Jak to nie wiesz? Ja tu od dawna kupuje! Ja stała klientka! Co to ma znaczyć że nie wiesz!
[J] – No nie wiem, pracuję tu od niedawna i tak się składa że nie było dane mi wcześniej pani obsługiwać…
[P] – No do czego to teraz doszło! Żebym JA stała klientka musiała zapamiętywać nazwy wszystkich karm bo jakiejś bezczelnej smarkuli nie chce się odrobiny wysiłku włożyć w obsługę klientów…

Po kilku jeszcze soczystych zdaniach jaka to jestem niewychowana smarkula nieszanująca klientów doszłyśmy z szanowną piekielną do tego, jaka to karma. Owe WSZYSTKIE karmy jakie miła pani miała pamiętać okazały się 1 (słownie jedną) karmą o stosunkowo prostej do zapamiętania nazwie. Była to pierwsza osoba którą postanowiłam zapamiętać by zapobiec kolejnym awanturom.

W tym miejscu kilka słów od serca:
Kochana pani piekielna! Pragnę uświadomić że jak w każdym sklepie codziennie przewija się u nas co najmniej kilkudziesięciu kupujących oraz co najmniej drugie tyle oglądających. Podsumowując – przed naszymi oczami każdego dnia przewija się grubo ponad setka twarzy, więc nie uważam za przejaw bezczelności faktu, że nie mamy obowiązku pamiętać co każda osoba danego dnia kupiła, ile zapłaciła, na co wybrzydzała, co oglądała ani w który półdupek się podrapała, albowiem jest to po prostu niewykonalne!

by SzynSzylka
Dodaj nowy komentarz
avatar MetalMachine
3 3

Od razu przypomniała mi się ta reklama: 'dla mojej Krysi... najlepszy zestaw poproszę' :D

Odpowiedz
avatar Kamil10445
3 3

No nie powiedziałbym, że Twoja historia bije na głowę wszystkich : >

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
1 3

A ja wolę w zoologicznych sama się obsłużyć i podejśc do kasy. Nie mam zaufania do sprzedawców i sama muszę przeczytać skład karmy, zanim ją kupię. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić to przy kasie, kiedy do wyboru mam na przykład 5 firm, każda oferuje dwa rodzaje karmy. Do tego jakieś wapienko, może coś dla kotka, dla pieska, do tego termin obroży przeciw insektom mija, trzeba kupić nowe, o, jaka ciekawa promocja na kocie chrupki! ale piesek nie może być poszkodowany, ach, i pył dla potworków się skończył, który będzie najlepszy?... Moja wyprawa do takiego sklepu może trwać i z godzinę. Ale dzięki temu sprzedawca nie musi pamiętać, że "Luna zawsze kupuje tę a tę karmę i to wapienko" :)

Odpowiedz
avatar Izura
1 1

Ja dlatego zwierzęce zakupy robię przez internet- bo lepsze suszone płucka czy może jednak gryzaczek ze skórek cielęcych? Myszka dla kota czy piłeczka? A obroża z pieskami czy w kwiatki? I jeszcze jeden plus- widzę ile już nabiłam i się opamiętuję, stwierdzam, że szczeniak nie potrzebuje 4 ładnych, ozdobnych obróżek bo i tak za miesiąc- półtora wyrośnie.

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
1 1

Oj, ja kontroluję wydatki. Wiem, że nie mogę za dużo kupić i najpierw robię sobie listę, przynajmniej w pamięci. A że czasem skuszę się na psie/kocie chrupki, to inna sprawa. To wydatek do 15zł, raz na jakiś czas można, a karmę kupuję koszatniczkom raz na kilka miesięcy, bo wielka paczka i różnego rodzaju zielsko starczają im na naprawdę długo. Przyszła wiosna, zielenina rośnie, to potworkom już odbija, chcą mleczyka, taniej wyjdzie :)

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
2 2

Szczerze mówiąc, nie dziwię się, że ludzie nie chcą ufać sprzedawcom w zoologicznych. Osobiście wyznaję zasadę "jak wiesz - doradź, jak nie wiesz - nie wciskaj kitu". Ale wiem co wymyśla konkurencja (a nawet czasem koledzy z pracy). Zboczenie takie mam że każdy napotkany sklep muszę zwiedzić bo zwierzaki uwielbiam, ale jak czasem słyszę co obsługa wygaduje, by tylko towar wcisnąć, to się zastanawiam kto im dał prace (a kto zabrał mózg)...

Odpowiedz
avatar sla
0 0

Tal samo jest w innych sklepach, nie tylko zoologicznych. Sprzedawcy maja jasno powiedziane co i w jakiej ilości maja sprzedać bo w przeciwnym wypadku otrzymają polowe pensji. Są oczywiście wyjątki, gdzie stawia sie na jakość obsługi, jednak rzadko do takich miejsc trafiłam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

A co się dzieje w akwarystyce, to książkę by można napisać. Wciskanie chorych rybek, robienie wody z mózgu kupującym, że drapieżne gatunki są spokojne, no i nieśmiertelne welonki do KULI - to tylko niektóre kwiatki. Brak elementarnej wiedzy kupujących pomnożony przez chciwość sprzedawców = tragedia dla rybek.

Odpowiedz
avatar AlicjaCL
1 1

Varyag, kiedyś mój znajomy z pracy (pracowałam w Kakadu na 3Stawach) powiedział klientce, która uparcie chciała bodaj welonka czy tam bojownika do kuli: "W kuli to sobie pani co najwyżej może cukierki potrzymać" i odszedł majestatycznym krokiem :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2012 o 10:13

avatar konto usunięte
2 2

Alicjo - to był chlubnym wyjątkiem:)Szkoda, że potwierdzającym regułę, niestety.Najczęściej sprzedawca to panienka z gatunku "postawili mnie to jestem" i nie ważne czy sprzedaje rybki, czy ziemniaki na wagę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2012 o 10:25

avatar Izura
1 1

Ja też próbuje się kontrolować ale mi nie wychodzi;) Ja karmę psu gotuje więc na szczęście nie widzę jak na raz mnie trzepnie po kieszeni kilkaset zł a rozkładam na raty. Jeśli chodzi o zoologiczne sklepy to często jest tragedia. Jakiś czas temu byłam ciekawa wiedzy pana od rybek w Kakadu. Nic nie widział złego w połączeniu zbrojnik + welonka + gupiki + neonki w małym akwarium. Niedawno za to fajny zoologik mi w okolicy powstał- może nie mają 150 gatunków ryb ale pani zorientowana co z czym, kul nie mają, u gryzoni klatki czyściutkie, dość duże i zwierzaki widać, że takie żywe a nie umarlaki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Izura - w dużym czy w małym takie połączenie to śmierć dla wszystkiego oprócz welonki. Ale to zapewne wiesz.

Odpowiedz
avatar Izura
1 1

Wiem o tym, sprawdzałam czy takie z tyłka wzięte połączenie uzna facet za dobre.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

No i neonki to trochę droga karma dla welona:)

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
1 1

Mnie w Kakadu chcieli sprzedać klatkę z kratką nad kuwetą, żeby koszatniczki nie biegały po własnych odchodach i nie gryzły plastiku. Cóż, moje potwory chyba nie czułyby się najlepiej, gdyby nie mogły wytarzać się w żwirku (dostają koci, podoba im się), nie mogły zakopać tam jedzenia, czy chociaż samej się tam zagrzebac na noc. Do tego to chodzenie po kratkach. Od tego czasu w Kakadu co najwyżej pytam, gdzie leży taka a taka karma, ewentualnie kiedy mogę się jej spodziewać. Za to w innym sklepie sprzedawczyni z rumieńcem wstydu tłumaczyła się, dlaczego koszatniczki nie sa oswojone. "Wie pani, tyle klientów, tyle pracy, nie miałam wystarczająco czasu, żeby się trochę z nimi pobawić." I uczciwie przyznała się, że nie jest pewna płci Sigmy (najmłodszej potworki). Najgorzej było w sklepie w mojej miejscowości. Próbowano mi sprzedać dla koszatniczek (bardzo podatnych na cukrzycę; żadnych słodyczy, z owoców tylko dzika róża i głóg, orzechy, słonecznik czy dynia tylko "od święta") wapienko z dodatkiem biszkoptów lub pomarańczy. Mamy już tam nie wysyła, targam wielką torbę autobusem z Warszawy, byle nie kupować u siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Tak mi się przypomniało... Najpopularniejsza męska fryzura? Tak jak zawsze. Niedawno została wzbogacona o kolejną pozycję przez mojego syna: tak jak tata. :D

Odpowiedz
avatar Jorn
1 3

„(…)prawda jest taka, że na każdą miłą osobę przypada 10 piekielnych(…)” Powyższe zdanie sugeruje, że albo masz wyjątkowego pecha, albo praca w sklepie nie jest dla Ciebie. A to: „(…)praca całkiem sympatyczna (zwierzaczki i w ogóle) o ile nie ma się do czynienia z klientami(…)” dobitnie świadczy pecha raczej nie masz, tylko się do tej pracy wybitnie nie nadajesz.

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
0 0

może i masz rację że się nie nadaję :) zdarzają się klienci po których wyjściu zastanawiam się, czy jest sens dalej pracować, bo z moim wynagrodzeniem to przypomina bardziej wolontariat... ale potem przypominam sobie że uwielbiam zwierzaki i to dla nich tam jestem - zajmuję się nimi, sprzątam i pilnuję by traktowano je jak żywe istoty a nie jak kolejny towar na półce do wciśnięcia... a że czasem trafia się jakaś menda to nic - standardowy uśmiech stewardessy i modlitwa w duchu o cierpliwość... a przynajmniej jest potem o czym pisać :)

Odpowiedz
avatar atheo
0 2

Co do karmy i tego co zawsze... Mam podobną historię, tylko mnie pani na sam koniec zbluzgała pięknie przy klientach i dodała że jej pieski przeze mnie bo nie wiem którą karmę kupuje będą miały kolokwialnie mówiąc sraczkę :D Oj ludzie ludzie. :D

Odpowiedz
avatar ZepsujBabciPralke
0 0

Boże, znam to :D Też zaraz po przyjęciu pracy przyszła.. taka.. BABA czołg. I ona chce mieszankę lajtową dla pimpka. Więc pytam.. jaki skład, proporcje tej mieszanki? "PAN ARTUR MI ZAWSZE ROBIŁ MIESZANKI ZA 20 ZŁOTYCH, TO JEST NIEPOJĘTE, JAK TAK MOŻNA, PRACUJESZ TU JUŻ TRZECI DZIEŃ I NIE UMIESZ ZAPAMIĘTAĆ 10 KARM SKANDAL". Uratował mnie z opresji P. Artur.. Kobieta najwyraźniej dopiero z jego ust zrozumiała że 10 rodzajów karm na wagę to mamy dla samych gryzoni. A pies/kot.. HOHO wyższa szkoła jazdy :-D Pozdrawiam Cię! :)

Odpowiedz
Udostępnij