Kolejna porcja opowieści klubowych.
Jak już wcześniej wspominałem, param się posadą didżeja w kilku stołecznych klubach. Nie da się ukryć, że Warszawa to nie wieś (w ujęciu administracyjnym oczywiście) i znikąd pustego terenu wokół "dyskoteki", coby "poszaleć" z dopiero co wyrwaną dziewką. Często takie sytuacje wymagają interwencji chłopaków z bramki. Dlatego przedstawiam kilka scen, w których ujawniły się niesamowite pokłady geniuszu spragnionych wrażeń gości lokalu.
1. Kibel Hot Party. Oklepane? Raczej nie, jeśli na powierzchni 2m2 czterech chłopa adoruje dwie ślicznotki. Efekt: wyrwane drzwi, państwo poproszeni o opuszczenie klubu.
2. Dirty Dancing. A kto powiedział, że nie można? W tłumie przecież nic nie widać, a wystarczy tylko lekko podwinąć spódniczkę, bądź klęknąć udając, że to pozycja taneczna.
3. "Na barmana". A dokładniej na jego barze. Sprzyja najbardziej, gdy bar jest długi. Wtedy spragniona kocica siada na końcu lady, a kociak pracuje językiem pod jej sukienusią. "Aaale, o szooo chodziii?" - nabiera jeszcze zabawniejszego znaczenia, gdy pytanie zadaje Pan z całkowicie świecącą się (raczej nie od potu) twarzą.
4. Szatnia Strip Night. Do tej pory szatniarz nie ma pojęcia, w jaki sposób gołąbeczki znalazły się między kurtkami i płaszczami. Skapnął się, gdy po "wszystkim" zakochani zdecydowali się przypieczętować te magiczne chwile papierosem. Musiał tylko przy tym upomnieć Panią, aby podciągnęła bieliznę z kostek ciut wyżej.
5. Hot Keg′s Party. Niesamowite doznania musiała mieć niewiasta, którą (wraz z kolegami) przyłapał menadżer na zapleczu. To, że było ich pięciu to jeszcze można zrozumieć. Ale jak jej przecież musiało być niewygodnie na pustych beczkach po piwie...
6. Scary Movie Night. Uwierzcie, że niesamowite wrażenie robi przebiegająca obok was naga Julia, a za nią szybko podążający, "stojący" Romeo. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo gdzie. Chłopcy z bramki uznali, że do wyjścia.
kluby
Bosz, akurat jadłam (tylko nie mów, że zawsze jem) i przy trójce odstawiłam. Ostrzegaj. A fe.
Odpowiedzszczególnie fragment o świecącej twarzy. też odpadłam.ble
Odpowiedz"Nic, co ludzkie... itd" :)
OdpowiedzChyba Ty! Nic, co ludzkie...ale jest pora obiadu...
OdpowiedzJot przecież zawsze mówią: Nie czytaj przy jedzeniu
OdpowiedzMój kumpel z liceum miał taką dysgrafię, że pozwolili mu używać laptopa. No i miał na nim różne filmiki. Kiedyś jadłem akurat kanapkę na przerwie, widzę że koledzy coś oglądają. Akurat miałem w buzi chleb z szynką jak popatrzyłem na ekran, gdzie była jakaś dziewczyna (Azjatka). Miała miseczkę. Jadła z niej, rzygała, potem jadła to co wyrzygała. I tak w kółko... ALE nie ruszyło mnie to - jakoś jak jem nic mnie nie ruszy. To chyba dar :)
Odpowiedz@Grisznik mnie również ciężko ruszyć. Bo nie brzydzą mnie zwierzęta (ani to, co robią) i oglądam "Szkołę przetrwania" ^^.
Odpowiedzja tam bez problemu wszystko przełknęłam...ale mnie podczas jedzenia nawet "Bones" nie ruszają...
Odpowiedzwg mnie też obrzydliwe
OdpowiedzLudzie to jednak pomysłowe istoty są.
OdpowiedzPonoć najsilniejsze instynkty to potrzeba jedzenia i rozmnażania:)
OdpowiedzFakt, niektórzy w tej kwestii zachowują się jak zwierzęta.
OdpowiedzCiekawe skad to wziales. Skoro jedzenie - glod, zaliczasz do instynktow to chyba oddychanie, wydalanie? A ludzie z historii sa po prostu glupi. Mozna lamac przyjete normy, niech daje du py 5 nieznanym facetom - nie robi mi to, ale jak mozna cos takiego odwalac w miejscu publicznym? Rozumiem, ze alkohol, ale mimo wszystko dno osiagniete.
OdpowiedzDochodzą jeszcze problemy lokalowe. Nie każdy ma gdzie zaprosić nowo poznaną "koleżankę" bo mieszka z rodzicami albo z współlokatorem.
OdpowiedzMsciwy- jesteśmy zwierzętami Piesek- a może pięciu nieznanym babkom? Ciekawe, że twoją szczególną uwagę zwróciła właśnie dziewczyna. Głód i popęd seksualny jak najbardziej można zaliczyć do instynktów.
OdpowiedzAle chyba nie do najsilniejszych? Jakos ja zyje od blisko 4 miesiecy bez utrzymywania jakichkolwiek stosunkow plciowych, a wysrac sie za przeproszeniem musze codzinnie. Zjesc tez. Wiec nie wiem jak moze gosc up up stawiac jedzenie pbok checi do rozmrazania ( ktora u czlowieka jest podswiadoma bo chodzi przeciez o zabawe).
OdpowiedzDawno się tak nie uśmiałam...a potem przyszła refleksja, echh... o tempora, o mores
OdpowiedzBezstresowe wychowanie w popularnym rozumieniu oznacza niezmuszanie młodego człowieka do niczego w żaden sposób. Efektem tego jest m.in. nieumiejętność panowania nad swoimi instynktami, w powyższej historii: nad instynktem zachowania gatunku.
OdpowiedzA czasami też jest tak, że dziecko jest chowane pod kloszem i nagle bach! Idzie pierwszy raz na dyskotekę, napije się i klops gotowy...
Odpowiedz@Tiramisu Żadna skrajność nie jest dobra.
Odpowiedzraczej o tempota amores
OdpowiedzFajnie napisane, plusik. U mnie w klubie mielismy taką kotarę, za którą ludzie zawsze próbowali się bzykać :P
OdpowiedzMają popęd jak jurne bydło...
Odpowiedznic tylko pokoik za kilka dych wygospodarować w klubie
OdpowiedzNie wiem jak inni ale proszę o więcej takich historii :D
OdpowiedzI właśnie dlatego nie chodzę do takich miejsc. Wszędzie wieśniaki, upici jakaś tanią wódką (przed klubem oczywiście, bo w klubie drogo), szukający jakiś tanich panienek lub tanie panienki szukające miłości ;)
OdpowiedzMiłości??? CHyba ruchania każdym kto jeździ starą zardzewiałą bejcą (+100 do zajebistości) i ma oryginalny dres adidasa z CZTEREMA paskami. A potem "jaki gwałt zbiorowy, pamietam tylko trzech". I noworodki po śmietnikach.
OdpowiedzJa chodzę do takich miejsc czasami, a za tanią panienkę się nie uważam ;p
OdpowiedzWłasnie o taką miłość chodziło. Myślałem, że jak tego nie wskaże dosłownie to zczaicie ;)
Odpowiedz@Jot o Tobie bym tak nigdy nie pomyślał ;)
OdpowiedzDobra, dobra;p I tak sobie zapamiętam ;)
OdpowiedzNie wrzucajmy wszystkich do jednego wora. Mi się zdarzy przejść do klubu, i czasem jak studencka kieszeń nie pozwala na więcej to mały beforek zrobić:P Wszystko się da, ale z umiarem. Jednak opowieści mnie dość zszokowały, bo nigdy nie byłam świadkiem czegoś podobnego, ale no stałą bywalczynią klubową nie jestem.
OdpowiedzPamiętam jaka byłam wkurzona w liceum, że rodzice pozwalali mi zostawać na dyskotekach tylko do północy - jak kopciuszek. Z perspektywy czasu jestem im za to bardzo wdzięczna, tym bardziej czytając takie historie.
OdpowiedzA co, jakby Ci pozwolili zostać dłużej to byś się zachowywała jak ludzie z historii?
OdpowiedzA ja jednak nie do końca jestem w stanie zrozumieć, że było ich pięciu naraz....Ale pewnie kobieca zazdrość przeze mnie przemawia ;P
OdpowiedzMoże była brzydka a oni pijani?
OdpowiedzAlbo odwrotnie ;)
OdpowiedzPiękna historia, dawno się tak nie uśmiałam :D. Swoja drogą, kluby mogłyby sporo zarobić wynajmując takie "intymne " miejsca.
OdpowiedzA ja uważałam się za taką bezwstydnice, bo zdarzyło mi się kochać, na kocu, na łące zapomnianej przez ludzi (szkoda, że przy okazji i nie przez komary)... PS. Co z tymi ludźmi jest nie tak? Seks to tak intymna sprawa, a tu, na oczach kilkuset ludzi..jak w kiepskim pornolu, choć do klubów chodzę, ale po to by potańczyć a nie oglądać kopulację pomyłek genetycznych ;/
OdpowiedzObrzydliwe. Cieszę się, że niczego nie jadłam, bo mogłabym to... "zmarnować".
OdpowiedzSeks w kibelku trzeba przezyc. Z moim facetem to się zdarza, to i co?
OdpowiedzWTF??? Czy już pora umierać??
Odpowiedz