Na fali "wiejskich ziemniaczków" przypomniała mi się zasłyszana parę lat temu podczas urlopowego wypadu rozmowa:
- To nie jest aby niezdrowo, tak pryskać te warzywa?
- A nie, to dla miastowych! Dla siebie to mam po drugiej stronie ogródek.
- Sanepid tak spryskane przepuści?
- Gdzie tam, na bazarku sprzedam.
Smacznego.
wieś
Aż mi się dowcip przypomniał: Letniczka kupuje u rolnika mleko. - A starczy wam litr? - pyta z troską rolnik. - Dziękuję, starczy. - Bo jakby mało było, to mogę jeszcze wody dolać... EDIT Jak tu się robi następne linie? Ani enter nie działa, ani
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 kwietnia 2012 o 10:40
W komentarzach się nie robi. Niestety.
OdpowiedzAż mi się dowcip przypomniał: Letniczka kupuje u rolnika mleko. - A starczy wam litr? - pyta z troską rolnik. - Dziękuję, starczy. - Bo jakby mało było, to mogę jeszcze wody dolać... EDIT Jak tu się robi następne linie? Ani enter nie działa, ani
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 kwietnia 2012 o 10:57
Matko, edytowanie komentarzy na piekielnych to udręka... Entery działają tylko trzeba odświeżyć stronę.
OdpowiedzJa mam rodzinę na wsi i jak się słyszy, że buraczek za mały, kapusta za mało okrągła itp. to się nie dziwię, że pryskają
OdpowiedzTradycyjna wieś nie ma szans i nie powinna próbować konkurować z hodowlą przemysłową. Jak próbuje, kończy się to pryskaniem nie wiadomo ile nie wiadomo czym i truciem klienta. A właśnie na smaku i czystości produktów może zbić małą fortunę. Tylko trzeba sprzedawać odpowiednim hurtowniom, odpowiednim sklepom, a nie narzucać się nie wiadomo komu łażąc po klatkach.
OdpowiedzJak potłuczona gadasz. 1. Nie jest tak łatwo od rolnika kupic jeśli mówimy o sklepie- faktury to raczej nie wystawi. 2. Rolnik, pośrednik, pośrednik, jeszcze jeden pośrednik i na końcu sklep- wiesz ile taki produkt zdrożeje po drodze? Żadne hurtownie, raczej właśnie określenie kiedy i gdzie stoją ze świeżymi produktami.
Odpowiedzad 1 - a to swoją drogą, że praktycznie każdy taki rolnik sprzedający bezpośrednio to oszust podatkowy.
Odpowiedzbloodcarver- rolnik indywidualny ma pełne prawo sprzedawać swoje produkty bez podatku o ile płaci KRUS!
Odpowiedz@bloodcarver Jaki oszust? Rolnicy zdaje się w większości płacą podatek zryczałtowany. Mogą sobie sprzedawać to co wyprodukują bezpośrednio ile chcą i nie muszą tego wykazywać w dochodach. Jeśliby tak nie było to agenci fiskusa krążyliby po targowiskach i wlepiali prawie wszystkim kary za brak kas fiskalnych, co o ile mnie pamięć nie myli miejsca nie ma.
OdpowiedzBo hurtownia i sklep kupią od tego małego producenta, z pocałowaniem w rąsię, a nie od dużego kombinatu, co ma jabłuszka pod sznureczek wszystkie identycznie okrąglutkie (bo te mniejsze i graniaste opchnął za bezcen do przetwórni). Już to widzę. I myślisz, że ile kosztuje kilogram jabłek czy ziemniaków w skupie? Żebyś się nie zdziwił...
OdpowiedzTak. Hurtownia i sklepy typu "zdrowa żywność" tak właśnie kupią. O ile oczywiście faktycznie będzie to zdrowa żywność, więc taki rolnik nie może pryskać byle czym i na byle czym hodować. Czasy manufaktur się skończyły. 19 wiek nie wróci. Za rękodzieło są duże pieniądze ale nie można go robić na odwal się. Na odwal się, to mogą farmy i fabryki - ale wtedy ma być tanio.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 kwietnia 2012 o 12:06
bloodcarver, nie wiem, gdzie mieszkasz i na jakiej planecie żyjesz, ale się tam przeprowadzam! Bo niestety u nas, na Ziemi, rolnicy nie mają tak wesoło.
OdpowiedzI jeszcze, a propos wybrednych klientów. Ja mam słabość do jabłek "z kropkami", bo z doświadczenia wiem, że te co złapały parcha są słodsze i jędrniejsze. No i raczej miedzianem nie były pryskane... Ale od czasu, kiedy na bazarku z zachwytem wykrzyknęłam do ślubnego małżonka: Zobacz jakie ślicznie parchate jabłuszka! i zostałam spiorunowana wzrokiem przez sprzedawcę, staram się dyskretniej demonstrować swoje gusta...
Odpowiedzbył jeszcze dowcip o grzybkach: -dziecko kochane co ty zbierasz! przecież to same muchomory! przecie wiem ale to nie dla nas ino miastowym na sprzedaż! :) a szczerze większość rolników ma na swój użytek osobny ogródeczek zdrowo uprawiany, jest w tym też druga strona- bez odpowiednich środków plony zapewne nie byłyby na tyle wysokie, by satysfakcjonować materialne. Ceną nie da się nic ugrać i tak są drastycznie małe, trzeba więc nadrabiać ilością.
OdpowiedzJa wiem zę mieszczuchy nie maja pojęcia o rolnictwie. Dziś nic bez oprysku ci nie urośnie. Weźmy takie owoce, czy ktoś z was chętnie kupi czereśnie, śliwkę czy jabłko z robalkiem w środku? NIE!!!! wiec w kwietniu trzeba je opylić w czasie kwitnienia. Jeśli nie opylisz ziemniaka to stonka ci go żeżre zanim dobrze wyjdzie z ziemi.
OdpowiedzNie czepiam się oprysków w odpowiednim czasie, nikt nie lubi czereśni "z wkładką mięsną". Ale mieszkam w mieście, gdzie jest duży kombinat przemysłowy, zatrudniający i "miastowych", i mieszkańców okolicznych wsi. I ci "miastowi" mnóstwo razy opowiadali, jak ich koledzy ze wsi w pracy mówili o robionych przez siebie opryskach - kiedy im pasuje, kiedy zobaczą choćby jednego robaczka, choćby w przeddzień zerwania. Zapytani, jak mogą pryskać tak coś, co będzie przecież do jedzenia, nagminnie odpowiadali "to nie do jedzenia, to na sprzedaż!". Dla siebie oczywiście hodują osobno. Nauczyłam się też już unikać "najpiękniejszych" owoców - za dużo razy się nimi zatrułam. Przecież takie postępowanie godzi też interesy rolników, ludzie przestają im ufać! A swoją drogą niektórzy stosują metodę biodynamiczną (czyli połączenie uprawy z roślinką, która odstrasza szkodniki) i też działa.
OdpowiedzWinne też są nowe, "lepsze" odmiany. Na podwórku mam czereśnie, ze 30 lat już rośnie podobno- na palcach jednej ręki można policzyć ile było robali z niej a nigdy nie była pryskana. Truskawki też sobie rosną- piękne nie są, ale słodkie i aromatyczne, o wiele lepsze niż te wypasione- tylko, że z krzaczka mniej się zbierze niż z takiego nowego. Też znam ten problem- jeden zacznie pryskać bo o najdzie ochota i wszyscy jak jacyś szaleni szaleńcy lecą do tych traktorów. A mieszam w sadowniczym rejonie więc przez kilka dni czuje siarke i nie ruszam się z domu za bardzo.
OdpowiedzMasz rację co do tych rzekomo lepszych odmian: roślina wyrasta trzy razy większa, ale i wartość odżywcza, i ilość witamin taka sama, smak jak rozwodniony, a odporność na choroby i szkodniki gdzieś przepadła. Jeśli można radzić: postaraj się jakoś rozmnożyć i czereśnię, i te mniej efektowne truskawki. Stare odmiany owoców są już na wyginięciu, i jeśli coś by im się stało, możesz mieć problemy z odtworzeniem...
OdpowiedzTruskawki jeszcze się da, czereśnia nie jestem pewna czy przeżyła zimę;/
OdpowiedzJa mogę porównać ziemniaki (zbieżność z historią przypadkowa), marchew, buraki, ogórki... W sklepach - są jakieś mizerne, na dodatek strasznie szybko się psują. A dostałam ziemniaki ze wsi - jak zazwyczaj kartofli nie jadam, tak te mi smakują! I poleżą, jak trzeba (podobno i 3 dni, ugotowane, na lodówce - mama o nich zapomniała; te ze zklepu byłyby czarne). Marchew jak moje przedramię, trochę niekształtna, ale co tam. Ogórki mogłam jeść bez przerwy. Buraki ogromne. A czym nawożone? Obornikiem. Hodowane "dla siebie". A co do owoców - nie pryskałam ani wiśni, ani czereśni, moreli również. Mięska nie było. A pyszne takie, że żal z drzewa schodzić. Niepryskane lepsze ;)
Odpowiedzta działa, akurat, jak masz działeczkę 3 na 3 metra a nie jak masz pare h . Sama mówisz ze nie kupujesz tych najłądniejszych, ty nie ale inni tylko takie chcą, a ładne bez chemii ci nie urośnie. Ma byc duzo, ładnie i tanie.Nie da sie tego pogodzić. jeduna pociecha to to ze to drogie jest i jednak tego małorolnego nie stac na tony nawozów, lepiej kupowac od tego co ma po odrobinie, a nie po 20 h.
OdpowiedzOpryski w gospodarstwie na chwilę obecną to nie takie hop siup. (chociaż zależy od regionu i gorliwości Inspektoratu Ochrony Środowiska) Każdym opryskiem trzeba się wykazać - co kupiłeś, gdzie kupiłeś, ile kupiłeś, kiedy pryskałeś, w jakiej pogodzie pryskałeś, co zrobiłeś z opakowaniami, jakim sprzętem robiłeś, kiedy sprzęt była na przeglądzie itp, itd. Rodzice mają gospodarstwo i powoli będzie trzeba zatrudnić człowieka do prowadzenia papierologii
Odpowiedz