O piekielności systemu.
Ojciec miał niedawno zawał. Po badaniach okazało się, że ma niedrożne naczynie wieńcowe, dwa kolejne drożne są tylko częściowo. Czeka go operacja zakładania bajpasów.
Komentarz lekarza:
- Ma pan szczęście, że miał pan zawał teraz, a nie za pół roku, mamy jeszcze wolne terminy w tym roku...
służba_zdrowia
Nie ukrywam - dobrze słyszeć (czy raczej czytać).
OdpowiedzTo musiało się zmienić. Miałem zawał w połowie listopada 2013 i na stół (skończyło się zakładaniem stenda) trafiłem natychmiast po podstawowych badaniach. Ale piekielność polegała na czym innym. Do szpitala mam w miarę blisko, więc żona mnie zawiozła. Pani z rejestracji stanowczo stwierdziła, że do szpitala przyjmują (w tym zawałem i innymi stanami zagrożenia życia) tylko, jak: 1. Przywiezie pogotowie. 2. Skierowanie od lekarza rodzinnego. Pozostało wzywać pogotowie, które wyjechało z drugiej strony tego samego szpitala, zbadało mnie, wiozło mnie na kardiologię na pierwsze piętro tego samego budynku w którym nie chciano mnie przyjąć.
Odpowiedz