Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Egzamin na prawo jazdy: Przyszły kierowca ma polecenie zjechać na sąsiedni pas…

Egzamin na prawo jazdy:

Przyszły kierowca ma polecenie zjechać na sąsiedni pas ruchu. Dwóch panów policjantów się zlitowało i wpuściło ′eLkę′. 300m dalej egzaminator informuje o końcu egzaminu.

Gdzież piekielność?
Wynik: Negatywny.
"Wymuszenie pierwszeństwa na radiowozie policji.′

by este1
Dodaj nowy komentarz
avatar theg
-4 14

Prawidłowo. Radiowóz czy inny samochód, ale wg przepisów o ruchu drogowym jest to wymuszenie. Mój instruktor tłukł mi to do głowy cały czas: "Uprzejmość na drodze mile widziana, ale przepisy są przepisami." Żeby nie było, nie chcę zaczynać dyskusji o WORDach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2012 o 15:58

avatar Shadow85
4 10

Przepis jest przepis, ale gdyby wszyscy się do nich tak rygorystycznie stosowali, żadne miasto nie było by przejezdne nawet rowerem :) Żaden przepis nie zastąpi, starej dobrej logiki :)

Odpowiedz
avatar Zik
2 6

Shadow, tu nie chodzi o to jak potem się dogadujesz z kierowcami tylko o to, że na egzaminie masz jechać przepisowo.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 7

Jak prawidłowo? Czyli nie można wjechać na pas, na którym jest miejsce? Tylko dlatego, że pojazd przed którym wjeżdżamy jest sobie gdzieś z tyłu na tym pasie? Przy takim myśleniu nikt nigdy nie miał by prawa zmienić pasa ruchu.

Odpowiedz
avatar carollline
-1 1

Bloodcarver, chodzi o wpuszczanie na pas "elek" egzaminacyjnych. Jeśli samochód jedzie gdzieś daleko z tyłu to nie ma problemu, gorzej jeśli jest blisko, czy np. chcesz wjechać na lewy pas do skrętu bo się lekko zagapiłeś...

Odpowiedz
avatar Zik
0 4

Blood, zapewne słyszałeś(aś?) o zachowaniu *bezpiecznej* odległości. Co z tego że zazwyczaj jest ok gdy się zmienia pas w odległości powiedzmy 5 metrów od poprzedzającego samochodu. Taka odległość bezpieczną zdecydowanie nie jest i nie ma co dyskutować. Dura lex sed lex.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 5

Nigdzie w kodeksie ruchu drogowego nie znalazłem ile to ma być bezpieczna odległość. A na logikę, jeśli go widzi i ewidentnie trzyma dla niego miejsce, żeby mógł wjechać, i wjeżdża, i nikt nie hamował ani nic, to była bezpieczna, nie? Jaki niby paragraf temu przeczy?

Odpowiedz
avatar Zik
0 4

Masz rację, żaden paragraf. Natomiast artykuł 22 punkt 4 wyraźnie mówi: "Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony." Nadal jest to wymuszenie pierwszeństwa. A to że Ci kiwnął albo błysnął światłami? Siedząc w samochodzie nawet policjant nie może kierować ruchem a co dopiero zwykły kierowca. Nie twierdzę, że to dobre przepisy, ale takie obecnie są.

Odpowiedz
avatar katem
4 6

Piszecie głupoty - jeśli trafię na uprzejmego kierowce, który mnie wpuści przed siebie na sąsiedni pas, to oznacza, że wymusiłam na nim pierwszeństwo?. Jeżeli kogoś wpuszczam przed siebie (bo taka, ot, uprzejma jestem), to na mnie wymuszono pierwszeństwo ?

Odpowiedz
avatar Zik
0 2

Przykro mi ale takie jest prawo :) Na szczęście nikt go nie egzekwuje na codzień bo utrudniłoby to życie niesamowicie, niemniej podczas egzaminów na prawo jazdy oraz sytuacjach podbramkowych (np sąd) to ono ma rację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

O, a takiego! Ja wlasnie na kursie, wiec na swiezo: wymuszenie pierwszenstwa, to zmuszenie innego pojazdu do zmiany pasa, kierunku jazdy, predkosci, albo zatrzymania. Jezeli drugi kierowca mnie przepusci, bo, np.zatrzyma sie, to nie ma wymuszenia, bo nie jest w stanie jeszcze bardziej sie zatrzymac, jak 30x powtarza moj instruktor.

Odpowiedz
avatar Zik
-1 5

Więc po oblanym egzaminie idź z pretensjami do instruktora. Wymuszenie to nie udzielenie pierwszeństwa. Na egzaminie MUSISZ ustąpić, choćby drugi kierowca błyskał światłami, trąbił i machał. Nie ma zmiłuj się.

Odpowiedz
avatar theg
3 3

Jedna sprawa wymaga dokładnego podświetlenia, bo widzę że niektórzy nie rozumieją i mnie minusują (chociaż, i tak mam wyyebane na punkty, ale wkurza mnie że chowa się moja wypowiedź): to był >>>egzamin<<<. Na egzaminie wszystko musi być zgodnie z przepisami, a sytuacja w historia zgodna z przepisami nie była. Inna sprawa że jest to chore, gdyż kursantów uczy się pod egzamin a nie pod prawidłową jazdę i odruchy.

Odpowiedz
avatar Zik
2 8

Racja, jakkolwiek jest to piekielność, jednak pożądana. Kierowca nie ma prawa 'liczyć' na uprzejmość. Przeciwnie, ma być czujny i mieć BARDZO ograniczone zaufanie do innych. Niechcący piekielni byli tu policjanci którzy chcieli pomóc a wyszło 'nieco' inaczej.

Odpowiedz
avatar mika
3 5

Pewnie w kazdej szkole instruktor INFORMUJE kursanta, że za takie coś można oblać. Teoretycznie powinno się egzaminatora zapytać czy można skorzystać z okazji. I tak jest od daaaawna, więc nie wiem skąd nagle wielkie zdziwienie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2012 o 16:08

avatar este1
0 0

mój egzaminator nie odpowiedział na pytanie: "Wpuszcza mnie, mogę wjechać?" Nie będę stała tą elką jak sierota, więc wjechałam. Miałam ten fart, że chciał już tylko to skończyć i iść do domu (takie miałam wrażenie)

Odpowiedz
avatar BUS
-1 3

Zależy czy policjanci jechali na sygnale czy nie. Bo jeśli bez to miał prawo przejechać, jeśli sami go puścili.

Odpowiedz
avatar Zik
0 6

NIE na egzaminie. 'Wpuszczanie' ma to do siebie że wjeżdżasz w niewielkiej odległości przed wpuszczającym pojazdem. Wymuszasz więc pierwszeństwo. Niby za zgodą wpuszczającego ale łamiesz prawo. W kodeksie drogowym nie ma czegoś takiego jak 'wpuszczenie' mimo, że ma się pierwszeństwo.

Odpowiedz
avatar Zik
1 3

Niestety z jakiegoś powodu nie mogę już edytować powyższego postu, dopisać jednak chciałem, że zgodnie z prawem policja może Cię 'wpuścić' a chwilę potem wlepić mandat za wymuszenie pierwszeństwa. I niestety będą mieli rację. To czy tak być powinno czy nie to zupełnie inna historia, ale póki co takie jest prawo a na egzaminie bezwzględnie musisz się podporządkować - również absurdom.

Odpowiedz
avatar nissanowa
0 0

nigdy, ale to przenigdy na EGZAMINIE nie wolno przyjąć takiej okazji. Większość instruktorów mówi o tym, już w trakcie nauki w szkołach jazdy!

Odpowiedz
avatar korbalodz
1 1

Niestety w życiu też można się przejechać jak ktoś cię wpuszcza. Tramwajem wjeżdżam na rondo. Zatrzymuje się jeden samochód, a ja odpuszczam bo na drugim pasie tnie inne auto i będzie kolizja. Będzie moja wina.

Odpowiedz
avatar carollline
-1 3

Akurat tutaj nie widzę piekielnej sytuacji. Egzaminowany nie zastosował się do przepisów ruchu drogowego za co nie zdał. Wszystko jest ok. Co innego jeśli jedziesz już swoim prywatnym samochodem i ktoś Cię wpuszcza przed siebie, lecz z policją radziłabym uważać bo tak jako ktoś tutaj napisał, mogą Cię wpuścić przed siebie a później wlepić mandat za wymuszenie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
6 6

Tu chodzilo o to że zanim eLka zmieniła pas, kierowca powinien powiedzieć głośno i wyraźnie, że dzięki uprzejmości bla bla bla zmienia pas, albo wcześniej spytać egzaminatora czy może skorzystać z uprzejmości innego kierowcy. Niestety takie wymogi egzaminu na prawko :] moim zdaniem piekielne są same wymogi.

Odpowiedz
avatar tajemniczy522
0 0

tak, mnie tak samo uczono by w razie uprzejmości innych powiedziec: o puszcza mnie jadę lub mrugnął światlami, jadę :) Ale na egz mimo wszystko wolalem czekać minutę dlużej, aniżeli wyjechać i chwilę później zmienić fotel w aucie :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

No mnie też tak uczyli. Trzeba glośno powiedzieć, żeby się nagrało i jak egzaminator nie przepuści to można się odwołać wtedy. Tak samo jak czasami trzeba ominąć zaparkowane samochody w uliczce i wyjechać trochę na przeciwległy pas, też trzeba głośno powiedzieć, że się przecina krawędź jezdni. Wtedy nie ma prawa oblać.

Odpowiedz
avatar 7medeis
0 0

Sama prawie uwaliłam egzamin, ale w ostatniej chwili zapytałam "czy mogę skorzystać z tego, że pan w aucie za mną mnie puszcza?" przy wyjeździe z parkingu. Chyba trafiłam jakiegoś ludzkiego egzaminatora

Odpowiedz
avatar este1
0 0

Ja widzę tu piekielność: egzaminator nie miał pomysłu na czym oblać, i tak oto wymyślił. Tak nagle sobie przypomniał, że jednak tak nie można?? Po samym manewrze nic nie powiedział.

Odpowiedz
avatar Zik
0 0

Rozumiem, że miał depnąć po hamulcu tuż po tym jak zdający wjechał przed radiowóz? :)

Odpowiedz
avatar Mystery
0 0

ano niestety trafiają się tacy egzaminatorzy... Ja od instruktora dostałam polecenie, by w takiej sytuacji wyraźnie powiedzieć "Korzystam z uprzejmości kierowcy" czy coś w tym stylu.. w razie czego jest nagrane.

Odpowiedz
Udostępnij