Zacięłam się w palec, dość poważnie.
Krew wali strumieniem więc grzecznie przeprosiłam klientów, że zaraz wrócę, tylko opatrunek zrobię, itd. Wszyscy pokiwali z politowaniem głowami i grzecznie czekają.
Wychodzę po chwili i nagle jakiś pan (dopiero co wszedł) wrzeszczy, że co to za szacunek do klienta, ile to można czekać, że jak ja tak mogłam, że olałam i tym podobne...
Nie zdążyłam ust otworzyć, jeden z czekających mówi:
- Panie, co pan, dziewczyna prawie palucha sobie obcięła, a pan jakieś pretensje, bądź pan człowiekiem... !
No i się zaczęło...
Awantura na sto fajerek, że skandal, straszenie inspekcją handlową, inspekcją pracy, skarbowym i sanepidem, że jak ja mogę obsługiwać z krwawiącym palcem...
Pomijam fakt, że pan zobaczył tylko kawałek CZYSTEGO bandażu, a o tym, że pracuję w sklepie budowlanym, a NIE SPOŻYWCZYM to już nie wspomnę...
Ważne, że Piekielny poszedł, a ja i reszta kochanych klientów buchnęliśmy śmiechem na całego.
praca
Dobrze że przynajmniej reszta normalna.
OdpowiedzBo reszta to budowlańcy, a gdzie jak gdzie na budowie jest się bardzo wyrozumiałym ;)
Odpowiedz"No i się zaczęło..." uwielbiam ten zwrot! Minus!
OdpowiedzJa daję minus za "uwielbiam", zdecydowanie pojawia się zbyt często... ;/
OdpowiedzJa nie minusuję, ale "pokiwać głową z politowaniem" to ci klienci na pewno nie pokiwali. Ze zrozumieniem - a, to co innego!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 kwietnia 2012 o 22:59
Drypciu, a skąd wiesz? Byłaś na miejscu? <br> Wydaje mi się, że spojrzenie pełne politowania i porozumiewawcze kiwnięcie głową to to o co chodziło autorce historii :)
Odpowiedz...a u lekarza byłaś? Nie lekceważ. Mój kolega skaleczył się lekko, naprawdę lekko w palec i nie żyje. - Tak jęczał i kwilił, że z litości musieliśmy go dobić :P
Odpowiedz@MrSandal - Książka to tez i okładka, nie tylko sama treść. Stanowią integralną całość. Jeśli odrzuca mnie na dzień dobry okładka (zupa) to niekoniecznie mam mieć jeszcze chęć na drugie danie i deser upichcone przez tego samego garkotłuka (bo przecież nie kucharza). I stad takie a nie inne prawo wyboru. A że piszę czasem językiem bardzo dosadnym? No cóż. Nie każdy trzyma bułkę przez bibułkę. Takie życie :-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 kwietnia 2012 o 18:33
A mówił ci ktoś, że jesteś tu całkowicie zbędny, tak samo jak paru innych trolli?
OdpowiedzOcha- mało już jest w stanie mnie zdziwić na linii sprzedawca- klient i na odwrót :D Gdybym nie pracowała w sklepie już tyle czasu, to mi samej ciężko byłoby uwierzyć w różne historie, jakie się nam zdarzają w tej branży :) Choć, na całe szczęście, większość klientów jest super :) Za historię oczywiście + :)
OdpowiedzCałą historię myślałam, że pracujesz właśnie w jakimś spożywczym albo w branży związanej z jedzeniem, zakończenie doobre! I historia też ciekawa, więc +. :>
Odpowiedz